To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - LILY - 309

Joasia i Sonia - 2016-10-07, 20:48

Ale Cudeńka :D
AgaJessieLily - 2016-10-26, 14:06

Dzień Dobry Wszystkim,

Lilunia ma się bardzo dobrze.
To jest najradośniejszy piesek na świecie... z taką dawką miłości, rozkoszeństwa
i przytulaństwa, że ciężko to aż sobie wyobrazić.


Dziewczynki pięknie się ze sobą bawią. Są już tak dojrzałe jak na nie patrzymy...
choć w pycholku Lily wciąż widzimy dziecko.

Obie śpią z nami w łóżku. Jessie jak księżniczka po godzinie wychodzi i idzie
do drugiej sypialni gdzie zajmuje całe łoże... Lily nie rusza się od nas przez całą noc.
Nad ranem kładzie się między nami na pleckach i świruje, wygina się, zaczepia łapką,
rozdaje całusy tak, że nawet jak byśmy bardzo chcieli to nie da się udawać, że jeszcze śpimy.

Lily jest skarbem. Jessie z nią rozkwitła i z indywidualistki, która przytula się wtedy
kiedy ona ma na to ochotę, stała się równie tulaśnym stworkiem :) Podchodzi domaga się pieszczot, tulenia i tylko zerka, czy Lilka patrzy :lol: :lol: :lol:
Lily wtedy szczeka i rozpycha się tak, aby Jessie odsunąć. Oj rozkoszne są obie.
Dwa nasze największe szczęścia.

A tak Lilunia poddaje się szaleństwom w mokrym od deszczu rowie:
Lily zabawa w błotku

Ciąg dalszy błotka:
Lily szaleństwa

A poniżej najświeższe zdjęcia z naszego domu i wspólnych zabaw, spacerów:


Pancio mnie tak do foty urządził :)


No weź Pancia nie świruj ja chcę wejść do łóżka... jak zawsze...
Właśnie wyczesałaś poduchy i pościel z sierści...
to nie szkodzi... zaraz naniesiemy nową :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:


Na jednym ze spacerów spotkałyśmy nowego kumpla.
Młodziak rasy Chart Perski (Saluki).
Na pierwszy rzut oka iście goldenowaty jegomość... ale chudziutki i takie miał wszystko długaśne... Uroczy :-D

Gizmo - 2016-10-26, 18:27

Jak zwykle piękna relacja :)
Kasia i Abby - 2016-10-27, 13:38

Siła sióstr! <3 uwielbiaaaaam!!
AgaJessieLily - 2018-05-04, 13:35

Cześć Warciaki,

czas mija, pędzi i jest nieubłagany... Lily ma się dobrze ale po kolei w skrócie z czasów zamierzchłych kiedy nas nie było.

W listopadzie 2017 minęły dwa lata od kiedy sunia jest z nami :-)
Naprawdę ciężko uwierzyć, że to już tyle czasu.
Lily 01 lipca 2018 świętować będzie swoje 3 urodziny i w to też ciężko nam uwierzyć,
bo dla nas to wciąż ta malutka kruszynka, ruda kulka z dnia adopcji.

W 2017 r. Lily miała kilka niefajnych przygód ze zdrówkiem, niestety :(

W maju 2017 mimo zabezpieczenia (krople spot-on) znaleźliśmy opitego kleszcza.
Na sygnale do weta, badania i diagnoza: babeszjoza. Szybko zareagowaliśmy dlatego przeszło to w miarę łagodnie
o ile można o tej chorobie tak powiedzieć... może tylko w kontekście tego, że Lily jest wciąż z nami
i może cieszyć się życiem...

Wiele razy zastanawiałam się jak człowiek może dopuścić do tego, że pies zachoruje na babeszjozę???
Dziś wiem, że można zrobić wszystko i wciąż może się okazać, że to za mało.
Nie istnieje żadne zabezpieczenie, któremu można ufać. Zawsze coś może zawieźć.
My stosowaliśmy krople, dodatkowo spray odstarszający, oglądaliśmy psiaki a i tak jakiś paskud się uchował
i zaraził naszego psa.

Broniliśmy się przed ostatecznością w naszym przekonaniu wtedy - czyli tabletką bravecto, ale dziś nie ryzykujemy i po przebadaniu dokładnym obu psów, po konsultacji z wetem, podajemy tabletkę.

