Forum Fundacji Warta Goldena Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.
PSY FUNDACYJNE W NOWYCH DOMACH - RENO ma już dom w Bielsku-Białej - 100
RENÓwki - 2012-07-17, 18:14 Witamy wszystkich
Z naszej strchliwej Renówki zrobił się Reno luzak. Nie ten piesio.
Byliśmy zaproszeni na girla u moich rodziców. Reno wyskoczył z samochodu i zanim się wszyscy przywitaliśy to on już zwiedził ogród. Potem wchodzę do domu o on mnie wyprzedza na schodach i biegnie przede mną, a był tam pierwszy raz zastanawiam się skąd znał rozkład domu bo zanim wyjęłam coś z lodówki on zwiedził wszystkie pokoje. Za tatą wszedł do piwnicy którą też pierwszy raz miał sposobność zobaczyć.
Rodzice mają teraz szczenię jamnika, 3 miesięczny Kajtuś. Trochę się bałam czy go niechcący nie nadepnie. A gdzie tam. Traktował go jak młodszego brata. Tak go wylizał po pyszczku po brzuszku po udkach coś niesamowitego.
Najlepsza była scena jak Kajtek spał mi na kolanach Reno podszedł więc go po głowce głaskałam a on lizał po udku tego jamnika cały czas.
A jak się razem bawiły to tak uważał żeby go nie nadepnąć, mały ciągle mu wchodził pod nogi a on tak zgrabnie go omijał przeskakiwał. Widok niesamowity.
Reno ma bardzo dobre maniery co jest zasługą Darka, bo my go nie uczyliśmy zasad dobrego wychowania a on się umie zachować w towarzystwie. Mamy taką "karczmę" w Bielsku gdzie można przyjść z pieskiem są tam miski z wodą, można posiedzieć popatrzeć na wielbłdy, strusie, lamy. Byliśmy tam z Renem dwa razy za każdym razem grzecznie siedział obok stolika przy swojej misce z wodą patrzył ze stoickim spokojem na wszystko wokół a inne pieski się wręcz wyrywały żeby się z nim pobawić.
Poniżej kilka wakacyjnych fotek
na Bielskim lotnisku ____ przygotowanie do biegu z panem. Niestety nie potrafiłam zrobić zdjęcia jak oboje biegli
w karczmie _____ ale wodę piję tylko ze swojej miski
upały upały więc trzeba się w lesie schronić przed słońcem
grill i mój "młodszy brat"
tak pilnowałem tak pilnowałem aż jedna kiełbaska spadła ____ i była moja
RENÓwki - 2012-08-23, 18:29 Dzień Dobry wszystkim
Wreszcie ku wielkiej radości państwa Rencio się rozszczekał na całego.
Przez trzy miesiące jak zaszczekał tak raz w tygodniu to było wszystko. Był to taki nieśmiały szczek. No ale taki duży pies i nie szczeka. Więc my jak szczeknął to smaczek głaski i daj głos i znowu aż zaskoczył że się roszczekał. Od razu komunikacja zaczęła inaczej wyglądać. Bo jak chciał załatwić potrzeby fizjologicznie i wyjść na pole to podchodził do drzwi potem do nas i znowu pod drzwi my już wyczuliliśmy się że jak go nie ma obok szliśmy sprawdzić czy pod drzwi nie poszedł a teraz to sprawa prosta............... Renuś podchodzi do pani pichcącej obiad patrzy z uśmiechem i szczeka to wiadomo żę chce żeby pani poszła za pieskiem. Druga sprawa - oj komputer niedobre urządzenie bardzo niedobre pani z panem tak się tam wpatrują w ekran oj nie nie. Sytuacja wygląda tak: państwo przy komputerze np. płacą rachunki, patrze na nich dwie minuty potem przynoszę miśka kładę na podłogę i szczekam i nie raz tylko tak aż skończą. Pora spaceru pani coś tam doczytuje Reno siada obok w pozie do zapinania szelek i czeka kilka minut jak też pani by dłużej nie zwracała uwagi to szczekam i szczekam (pani też dużo mówi). Teraz upały śpimy z otwartym oknem a że za nami już nikt nie mieszka tylko są dziko zarośnięte pola więc żyją tam sarny, bażany jeże jak w nocy coś wyczuję że przechodzi obok płotu to szczekam. Jeszcze sobie podchodzę do łóżka państwa i pani do ucha sobie szczekam.
