Forum Fundacji Warta Goldena Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.
PSY FUNDACJI - SONIA - 382
Joasia i Sonia - 2016-10-21, 20:15 Nigdy jej nie zabieram na dłuższe zakupy. Tylko do lokalnego sklepu po dwie rzeczy. Tak bardzo nie lubie jej zostawiać w domu jak wiem, że możemy pochodzić, a do sklepu wchodzę na 3 min. Ale szczerze też się obawiam czy ta moja Krowa nie uwiedzie kogoś i z tej łatwowierności nie pójdzie z kimś Kamila i Oskar - 2016-10-21, 20:38 Tak może być, bo to Golden, dlatego nie zostawiamy ich pod sklepem nawet na trzy minutyJoasia i Sonia - 2016-10-21, 21:20 ech...dobrze, że Was tu mam Nigdy we Wrocławiu nie miałam psa, a to przyczepianie psa pod sklepem, to takie małomiasteczkowe naleciałości no i ta moja naiwność....
Umarłabym jakby mi ją ktoś zabrał!Angelika i Spike - 2016-10-22, 09:22 Zgadzam się w 100% z Agą.
Albo robisz zakupy, albo idziesz na spacer z psem.Joasia i Sonia - 2016-10-22, 15:46 Dobra, dobra, już zrozumiałam. Już na mnie nie krzyczcie
Każda matka popełnia błędy na początku Joasia i Sonia - 2016-10-24, 13:41 Soniek jest mistrzynią min. Niestety zanim wydobędę telefon, to już zajęta czymś innym staje się "normalna". Dodatkowo ani dobrego sprzętu ani zdolności fotograficznych nie mam, więc zdjęcia nie oddają jej piękna...
Ale dziaj udało mi się coś "upolować"
Nie jest to szczyt możliwości Gwiazdy, ale takimi minkami uwodzi mnie każdego dnia
Łapka pod główką i śpimy Joasia i Sonia - 2016-10-28, 09:29 W ostanim czasie mam problem ze zlokalizowaniem Soni na spacerze. Przemieniła się w kameleona Dobrze, że chodzi dosyć głośno i to ją zdradza.
Kameleon Kto znajdzie Sonie?
Ale jak widać jej to odpowiada. Poniżej artystyczne zdjęcie zatytułowane "Galop Kameleona"
P.S. Tak wygląda zrelaksowany emeryt Angelika i Spike - 2016-10-28, 09:30 Ojaaaaaaaaaa <3 samo szczęście!!!Kamila i Oskar - 2016-10-28, 09:31 Cudna Sońka Joasia i Sonia - 2016-10-28, 17:47 Temat postu: Wyznanie miłości ;)Jak rozważałam adopcję, to brałam pod uwagę starszego psa, ale nie seniora. Powód był prosty - przyzwyczaję się, a niedługo będziemy musieli się rozstawać....
Gdy przeglądałam psiaki Fundacji, to patrzyłam w pierwszej kolejności czy jest jakiś we Wrocławiu. Zlokalizowałam Sonię, ale jak zobaczyłąm 9 lat, to wątpliwość się zrobiła w moim sercu.
Wystarczyło tylko, że otworzyłam informację ze zdjęciem i zobaczyłam tę rudą mordę...powiedziałam albo ta albo żadna inna. Nie muszę dodawać jak zareagowałam jak zobaczyłam profesjonalną sesję gdzie moja Gwiazda pozowała jakby nic innego nie robiłą do tej pory
Nawet jeżęli niedługo będziemy musiały się rozstać, wierzę jednak, że się razem zestarzejemy to i tak już po 2 miesiącach mogę powiedzieć, że ten stary babsztyl dał mi więcej niż szczeniak mógłby mi dać
Ona jest najcudowniejsza na świecie! Ma tyle miłości w sobie. Tyle potrzeby miziania. Robi takie cudne minki (przepraszam, że to piszę, ale najpiękniejszą minkę ma w czasie sikania - żadna maskotka nie może sięz nią równać ). -+- - wierzcie albo nie, ale ten znaczek to zasługa Soni wiedziała, że do Was piszę. A ciągle jej powtarzam, że ma swoich fanów, więc postanowiła Was pozdrowić i pyskiem stworzyła taki znaczek co tylko potwierdziło jaka jest cudowna Angelika i Spike - 2016-10-29, 10:07 Jak cudownie o was czytać!
