To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - BARI - 189

Grażyna i Bari - 2013-10-23, 13:39

Ewa Spajkowa zacytowała w wątku Nikkusia przpiękny testament psa. Tak właśnie napisała go moja kochana Sabunia. Zaraz następnego dnia rozpoczęłam poszukiwania Barusia. Jechaliśmy po niego aż ok.350km. I jest!!! Saba może spać spokojnie, stało się tak jakby chciała...
Spajkowa Ewa - 2013-10-23, 13:51

Znam to wszystko z autopsji... W sierpniu odszedł mój kudłacz- Rambo. Nie mogłam się z nim pożegnać; on był z mężem w Danii, a ja na urlopie w Polsce. Przez skypa widziałam jego ostatnie oddechy i ryczałam do monitora... Nie mogłam go ostatni raz pogłaskać, przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham...
Na początku zarzekałam się, że nigdy więcej nie chcę psa, bo nie dam rady przechodzić przez to wszystko i nikt, nigdy nie zastąpi Rudzika. Jednak bardzo szybko zrozumiałam, że bez psa się po prostu nie da. Nasza rodzina nie istnieje bez futra obok. Codziennie wspominamy Rudego, tylko te dobre chwile. Spajki jest kochany, ale to nie Rambo i nigdy nim nie będzie. Dziura w sercu pozostała, chociaż znalazło się mnóstwo miejsca, które wypełniła miłość do Spajka. Tak to już jest, że wszystko przemija...


Pewnego razu Pan Bóg przechadzał się po Rajskim Ogrodzie. Nagle za krzaka wyszedł Diabeł: - Słyszałem, że stworzyłeś człowieka... - zagadnął Szatan. - Tak, już żyje na Ziemi. Może mieć partnera i dzieci, na razie uczy się rozpalać ogień i budować miejsce na nocleg, ale za tysiące lat będzie władcą całego globu. - I co z tego - prychnął Diabeł- nawet za te tysiące lat i tak będzie SAMOTNY. Zasępił się Pan Bóg, podrapał w długą, siwą brodę i powiedział: - Więc stworzę mu przyjaciela! Wybiorę jedno ze zwierząt, które uczyniłem, aby go strzegło i było mu poddane, ale jednocześnie oddało mu całe swoje serce. - To niemożliwe! - Diabeł się roześmiał i gdzieś przepadł. Pan Bóg natomiast zwołał zwierzęta z każdego gatunku i wybrał PSA. - Odtąd będziesz ogrzewał człowieka swoim ciepłem, uspokajał spojrzeniem, kochał z całego serca, nawet, kiedy on Cię znienawidzi. - Dobrze - odparł dobry pies. - Chociaż będziesz musiał znosić wszystkie upokorzenia, staniesz się też jego najlepszym przyjacielem. To bardzo zaszczytna rola. Niestety Twoje serce będzie musiało bić dwa razy szybciej i nie będziesz mógł żyć długo - najwyżej 15 - 20 lat. - Ale powiedz mi, czy człowiek nie będzie cierpiał, gdy odejdę do Ciebie? - Właśnie o to chodzi. - Jak to? - zdumiał się pies. - Będzie cierpiał i będzie wiele dni nie utulony w bólu. Ale to Ty nauczysz go odchodzenia i przemijania, Ty nauczysz go kochać i odchodząc zostawisz wielką miłość w jego sercu. Jesteś aniołem, którego powołałem, aby niósł radość i nadzieję, ale także uczył wiecznego prawa przemijania, aby ludzie wierzyli, że po ich życiu, jest życie TUTAJ. Kiedy to zrozumieją, nie będą płakać, bo będą wiedzieć, że spotkają Ciebie znów. ------------------------------------------------------------ ----------------------- I w ten sposób Pies stał się aniołem, który przybrał skórę zwierzęcia i trafił na ziemię, aby uczyć Człowieka miłości, wierności i przyjaźni, ale także przemijania. Nauczyć, że jest TU i TERAZ, ale także TAM i POTEM. Odchodząc zostawia ból i pustkę, ale także nadzieję na to, że znowu go spotkamy

