Forum Fundacji Warta Goldena Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.
PSY FUNDACJI - RINO - 90
Rufiakowa Amcia - 2012-01-18, 21:40 hahahaha, leżę!!! Aniu (już nie paniuję ) te Twoje foto-storyjki są po prostu z kosmosu! Mój Rufiak niestety (albo stety...) nie ma takiego gustu do dizajnerki, więc nie wiem, jak to jest mieć chatę zdobioną w tekturki Ale za to wiem, że- jest tarzanko, jest impreza No i mój też chyba naczytał się Kubusia Puchatka, a jego ulubionym bohaterem jest Kłapouchy, bo ostatnio coraz częściej na spacerach prezentuje mi pozę osiołka Dlatego pilnie przelecę Wasz wątek od nowa (pewnie jeszcze nie raz), by poduczyć się przywołania.
ściskamy i ogonkiem machamy
Ama z Rufiakowego stadkaKamila i Oskar - 2012-01-19, 08:32 super fotki nie wspomnę o opisach .. BosmAnka - 2012-01-19, 17:30 Dziś była kolejna wizyta u dr Raczko. Rino już odrobinę spokojniej przeszedł z samochodu do gabinetu. W samochodzie niestety masakra, wylatuje z niego wszystko, co nie jest przymocowane na stałe. Bosman, jak był mały, to mocno wymiotował w samochodzie, ale to było nic przy Rino. Absolutnie nie wolno mu dawać nic do jedzenia w dniu, w którym ma jechać autem. Pociesza mnie tylko, że Bosmanowi z czasem przeszło, więc może i Rino się poprawi.
Skóra już wygląda ładnie, ale jeszcze co najmniej przez 2 tygodnie mamy się co drugi dzień kąpać. W uszach głęboko są jeszcze jakieś kolonie drożdżaków, więc dalej wpuszczamy Surolan plus raz dziennie jeszcze czyszczenie parafiną. Następna wizyta za 10 dni.
Na spacerach, w spokojnych miejscach, Rino biega już z linką puszczoną luzem. Przywołany pędzi do mnie na złamanie wszystkich czterech łapek. Warna - 2012-01-19, 17:49 To w sumie są raczej dobre wieści. A z samochodem trzeba go będzie oswajać, Beza też strasznie wymiotowała, a z czasem nie było już żadnego problemu, ale ja mocno na to pracowałam. BosmAnka - 2012-01-19, 17:55 Nie raczej tylko dobre. A jak pracowałaś z Bezą? Bo Bosmanowi samo przeszło, kiedy zaczęliśmy jeździć autem na szkolenia, które on uwielbiał.Warna - 2012-01-19, 18:07 Po pierwsze na początku siedziała na przednim siedzeniu. I nic więcej, nie ruszałam, tylko sobie siedziałyśmy i miziałam ją podając smaczki. Potem zaczęłam ruszać i jeździć, wtedy już smaczków nie było. Jeździłam niezmiernie wolno, najpierw 5 minut, potem 10 minut, ale nie więcej niż 40km/h i bardzo delikatnie przyspieszając i hamując, żeby nie było zrywów. Jedną ręką cały czas ją głaskałam. I tak zwiększałam czas i prędkość. W końcu przesadziłam ją na tylnie siedzenie i znów od wolnego tempa do szybszego. Miesiąc mi to zajęło, ale dałyśmy radę.Kasia, Szajba i Milka - 2012-01-19, 18:34 Warna ja tez skorzystam BosmAnka - 2012-01-19, 20:34 Zapomniałam jeszcze dopisać, że w miejscach, w których Rino miał wydrapane rany, teraz są ciemniejsze, wypigmentowane plamki. Nie obawiajcie się, Rino nie wygląda jak skrzyżowanie goldena z dalmatyńczykiem , bo sierść to zakrywa. Ale wolę napisać, żeby się przyszli opiekunowie nie martwili. Wg dr Raczko oznacza to, że zapalenie skóry było bardzo głębokie i doszło aż do skóry właściwej, a nie tylko naskórka.
Antybiotyk bierzemy jeszcze do końca, czyli ok. tygodnia.Oktawian - 2012-01-19, 22:36 Bardzo się cieszę, że Rino z dnia na dzień robi takie postępy Oby tak dalej !