Weterynarz nasza dała nam wtedy taką radę: możecie dalej stosować krople ale kolejnej dawki imizolu wątroba psa
może nie wytrzymać i nie uda się go odratować... - co więc lepsze: tabletka pod kontrolą
czy znacznie większe ryzyko stosowania metod, które u nas zawiodły? W tej sytuacji wybraliśmy mniejsze zło.
Kontrolujemy wyniki co pół roku i ponieważ są dobre pozostajemy na tabletce, wciąż stosujemy odstarszacze,
systematycznie przeglądamy i kleszcze wciąż znajdujemy chodzące po psach...
Jest tego u nas tyle, że zwłaszcza teraz jak się tak szybko ciepło zrobiło
każdy spacer dla mnie to koszmar, ponieważ cały czas skanuję psy w poszukiwaniu kleszcza.
Czemu to ochydztwo żyje ja nie rozumiem i nie zrozumiem!!!
Myślimy jeszcze o nowej tabletce, którą jak czytamy wiele osób poleca, ponieważ poza właściwościami bójczymi
ma także właściwości odstarszające, więc może sie przekonamy.

Po babeszjozie wiele rzeczy potem Liluni doskwierało :(
Osłabiony organizm łapał kolejne infekcje: hot-spot, alergia skórna i straszne ubytki sierści,
zwariowały nam hormony i najpierw spóźniała się cieczka (a bardzo na nią czekaliśmy ponieważ chcieliśmy zaplanować sterylizację),
po cieczce raz po raz ciąża urojona, zaburzenia łaknienia i tak w koło.
Stąd wreszcie kategoryczna decyzja weta, że nie czekamy dłużej aż się organizm sam wystabilizuje
tylko sterylizujemy bo się nam to nigdy nie skończy.

Zabieg wykonaliśmy w lipcu 2017. Wcześniej ponowna konsultacja u kardiologa (pamiętamy, że mamy niedomykalność zastawki)
i zgoda na narkozę więc wycięliśmy wszystko co płociowe :) i wreszcie nastała stabilizacja.
DLATEGO jeśli ktoś nadal pyta czy sterylizować to po raz setny ja powtarzam TAAAAAAAAAK.
Nasze sunie będą o niebo zdrowsze.

Po sterylizacji odzyskaliśmy powoli równowagę. Wrócił apetyt, odbudowała się okrywa
i dziś Liluszek to znów puchata ruda piękność :lol: :lol: :lol:

W międzyczasie gościliśmy u siebie na DT szczeniaka w typie labradora.
Malwa była z nami kilka tygodni i wywróciła nasze życie do góry nogami.
Obie suki rezydentki (także Lily) były nieco sfochowane na Malwę, która wciąż zaczepiała do zabawy
i bywała bardzo natrętna. Uczyliśmy młodą, korygowaliśmy jej niepochamowaną energię,
wzmacnialiśmy nasze rezydentki więc sierpień był bardzo męczący.

Potem na chwilkę przewinęła się przez nasz dom Masza (siostra Malwy) a w grudniu na jeszcze większą chwilkę była u nas Happy,
którą odebraliśmy w imieniu Warty od Właścicielki i jeszcze tego samgo dnia przekazaliśmy nowej rodzinie.

Lily wraz z Jessie wypełniają nasz caaaaaaaaaały czas.
Są z nami wszędzie, kochamy morze i góry i tam bywamy więc dziewczyny zawsze z nami.

Cały czas jesteśmy pod kontrolą weta (2 x w roku pełna morfologia, biochemia,
1 x w roku badania rozszerzone: tarczyca, trzustka, wątroba, nerki, serce usg i echo).
Serce zwłaszcza badamy u Lily. Ostatnia konsultacja w kwietniu 2018 potwierdza niedomykalność zastawki aortalnej.
Doszła nam także (jeszcze w normie, ale juz blisko jej przekroczenia) powiekszona komora.
Spowodowane jest to niedomykaniem się zastawki, co powoduje, że do komory wpływa więcej krwi. Komora daje radę całość wypompowywać więc jak to ujął nasz pan doktor - serce samo radzi sobie ze swoją wadą i póki tak jest to nie podajemy leków.
Podajemy suplementy w postaci koenzymu Q10 oraz głogu. Następna sercowa wizyta jesienią 2018. Teraz mamy obserwować Lilkę. Jeśli zacznie jakoś szybciej męczyć się na spacerach, odstawać w zabawach, odpoczywać jakoś więcej niż dotychczas to wtedy wprowadzimy leczenie farmakologiczne.