Grażyna i Bari - 2013-10-23, 18:26

Piękne...
Grażyna i Bari - 2013-10-30, 22:55

Nie wiem, czy to prawo serii, ale coś się dzieje z moim Barusiem. Byliśmy po południu na godzinnym spacerze. Wszystko było ok. Trochę wolniej szedł pod koniec spaceru, ale swój zwyczajowy obchód ogrodu po powrocie wykonał tak jak zwykle to robi. Potem była normalna pospacerowa drzemka, a potem kiedy się obudził miał problem z wstaniem. Nie umiał podnieść pupy. Jadł na leżąco i nie chciał wcale się bawić. Cały czas leżał.Teraz ma tp 39,2 czyli stan podgorączkowy i dopiero jak pomogłam mu wstać wyszliśmy do ogrodu. Szedł bardzo powoli, wysiusiał się i zaraz wrócił do domku. Leży sobie teraz spokojnie, ale nie podejmuje żadnej zabawy, jest osowiały i najwyraźniej coś mu dolega. Bardzo się boję o niego! U Sabuni też się tak zaczynało. Nie umiem myśleć racjonalnie. Czeka mnie straszna noc, a jutro zaraz do lekarza...
Aga_TRuficzkowa - 2013-10-30, 23:03

Pani Grażynko, nie wygląda to dobrze, ale trzeba być dobrej myśli i rano szybciutko do weterynarza.
Barbara - 2013-10-30, 23:04

Grażynko - trzymamy kciuki aby wszystko było dobrze. No i jak najwięcej spokoju- to na pewno nie to samo. Będzie dobrze!
Grażyna i Bari - 2013-10-30, 23:55

Z tym spokojem to wcale nie taka prosta sprawa. Na codzień uchodzę za osobę wyważoną, opanowaną i konkretną w działaniu. To oczywiste, bo chodzi tu o zdrowie i życie ludzi. Kiedy b.poważnie chorowali moi najbliżsi byłam również trzeźwa i opanowana do bólu... Chorowały również moje liczne koty i psy. Zawsze było konkretnie i spokojnie. Uczestniczyłam (zawsze sama) przy odchodzeniu moich zwierzaków. I było też spokojnie. One wszystkie wiedziały, że jestem i myślę, że się nie bały... Spokój skończył się po odejściu Sabuni... To wydarzyło się tak nagle i wiem, że mogło być inaczej... Wiem, że Baruś (cokolwiek mu jest) musi ten spokój we mnie czuć... Robię wszystko, ale wewnętrznie wpadłam w panikę... Śpimy dziś razem, przeniosłam się na dół... Baruś jak zwykle smacznie podchrapuje... Oby!!!
Grażyna i Bari - 2013-10-31, 07:15

Noc minęła spokojnie. Baruś spał cichutko. Przez całą noc na tym samym boku. Próbował zmienić pozycję, ale nie dał rady. Ma teraz tp.38,2 czyli ok. Z dużym trudem i z moją pomocą wstał, wyszedł do ogrodu, wysiusiał się i zaraz wrócił. Nie chce pić. Jeść nie będzie, bo jedziemy do weterynarza. MUSZĘ na ok. 2 godz. iść do pracy (to ok.500 m od domu), ale Baruś nie zostaje sam. Nie spałam całą noc. Diana podchodzi co chwilę do Barusia i wymieniają pocałunki...Baruś nie zważa na kulturę-robi to na leżąco. Jest chory...Co się mogło stać tak nagle? Zachodzę w głowę...
M!S!A - 2013-10-31, 07:45

Może to jakaś choroba odkleszczowa.. Idźcie jak najszybciej do weta...
Spajkowa Ewa - 2013-10-31, 07:55

Trzymam kciuki za Was oboje. Baruś, chłopie ogarnij się jak najszybciej i nie strasz więcej pańci.
goldenek2 - 2013-10-31, 08:33

Grażyna i Bari napisał/a:
Kleszcze, które okresowo żywił były tak uprzejme, że nie pozostawily u niego żadnych złych następstw


Niestety, tak wyglądają objawy babeszjozy...... Trzymam kciuki za skuteczne leczenie.

Ola i Habs - 2013-10-31, 09:28

My też trzymamy kciuki i przesyłamy moc pozytywnej energii i spokoju, chociaż wiem, że z tym ostatnim może być ciężko.
Rufiakowa Amcia - 2013-10-31, 11:26

I jak tam, wiemy coś?
Kamila i Oskar - 2013-10-31, 13:50

i co z Barusiem ???
Grażyna i Bari - 2013-10-31, 14:07

Jesteśmy już w domu. Baruś został bardzo dokładnie przebadany. Odpadła babeszjoza, bo tą przechodził 3x i immunologia, którą robiliśmy zaraz, gdy Baruś "sprowadził się" do nas była dobra. Pobrano krew na mnóstwo badań, większość z nich będzie wieczorem. Wstępna diagnoza jest bardzo prozaiczna-prawdopodobnie solidny postrzał. Baruś bardzo mocno napina mięśnie w ok. krzyżowo-lędźwiowej i bardzo żywo reaguje na ucisk w tych okolicach. Może na spacerze wykonał jakiś niefortunny ruch, może już po przyjściu do domu? Dostał mydocalm w zastrzyku, działa on p- bólowo, p-zapalnie oraz rozluźnia mięśnie. Do domu wszedł już sam. Chodzi jeszcze wolno, wstaje, schodzi i wchodzi po schodach. Tempo jest wprawdzie jak na zwolnionym filmie, ale nic to... Badamy również tarczycę, jako, że niektóre objawy mogą wskazywać na jej niedoczynność( Baruś ma wolną akcję serca, sierść nie do końca goldenią, ma nawracające zmiany skórne). Okaże się wieczorem. Na razie największy stres chyba mam za sobą... Dziękuję Wam, wszystkie dobre duszki, za tyle serdeczności! I obolały Baruś też dziękuje i śle całuski
Barbara - 2013-10-31, 14:42

Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia :)
goldenek2 - 2013-10-31, 14:44

Uffff..... Mizianki dla Barusia :)
Ola i Habs - 2013-10-31, 18:31

Wymiziaj od nad Barusia :)
Grażyna i Bari - 2013-10-31, 21:39

Baruś oczywiście wymiziany od wszystkich cioć i wujków i dlatego zdrowszy. Radzi sobie znacznie lepiej i na pysiu nie widać już cierpienia. Mydocalm w injekcji działa. Od jutra przez kilka dni będziemy go podawać w tabletkach. Przed chwilą p.dr telefonicznie podała mi wyniki badań. WSZYSTKIE poza tarczycą są dobre. Niestety!!! Wyszła niedoczynność, ponoć miernego stopnia, ale na pewno kwalifikująca Barusia do leczenia. W poniedziałek będzie konsylium i ustalenie dawki. Będzie to albo ludzki euthyrox, albo jakiś psi odpowiednik. To już będzie leczenie "na wciąż". No trudno damy tej niedoczynności radę. Czy ktoś z Was ma psa z tą przypadłością? U ludzi prowadzenie pacjenta z chorą tarczycą nie jest wcale takie łatwe. Niedoczynność często przechodzi w nadczynność i odwrotnie. A jak to jest u psów? Macie jakieś doświadczenia w tym względzie? Czy jest jakaś szczególnie zalecana karma? Czy tryb życia takiego psa ma być jakiś szczególny? Radźcie cioteczki i wujkowie. Baruś bardzo prosi i dziękuje wszystkim za troskę :)
Warna - 2013-10-31, 22:15

Bardzo dużo goldenów ma problem z niedoczynnością tarczycy. Te, które znam biorą właśnie Euthyrox i mają się bardzo dobrze.
Z tego, co wiem na swoim przykładzie, to prawdą jest, ze leczenie nadczynności często przeradza się w leczenie niedoczynności, dlatego też bierze się równolegle dwa leki - jeden obniżający poziom wydzielania tego hormonu, a drugi podwyższający - ja byłam tak leczona i bardzo szybko doszłam do równowagi. Jednak po jakimś czasie okazało się, ze mam niedoczynność, ale jest ona związana z chorobą Hashimoto. Biorę Euthyrox od kilku lat i jest dobrze.

Marina Dino i Lola - 2013-10-31, 22:35

Baruś trzymaj się chłopie i wracaj szybciutko do zdrowia :)
Ewa i Cindy - 2013-11-01, 00:14

będzie dobrze.. skoro to początki to pewnie dostanie delikatną dawkę..pamiętajcie o jakiejś osłonówce dla wątroby :)
Martyna i Boski - 2013-11-01, 22:41

A mi, aż wstyd, że się tak zapuściłam w losach Barusia. Teraz wszystko nadrabiam i na początku się przeraziłam, pierwsze objawy z opisu p. Grażynki przypominały mi moje niedawne zapalenie stawów biodrowych, które do dziś mnie pobolewają. Ale cieszę się, że Baruś już czuje się lepiej! To najważniejsze, bo to nie czas na chorowanie.

Co do tarczycy to faktycznie częsta przypadłość u złociaków, nasz Borysek od Sylwii m.in. na to cierpi. Podobnie jest z Gimlim. Ale to już były stany bardzooo zaawansowane, nieleczone. Jednak leczenie nie jest jakieś skomplikowane, najgorsze jest dobranie dawki do potrzeb psa, dlatego na początku trzeba to często badać, co by nie przybrał za bardzo na wadze.

Barusiu kochany! Proszę Cię dbaj o siebie i uważaj na swoje zdrówko bo wiem, że dla swojej nowej rodzinki jesteś ogromnym szczęściem!!!

Rufiakowa Amcia - 2013-11-01, 23:17

Zawsze trochę lżej na duszy, jak pada taka diagnoza. Dlaczego? Bo to dobrze, jak już przyczyna problemów jest znana, a jednocześnie- nie jest to aż tak uciążliwe. Wiadomo, wymaga regularności, badań, przeglądów, zmiany dawek itd, ale naprawdę jest stosunkowo łatwe do opanowania. Poza tym, chory nie czuje się osamotniony, bo to plaga dzisiejszych czasów- w kupie cieplej, jak mówią muchy. Więc Barutku, trzymaj się dzielnie i nie martw, ciocie i wujki zawsze ci tu pomogą, w razie, jakbyś potrzebował jakiejś rady :)

Pani Grażynko, jestem pewna, że w niedługim czasie wyrobicie się z dawkowaniem na tyle, że na co dzień w ogóle nie będziecie odczuwać, że coś jest nie halo.

Grażyna i Bari - 2013-11-02, 00:00

Amelko, faktycznie kamień z serca, gdy pada " tylko" takie rozpoznanie. Przyjęliśmy je oboje z Barusiem z siłą i godnością osobistą "na klatę" i profesjonalnie szykujemy się na odparcie wroga. Ja studiuję piśmiennictwo na temat tej przypadłości, Baruś uczy się pochłaniania tabletek (a ma już wprawę, byle tylko były w paszteciku) i właściwie jesteśmy silni, zwarci i gotowi. Jedynym psim facetem przed erą Barusia był nasz kochany "owczarek podbeskidzki" Gucio, który wpadając pod mój samochód zrobił tak faktycznie skok życia. Po postawieniu Gucia na 4 łapki (były złamane tylne, miednica i ogonek) stwierdziliśmy, że gościu ma dość zaawansowaną niewydolność krążenia, która w połączeniu z doznanymi obrażeniami, wg niektórych wet. dawała mu marne szanse na dalszą egzystencję... Zaparłam się, wprowadziliśmy "ludzkie" leczenie przeliczając je na psie dawki i Gucio na tych codziennych swoich cukiereczkach żył z nami 13 lat !!! Kilka ostatnich lat zakladaliśmy mu na noc majtaski z pieluchami, jako że w nocy nie trzymał siusiu. Bardzo ta czynność go upokarzała i mimo, że jak widział przygotowywane do założenia majtasy to sam do tej czynności podchodził podnosząc po kolei wszystkie łapki, to jednak do końca bardzo "groźnie" na nas warczał, merdając jednocześnie swoim złamanym ogonkiem. Był przecudny w swojej chorobie i nikt nigdy by nie pomyślał, że jest tak poważnie chory. A zatem... Baruś będzie równie dzielny, jak jego "dziadziuś" i po prostu będzie zdrowy inaczej...Całujemy i dziękujemy za troskę


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group