Czy powoli zaczyna ufać ludziom czy nadal się boi naszych rąk?BosmAnka - 2012-01-20, 16:43 Rino powoli, ale robi ciągłe postępy. Mojego dotyku zasadniczo się już nie boi. Ale miewa nastroje, kiedy nie ma ochoty do mnie podejść, a ja go do tego nie zmuszam. W innym momencie z kolei przychodzi sam i prosi o głaski, trąca mnie nosem i podgryza, domagając się uwagi i zabawy. Czasem w pierwszym odruchu uchyla się od dotyku, a potem zaraz wraca, tak jakby przypomniał sobie, że jest OK i nie ma się czego bać. Pozwala przy sobie wszystko robić – czesać, czyścić uszy, kąpać, zakładać szelki, przypinać linkę. Ale sam z siebie w pierwszej chwili próbuje uniknąć tych czynności. Kiedy widzi, że nie ma innego wyjścia i ja jestem zdecydowana, żeby np. wyczyścić mu uszy, to kładzie się na ziemi lub w swojej klatce i tam, z miną – „No, skoro już koniecznie musisz...” – grzecznie czeka, aż zrobię co mam do zrobienia.
Uczy się rytuałów i czuje się w nich bezpieczniej. Na przykład wie już, że zawsze po powrocie ze spaceru odpinam mu linkę i od razu po wejściu do domu kładzie się przy drzwiach i czeka na odpięcie linki. Przed spacerem, kiedy widzi, że się ubieram, wchodzi do swojej klatki i tam widocznie czuje się bardziej komfortowo, kiedy zakładam mu szelki i linkę.
Kiedy jest zdenerwowany i rozproszony, np. w obcym otoczeniu czy przy obcych ludziach, wtedy mojego dotyku też woli unikać.
Do obcych ludzi zasadniczo podchodzi nieufnie, a zakres poufałości, na który pozwala, zależy od jego oceny zachowania tego człowieka. Jeśli człowiek zachowuje się spokojnie, mówi cicho, łagodnym głosem, porusza się powoli, nie wykonuje gwałtownych ruchów, a najlepiej jeszcze przykucnie – Rino pochodzi odważniej i pozwala na więcej dotyku.
Pierwszy przykład: dr Raczko zachowuje się absolutnie genialnie w stosunku do takich psów. Wykonuje tylko niezbędne ruchy, bardzo powoli, mówi bardzo cicho, łagodnie, spokojnie. Takiemu człowiekowi Rino pozwoli się dotknąć, obmacać, pogłaskać.
Drugi przykład: mam przesympatyczną sąsiadkę, która regularnie zaopatruje mnie w mięso rosołowe dla psów, bo u niej nikt tego nie chce jeść. Wczoraj, kiedy wróciłam z Rino od weta i wysiadałam go z samochodu, wyszła do mnie porozmawiać. Chciała pogłaskać Rino, ale on uciekał od niej na całą długość smyczy. Spróbujmy się postawić w jego sytuacji: jest zdenerwowany wizytą u weta i jazdą samochodem, którą źle znosi. Podchodzi do niego obcy człowiek, którego widzi pierwszy raz i wyciąga do niego rękę. Ten obcy człowiek coś do niego mówi, tonem, który brzmi bardzo donośnie i ostro – moja sąsiadka jest nauczycielką, mówi dość głośno i tonem głosu, który pies może odebrać jako ostry, agresywny. Nie robi tego specjalnie, po prostu taki ma głos i do takiego sposobu mówienia jest przyzwyczajona ze względu na zawód. Ale pies o tym nie wie. Moja sąsiadka odruchowo przykucnęła i wzięła do ręki kawałek kurczaka. I pomimo tych wszystkich rzeczy, których Rino miał absolutne prawo się obawiać – podszedł do niej i wziął z ręki jedzenie. Pogłaskać się jeszcze nie dał, ale zapewne następnym razem na to pozwoli. To jest przykład odwagi Rino i postępów, jakie czyni.
