To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACYJNE W NOWYCH DOMACH - JAMMAL ma już dom w Szczecinie - 279

Tomek i Jammal - 2015-03-06, 21:33

Wymęczyliśmy zwierza - długi spacer chyba wszystkim nam się przydał. Zwłaszcza, że po nim nastąpiła drzemka ;-)
Calineczka - 2015-03-06, 23:03

❤️🐾❤️🐾❤️🐾❤️🐾 śpiące złote Cudo ❤️🐾
Tomek i Jammal - 2015-03-07, 17:18

Wasze trzymanie kciuków przynosi efekty!
Po pierwsze - coraz bardziej za sobą przepadamy. Jammal jest moim cieniem, a ja jestem jego maszyną do głaskania. Zresztą - nie mam wyboru, bo nikt tak jak Jammal nie potrafi wsadzić pyska pod dłoń. Człowiek nawet nie wie kiedy zaczyna głaskać :-) Ma talent!
Prócz tego robimy sobie spokojne, ale długie spacery. Chcemy, by Jammal powoli przyzwyczajał się do ruchu. Nieszczęśliwym zrządzeniem losu - psiak nie miał możliwości na taką aktywność w swoim poprzednim (kochanym zresztą!) domu w Słupsku. Na razie jednak wszystko odbywa się ostrożnie. Najpierw chcemy spotkać się z wetem, który Jammala obejrzy, zbada i orzeknie, czy chłopak jest po prostu leniwy, czy może ma jakieś zdrowotne przeciwwskazania do intensywnych spacerów. Podpowiedzcie nam proszę, co powinno się zadziać podczas pierwszej wizyty u lekarza? Oczywiście wiadomo - wszczepimy czip, zważymy, zajrzymy w paszczę i książeczkę zdrowia. A prócz tego? chciałbym wiedzieć, czy z Jammala zdrowiem wszystko jest OK, więc zależy mi na kompleksowej diagnostyce (oczywiście w ramach zdrowego rozsądku). Mocz? Krew? Prócz tego chyba warto postawić na odrobaczanie? Aha, wiadomo - pazury. Poproszę także o instruktaż czyszczenia uszysk :-) Nic więcej nie przychodzi mi do głowy, jeśli coś umknęło lub o czymś nie wiem - proszę o radę.

Prócz tego Jammal dzisiaj wykopał pięęęękny dół (strasznie byłem z niego dumny!)!

AHA, i dostaliśmy wzorcowy opieprz od pani 70+, która stała na stanowisku, że na głównym placu Szczecina (Jasnych Błoniach) nie ma miejsca na tak duże psy jak Jammal, bo "podepcze kwiaty" :) Spuszczę na tę uwagę zasłonę milczenia. Bynajmniej się Panią nie przejęliśmy :-) I żeby nie było wątpliwości dodam, że pies prowadzony jest na smyczy (zaczyna działać metoda na drzewko - Jammal większość spaceru grzecznie chodził na luźnej smyczy), a i sprzątanie po psie nie jest dla nas problemem, więc będziemy spacerować tam, gdzie tylko będzie nam dobrze! :-)

Pozdrowienia od naszego giganta!

M!S!A - 2015-03-07, 18:00

Tomku, bardzo się cieszę że tak wspaniale Wam się z Jammalem układa, oby więcej i więcej takich domów dla naszych podopiecznych :)

Co do weta bardzo proszę, jeżeli nie ma jeszcze takiego musu, odpuścicie. Dajcie psiakowi jeszcze z tydzień czasu na zadomowienie się. A sama wizyta owszem przegląd ogólny wskazany, warto mu zrobić morfologię i biochemię. Wet który będzie go badał na pewno powie po spojrzeniu w książeczkę zdrowia kiedy trzeba szczepić i odrobaczyć. Pazury też pewnie sam określi czy trzeba obciąć czy takiej potrzeby nie ma. Uszy to u naszych złotek często temat "błotny" Czyszczenie patyczkami i innymi przyrządami nie powinno mieć miejsca. Jak wet zaglądnie i okaże się że wszystko jest ok, warto zaopatrzyć się w specjalny płyn do czyszczenia i co jakiś czas przemyć uszy wlewając płyn, masując ucho a psiak wytrzepie wszystko sam. Można tylko wacikiem przetrzeć zewnętrznie to co wypłynie. Macie wybranego weta? Może Kamila która robiła u Was wizytę poleci Wam sprawdzonego? :)