A swoją drogą to RENUŚ ma tak przyjemny szczek że naprawdę miło tego słuchać.
Ostatnio zabralimy go w góry ale taką niską naszą górkę Błatnia, trasa raczej spacerowa ale 1,5 godziny na nazwijmy to "szczyt" tam schornisko. Reno pięknie szedł na swojej 8 metrowej smyczy grzecznie pięknie. Doszliśmy na szczyt my sobie colę do picia usiedliśmy na ławce tam mnóstwo piesków każdy piesek leżał i zbiera siły bo przecież wrócić trzeba ale nie Reno. On musiał wszystko obwąchać zaprosić wszystkie psy do zabawy (były zmęczone i go zlewały) ale on skakał węszył. Myślimy dobra wracamy będzie chciał się w trasie kimnąć to sie położy i poleży. A gdzie tam z powrotem było z górki więc on zdziwony że państwo z nim nie zbiegają. On najchętniej by zbiegł, pan z nim kawałek pobiegł ale kondycja nasza dużo gorsza od niego. Jeszcze jakaś kolonia dzieci zchodziła więc on musiał skakać popisywać się. Zkąd miał tyle energii nie wiem. Ale jak już zeszliśmy wsiadł do samochodu przyjechaliśmy do domku to już tylko siku i na swoje legowisko. Matt całkowity. Ale on uwielbia takie długie wypady jak widzi że się jego miskę przypina do plecaka to aż tańczy przy nas. A tu jesień idzie fajny czas na góry a pani właśnie ze szpitala wróciła po operacji i nie wiem kiedy sie w góry wybierzemy. Tak mi go żal było jak wróciłam ze szpitala on tak chciał na mnie skakać, bawić się ze mną biegać. A ja tylko nie wolno i nie wolno Reniu. Nie mogłam się ani do niego bardzo schylić żeby go pogłaskać bo szwy ciągnęły.
Teraz tak problemów zdrowotnych żadnych Renuś nie ma od samego początku chodzimy do weterynarza. Na początku było na oswojenie i zapoznanie kilka razy i na ważenia a potem to zgodnie ze wskazówkami Darka zrobiliśmy wszystko, tak jak Darek nam przekazał. Karmimy się karmą plus owoce które sam zjada z ogrodu. Jak zobaczyłam jak zajada porzeczki. Podchodzi do krzaka do pyszczja taką kistkę i zjada tak delikatnie że ten zielony ogonek zostaje na krzaku.
No i Renuś lubi jak się go pielęgnuje. Czesanie uwielbia, czyszczenie uszu grzecznie cierpliwie czeka aż pani skończy i czyszczenie zębów pastą - nie wiem czy to akurat lubi ale grzecznie leży i można spokojnie mu pysio wyszorować. Pniżej kilka zdjęć z czyszczenia zębów.
czyszczenie zębów _____ pani mówi że trzeba dwa razy w tygodniu _ cóż jak trzeba to niech mi czyści
Warna - 2012-08-23, 18:36 Super to musi wyglądać, jak on zjada te porzeczki... Chciałoby się to zobaczyć na własne oczy. RENÓwki - 2012-08-23, 18:44 Oj jest wiele takich scen że z ich piękna i wzruszenia nam aż łaza się w oku zakręci.
Gdybym to spisywała to byłaby spora książka.
No i wiadomo dla swojego państwa piesio jest tym najlepszym na świecie. goldenek2 - 2012-08-23, 18:57 Superowy pies Rufiakowa Amcia - 2012-08-23, 19:28 Oj tak, ja chcę zobaczyć to jedzenie porzeczek! RENÓwki - 2012-09-03, 11:25 Witamy:)
Przesyłamy kilka zdjęć z sesji pt. "Był sobie ogródek".
Teraz to już jak wychodzimy z domku nawet tylko na toaletę to już biorą jakiś przyrząd którym mogę zrobić zdjęcie.