Pan doktor sugeruje, że obecny stan wady serduszka Lily może się zatrzymać na tym poziomie przez lata i wyjść na starość. Z całego serca wierzymy, że tak właśnie będzie i przed nami długie lata z Lilunią, która naprawdę zasługuje na normalne i zdrowe życie.

Niepokoi mnie fakt, że Lily bardzo często dyszy. Nie chodzi o dyszenie po wysiłku, zabawie...
mam wrażenie, że ona dyszy wciąż z nadmiernej ekscytacji. Staramy się ją wyciszać,
byliśmy na szkoleniu, na którym trochę z tym pracowaliśmy i np. udało się ograniczyć nadmiar energii wyrzucanej poprzez ruchy kopulacyjne, które Lily uprawiała na nas czasami :)
To udaje się powoli wyciszać ale wciąż jeszcze sunia dyszy za często moim zdaniem.
Kardiolog częściowo wiąże to z wadą serduszka ale sugeruje także, że Lilka nie potrafi
wyluzować i jest cały czas nakręcona w tej małej rudej główce.
Chyba poza ćwiczeniami wyciszającymi, spróbujemy za radą przyjaciół goldenich także kuracji olejkiem CBD. Dr Niziołek (kardiolog) zalecił dla Lily melisę (ja też zaczęłam brać w geście solidarności z dzieckiem :lol: ) ale nie widzę żadnej różnicy więc może faktycznie olejek nas wyciszy. Kardiolog dał nam zgodę na tę metodę więc może warto?

Jeśli macie jakieś doświadczenia z psiakiem z wadą serca, z dyszącym uparciuchem, który za mocno się nakręca to śmiało dawajcie mi swoje rady. Im więcej głów tym większa szansa że coś wymyślimy.

A poniżej kilka różnych fotek z różnych okresów Lilki z tego ostatniego półtora roku.

Heeeeej co tam na dole dają...


PSI-jaciele z podwórka :)


Lily - ja latam!!! latam nad wodą!!!


Rozmyślania złotych dziewczyn nad Wisłą:


Sunieczki - laleczki :mrgreen:


Monitoring nadmorski - łabędzie są cool


Jesienny portrecik:


2 lata Lily z nami (prezenty):


Liloskoczki:


Psi-jaciółki zawsze patrzą w jedną stronę


Lily - taka jestem rozpieszczona,
że na głowę wszystkim wchodzę
:)


Na zlocie Warty jesienią 2017


Buziak dla matki - 2018 majówka


W oczekiwaniu na napełnienie brzuszków - pilnujemy,
żeby dużo wsypał, nie żałował:



Ludzie - nie ma dla Was miejsca w tym łóżku
(z Malwą)
:lol:


My i Malwa na DT - jak z obrazka:


Nasz cichy zakątek


Pycholek najsłodszy Lilutkowy :rotfl:


Z Happy


U naszego fryzjera - dzielne (groomatka)


W restauracji gdzie pić dali
i smaczkami poczęstowali:



Majówkowe wygibasy - Lily jęzorek

Angelika i Spike - 2018-05-04, 15:29

Cudna sesja ☺
Nanka i Beza - 2018-05-10, 17:00

o Aga też mam rudego potworka co wiecznie się nakręca! a ile przy tym gada... zgwałcić też lubi, zwłaszcza gości, którzy pachną innym psem... staram się odwoływać ją z takich sytuacji, albo zajmować głowę jakimiś łamigłówkami, ostatnio uszyłam taką matę - świetna sprawa! na zjeździe w Dębkach będę pokazywać jak zrobić takie i inne zabawki z rzeczy, które mamy w domu :)

AgaJessieLily - 2018-05-26, 23:36

Nanka - Kochana dzięki za radę... u nas problem z takimi rzeczami bywa na początku ponieważ Lily boi się ich i może być tak, że to ogarnie... a może być niestety tak, że się na to lękiem nakręci i koniec...
Ale próbę podejmiemy :)

U nas też gwałty się zdarzają :)
Kiedy rozmawialiśmy z trenerem, który zna historię lęków Lily i te strachy z przeszłości, to Pani poleciła nam, aby ją bardzo stopniowo
odwoływać ale delikatnie... czasami pozwolić przez chwilę a potem delikatnie, powolutku uspokoić i odwołać.