Tomek i Jammal - 2015-03-07, 18:19

Tak, jasne - jeszcze spokojnie czekamy i na razie organizujemy sobie tylko bezstresowe rozrywki :) Z wizytami, zostawaniem samemu, puszczaniem ze smyczy i weterynarzem czekamy aż stres związany ze zmianą domu minie. No ale oczywiście prędzej czy później do weta trafimy (chociażby ze względu na czipowanie). Podobnie zresztą zupełnie nie spieszymy się ze szkoleniem, które planujemy - nawet nie określamy jeszcze terminu, bo to zależeć będzie od tego, jak Jammal będzie się trzymał. Na razie chyba jest zadowolony.

Z Kamilą rozmawialiśmy o naszych lokalnych weterynarzach jeszcze podczas wizyty przedadopcyjnej. Mamy więc wstępne pojęcie, a zresztą wciąż mamy kontakt, więc na pewno będzie OK :-)

Rufiakowa Amcia - 2015-03-08, 09:18

Wooow, jakie fajne relacje tu widzę :D Wspaniale, że tak się od razu zgraliście, mam wrażenie, że to była miłość od pierwszego wejrzenia w fejsbukowe zdjęcie ;)
Jak pisze Misia- w sprawie przeglądu, zdajcie się na weta, jeśli jest rozsądny, podpowie Wam, co warto zrobić, a co można odpuścić. Przed Wami najpiękniejsze dni wzajemnego poznawania, z każdym dniem więź będzie się umacniać, ale warto pamiętać, że psiak pokaże swoje prawdziwe "ja" dopiero po paru tygodniach, kiedy już całkowicie poczuje, że jest Wasz (a Wy jesteście jego) :)

Życzymy powodzenia i czekamy na dalsze opisy wspólnych chwil!

Ania i Niko - 2015-03-08, 20:55

Super się o Was czyta :rotfl: Co do miłości od pierwszego wejrzenia na FB... to skradł nie tylko Tomkowe serce.Cudowny psiun w cudownej rodzinie.Pozdrawiam gorąco :mrgreen:
Tomek i Jammal - 2015-03-09, 10:48

Po raz kolejny przydadzą się kciuki - Jammal dzisiaj pierwszy raz został w domu sam. I to niestety od razu na prawie 8 godzin.
Wczoraj i przedwczoraj zostawialiśmy go samego na krótko (max 1 godz.) - by wiedział, że zawsze wracamy. Cieszy się chłopak bardzo, jak wchodzimy do mieszkania - z kapciem w pysku wygląda uroczo. Chyba nigdy nikt mnie nie witał aż tak szczerze i radośnie :-)

Wracając jednak do zostawania samemu. Z jednej strony zżera mnie ciekawość, co zastanę po powrocie, z drugiej - obawiam się zdemolowanego domu i wyjedzonego kubła na śmieci (spokojnie - jest zamykany :-) ). Dodam też, że - niestety - Jammal zaczął agresywnie reagować na kotkę, z którą mieszkamy. Już kilka razy zdarzyło się, że wystartował z głośnym szczekaniem za kotem, który spokojnie przechadzał się po mieszkaniu. O ile na początku kot go w ogóle nie interesował, to teraz nie trzeba nawet go sprowokować, by "nakrzyczał" na kota i rzucił się za nim w pogoń. Prawdę mówiąc, spędza nam to sen z powiek, ale nie poddajemy się - nie oczekujemy od psa w nowym domu, że po 4 dniach zaakceptuje napotkany stan rzeczy. Staramy się powoli i pod pełną kontrolą zbliżać zwierzaki do siebie. Chwalimy Jammala i nagradzamy go za spokój w obecności kota.
Podrzucamy mu szmatki przesiąknięte kocim zapachem, a kota nęcimy kocimiętką do wychodzenia spod łóżka ;-) I chyba zauważamy niewielki progres. Sądzę, że małymi kroczkami sytuacja się poprawia, ale tak czy siak - jesteśmy zmartwieni brakiem akceptacji kota. Na koniec - żeby nie było wątpliwości - wiemy, że pies czuje się niepewnie, znalazł się w nowej sytuacji i w związku z tym liczymy, że jeśli się z Locą (kotką) nie polubią, to chociaż będą tolerowały swoją obecność. A na to potrzeba po prostu czasu (oby).

Także wciąż prosimy o kciuki za nas, Jammala i Locę.