Do tej pory Renuś miał swoje miejsce na kopanie dziur było to między rzędem tuji a płotem w zasadzie niewidoczne ale tam sobie kopał to sobie kopał. Ale ostatnio się przeniósł w kwiatki.
ale tutaj ładnie może by tu dziure wykopać
to kopiemy - pani stoi nic nie mówi więc chyba mogę
pańcia się śmieje to kopię dalej
jak już wykopałem to się w tym położę a dziś ciepło a tu fajny chłodek Martyna i Boski - 2012-09-21, 16:16 Widzę, że cierpliwe czekanie na pieska zostało cudownie wynagrodzone:)! Reno jest wspaniały:), to teraz ja czekam na towarzysza i doczekać się nie mogę ale będzie zabawy!RENÓwki - 2012-10-21, 12:11 Witamy wszystkich Długo nas nie było na forum, no ale piękna pogoda czas spędzamy na powietrzu do tego wrzesień czas szkoły.
U Rena wszystko w porządku ze zdrówkiem i ogólnie również. Bardzo obrasta futrem robi sie z niego taki misiak. Mamy ładną pogodę więc weekendy spędzamy na spacerach w górach. Reno bardzo lubi dzieci.
A teraz pochwalimy się : Reno od września chodzi do psiej szkoły. Znaczy bardziej pani chodzi bo to pani się uczy i prowadzi zeszyt. Ale jest cudownie do towarzystwa ma dwa wilczurki i jednego goldena. Najbardziej się zaprzyjaźnił z największym wilczurem. Uwielbia bo tam co chwilkę nagroda. Mamy zwykłe nagrody - smaczek z karmy, nagrody specjalne - parówka i nagrody bezsmakowe "super Reno i głaski" - po tej nagordzie to sam wkłada mordkę do sakiewki ze smakami jakoś tak za tą formą nagrody nie przepada. Zadania domowe pilnie odrabia tylko niestety w swojej ulubionej sypalni. Gdy próbujemy na spacerze albo zwyczajnie na łące obok naszego ogrodu, to on nie rozumie co też ta pani od niego chce.
Poniżej mamy zdjęcia. Pierwsza sesja nosi tytułu: "znalazłem jabłko i sam sobie je jem"
Reno uwielbia jabłaka zawsze jak ja sobie obierałam ze skórki to mu plasterki obrane dawałam, aż pewnego dnia przyniósł sobie z ogrodu (w sumie nawet nie zauważyłam jak to przemycił) do domu i pięknie kąsał. Od tego czasu już mu nie kroję.
Druga sesja to "patykowy raj"
Niestety musieliśmy ściąć pieknego ale starego orzecha. A patyki to miłość RENIA. I teraz po prostu nie ma możliwości sprowadzenia go do domu. Wybiera i szatkuje gałęzie.
Ewa i Cindy - 2012-10-21, 15:02 ale fajne zdjęcia
ciesze się ze się pilnie uczycie.. a z tymi szkoleniami to zawsze tak jest.. pierwsze parę zajęć jest dla Pańciostwa żeby się nauczyli z psem gadać a potem sama zobaczysz jak będzie fajnie.. i na spacerze też zacznie słuchać Rufiakowa Amcia - 2012-10-21, 18:50 Moja mama też chętnie korzysta z pomocy ogródkowej, jak przycina gałęzie Te, które nie mieszczą się do pojemnika na bioodpady, są rozkładane na mniejsze kawałki przez Rufiatego Przekopywanie grządek też się przydaje, zwłaszcza wydobywanie korzeni trawy, która się rozpleniła nie tam, gdzie trzeba. Wyciąganie całych węzłów korzeni wymaga siły... w szczęce Jerzy Kora - 2012-11-03, 01:10 A zdjęcia do kalendarza to już dostałem? No jak dobrze widzę to chyba nie . bardzo, bardzo proszę. Jerzy@wartagoldena.org.plRENÓwki - 2012-12-14, 21:14 Witam wszystkich, moja pańcia postanowiła wymienić mi moje prowizoryczne legowisko i ja zademnostrowałem jakie mam preferencje. Ścigałem panią trzy razy do sklepu trzy razy wymieniała. Dwa mi w ogóle nie spasowały, z premedytacją spałem zwinięty w kłębuszek przed legowiskiem na zabawkach (a ja w ogóle nie śpię zwinięty) dopiero trzecie mi spasowało. Zajmuje jedną trzecią sypialni państwa i o to chodzi. Poniżej zdjęcie mojego nowego legowsika
U nas spadło dużo śniegu. Renuś lubi szaleć na śniegu ale jak jest w okolicach 0 stopni to szaleństwo jest pełne. Ale mrozów nie lubi bo zimno mu w łapki tak samo sól na chodnikach ulic. Bolą go stópeczki potrafi się położyć i dzwigać po kolei każdą nóżkę do góry. Więc najwięcej szaleństwa mamy w ogrodzie. Tam jest bezpiecznie od soli a po spacerach wymywamy łapki letnią wodą. No i pańcia kupuje krem do łapek. Czy może ktoś zna firmę Husse i czy ich balsam do łapek na bazie wosku pszczelego ktoś może używał dla swojego złociaka. Albo macie drodzy formumowicze jakiś sprawdzony krem do łapek. Prosimy o radę.