U Lily nasiliły się te zachowania po obecności na DT Malwy... potem się to wyciszyło i nasiliło teraz przy Belli ponownie. Wiem już zatem, że Lily znosi takie zmiany dość trudno lub co raz trudniej.
Naprawdę nie dajemy jej odczuć jakiegokolwiek odtrącenia ale ona sama się tak chyba nakręca.

Kiedy byliśmy w kwietniu na warsztatach z komunikacji z psem, Trenerka uświadomiła nam, że Lily jest bardzo uzależniona od obecności Jessie.
Mamy ją zabierać samą na króciutkie spacery, czasami pozostawić ją samą... jestem na etapie przekonania siebie do tego ale powoli stosujemy - dla jej dobra. W domu nie mamy tego kłopotu - tu jest super samodzielna. Brakuje nam tego trochę w obcych m-cach ale tylko bez Jessie. Przy Jessie Lily jest pewna siebie i szaleje jak nakręcona.

Będziemy się także konsultować z kardiologiem ponieważ mieliśmy ją obserwować przez miesiąc po badaniu czy wysiłkowo radzi sobie w te gorące dni. Niedomykalność zastawki mamy i musimy wiedzieć czy serce samo jeszcze z nią daje sobie radę czy trzeba je wesprzeć lekami.
Widzimy jednak, że Lily na spacerach zwłaszcza w gorące dni czasami szuka cienia i tam się choćby na 2 sekundy ale kładzie i odpoczywa. Na swoje imię wywołane przez nas w mig jak sprężynka podskakuje i biegnie dalej... ale chyba faktycznie musimy powspierać jej serduszko bo ta niedomykalność chyba bez leków zaczyna nam troszkę doskwierać :(
Damy radę. Liluszka Kwiatuszek nie poddaje się nigdy.

Widzimy też, że Lily znacznie wolniej oswaja sobie sytuacje z kolejnym tymczasem.
Jest łagodna wobec nowego psa, toleruje, ale widzimy, że spada jej pewność siebie i odpychana przez teraz Belle, wciąż pokornie ustępuje, kuli uszy po sobie i odchodzi. Musimy jej cały czas udowadniać, że mamy na nią focus, wciąż przekierowujemy uwagę na nią... wtedy ona się nakręca i jest tak podekscytowana.
No ma dziewczynka z tym trudności więc dbamy o Nią jeszcze bardziej.
Są to na szczęście sytuacje incydentalne bo w większości Lilunia to słodka pocieszka i wariatka w wodzie. Woda to jej żywioł i tam jest jej najlepiej.

Lily i siostry


Lily Kwiatuszek - słodki


Lily morska syrenka :)




Dominika i Binek - 2018-05-28, 10:08

Aga, chciałabym, żeby każdy właściciel tak znał i obserwował dokładnie swojego psa jak Ty obserwujesz Lili :) Co do uzależnienia od Jessi to myślę, że rzeczywiście pomimo tego, że wydaje się to dla Was trudne - lepiej by było ją oduzależnić, bo tak jak mówisz, w niektórych sytuacjach/miejscach może być to kłopotliwe dla Was jak i dla samej Lili . Na pewno z Waszym poświęceniem i pracą uda Wam się podbudować jej pewność siebie :) buziaki!!
Nanka i Beza - 2018-06-15, 18:54

ja bym tak chętnie zrobiła "kopiuj wklej" klika takich nowych rodzin jak Wy :serce:
AgaJessieLily - 2018-07-15, 20:17

Lily Lileczka Lilątko Lilutek melduje się cała i zdrowa.

Spieszymy z wiadomością, że Lily miała kolejną konsultację u naszego kardiologa.
Po kwietniowym badaniu mieliśmy delikatne pogorszenie w porównaniu z grudniem.
Wiedzieliśmy wtedy już na 100%, że zastawka się nie domyka, komora radzi sobie z nadmiarem krwi ale jest w górnej granicy normy jeśli chodzi o wielkość. Mieliśmy obserwować zwłaszcza teraz w te upały czy Lilka jakoś szybciej się męczy, odpoczywa na spacerach, etc.