Barwna ta nasza rodzinka :-)

M!S!A - 2015-03-09, 13:33

Czas, czas, czas, to na pewno. Ja wierzę że wszystko się poukłada. To nie pierwsza sytuacja gdzie psiak trafia do domu gdzie mieszka już kot i nie ma miłości od pierwszego wejrzenia ;) I z czasem różnie to było, jedne psy szybciej inne wolniej ale sie przyzwyczajały. Jammal musi załapać że to "jego" kot i że nie wolno mu nic zrobić, ale to tez może potrwać nawet kilka tygodni.
Tomek i Jammal - 2015-03-09, 17:50

Paczka szczęśliwego psa z dzisiaj :-)
M!S!A - 2015-03-09, 18:31

I nic więcej patrząc na te foty dodawać nie trzeba :D

A jak po powrocie do domu?

Tomek i Jammal - 2015-03-09, 18:54

A właśnie! Jesteśmy z Jammala bardzo dumni! Jammal pod naszą nieobecność nie zniszczył NIC [!!!] Mieszkanie zastaliśmy w stanie absolutnie nienaruszonym, a kot wygrzewał się na kaloryferze (żywy! ;-) ).
W nagrodę sprawiliśmy sobie kolejny dłuuuugi spacer i tarzanie w trawie ;-) Teraz odpoczywamy w łóżku, na dowód czego poniższe foto.

PS Kot też leży na łóżku. Czekam aż Jammal się obudzi i zobaczy Locę w odległości 40 cm od swojego nosa... :-)

PS Jednak nie dodam foty, bo wyskoczył mi następujący komunikat "Niestety Limit na wszystkie załączniki na tym forum został przekroczony. Prosze skontaktować się z administratorem forum." Czyżbym zapchał zdjęciami Jammala goldenowe forum???

Ania i Niko - 2015-03-09, 19:06

Pięknie, pięknie...Loca przeżyła??? ;-) W końcu była pierwsza.Super razem wyglądacie :mrgreen:
Tomek i Jammal - 2015-03-09, 20:55

Dla jasności - na foto jest Jammal z Kamilem. Loca w domu. Ja za aparatem. I rodzina w komplecie :mrgreen:
Ania i Niko - 2015-03-10, 13:44

Kumam.Z Kamilem też wygląda ekstra :mrgreen: Jak Jammal zareagował na Locę po przebudzeniu??? ;-)
Tomek i Jammal - 2015-03-10, 16:53

Nieźle się chłopaczyna zdziwił :mrgreen: Od dwóch dni udaje nam się uniknąć tak ostrych konfrontacji jak jeszcze kilka dni temu. Nie łudzę się, że zaczęli się kochać, ale sądzę, że zmierzamy w dobrą stronę.

No i - jak się okazuje - Jammal jest nowym, żywym budzikiem. 6.30 i szczeknięcie nad uchem potrafiłoby obudzić trupa. Ale znalazłem pozytywy - dzięki temu mam czas na wypicie kawy przed pracą a po spacerze. Nigdy dotąd mi się to nie udało. Potrzebowałem Jammala :-)

Bardzo dziękujemy za zainteresowanie! :)

Tomek i Jammal - 2015-03-12, 09:59
Temat postu: Loca
Jestem Loca i zamierzam przejąć władanie nad światem. Na początek planuję podporządkować sobie Jammala. To pies, więc nie powinno to być trudne.

:-)

Powoli miejsce strachu naszych zwierzaków zajmuje wzajemna ciekawość. Zobaczymy, co wyniknie z tej wybuchowej mieszanki :-)


Kamila i Oskar - 2015-03-13, 07:50

Tomek i Jammal napisał/a:
zamierzam przejąć władanie nad światem
:mrgreen:
- dokładnie to widać jak sie patrzy na jej minę :wysmiewacz:

Rufiakowa Amcia - 2015-03-13, 08:33

Tomek i Jammal napisał/a:
zamierzam przejąć władanie nad światem


:rotfl: :rotfl: :rotfl:

Padłam!