A poniżej zdjęcia z śniegowego szaleństwa. Na jednym zdjęciu prezentuje się tylko podskakujący tyłeczek i rozwiane uszy ale nie mogłam się powstrzymać żeby tego zdjęcia nie wkleić.
Aga_TRuficzkowa - 2012-12-14, 21:21 Reno, Ty to wymagający facet jesteś czy ci bardziej chodziło o zmniejszenie powierzchni użytkowej sypialni ???
A może Ty chciałeś takie posłanko aby kumpel się koło ciebie zmieścił ?? RENÓwki - 2012-12-14, 21:30 Oj Agnieszko, nam dwa razy nie trzeba powtarzać Rufiakowa Amcia - 2012-12-18, 22:52 Haha, legowisko idealne, by się Pańcia położyła obok i całowała łapeczki
Śnieżny króliczek też jest śliczny, no i oczywiście- pomocnik ogrodowy- jak trzeba, to i karmnik pomoże zbudować RENÓwki - 2013-01-02, 20:32 Witam wszystkich w Nowym 2013 Roku i od razu wszystkim życzę Wszystkiego Najlepszego.
Pańcia coś tam w kuchni robi to ja Renek sobie popiszę.
Po pierwsze to sie pochwalę skończyłem kurs "Pies towarzysz" w środę przed świętami miałem egzamin. A że to był kurs dla psa i przewodnika to egzaminowany byłem ja i moja pańcia. No i było. Ubaw po pachy tylko co z tego jak mi przez pańcię punkty odjęli i nie zdobyłem 100/100 tylko trochę mniej. Wszystko szło jak po maśle: komendy siadanie, leżenie, do mnie, slalom, zostań na czas itd. Do póki nie było luźnie chodzenie na smyczy ze zmianą kierunku. Idziemy z pańcią, Pani która kurs prowadziła mówi zwrot w prawo. No i jazda moja pańcia stanęła patrzy na mnie a potem zrobiła jakieś tam kółeczko wokół własnej osi i to żeby jeszcze było w prawo to ona się w lewo zaczęła obracać. Wiecie jaki wstyd i poszło po punktach ale pani prowadząca nie mogła powstrzymać śmiechu przez 10 minut. Moja pańcia to w ogóle jest apartaka zauważyła że zjadłem swoją qpke. Co zrobiła no poleciała do weterynarza i przniosła jakieś tabletki (smakowite zresztą) jem 5 dziennie. Ale ja myślałem że jak lekarstwo to będę dostawał te tabletki w szyneczkę owinięte, każda osobno. A to nie to ja muszę robić psie pompki. Pierwsza tabletka: "siad" druga tabletka "leżeć" trzecia "siad" itp. Mówię Wam obłęd w ciapki. Kończę bo pańcia wyszła z kuchni i pewnie zdjęcia jakieś powkleja.
Widzę że tutaj Renula już się pochwalił egzaminem. Ze względu na reklamy to nie będziemy zdjęcia dyplomu wklejać.
