Forum Fundacji Warta Goldena Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.
PSY FUNDACJI - LUVI - 218
Iza Tutisowa - 2014-02-21, 21:18 Ola bo rude to rude Nati i Luvi - 2014-02-23, 12:35 Nasz przeagent jak juz nie ma czego wynieść ze zlewu lub okolicy to chociaż taka silikonowa podkładkę co się na dno kładzie wyniesie kochane kudłate Nati i Luvi - 2014-03-02, 18:29 Nati i Luvi - 2014-03-02, 18:29 Nati i Luvi - 2014-03-02, 18:30
Wiosna za oknem a wraz z powiewem wiosny misie budzą się z zimowego snu. I w Lüvim obudziła się natura kopacza u nas na polu za blokami żyje mnóstwo myszek polnych i kretów więc jest do czego się dokopywać.
Patyki też okazują się być fajne.
Lüvi ma też za sobą pierwszą u nas kąpiel. Zniósł ją bardzo dzielnie i spokojnie.
Apetyt dopisuje, głuchota spacerowa w normie Lüvek jest bardzo spokojnym, posłusznym i uśmiechniętym psiakiem. Coraz częściej przychodzi się przytulać Spajkowa Ewa - 2014-03-02, 20:08 Ja nie moge wchodzic do Waszego watku, bo mnie tesknota zzera. Luvi jest cudny, rudy i ma przepiekny skret futra.Rufiakowa Amcia - 2014-03-04, 10:11 Ooo, koparka, przybij pionę z Rufkiem Nati i Luvi - 2014-03-06, 20:06
Jestem bardzo dumna z Lüviego Pierwszy raz dzisiaj bawił się z goldenią siostrą Lilu. Przeważnie ponieważ Lüvek słabo reaguje na inne psy nie mamy okazji doprowadzić do bliższego spotkania bo inni właściciele najczęściej zabierają swoje psiaki. Mąż dzisiaj spotkał na spacerze Lilu właśnie i pani właścicielka najpierw Lüvcia wygłaskała, potem dała mu powąchać jej smycz a potem się obwąchali i bawili. Michał relacjonował ze Pańcia Lilu z bardzo dobrym podejściem a Lilu super grzeczna, nawet nie drgnęła na zaczepki. Oby więcej takich właścicieli którzy nie uciekają przed nami goldenek2 - 2014-03-06, 20:17 Duma z własnego psiaka .... to jest to Calineczka - 2014-03-06, 22:22 Śupeeer Spajkowa Ewa - 2014-03-07, 11:22
Nati i Luvi napisał/a:
pani właścicielka najpierw Lüvcia wygłaskała, potem dała mu powąchać jej smycz a potem się obwąchali i bawili.
o widzisz, a ja nigdy nie obwąchiwałam innych psów na spacerze, bawiłam się owszem... ale nie wąchałam . Może wtedy Spajo byłby grzeczniejszy i tak nie świrował
P.S. przepraszam za jawne wyśmiewanie, ale poprawiłaś mi humor i nie mogłam się oprzeć
Co złego to nie ja Rufiakowa Amcia - 2014-03-07, 21:27 No to superaśnie, że się znalazła taka dobra duszyczka, która dała przykład Luviastemu, że spotkania na spacerach mogą być fajowe. Nie ma to jak dobre tarmoszonko z przedstawicielem własnego gatunku Nati i Luvi - 2014-03-10, 10:58 Ponieważ mam jakieś problemy z Imagshackiem na zdjęcia Luviego -koparki zapraszam tu https://plus.google.com/photos/107245954861105395198/albums/5989093741525912385?authkey=CIeRmuGJ_821SA
Wczoraj odbyliśmy kolejny uroczy spacerek z goldenią siostrą - Imką. I duma znowu ogromna - pięknie się dogadali (oboje adopcyjni, Imeczka jest z Aurei), Luvek witał się z każdym pieskiem (a było ich sporo), mimo rozpraszaczy przychodził na każde zawołanie a w spokojniejszych miejscach biegał bez linki/smyczy i było wzorowo. Pilnował się, przychodził na zawołanie, nie wyrywał do psów/ludzi. Nie reagował na zaczepki szczekaczy zupełnie.
A do tego był pierwszy raz na nowym dla siebie terenie.
Mam wrażenie że on na smyczy szczególnie, ale na lince też jakby bardziej starał się bronić Pańciostwa i stąd jego reakcja na inne psy. Jak jest na luzaku jest zupełnie inaczej.
Cytat:
Spajkowa Ewa
ach te moje skróty myślowe Ola i Habs - 2014-03-10, 17:10 Piękny z niego kopacz Nati i Luvi - 2014-03-16, 08:48 Lüvi ostatnimi czasy dawał wyraźnie do zrozumienia, że chce się pozbyć trochę swoich nadmiarów sierści. Więc wczoraj było golone strzyżone u specjalistki od goldenów pani Dorotki. Na foto relację zapraszam tu https://picasaweb.google.com/107245954861105395198/LuviWiosennie?authkey=Gv1sRgCIeRmuGJ_821SA
Ps. Czy coś się dzieje z Imageshackiem ogólnie czy tylko ja mam pecha? Wersja mobile wywala błąd synchro API, przy logowaniu na laptopie krzyczy o wykupienie płatnej wersji i nie daje wgrac już żadnego pliku (to samo konto)Aga_TRuficzkowa - 2014-03-16, 15:41 Ojejku ktoś Wam ukradł połowę psa:-)
Jaki on ma jasny szaliczek na szyjce, teraz po strzyżeniu dopiero widać:-)
A zakopać się chłopak potrafi, jak prawdziwy golden Ola i Habs - 2014-03-16, 19:09 Jak to fryzura zmienia psa, niby niewiele, a wygląda, jakby połowy Luviego nie było Nati i Luvi - 2014-03-17, 10:28 Król lewLuvi i jego dzisiejsze zdanie na temat warszawskiej pogody
https://plus.google.com/107245954861105395198/posts/79NCqne8QnRNati i Luvi - 2014-03-20, 20:11 Temat postu: babeszjozaKochani tym razem my prosimy o dobre myśli i trzymanie łapek.
Historia zaczyna się we wtorkowe późne popołudnie - Luvek dorywa się na spacerze do chleba wyrzuconego dla ptaków. Nie zdążam go ściągnąć z linki, łyka błyskawicznie. Oglądam resztki czy nie zapleśniałe, ale nie, świeżo wyrzucane. W domu kolacja zjedzona normalnie, zachowanie bez zmian. W środę śniadanie nie zjedzone do końca, zostaje kilka chrupek jak nigdy. W ciągu dnia kilka razy się odbija, po południu lekko ociężały, ot, jak człowiek jak mu coś na żołądku leży. Więc myślimy kolacji nie będzie, niech się przetrawi i wyjdzie co zalega, obserwujemy dalej, innych niepokojących zachowań brak. Ale wczoraj rano poszło lawinowo - śniadanie nietknięte, misiak nieswój, osowiały, bez energii. Jedziemy do weterynarza. Temperatura 39,2, śluzówki lekko pobladłe, Luvek coraz bardziej bez sił, nieobecny. Pani doktor decyduje o pobraniu krwi z oznaczeniem babeszjozy bo rejon podatny, objawy niespecyficzne. Ale wszyscy mamy nadzieję, że "tylko" od żołądka bo przecież u nas żadnego kleszcza ani śladu po nim nie było. W gabinecie miał podaną pastę z probiotkiem i dodatkowym środkiem zabezpieczjącym jelita i wyciągającym toksyny, Ranigast. Dwie dawki pasty dostajemy do domu, Ranigast też i probiotyk. Czekamy na wyniki... W domu poprawy nie ma, sił brak. Na wyniki czekamy opatuleni w kocyki na ukochanym dywaniku w przedpokoju. Luvek podsypia na rękach.
20:40 telefon z przychodni - babeszja obecna!
Maż na sygnale jedzie z Luvim do gabinetu - zastrzyki z lekiem na babeszję, antybiotykiem, sterydem przeciwzapalnym i lekiem przeciwwymiotnym. Wracają. Luviś bez sił. Pada na dywanik i tak trwamy pół nocy opatuleni z Luvisiem w kocyki. Wymieniamy się z Michałem na zmianę wycierając pysia mokrego od litrów cieknącej śliny i podając po łyczku wody. Luvek walczy, nie wymiotuje. O 1 zasypia mocnym, już spokojnym snem.
Rano ulga, jest lepiej. Spojrzenie jaśniejsze, ogon merda, koła do góry. Widać, że sił braknie ale bardzo chce pokazać że już kryzys minął. Po południu kontrola i pani doktor potwierdza - jest lepiej. Temperatura spadła, dostaje zastrzyk z antybiotykiem i sterydem. Czeka nas tygodniowa kuracja antybiotykami wsparta oczywiście probiotykiem, dodatkowo Falvitem na wzmocnienie krwinek i Ranigast. I czas...czas potrzebny na regenrację. Bo jak silnym i dzielnym pieskiem jest Luvek pokazał wczoraj. Da radę. Razem damy radę
Przepraszam że tak późno, dopiero mi nerwy odpuściły i jestem w stnie usiąść przy laptopie. Wiecie sami jak jest, człowiek jak o własne dziecko się boi o pieseła najkochańszego.Warna - 2014-03-20, 20:24 Hm, nic nie słyszę o kroplówkach, a w babeszjozie najważniejsze jest płukanie. Trzeba z krwioobiegu wypłukiwać te pierwotniaki. Miał podane kroplówki? Jeśli tak, to ile?Nati i Luvi - 2014-03-20, 20:29 Warno nie miał. Pomimo babeszji wyniki krwi ogólnie dobre, pije normalnie, nie wymiotował, nie było decyzji weterynarza o podaniu kroplówek.Warna - 2014-03-20, 20:35 To bardzo dziwne. Przeszłam już 3 babeszje i wyniki krwi zawsze były dobre, a pomimo tego kroplówki zalecone przez 5 dni i to po całym litrze. Nawet przed wynikami potwierdzającymi babeszję już była pierwsza kroplówka. A moje psy nigdy nie były w takim stanie, w jakim z Twojego opisu wnioskuję, był Luvi. Moje psy również nie wymiotowały, ani nie miały biegunki, były jedynie osowiałe i nie chciały jeść oraz miały wysoką temperaturę.
Żeby nie być gołosłowną, to w sposobach leczenia babeszjozy kroplówki są na 1 miejscu:
Babeszjoza jest chorobą o bardzo gwałtownym przebiegu, zatem w przypadku stwierdzenia objawów konieczna jest natychmiastowa konsultacja z doświadczonym weterynarzem, który wdroży:
leczenie przyczynowe, mające na celu wyeliminowanie pierwotniaka Babesia canis z krwinek zwierzęcia za pomocą leku pierwotniakobójczego – Imizolu (stosowane są również Fatrybanil, Carbesia – leki te jednak nie posiadają rejestracji w Polsce),
leczenie objawowe:
płynoterapia (ew. łączona z podawaniem diuretyków),
podawanie preparatów odżywczych i witaminowych,
leczenie przeciwbólowe i przeciwzapalne za pomocą niesterydowych leków przeciwzapalnych,
hamowanie ewentualnych wymiotów,
antybiotykoterapia (Babeszjozie często towarzyszą nadkażenia bakteryjne),
w przypadku utraty dużej ilości czerwonych krwinek – podawanie krwi pełnej.Nati i Luvi - 2014-03-20, 20:39 I tak ku przestrodze, w tym roku kleszcze wyjątkowo wcześnie, wyjątkowo zajadłe i odporne. Szczególnie w naszym rejonie. Pomimo zabezpieczeń najlepszymi obrożami i dodatkowo kroplami do gabinetu trafiają psiaki z wgryzionym kleszczem. Wczoraj nasza weterynarz wysyłała 3 próbki na oznaczenie i 3 wróciły pozytywne niestety. Weterynarz mówi że szczególnie u nas (Białołęka szeroko pojęta) jest jakaś plaga. Do tego stopnia, że ludzie z pieskami nie wychodzą poza osiedla w tym najbardziej kleszczowym sezonie.Ola i Habs - 2014-03-20, 21:43 Ale jak Luvi zaraził się babeszjozą skoro nie miał wbitego kleszcza?goldenek2 - 2014-03-20, 22:02 Musiał mieć kleszcza. To. że go nie znaleziono nic nie znaczy. Mógł odpaść.