bardzo mnie cieszą te szcześliwe zakonczenia Joasia i Sonia - 2016-10-29, 11:59 Jeżeli jesteśmy przy szczęśliwych zakończeniach, to Sonia miała bardzo szczęśliwe zakończenie dnia. A przynajmniej tak się jej wydawało
Zrobiliśmy sobie z chłopakiem kolację i przenieśliśmy się do salono. Ja się umościłam wygodnie na kanapie z talerzem. Gwiazda oczywiście obok mnie. Nie wiem co odbiło Wiktorowi, ale zamiast postawić swój talerz na stole i wrócić do kuchni, to postawił go na kanapie...tuż przy pysku tego Jamochłona... Ze stołu Głodomor nie kradnie, no ale jak jej postawił pod nosem, to grzech nie skorzystać. Więc wsadziła swój czyściusi pysk do miski Pewnie zdążyła liznąć.
Przez kolejne 15 min siedzieli obrażeni na siebie. Wiktor za podjadanie, Sonia za zakaz wejścia na kanapę. /po spacerze nawet dostała od niego smakołyki, więc długo się nie gniewał
No i teraz pytanie! kto zawinił? Wiadomo - Wiktor za gapowe zapłacił. Ale z drugiej strony...Sonja nigdy nie dostaje jedzenia z miski innej niż jej, i w innym miejscu niż jej. No ale kto by się nie skusił? pod nos podstawili pachnące amu. A że mówimy o Królowej, to dostjnie skorzystała z dobrodziejstw przekręcając tylko głowę
Moja ocena - Wiktor narozrabiał Milena i Kosmo - 2016-10-29, 13:49
Joasia i Sonia napisał/a:
Moja ocena - Wiktor narozrabiał
Zgadzam się!
Nie można się jej dziwić, z moim Kosmo jest tak samo. Jak jemy i stawiamy coś na ławie to się ładnie zwinie pod nią i czeka czy coś przypadkiem nie spadnie, ale jak się odwrócisz czy wyjdziesz z salonu to już zasada niepodjadania ze stołu się nie liczy Joasia i Sonia - 2016-10-30, 19:38 Temat postu: PostanowienieDzisiaj przeprowadziłyśmy z Sonją bardzo poważną rozmowę i obiecała mi, że nigdy mnie nie zostawi....
Lubimy tak sobie leżeć obok siebie i "marnować" tak czas. Patrzę się na jej mordkę szczeniaczka, z której można wyczytać wyczerpanie życiowe. Ona spokojnie zasypia, ale jak tylko przestaję ją głaskać, łapka mi o tym przypomina
P.S. Ale jak znowu dzisiaj warczała na narwanego młodziusiego goldenka, to jej powiedziałam, że oddam ją do domu starców skoro ją tak młodość irytuje /chyba nie uwierzyła/Joasia i Sonia - 2016-10-31, 15:00 Temat postu: TelekonferencjaJeżeli ma się urlop, a trzeba się wdzwonić na szkolenie...to najważniejsza jest wygodna, mięciusia poduszka
Nawet ładnie moja poduszka znosiła przyswajanie wiedzy, ale jak za blisko położyłam telefon, to łapa na nim lądowała. Wniosek - nauka owszem, ale nie za blisko Joasia i Sonia - 2016-11-01, 17:42 Temat postu: Alicja w Karinie CzarówJak pierwszy raz zobaczyłam to zdjęcie Sońki, to powiedziała - Alicja w Krainie Czarów.
Dzisiaj rano założyłam gumowce i postanowiłyśmy się zapuścić w wysokie trawy łąk (ulubiona forma zabwy Sonieczka). Nagle Soniek zboczyła i udała się w zupełnie innym kierunku - w stronę drzewak i krzaków. Ja przez cały czas byłam przekonana, że tam jest tak zwane nic. Nigdy się nie zastanawiałam co oddziela ten żywy płot. Zawsze Sońka chochodziła do drzewak i wracała. Tym razem zniknęła... Nie zastanawiając się długo podeszłam do drzew.