Święta, święta a podczas świąt same odwiedziny i muszę tutaj Renka pochwalić. On naprawdę umie się zachować jak goście przychodzą albo jak my idziemy z wizytą. Na nikogo nie skacze, cieszy się merda ogonkiem ale nie szaleje jest taki grzeczny i łasy na głaski oczywiście. Ale zawsze siedzi obok nas. Pies na medal.
U nas śniegu niestety nie ma ale ptaki dokarmiamy tylko musimy karmnik na drzewo powiesić bo Renuś wyjada z karmnika. Nie zdążyłam uchwycić jak stał na dwóch łapach i nos miał w karmniku wyjadał tam ryż, bo refleksu brak. Ale jest zdjęcie jak wyjada (on tam nie wącha on zjada) to co jest pod karmnikiem.
Zdrówko mu dopisuje, przybrał kilka kilogramków, futro nareszcie jest gęste.
A co do sylwestrowych fajerwerków, to u nas było bardzo głośno a on sobie kimał i nie zwracał uwagi. Natomiast wczoraj na spacerze gdy przechodziliśmy obok jednej posesji właściciele wystrzelili petardę i tutaj się wstraszył zaczął ciągnąć już do samego domku, ugięte tylne nogi, tyłeczek obniżony. Musiałam dobiegać, na szczęście było blisko domu bo jakby mnie tak przeciągnął z drugiego końca miasta to zrzuciłabym chyba wszystkie świąteczne kilogramy.
A tak pilnowałem żęby wszystko było prawidłowo przygotowane na święta
Dłuuuugiii świąteczny spacer
Ciekawe co tam ptaszkom pani sypnęła
Jeszcze raz pozdrawiamy i życzymy wszystkiego najlepszego.RENÓwki - 2013-04-02, 13:49 Witamy Wszystkich,
Uroczyście ogłaszamy naszą PIERWSZĄ ROCZNICĘ wspólnego życia.
Minął nasz pierwszy wspólny rok. Rok przez który poznawaliśmy się, odkrywaliśmy swoje charaktery (zarówno my jak i Renek) i UCZYLIŚMY SIĘ SIEBIE NAWZAJEM.
Patrząc z perspektywy czasu który minął mogę śmiało powiedzieć że Renuś zawitał do naszego życia jak mały, zamknięty w sobie pączuszek kwiatka, który stopniowo się otwierał (dosłownie i w przenośni) a teraz jest już pięknym rozwiniętym kwiatem.
Postaram się króciutko opisać to patrząc z perspektywy minionego czasu, bo bieżąca relacja to coś zupełnie innego niż zerknięcie za siebie.
Na samym początku Reno był bardzo zamknięty w sobie, nieśmiały ostrożny (taki słodki mamlasek) i długo nas podglądał (patrzył czego się może po nas spodziewać). Dopiero potem, pomalutku zaczął sam się otwierać. To trwało kilka miesięcy. My cieszyliśmy się z każdego pokonanego przez niego straszka czyli – zdobywanie kolejnych pomieszczeń w domu, potem pokonanie kratek ściekowych na ulicy (to był nie lada wyczyn, pierwszy spacer idziemy sobie nagle kratka ściekowa i Renek sus w przeciwnym kierunku ze wszystkich sił), potem pokonanie strachu przed wchodzeniem do obcych mieszkań czy domów (to znaczy zabieramy go od początku ze sobą do znajomych i rodziny i na początku trzeba było go przez próg przenosić, teraz to już wbiega nawet do weterynarza. Zresztą jak pani weterynarz od progu woła : „chodź do cioci” to który psiak by nie wszedł)
Pozostały nam do zdobycia mosty i rzeka. No niestety Renuś nie lubi wody (mam nadzieję że na razie) a przez most nie chce przejść. Pracujemy nad tym. Teraz zimą jak była podmarznięte i rzeka nie szumiała to przeszedł po raz pierwszy sam więc wykorzystując to chodziliśmy tam i z powrotem kilka razy za każdym razem dostał kilkanaście smaków. Zobaczymy jak będzie na wiosnę. Z pływaniem też ciężko bo jak już wszedł do wody (ale w małym zakolu gdzie ta woda nie szumiała) i zrobił kilka kroków za panciem to się mu tylna łapka pośliznęła o kamień zachwiał się, przysiadł, tyłeczek się zmoczył i uciekał czym prędzej z wody. Bardzo go stresuje nawet spacerowanie wzdłuż płynącej rzeki (raz byliśmy na wycieczce w Wiśle, na razie nie robimy drugiego podejścia bo się bardzo stresował, szarpał smycz we wszystkie strony byle w przeciwnym kierunku niż woda)
Bardzo długo miał swój schemat postępowania przy powrocie z ogrodu czy ze spaceru. Wchodził wtedy na swoje legowisko, jakiś czas odleżał sam (kilka minut) i dopiero potem przychodził tam gdzie akurat my byliśmy. Teraz od dwóch miesięcy powrót z ogrodu jest na pełnym gazie do kuchni i zamiatanie jęzorkiem pod szafkami (a może tam coś pańci spadło jak go nie było). Ale muszę przyznać mu medal za jedną sprawę a mianowicie: on zawsze asystuje przy przygotowywaniu posiłków i jeżeli ja coś kroję i mi to spadnie na podłogę on tego nie zje, nawet nie zniży mordki żeby powąchać co spadło – ja mogę spokojnie to podnieść z podłogi. Jestem z niego dumna za to bo nie wszystko co my jemy on też może.