Nie umiałam obiektywnie tego ocenić więc pan doktor zalecił nam kolejne badanie.
I dobrze bo przynajmniej jesteśmy bardzo zbudowani i uspokojeni.

Serduszko Lily radzi sobie samo bardzo dobrze ze swoją wadą, komora reguluje i wypompowuje krew mimo, że wpływa jej więcej przez niedomykającą się zastawkę. Parametry serducha lepsze niż w kwietniu a warunki na dworze dla sercowców nie sprzyjające. Zdaniem dra Niziołka jeśli jej serce tak dobrze radzi sobie w takich warunkach i nawet jego parametry są lepsze to tylko się cieszyć i oczekiwać, żeby tak było cały czas.

Za to my trzymamy kciuki a Was o nie także serdecznie prosimy.

Póki co Lily ma żyć normalnie, bez leków, bez ograniczeń, suplementujemy ją tylko podając głóg i koenzym Q10.

PS
jak tylko się okazja nadarzy chcemy pojechać w odwiedziny do Luny ze Szczęśliwej Siódemki, która jest nam baaaaardzo bliska... i może być Mamusią Liluni.

Lily to stworek wodny więc wiadomo :) w wodzie być musi:










Liluszek piękny:


Z siostrzyczką Jessiczką :)


Z koleżanką Bezą:


Nasz śpioszek:


Na lodach w Maku:




A więc Kochani cieszcie się sobą, wypoczywajcie w wakacje i korzystajcie z uroków wszystkiego co Was otatcza.

AgaJessieLily - 2019-02-18, 12:35

Cześć Kochani Warciani,

bardzo bym chciała móc napisać same dobre rzeczy o naszej Lily - ale niestety, zły los nie oszczędza nas w nowym roku nic a nic :(

Lily na początku stycznia podczas spaceru nieoczekiwanie zaczęła utykać na lewą przednią łapkę. Jeszcze tego samego dnia (byliśmy wtedy na wyjeździe noworocznym) zrobiliśmy RTG w lokalnej klinice i już wtedy było podejrzenie dużych zwyrodnień :cry:

Sunia dostała zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny.

Od razu umówiliśmy wizytę w Klinice Verum dra Mederskiego w Grudziądzu.
Wiemy, że Lily urodzona w podłej pseudohodowli, wyciągnięta z piekła przez Wartę, niestety ma wiele złych doświadczeń i zdrówko niedomaga.

2 lata temu operowaliśmy jej dysplazję łokcia prawego.Teraz zaczęło się coś dziać z łapką lewą - niestety...

Wizyta u dra Mederskiego w Verum pokazała nam na tomografii, że lewy łokieć Lily jest bardzo mocno zwyrodniały. W zasadzie cały staw pozbawiony jest chrząstki stawowej, kości trą o siebie z dużą siłą, w stawie było kilka mikroodłamków, które dodatkowo raniły staw.
Za radą lekarza zdecydowaliśmy się szybko na artroskopię "zwiadowczą", aby ocenić dokładnie stan stawu i dobrać odpowiednie leczenie.

23 stycznia odbyła się pierwsza artroskopia i pokazała poziom wyniszczenia stawu.
Jedyna pomoc dla Lily to protezowanie stawu i wszczepienie do łokcia endoprotez, które osłonią kości w stawie i nie będą go dalej niszczyć. Będzie to operacja na otwartym stawie metodą CUE.

Niestety po pierwszej artroskopii Lily niefortunnie skoczyła. Nie udało się jej upilnować tak na 100%, sunia jest jak mała torpeda i wciąż chce biegać, skakać, nie rozumie czemu jej nie wolno, czemu ma się nie ruszać, nie cieszyć tak jak zwykle to miała w zwyczaju!

Tego nieszczęsnego dnia Lilka zeskoczyła zaledwie z jednego schodka, nie wyglądało to na nic niebezpiecznego a jednak doszło do uszkodzenia stawu i nowy odłamek kości się odłupał.

Lily zaczęła bardzo mocno kuleć, łapka spuchła, powstał obrzęk zastoinowy, stan zapalny był bardzo duży w łokciu.
Zrobiliśmy ponownie RTG ale to nic nie pokazało dlatego ponownie narkoza i pobranie płynu ze stawu i badanie na posiew - bo było ryzyko zakażenia.
Niby wszystko powinno wrócić do normy (posiew nie wykazał nic złego) ale nie wróciło dlatego kolejna narkoza i kolejna tomografia stawu. Dopiero wówczas zobaczyliśmy, że jest nowy odłamek. Nie było czasu - trzeba było powtórzyć artroskopię.
Szczęśliwie to był tylko malutki odłamek, który nie wyrządził dla stawu jeszcze większego pogorszenia. Pan Doktor usunął go artroskopowo. Minęło od tego czasu prawie 2 tygodnie. Niestety Lily nadal kuleje i zapewne tak już zostanie do tej właściwej operacji z protezowaniem.

Po drugiej artroskopii Lilka dostała też dwa różne leki, które powinny ją wyciszyć - wszystko po to, aby była mniej ruchliwa, skoczna - niestety na tego małego wariata nic nie działa.

Jest to ogromnie stresujące dla nas bo lęk, że takimi wybrykami - zwłaszcza po głównej operacji - mogła by sobie znów coś uszkodzić, jest ogromny.

Dodatkowo Lily wybudza się z narkozy z takim amokiem i stresem, z taką ekscytacją, że nikt nie jest w stanie utrzymać jej w spokoju.
To nas bardzo mocno stresuje bo zawsze przy takim jej pobudzeniu jest ryzyko, że coś sobie popsuje w stawie po operacji :( Oby nie!!!

Szczerze to nie wiem jak to będzie i wierzę, że stanie się jakiś mały cud i Lily po prostu dozna olśnienia i będzie spokojna po operacji bo inaczej ja tam oszaleję z nerwów...

Po wszczepieniu endoprotez czekają nas nadal bardzo duże ograniczenia i to przez kilka długich miesięcy. Teraz chodzimy tylko tyle ile jest niezbędne, aby mogła załatwić swoje potrzeby. Wynosimy Lily na trawkę, siku, kupka i do domu...

Lily nie rozumie czemu Jessie za chwilę wychodzi i nie ma jej bo korzysta z wolności i długiego spaceru :( a ona siedzi smutna w domu.
Stosujemy specjalne nosidło na przednie łapy (jako odciążenie) co dodatkowo dla lękliwej naszej Lily jest jednak troszkę deprymujące i stresujące.
No wszystko pod górę...

Czas potrzebny na regenerację stawu jest różny w zależności od psa. Może trwać 3-4 miesiące a są przypadki, że psiak potrzebuje na to nawet ok. 8 miesięcy.

Czeka nas zatem ciężki czas dlatego prosimy o Wasze dobre myśli i energię.

Bardzo chcemy, aby operacja zakończyła się sukcesem a regeneracja przebiegła sprawnie.
O wszystko zadbamy sami, damy radę, starczy sił i konsekwencji ale czasami dopada nas smutek bo kiedy widzimy do tej pory zawsze wesołą Lilutkę, która tak utyka i nie może cieszyć się życiem to jest nam po prostu bardzo, bardzo przykro. Wierzymy, że to tylko przejściowe ale jednak czasami smutno jest bardzo...

Trzymajcie za nas kciuki a najbardziej za Lilunię i powodzenie jej leczenia.

Angelika i Spike - 2019-02-18, 12:45

Aga, wiadomo, że jest smutno, bo to zupełnie inna sytuacja, niż na co dzień, gdzie Lilly biega, hasa i jest szczęśliwą dziewuchą.
Jednak mała dużo będzie brała z Was, i jak zobaczy, że mocno się smucicie, że tracicie siły, to skąd będzie miała je sama brać do regeneracji? :)
Głowa do góry, macie nasze wsparcie w każdej sytuacji, pamiętajcie.
Nie z takich zabiegów, sytuacji, nasze psiaki wychodziły.
Teraz jest trudny okres, ale zaraz przyjdzie słońce, zobaczycie!

Dominika i Binek - 2019-02-20, 10:17

Aguś, podziwiam Was za tą walkę. Lily nie mogła mieć lepszego domu! Rozumiem wasz smutek, bo musicie być tymi "rozsądnymi" opiekunami i ograniczyć Lily ruch, a ona nie rozumie dlaczego... Wierze mocno, że jak tylko dojdzie do siebie po endoprotezie to znowu będzie tą wesołą i skoczną Lili, którą znamy ze zjazdów. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę! Jesteście niesamowici :serce: :serce:
Warna - 2023-09-11, 10:33

LILY odeszła za TM.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group