Tomek i Jammal - 2015-03-16, 09:54

Cześć i czołem! Zaczynamy kolejny, nowy tydzień z Jammalem. Z dnia na dzień poznajemy się coraz lepiej. Kilka rzeczy wiemy już na pewno:
1. Jammal pochłania wszystko w mgnieniu oka. Aż przykro się patrzy, jak jedzenie z miski jest połykane a nie gryzione i znika w kilkanaście sekund (dosłownie!). O ile jednak miska to nie problem, to kłopotem jest zjadanie wszystkie na spacerach. Próbujemy nieco osłabić tę chęć wciągania wszystkiego poprzez podawaniem mu żwaczy, ale one znikają tak samo szybko i właściwie nic z tego nie wynika ;-) Strasznie boimy się, że Jammal w końcu zje coś, co mu naprawdę zaszkodzi i mimo że często udaje nam się odciągać go w porę, to zdarza się, że to on bywa szybszy. Na komendę "zostaw" lub "oddaj" nie reaguje, ale staramy się ją z anielską cierpliwością ćwiczyć, zachęcać smakołykami itp. (NA RAZIE to na nic się to zdaje).
2. Jammal ma samochodową traumę. Co gorsza - okazuje się chyba, że to my mu ją zafundowaliśmy przywożąc chłopaka do Szczecina. Jammal panikuje, gdy tylko zbliżamy się do auta, ucieka, ciągnie itp. W związku z tym na razie żyjemy stacjonarnie i staramy się pomóc mu zrozumieć, że samochód nie jest synonimem diabła i zła wszelkiego. Przy prawie każdym spacerze podchodzimy do auta powoli i spokojnie, częstujemy psa łakociem, głaszczemy i chwalimy, ale widać, że Jammal i tak myśli tylko o tym, jak się oddalić od tego mechanicznego potwora, który znowu może go gdzieś wywieźć. Szkoda, bo już kilka razy chcieliśmy pojechać razem w dzicz na dłuuugi spacer...
3. Jammal wciąż czasem reaguje agresywnie na widok kota. Niemniej jednak nie ustajemy w staraniach socjalizacyjnych - metodami pozytywnymi staramy się psiakowi uzmysłowić, że nie ma się czego bać, a kot ma kojarzyć się miło. Ta nasza praca przynosi różny skutek. Owszem, gwałtowne reakcję Jammala zdarzają się rzadziej, a pod naszym okiem zwierzaki przebywają właściwie "łapa w łapę", ale dla przykładu - przedwczoraj wystraszyliśmy się porządnie, gdy pies chwycił kota za kark, uprzednio szczekając. Strach myśleć, co by było gdybyśmy w porę nie zareagowali... Dużo pracy przed nami.
4. Podczas zabawy w domu Jammal potrafi tak się podekscytować, że chwyta zębami za rękę / nogę. Czasem jest to lekkie kłapnięcie, czasem nieco mocniejsze. Zazwyczaj po takim zdarzeniu kończymy zabawę, bo chcemy, by psiak zrozumiał, że nie jest to zachowania pożądane. Oczywiście - nie mamy wątpliwości, że nie wynika to z wrogiego nastawienia czy chęci zrobienia krzywdy. Jammal się po prostu tak bardzo cieszy, że czasem zapomina, iż jesteśmy tylko ludźmi, których może zaboleć taka "zabawa" :-)
5. Jammal wciąż ciągnie na smyczy, ale w obliczu wszystkich powyższych problemów ten jest najmniej istotny. Pracujemy spokojnie i cierpliwie metodą na drzewko - jest dużo lepiej niż 1,5 tygodnia temu, kiedy Jammal z nami zamieszkał. Poza tym - mam nadzieję - ciągnięcie pomoże ograniczyć szkolenie, na które wybieramy się najprawdopodobniej w maju.

Być może mój elaborat zabrzmiał nieco depresyjnie, ale proszę wierzyć - Jammal daje nam dużo radości i wspólna praca nad wspomnianymi "niedogodnościami" tylko nas do siebie zbliża. Poza tym uważamy, że mamy naprawdę wielkie szczęście, że pies jest u nas - w porównaniu do różnych problematycznych przypadłości psiaków po przejściach (a przecież takie trafiają do Fundacji), nasz Jammal jest naprawdę perełką. Nie brudzi, nie gryzie, nie niszczy. Jest grzeczny i zawsze uśmiechnięty. To złoty skarb :-)

Pozdrawiamy!
T. K. L. J.