Zaczął też obwąchiwać siatki z zakupami (nieśmiało bo nieśmiało ale już). Do tej pory kładliśmy zakupy na podłodze on kładł się obok w pozycji na sfinksa i obserwował jak wkładamy do lodówki czy do szafek różne produkty. Ostatnio się nie położył tyko obwąchał każdą siatkę. Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać kiedy zacznie sprawdzać co kupiłam wkładając nochal do siatek. Wszystkie moje psiaki tak robiły, najpierw sprawdzały co jest w siatkach zanim jeszcze to wypakowano. Uwielbiałyśmy to z moją mamą.
Była też pierwsza delegacja pańcia. Oj moja nieprzespana noc. Od godziny w której pan wraca z pracy Renek czekał i wychodził na ogród co dwie godziny ale nie żeby pobiegać tylko pod bramę i spacerował wzdłuż ulicy (oczywiście za płotem) ja miałam łzy w oczach jak to widziała a to trwało aż do powrotu trzeciego dnia. W nocy było to samo. Teraz już tylko jest smutny jak pańcio wyciąga walizkę, kładzie się wtedy na swoim miejscu, minę cierpiętnika i prawie beczy. Ale jak już pan pojedzie to o nim zapomina. Nie ma już wydeptywania ścieżki obok płotu czy wychodzenia w nocy.
I tak pomalutku, pomalutku się rozkręcał. I zadymę już też umie zrobić. Raz dłużej (dużo dłużej) zostałam w pracy to się tak cieszył jak wróciłam że złamał pazurka ja się zorientowałam dopiero jak panele były krwią zabrudzone bo tak się kręcił tak szał. Musiało go boleć bo paskudnie to wyglądało (ale mimo wieczora państwo weterynarze nas przyjęli nawet zaczekali aż go wsadzę do samochodu i podwiozę bo też mieli swoje plany).
Drugi raz też mi serce stanęło jak szaleliśmy na ogrodzie. Patrzę Renek biegnie jak szalony i nagle kuleje na przednią łapkę. Podchodzi do mnie kulejąc patrzy mi w oczy, ja panika na twarzy ale tylko się zbliżył to już czułam (dosłownie) o co chodzi. Gdzieś pominęłam jak sprzątałam jedną jego qpkę (on załatwia swoje potrzeby na ogrodzie przed lub po spacerze )i on wdepnął w nią łapką. Usiadł łapkę tak trzymał w górze i czekał aż przyniosę miskę z wodą i mu ją wyszoruję. A wiecie jak wkładał tą łapkę do tej miski byle tylko to umyć. Tak taki z niego czyścioch. Pranie które wyschnie a jest nadal na kaloryferze jest zbierane przez Reniaska i układane na jego legowisku a potem się w tym kładzie. A jak zostaje przyłapany jak zbiera pranie z kaloryferów to jest dopiero widok. Jak usłyszy że ktoś za nim stoi a on ma w pyszczku suche skarpetki to puszcza je i się rakiem wycofuje.