Rozejrzałam się przez gałęzie i się okazało, że nie ma tam końca świata...a wręcz przeciwnie - równoległa rzeczywistość, o któej istnieniu nie wiedziałam. Przedarłam się przez krzaki i zobaczyłam pędzącą do mnie Sońkę, skaczącą z radości, że tym razem jej pozwoliłam na odwiedziny swojej krainy.
Nie powiem....trochę strachu się najadłam. Godzina 8, dzień wolny, my w obcym miejscu. Cisza, drzewa, kolorowe liście na ziemi, ani żywego ducha. Moją wyobraźnie pobudzał jeszcze fakt, że nie miałam okularów i wszytsko nabierało ostrości dopiero w pewnej odległości. Jakbym nie miała przy sobie mojej Alicji, to moja psychika by tego nie wytrzymała Ale ta jej rozradowana mordka wylewała miód na moje łomoczące serce
Gdy już udało mi się mniej więcej ustalić gdzie jesteśmy i gdzie powinnyśmy pójść, Sonia miała inne plany - w końciu to jej Kraina, więc musiałam się dostosować. Kto zna historię Alicji wie, że miała przygody ze zmianą gabarytów - od najmniejszej do największej.... No właśnie... Soniek jako kompaktowy golden zrobiła coś niesamowitego... przcisnęła się przez ogrodzenie strzeżonego osiedla. Co prawda jest to budowalna, powizoryczna siatka, ale jedank kratki są na tyle małe, że nigdy bym nie podejrzewa, że mój Wielkolód się tam przeciśnie. Udało się jej. Ale ja niestety nie zjadłam ciastka pomniejszającego i nie było szans abym się przecisnęła przez tę kratkę. Soniulek asekurowała mnie po drugiej stronie siatki aż trafiłyśmy do miejsca gdzie spokojnie mogłam przejść na Drugą Stronę.
Po wyprawie mam dwa wnioski. Pierwszy - mam w domu prawdziwą Alicję i teraz tylko wypatrywać drugiej przygody. Tym razem po Drugiej Stronie Lustra
Drugi - mogę z Sonją chodzić na włamy! przynajmniej na strzeżone osiedla Kasia i Abby - 2016-11-01, 19:06 Hahahaha! Uwielbiam te Wasze historie!! Serio Joasia i Sonia - 2016-11-01, 21:00 Mamy jeszcze kilka ciekawych przygód "w rękawie"
Nie wiem kto komu dałwięcej szczęścia - czy ja temu Jamochłonowi czy ten Potwór mi
Tak czy siak nie wyobrażam sobie życia bez tej Krowy uszatej /wymiękam przy tych jej uszyskach/Joasia i Sonia - 2016-11-03, 19:31 Temat postu: Poziomy szczęśliwościPoniżej przedstawiam poziomy szczęśliwości Sonji
1. Sonia na smyczy - bardzo stary, bardzo nieszczęśliwy pies
2. Sonia na długiej smyczy - nieszczęśliwy pies
3. Sonia bez smyczy między blokami - radosny pies
4. Sonia bez smyczy na łące - szczęśliwy pies
5. Sonia bez smyczy na łące z wysokimi trawami i chaszczami - przeszczęśliwy pies!
Boję się, że nam skali szczęśliwości zabraknie jak spadnie śnieg i jak nadejdzie lato
A jak już jesteśmy przy trzymaniu Sońki na smyczy, mam pytanie
Najpierw krótki opis:
Od jakiegoś czasu Soniek podjada kupki na spacerach. Weterynarz uważa, że to brak witaminy B i to dość częsta przypadłość u tych psiaków na jesień. Od jakiegoś już czasu dostaje witaminy, ale nic się nie zmienia (chyba że częstotliwość) ja bardziej uważam, że ona chce mi powiedzieć - głodzisz mnie?! to ja sobie sama poradzę!
Pytanie:
Jak przyłapię Głodomora na "uczcie" i biorę ją na smycz po wcześniejszym zaznaczeniu, że zrobiła źle, to czy to oduczy Królową dworskiego ucztowania?
Nie lubię jej trzymać na smyczy, bo wtedy widać, że mam seniora i to 20 letniego Angelika i Spike - 2016-11-04, 11:00 To może dawać jej śmierdzące gryzaki, żeby zamiast kup je włąśnie jadła? Joasia i Sonia - 2016-11-04, 14:06 raz jej kupiłam świńskie ucho (z zoologika) i wszystko było tym zalepione: dywan, koce, legowisko.... O niesamowitym smrodzie w domu nie wspomne...
Ale jeżeli to może pomóc, to zrobimy podejście nr 2 z jakimś innym śmierdziuchem Kamila i Oskar - 2016-11-04, 14:14 żwacze wołowe - podobno dzialają na kupojady Angelika i Spike - 2016-11-04, 15:15
Kamila i Oskar napisał/a:
żwacze wołowe
również polecam nasz Spajk je uwielbia Joasia i Sonia - 2016-11-04, 21:33 Spróbujemy - dziękujemy bardzo Joasia i Sonia - 2016-11-06, 10:05 Temat postu: Przygoda SońkiDzisiaj Sonia chce Wam coś opowiedzieć
"cześć Wam wszystkim. Wiem, że to przeczytacie, bo wiem, że mnie lubicie i sprawdzacie co umnie - dzięki Dlatego chę Wam opowiedzieć co mi się dzisiaj przydarzyło - nie uwierzycie! Poszłyśmy sobie na spacer. Miał być normalny, a wyszedł straaasznie długi. Niby było fajnie - błoto, trawa, chasza...ale nic nowego. Nagle!!! patrzę a tam stado przedziwnych psów. Musiałam się dowiedzieć co to za jedne i co tam robią. Jak już miałam podejść usłyszałam głos pani, który kazał mi przyjść. Wiedziałam, że muszę do niej podejść, ale z drugiej strony tak bardzo chciałam poznać temte dziwne psy. I muszę się Wam przyznać....że gdyby nie ten straszny pan z kijkiem, któy kazał mi iść do pani...nie posłuchałabym się. No wiem, wiem - nieładnie, ale musiałam sprawdzić czy tam nie ma jakiegoś niebezpieczeństwa! później bym przecież grzecznie wróciła, nie?
Jak już zostałam uwiązana, to przez drogę przeszły, było ich chyba ze 100. Strasznie dziwne. Ogonów to prawie nie miały, uszy sterczące, jakieś rogi i tak dziwnie szczekały. Szły bez smyczy za tym panem z kijkiem, a on na nie krzyczał.
Nie wiedziałam czy są dobre czy złe, więc obszczekałam je kilka razy merdając przy tym ogonem "
Tak, tak - wszytsko się zgadza. Sonia dzisiaj spotkała pierwszy raz stado kóz może nie było ich 100 tylko z 20, ale dla niej w tym momencie nie miało to znaczenia
Sonia ma zwyczaj wchodzenia na czyjeś podwórka gdy ją coś zaciekawi - skoro brama jest otwarta, to znaczy że wolno. Wiedziałam, że tak samo będzie jak zobaczy kozy. Ponieważ ja je wypatrzyłam wcześniej stanowczo kazałam jej przyjść. Ale jak grochem o ściane to znaczy widziałam po jej zachowaniu, że wie, że ma podejść, ale...chęć poznania kóz była silniejsza Dobrze, że wystraszyła się pana. Jak ją złapałam na smycz, a stadko przechodziło przez drogę...myślałam, że nie utrzymam mojego psa pasterskiego
Muszę przyznać, że jej obecność. Dodam - napastliwa obecność, trochę zdezorganizuwała panu szyk ale po chwili jak już się oddaliliśmy - u nich zapanował spokój i u nas emocje wróciły do normalność
P.S. Nigdy wcześniej chyba tak nam śniadanie nie smakowało