PS Do Jammala właśnie idą szelki Julius K-9. Nie mogłem się powstrzymać :-) Żeby jednak była sprawiedliwość w zwierzęcym świecie - Loce zamówiliśmy nowy, wypasiony drapak :-)

Rufiakowa Amcia - 2015-03-16, 10:34

Tomku, a jak dokładnie wyglądało to szczekanie na kota? Nie każde szczekanie jest złe (tak jak nie każde merdanie ogonem jest dobre). Są subtelne różnice w ruchach ciała, ustawieniu głowy, uszu itp., po których można poznać, czy psiak zaczepia do zabawy, czy ostrzega, by natychmiast zwiewać. Pytam, bo mój Rufiaty też czasem "chciał zjeść" Kićkę i byłam nieco przerażona, gdy złapał ją za skórę na karku. Było to poprzedzone ekscytacją, szczekaniem i nerwowym machaniem ogona. Tak było w pierwszych tygodniach pobytu Kićki (tylko u nas kolejność była odwrotna, to chyba łatwiejsze- wprowadzić kota do psa). Rufiaty ekscytował się, bo bardzo pragnął się z nią bawić, próbował ją przytrzymywać łapą (łapa wielkości głowy Kićki) i dostawał szału miłosnego, gdy ta mu zwiewała. Patrzył za nią pod łóżko i szczekał. Jak się okazało, gdy ją już chwycił- chciał jej "wygryzać pchełki" i wylizać futerko. Czyli okazać oddanie. To, że ona się tego bała, to inna sprawa, więc uciekała, a on się nakręcał (wówczas duża kość/byczy ogon/świńskie ucho szło w drobny mak- mymłanie gryzaków uspokaja).
Pomogło stopniowe zapoznawanie- troszkę ją musiałam "zmusić"- trzymając ją w objęciach, kiziając za uszkiem, pozwalałam Rufkowi delikatnie ją trącać noskiem. Oczywiście, taki zabieg trwał zwykle kilkanaście sekund, ale powolutku zaczaiła, że wielki "niećwieć" jest OK.

Tomek i Jammal - 2015-03-16, 10:52

Niestety, nie mamy wątpliwości, że Jammal nie szczekał i nie zrywał się do kota w celu zabawy czy zwykłej zaczepki. Przykładowy scenariusz jest taki, że Jammal leży na podłodze, a w odległości powiedzmy 1,5 m przechadza się kot w drodze do łazienki (kuweta). Gdy kot przystanie i spojrzy się na psa, po minie Jammala widać, że coś jest nie tak - zaczyna drgać mu warga jakby chciał pokazać zęby, uszy idą do góry i zupełnie znienacka pies wyrywa się w stronę kota szczekając (nie zaczepnie, a agresywnie - tak mi się wydaje po porównaniu jego różnych szczeków :-) ). Kotu udaje się zwiać, a my najpierw psa strofujemy ["nie wolno", "niedobry pies"] po czym karzemy go brakiem uwagi przez jakiś czas.
Inna sytuacja - gdy pies leży z głową na moich nogach, a kot zbliża się w swojej ciekawości z drugiej strony, widzę jak Jammal staje się nerwowy, odwraca wzrok, nie patrzy kotu w oczy - jakby bał się konfrontacji. Staram się wtedy go głaskać (kota zresztą też, w tym samym czasie), chwalić "grzeczny psiak", "dobry pies" i po czasie - gdy nic się nie dzieje - nagradzać smakołykiem.
Co ciekawe - mimo że to kot jest pozornie "słabszy", to Loca wcale nie boi się agresji Jammala. Owszem, chwilę po "ataku" ucieka ile sił w łapach, ale po kilku minutach znowu widać ją na horyzoncie. Prócz tego Loca zakrada się do Jammala, gdy ten śpi, wącha go, przygląda się - wdać, że jest ciekawa. Inaczej wygląda sprawa z perspektywy psa - gdy wchodzimy do domu po spacerze, a kot wita nas przy drzwiach, to Jammal boi się przejść obok i tym samym wejść do mieszkania. Oznacza to według mnie, że ta jego agresja bierze się właśnie ze strachu. Dlatego też stawiamy na kontrolowane zbliżanie do siebie zwierząt, by zrozumiały, że nic im nie grozi.
Trudna sprawa :-|

Tomek i Jammal - 2015-03-16, 17:14

UWAGA UWAGA
Jammal jest oficjalnie zaczipowany :-) Bał się chłopak, ale jak przyszło co do czego, to ani pisnął.
A w nagrodę dostał marchewkę :-)
8-)

Warna - 2015-03-16, 19:54

Surową czy gotowaną?
Tomek i Jammal - 2015-03-16, 20:12

Surową.

No nie mówcie, że marchewka to zło ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group