Nic nie zniszczył, nie zepsuł, nie pogryzł poza swoim legowiskiem. Które było wypchane ciętą gąbką a spód był z delikatnej tkaniny. Pociągnął pazurkiem, wypadła jedna gąbka to drążył temat. Jak wróciłam po godzinie to miałam wrażenie że przez przypadek weszłam do cudzej sypialni. Gąbki były wszędzie a on na środku leżał z tą swoją uśmiechniętą miną jak by chciał powiedzieć :”Przyszedł tygrys i wygryzł, to nie ja”
No i jeszcze był plecak pańcia w którym poodgryzał wszystkie sznurki, ale to nie jego wina. Pańcio zostawił plecak obok legowiska a on uwielbia sznurki. Tak sznurki i maskotki ludzkie to jego zabawki. Kupowanie w sklepie psich zabawek jest zbędne bo on i tak się tym nie będzie bawił.
Nie wskakuje na łóżko choć cały czas próbuję go tego nauczyć, ale też nie lubi żeby usiąść na jego legowisku. Jak ktoś przykucnie na jego legowisko to on momentalnie wstaje i kładzie się obok. W sumie ma rację jego legowisko jego dom i won.
Jest psiakiem łownym. Przegania wszystkie ptaki w ogrodzie (i na spacerach) które są większe od wróbla czyli kosy, bażanty, kuropatwy. Nie ma w ogóle opcji by sobie chodziły po ogrodzie jak on tam jest. Może być pochłonięty gryzieniem patyka a kos przycupnie na trawie, patyk idzie w kąt i wio za ptakiem. Pewnie wychodzi z założenia że skoro mają skrzydła to niech latają. Pogoni też wiewiórki, złapał jedną mysz (uszła z życiem bo kazałam mu ją wypluć – tak miał ją w pysku jak podeszłam) drugą pognił (to akurat było na spacerze ale myślałam że mi rękę ze stawu wyrwie jak ją wyczuł) i nie wiem skąd się wziął szczur no ale się wziął i szczura też złapał. Jedynie saren nie przegania.
Chodziliśmy też do psiej szkoły. Chociaż moim zdaniem to szkoła jest dla właścicieli psiaków bo to człowiek jest przewodnikiem psa i to człowiek ma mu pokazać i budować wzajemne relację. Renuś jest pojętnym uczniem ale ....................... krótko mówią bez żarcia mogę ewentualnie zrobić siad. Jak są smaczki to wykonujemy wszystko. Potem ja mam we wszystkich kieszeniach jakieś smaki i ostatnio w sklepie pani do mnie czy nie mam 50 groszy drobnych. Sięgnęłam do kieszeni i bez zastanowienia odpowiedziałam że nie ale mam trzy smaki dla psa.
Bardzo fajnie się z nim pracuje ale na wszystko potrzeba czasu na niektóre sprawy dużo więcej czasu. Dalej pracujemy nad luźnym chodzeniem na smyczy bo dalej ciągnie jak lokomotywa (co prawda coraz mniej ale jeszcze) Na początku tak był pochłonięty wszystkim tym co go otaczało, że nawet jakbym wrzasnęła przez megafon to też by nie zareagował. Teraz to już na spacerze mimo że ciągnie to jak powiem stop to się zatrzyma i od razu usiądzie (nie wiem czemu to łączy ale ok.) ja dorównuję mówię idziemy i znowu jakiś czas luźno potem szybciej i znowu ciągniemy. To pańcia staje i się nie rusza póki się smycz nie zluzuje i takimi małymi kroczkami się uczymy. Na spacerze jak zatrzymam to się skupi i wykona wszystkie komendy. Nawet wczoraj, naprężył mocno smycz ale powiedziałam stop zatrzymał się, i mimo że to krótka smycz dałam wołam „Reno do mnie” i pięknie się odwrócił i podszedł do mnie usiadł naprzeciwko. Mogę spokojnie wyciągnąć chusteczkę z torebki, porozmawiać przez komórkę na spacerze pod warunkiem że Renek ma komendę siad i zostań naprawdę pięknie siedzi obok.