Rino dużo łatwiej otwiera się na obcych ludzi przy Bosmanie. Mój Bosman jest kompletnym świrem pod tym względem i do każdego człowieka dostaje radosnej głupawki. Rino, widząc jak Bosman szaleje z radości i łasi się do ludzi, też chce wziąć udział w tym radosnym rytuale, podchodzi i pozwala się głaskać tak samo jak Bosman. Dlatego moją sugestią odnośnie DS dla Rino było, aby był w nim drugi, zrównoważony i dobrze zsocjalizowany pies. Przełamanie nieufności Rino do ludzi byłoby dzięki temu łatwiejsze i szybsze. Ale to nie znaczy, że Rino nie może być w domu bez drugiego psa. Tyle, że w takim wypadku opiekunowie będą musieli przyjąć na siebie taką rolę, jaką pełni mój Bosman. Czyli pokazywać Rino, że wszyscy obcy ludzie są fajni i nie trzeba się ich bać.
Pamiętajcie, że to jest pies, który dopiero miesiąc temu wyszedł z kojca i po raz pierwszy zobaczył świat. Pierwszego dnia musieliśmy owinąć mu łebek ręcznikiem, żeby w ogóle włożyć go do samochodu. Wyrywał się tak histerycznie, że w 3 dorosłe osoby nie byliśmy w stanie utrzymać chudzinki, która waży 21 kg. A teraz przychodzi do mnie na pieszczoty, domaga się uwagi, zaczepia mnie, trąca nosem i podgryza, żebym się z nim bawiła. Przybiega na przywołanie, chodzi spokojnie na smyczy, również w nowych miejscach, wchodzi do obcych pomieszczeń, bierze smakołyki od obcych ludzi. Pozwala wykonywać przy sobie różne zabiegi, zna podstawowe komendy i chętnie je wykonuje. Widać po nim wyraźnie, jak bardzo się stara zrozumieć, czego oczekuje od niego człowiek i podporządkować się temu. Kiedy rozumie o co chodzi – jest bardzo posłuszny, wręcz niewiarygodnie.
W ciągu ostatniego miesiąca cały świat Rino przewrócił się do góry nogami. W jego psychice dokonały się ogromne postępy. Ale przed nim i przed jego opiekunami jest jeszcze bardzo dużo pracy. Odbudowanie w pełni zaufania do ludzi to nie jest kwestia dni ani tygodni. To potrwa kilka miesięcy, a być może i lat.goldenek2 - 2012-01-20, 18:50 Przepięknie Aniu opisałaś Rino Oktawian - 2012-01-20, 22:10 Bardzo lubię czytać o tym jak się rozwija ten psiak Uczy na nowo, a właściwie nie na nowo, a pierwszy raz, zaufania do ludzi. Robi postępy z dnia na dzień i widać po zdjęciach, że jest coraz weselszy Tak trzymać !
Jestem pełen podziwu tego co dla niego robisz. Mówi się, że czas goi rany i na pewno tak jest, ja również wierzę, że można wymazać złe wspomnienia nowymi - wspaniałymi i że tak będzie w przypadku Rino !BosmAnka - 2012-01-21, 18:19 Chciałabym jeszcze nawiązać do posłuszeństwa Rino. Któregoś dnia naprawdę mnie pod tym względem zadziwił. Rino bardzo lubi różne szmatki, pluszaki, generalnie – miękkie przedmioty. Na początku pobytu u mnie poczęstował się poduszką z sofy i dobierał się do ubrań i koców. Od tamtej pory wszystkie tego typu przedmioty są chowane przed moim wyjściem z domu. Ale na sofie leży narzuta, której nie zdejmuję za każdym razem. Któregoś dnia siedziałam przy biurku, a psy kręciły się po domu. W pewnej chwili zauważyłam, że Rino leży przy sofie i mamle w pysku róg narzuty. Skarciłam go ostro, oczywiście natychmiast przestał. 99% psów powtórzyłoby to ćwiczenie pod moją nieobecność. Ale nie Rino. Chłopak zrozumiał, że narzuty na sofę ruszać nie wolno i więcej się do niej nie zbliżył. Podobnie było z wchodzeniem na łóżko. Ja psom na to nie pozwalam. Raz, na początku przyłapałam Rino na myszkowaniu na sofie, skarciłam go i nigdy więcej nie próbował wejść na żadne łóżko, sofę ani fotel.
Wymyśliłam czym zakleić Bosmanowego Konga tak, żeby było to zgodne z jego dietą i dziś psy dostały po Kongu. Rino był zafascynowany nowym zastosowaniem zabawki, z której nagle zaczęło wylatywać jedzenie. Bardzo dobry sposób na zajęcie psiaka, dobre pół godziny z głowy, bo jeszcze nie potrafi walczyć z nim tak skutecznie, jak Bosman.
Jak tylko Bosman opróżnił swojego Konga i stracił zainteresowanie, Rino ukradł go i zaniósł do swojej klatki. Rino jest kolekcjonerem – wszystkie zabawki magazynuje na swoim posłaniu. Gdyby nie miał takich zdolności dizajnerskich, miałabym idealnie wysprzątany dom. goldenek2 - 2012-01-22, 12:32 no niesamowite
Ktoś kto adoptuje tego psiaka wygrał główny los na loterii BosmAnka - 2012-01-22, 21:24 Beata, całkowicie się z Tobą zgadzam Już raz to napisałam, ale powtórzę, że gdybym miała takie możliwości to nikomu już bym Rino nie oddała.
Dziś zrobiliśmy kolejny kroczek do przodu. Najpierw postanowiłam poćwiczyć z Rino chodzenie na krótkiej smyczy. Do tej pory chodził prawie wyłącznie na lince. Dla utrudnienia, aby dodać trochę rozproszeń, wybraliśmy się do sąsiedniej wioseczki, gdzie prawie w każdym obejściu są co najmniej po dwa psy, oczywiście na maksa szczekliwe.
Smycz była przypięta do obroży, a dla asekuracji dodatkowo przypięłam linkę do szelek i obwiązałam sobie w pasie. Przez większość spaceru szliśmy poboczem drogi, po której od czasu do czasu jeździły samochody, więc wolałam mieć zabezpieczenie. Rino był wyraźnie zestresowany ciągłym szczekaniem pyskaczy i początkowo dość bezładnie biegał na smyczy, ale szybko nauczył się, że trzeba iść z mojej lewej strony i szedł bardzo ładnie i spokojnie, nie szarpiąc smyczy. Myślę, że możemy już spróbować spacerów w bardziej cywilizowanym miejscu. W przyszłym tygodniu chciałabym pochodzić z nim trochę po Piasecznie. Na Warszawę jeszcze nie jesteśmy gotowi.
Wieczorem wybrałam się z Rino do Marty z Wesołej Łapki, odebrać leki dla Bosmana. Przede wszystkim – Rino świetnie zniósł jazdę samochodem. Wcale nie wymiotował, ani podczas jazdy w tamtą stronę ani z powrotem. Zupełnie nie wiem, co na to wpłynęło. Odległość była mniej więcej taka sama jak do dr Raczko, a Rino dziś normalnie jadł posiłki. Fakt, że jechałam bardzo spokojnie, ale ja z psami zawsze tak jeżdżę (bez psów różnie bywa ). Na miejscu czekało malucha kilka wyzwań w postaci nowych ludzi, konieczności wejścia na kryte korty tenisowe, przejścia przez kilka drzwi. Ale głównym wyzwaniem dzisiejszego dnia były drzwi obrotowe. Było ciężko, ale daliśmy radę przy wsparciu psa Marty, Leosia, który służył za wabik z drugiej strony drzwi. Generalnie – byłam dziś bardzo dumna z młodego, świetnie sobie poradził. W nagrodę pobawił się trochę z Leosiem.goldenek2 - 2012-01-23, 09:54 Błyskawiczne postępy podkreślają bezsprzeczną inteligencję tego psiaka BosmAnka - 2012-01-24, 20:59 Puk, puk! Hallo! Jest tam kto?! Po drugiej stronie?! Łubu-dubu, łubu-dubu! Zastałem Ewkę?! Pamiętacie mnie jeszcze?
ONA ostatnio ciągle wychodzi, więc się nuuuuudzę. Większość dnia przesypiamy z Bosmanem. Dobrze chociaż, że przed wyjściem zostawia nam te takie gumowe z żarełkiem w środku. ONA na to mówi – Kongi.
Czasem mam ochotę przytulić się do Bosmana i wtedy drzemię sobie obok jego pontonu. Ale nigdy nie kładę się na jego posłaniu. Trzeba mieć qlturę, w końcu jest się tym goldenem - noblesse oblige. Bosmanowi niestety trochę kindersztuby czasem brakuje i zajmuje moją klatkę. A ja wtedy muszę leżeć na podłodze.
Kiedy nie śpię, to rozpruwam do reszty pluszaki. Niewiele już z nich zostało. Ze szczurka – sama skórka.
Bosman postanowił ostatnio udowodnić, że on też ma coś do powiedzenia w kwestii wystroju wnętrz. Phi...
Błagał mnie, żebym mu zdradził swój sekret. A ja po prostu mam talent!
Nie da się ukryć. Jestem NIEZASTĄPIONY! NIEOCENIONY! I – jak każdy artysta – nieDoceniony...
To mówiłem ja, Rino.
A teraz serio. Rino do końca tego tygodnia będzie musiał zmienić domek. Chciałabym wyraźnie podkreślić, że nie ma to absolutnie żadnego związku z psiakiem i wynika z moich zobowiązań zawodowych. Niestety już w tym tygodniu mam bardzo mało czasu na pracę z nim i ograniczamy się głównie do zabiegów pielęgnacyjnych i tego, co uda nam się poćwiczyć na spacerach. Nie tracę nadziei, że jednak mimo wszystko uda mi się jeszcze przed końcem tygodnia wybrać z nim na spacer po mieście.
Smutno mi bardzo, że nie mogę z nim dłużej pracować. Ale i tak w końcu musiałabym go oddać. A te urocze iskierki w czarnych oczkach wchodzą za skórę bardzo głęboko...
To mówiłam ja, BosmAnka. BosmAnka - 2012-01-26, 14:35 Z rozpędu wycięły się psie zapasy w śniegu:
Pojechaliśmy się dziś prześwietlić do dr Bissenika, bo miałam wątpliwości co do łokci Rino. Wygina je na zewnątrz. Okazało się, że łokcie są w porządku, on po prostu ma taką budowę. Natomiast przy okazji badania doktorowi nie spodobało się lewe tylne biodro, więc się prześwietliliśmy i wyszła niestety obustronna dysplazja stawów biodrowych. Nie jest bolesna i Rino nie kuleje ani nie ma żadnych innych objawów somatycznych, więc nie ma żadnych ograniczeń odnośnie ruchu czy np. schodów. Trzeba utrzymywać niską wagę ciała, podawać suplementy z glikozaminoglikanami i raz do roku seria Cartrophen vet 4 x dawka zależna od wagi.
Rino psychicznie źle zniósł narkozę, po wybudzeniu był bardzo nieswój, w drodze powrotnej trochę popiskiwał, czego nigdy wcześniej nie robił. W domu też mu się humor nie poprawił, smutny ogonek i uszka. Musimy odespać i będzie dobrze.Warna - 2012-01-26, 14:43 Aniu, dziękujemy za relację. Dr Bissenik już do mnie dzwonił, żeby mi wszystko opowiedzieć. Jak wiemy psy z dysplazją też świetnie sobie w życiu radzą, trzeba tylko o nie trochę bardziej dbać. Ale jak się psiocha kocha, to się zawsze o niego dba, więc kłopotu nie będzie.BosmAnka - 2012-01-26, 14:46 Skoro dr nie zalecił żadnych ograniczeń odnośnie ruchu to znaczy, że nie jest źle. Zresztą widać po nim, bo bryka jak mała kózka. Rino, nie doktor. Warna - 2012-01-26, 14:47 Już myślałam, że doktor. BosmAnka - 2012-01-27, 20:21 Skorzystałam dziś z zaproszenia Pani Hani i Pana Jacka z Hotelu Alfa i wybrałam się tam z kundlami. Droga przebiegła spokojnie, nie było wymiotów, ale psy były na czczo, więc nic dziwnego. O dziwo, powrotna droga też była OK, pomimo, że psy obżarły się do wypęku groszkami ptysiowymi, którymi Pani Hania i Pan Jacek mają zawsze wypchane kieszenie.
Na hotelowej łące Rino radził sobie całkiem nieźle.
Poznajemy się.
Poznajemy okolicę.
I oczywiście sępimy o groszki.
Później przenieśliśmy się do recepcji na kawkę. Hotelowi goście rozszczekali się słysząc intruzów. Rino bardzo się tym zestresował. Biegał wokół pomieszczenia, skakał do okien i drzwi, szukając wyjścia. Po jakichś 10-15 minutach uspokoił się, a z czasem znalazł sobie spokojny kącik i położył się tam, a nawet zaczął trochę podsypiać. Zdjęć z wnętrza mam mało, bo nie chciałam go dodatkowo stresować.
Rino zestresowany szczekaniem psów na górze, choć pierwszy szok już minął, bo przestał biegać.
Tu już napięcie zeszło na tyle, że psiak się położył.
Pozwalamy się miziać nowym znajomym.
Co tam masz? Groszki? Podziel się!
Paszczak łapie groszki w locie.
Hej, tu chyba coś spadło.
Ja też chcę, ja też, ja też!
Na koniec wizyty Rino dostał w prezencie gęś pluszaka. Niestety nie mogę jej Wam pokazać, bo gęś została bez skrupułów i bezzwłocznie rozpruta i rozszarpana na drobne strzępy. Ale miał młody zabawę! goldenek2 - 2012-01-27, 22:30 Cudne zdjęcia. Oglądając zdjęcia .... nikt nie zgadnie, że to psiak po przejściach.BosmAnka - 2012-01-28, 15:20 Jeszcze kilka słów o jedzeniu zanim to żywe sreberko mnie opuści.
Rino je suchą karmę 1st Choice Sensitive Skin & Coat. Je bardzo chętnie, bez żadnych fochów. Zjada od razu całą porcję, zresztą inaczej się nie da, bo ja po 5 min. zabieram miski. A jakby komuś wpadło do łebka grymasić, to na jego porcję czeka w kolejce co najmniej dwóch innych chętnych. Dawkę dostaje tak z 10-20% większą niż przeznaczona na jego wagę, bo jest trochę za chudy, a i tak, odkąd u mnie jest, przybrał tylko niecałe pół kg. Teraz waży 21,8 kg. Ponieważ chrupek jest dość sporo, a żołądek mały, dzienną dawkę karmy ma dzieloną na 3 porcje.
Rino dobrze też tolerował jedzenie gotowane (kurczak lub indyk, ryż, mieszanka warzyw), choć miałam wrażenie, że po kurczaku trochę więcej się drapał. Dobrze znosił zmianę karmy, pojawiała się ewentualnie lekka biegunka, która trwała krócej niż 1 dzień.
Z „normalnych” rzeczy: mięso oczywiście w każdej postaci – surowe, gotowane, wędlina. Ryby: dostał kawałek wymoczonego surowego śledzia i bardzo mu smakowało. Nabiał: lubi biały i żółty ser, kefiru i jogurtu nie testowałam, a mleka nie chciał. Warzywa i owoce – trzeba próbować, bo niektóre mu smakują, niektóre nie, a do niektórych przekonuje się z czasem. Jabłek na początku nie chciał, a teraz wciąga nosem, kiszoną kapustę i surową marchew wypluł, za to dziś, jak robiłam sałatkę, to na uszach stawał, żeby dostać kawałek surowego kalafiora albo papryki.
Gryzaki i smakołyki jada się u mnie specyficzne ze względu na Bosmanowe nerki. Rino chętnie raczył się suszoną chałką, groszkami ptysiowymi i chrupkami kukurydzianymi. Bardzo lubi suszone kurze łapki. Nie uwierzycie, ale żwacza za pierwszym razem wypluł, bardzo szybko jednak się do nich przekonał. Uwielbia Kongi zaklejone serkiem topionym (zwykle nadziane jego karmą i jakimiś pokrojonymi warzywami), a tabletki najłatwiej podawać mu schowane w grudce kremowego serka podawanej z ręki.Oktawian - 2012-01-28, 18:33 Witam,
Nadrabiam dopieto tygodniowe zaległości w czytaniu The Rino's story Super psiak! Czy prowadziliście już jakieś wizyty przdadopcyjne?
Sam do niedawna chciałem Go adoptować, ale uznałem, że są psiaki, które mają jeszcze mniej szczęścia od Rino i bardziej potrzebują mojej (naszej rodziny) pomocy i przygarneliśmy 10miesięczną owczarko-kundelkę o imieniu "Bella"