Mieliśmy też kilka indywidualnych zajęć z zoopsychologiem. Musimy się bardzo skupiać nad rozwojem inteligencji żeby był bardziej zaradny. Na razie sam popchnie noskiem drzwi żeby się otworzyły, długo trwało zanim na to wpadł. (Prawda taka że za dużo go wyręczaliśmy, ale już wiemy czego za niego nie robić). Dwa razy w tygodniu dostaje jedzenie w kuli smakuli. Tutaj też długo trwało zanim się zorientował o co chodzi, mimo że mu pokazałam że smaczki wypadają jak się popchnie. Dwa tygodnie trwało zanim sam spróbował. Ale za to jak mnie widział to pokazywał na kule i nawet szczeknął na mnie żebym mu to ruszyła, bo smaczki wypadną. Tak samo było z wędzonym uchem. Pierwsze uszko rozpracowywał pół dnia, najpierw wąchał potem lizał aż w końcu schrupał. Dostał o 8 rano schrupał o 15. Dostaje takie uszko zawsze w sobotę rano (taki rytuał no chyba że pani zaśpi i już nie będzie uszy w mięsnym) ale teraz schrupanie to jest 10 minut.
Poza jego osobowością (psiobowością) rozwinął się i fizycznie. Możemy się pochwalić wspólnymi 8 kilogramami (miał 19 kg teraz waży 27 kg) i przepięknym futrem. Futro ma przecudne, gęste, błyszczące. Już nikt się nie pyta: „to golden czy labrador” pozostaje tylko pytanko: „to piesek czy suczka”. Co prawda jest delikatnej budowy i ma piękne długie rzęsy.
No i zdrowie też mu dopisuje. Przez ten cały rok tylko raz dostał małej jednorazowej biegunki ale to była moja wina, to ja mu kupiłam takiego dziwnego smaka do zabawy. Nawet potem musiałam kupić drugiego takiego samego i przynieść do weterynarza, bo poza biegunką bardzo się drapał po brzuszku z alergii. Więc na coś na pewno ma uczulenie, ale weterynarz mnie uspokoił że raczej żadna szanująca się karma nie będzie miała żadnego z tych składników w sobie. Uszy piękne, czyściutkie zawsze jak idziemy się zważyć to też proszę żeby sprawdzić mu uszy czy na pewno tam nic nie ma.
Dobrze już nie zanudzam, teraz czas na sesje zdjęciową JRENÓwki - 2013-04-02, 14:54 Pańci bluzka najlepszą zabawką
Czasem mam wrażenie że to nie jest już nasza sypialnia, tylko pokój Reniaska a my możemy tam grzecznościowo się wyspać
Kto brudniejszy
Kula smakula
A tak z pańciem pomagaliśmy pani w świątecznych porządkach. W sumie nie będziemy wszyscy razem prasować firanek
A tam jak się rozerwie to pańcia kupi nowe goldenek2 - 2013-04-02, 15:10 Przepiękny opis wspólnego roku. Wzruszający bardzo.
Gratuluję pierwszej rocznicy i życzę jeszcze bardzo wielu szczęśliwych lat Barbara - 2013-04-02, 15:17 Oj i wielu lat razem Bardzo się cieszymy, że tak Wam razem dobrze Warna - 2013-04-02, 17:43 Bardzo się cieszę i Wam gratuluję. Martyna i Boski - 2013-04-13, 14:22 Z tą czystością Reno to jestem pod wrażeniem , może udałoby się zarazić tym Boskiego? hahaaaa
A zdjęcia super, zwłaszcza to z kawałkiem piłki, już widzę Boskiego jaką by miał radochę, zwłaszcza jeszcze jak piłka jest w całości, chociaż kawałkami też by nie pogardził.
Co do zdjęcia w sypialni to nie mam słów, znam to skądś
Pozdrawiamy z Boszczakiem i myziamy za uszkami RENÓwki - 2013-04-17, 08:56 Renulek chory
Złotko moje ma anginę. Dostał antybiotyk i jeszcze dwa razy co 24 godziny mamy się stawić u wet.
Bidulek leży jak stare futro na panelach. Dobrze że mam w mieszkanku takie miejsce gdzie słonko nie świeci w ogóle.Barbara - 2013-04-17, 08:58 Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia