To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - BARI - 189

Grażyna i Bari - 2013-11-28, 18:43

Dziś odwiedzili nas tzw. "fachowcy", a więc specjaliści, z którymi trzeba postępować z szacunkiem, bo mogą nie zrobić tego, po co przyszli lub zrobić to, delikatnie mówiąc, mało starannie. Przywitałam zatem "panów fachowców" z należną im czcią, zaproponowałam od razu kawę, herbatę, ciasteczka tak, co by odczuli gościnność naszego domu i dałam do zrozumienia, że dobra praca będzie na pewno dobrze oceniona. Jednocześnie pouczyłam "panów fachowców", że członkami naszej rodziny są dwa dorodne "brytany", których nie należy zaczepiać, ani częstować niczym dla obłaskawiania i pozyskania ich sympatii, bo (i tu blefowałam) choć bardzo gościnne z nich stwory, to jednak z potrzeby dobrego wypełniania swoich obowiązków (typu "ja tu pilnuję" lub "dobiegam do bramy szybciej niż ty myślisz") mogą uszkodzić, a tego przecież żadne z nas by nie chciało. Uprzedziłam, jako że panowie oznajmili iż „trochę im zejdzie”, więc póki co, nie mogąc iść z "brytanami" na spacer, muszę moje stwory wypuszczać do ogrodu, jako że potrzeby fizjologiczne psów nie czekają,. Brama wjazdowa z powodu wykonywanych prac musi być cały czas otwarta, więc "panowie fachowcy" zostali uprzedzeni, że nie wolno im również prowokować "brytanów" do ewentualnego opuszczenia domostwa. Zależało mi na tym, by mimo mojej gościnności "panowie fachowcy" czuli się nadzorowani.

A więc wypuściłam te moje pożal się Boże "brytany" na siku. Dianusia, jak tylko zobaczyła trzech rosłych facetów i to w dodatku w grubych kurtach od razu dała dyla i schowała się w najbliższej "mysiej norze". Obudziły się strachy z przeszłości! Trzęsła się jak galareta ! Żadne moje prośby i zachęty przysmaczkowe nie pomagały. Nie chciała wyjść ze swojej kryjówki... "Panowie fachowcy” już wiedzieli, że pierwsza zapowiadana bestia na pewno ich nie zje. No ale jest jeszcze jedna i to większa...! I tu wyszedł Barutek... brytan, bestia nieprawdopodobnie groźna... Wyszedł, rozejrzał się przyjaźnie i uznał, że dobrze wychowany gospodarz powinien przywitać się z gośćmi. Chciałam jeszcze ratować te smętne pozory zagrożenia, ale gdzie tam... Baruś witał się z każdym fachowcem długo i namiętnie, wił przed nimi ósemeczki i zdał sie im mówić "nie bójcie się, moja pani tak sobie tylko żartowała, ja kocham wszystkich ludzi, a zwłaszcza "panów fachowców", a moja siostrzyczka tak tylko udaje, ona jest trochę nieśmiała..." Poczułam się nieco zbita z tropu. Na nic zdał się blef z groźnymi stróżami naszych włości. Dianusia przy pierwszym odwróceniu się fachowców, przełamując ogromny strach - z kosmiczną prędkością pokonała odległość, jaka ją dzieliła od progu domu, natomiast Baruś postanowił towarzyszyć "panom fachowcom" w ich pracy, udając, że dokładnie zna się na rzeczy i dając tym samym do zrozumienia, że w prawdzie nie jest groźną bestią, ale dokładnie śledzić będzie postępy ich pracy i w razie co da znać pani, a tak naprawdę to groźna jest ona i to jej trzeba się bać. I trzeba było widzieć uczestnictwo Barutka w specjalistycznych, melioracyjnych pracach ziemnych... Usiadł sobie przy wykopanym rowie, a ponieważ było to to miejsce, które zajmuje na komendę "zostań" kiedy wyjeżdżając samochodami z garażu nakazujemy mu zająć - skojarzył chyba (tak myślę), że skoro brama otwarta, to trzeba usiąść grzecznie i czekać aż ją zamkną („bo tak mnie przecież pani nauczyła”). No i siedział. I obserwował. I dokładnie śledził każdy ruch łopaty... Od czasu do czasu wydobywał z siebie delikatne, charakterystyczne dla niego, pojedyncze, cieplusie "hau", które nie wiadomo, czy miało znaczyć aprobatę tego, co fachowcy robią, czy raczej spokojną uwagę, że można to było zrobić inaczej, może lepiej... Gdyby nie to, że zwyciężyła wizja dobrego papu, które pańcia psinkom przygotowała pewnie siedziałby tam jeszcze teraz, jako że "panom fachowcom" tak się u nas spodobało, że kopią do teraz. A może to wynik tego, że czują na sobie wzrok tego specyficznego nadzorcy i pewnie z tego powodu swoją pracę wykonują nad wyraz dokładnie? Musimy zatem poczekać ze spacerem aż sobie pójdą. A na spacerze pewnie i nasza Dianusia się zresetuje. Siedzi cały czas w swoim legowisku i nawet nie wyszła na obiadek. Jak strasznie zakorzeniona w jej główce musi być krzywda, jaką jej kiedyś wyrządził "człowiek w kurtce"... A Baruś? Baruś, z pewną taką nieśmiałością, kocha wszystkich… Taka jest ta nasza kochana „bestia”. :lol: :lol: :lol:

Spajkowa Ewa - 2013-11-28, 18:50

Baruś jest po prostu cudownym gospodarzem :)
goldenek2 - 2013-11-28, 19:46

Grażynko, Twoje opowieści nawet o fachowcach czyta się z zapartym tchem :-D :-D :-D
Cudnie.

Grażyna i Bari - 2013-11-28, 20:50

Wystarczy, Beatko, myślami swymi pisać... I mieć TAAAKIEGO psa, taką inspirację... :)
Spajkowa Ewa - 2013-11-28, 20:54

Tak całkiem poważnie, Baruś to prawdziwy skarb. Budując dom natykam się na przeróżnych "fachowców" . Baruś po prostu swoim 6 psim zmysłem odkrył, że panów trzeba pilnować, by fuszerki nie odwalili ;)
Grażyna i Bari - 2013-11-28, 21:08

A wszystko to przy pomocy wdzięku, uroku i czaru osobistego... Tak, Baruś to prawdziwy mój skarb...
Rufiakowa Amcia - 2013-11-28, 22:02

Jak zwykle, jestem wniebowzięta :D
Iza Tutisowa - 2013-11-28, 23:38

Uwielbiam wasze opowieści!! :serce: :)
Grażyna i Bari - 2013-11-30, 23:49

A dzisiaj nieco z innej beczki...
Wiele czasu każdemu z nas zajmuje poszukiwanie jak najlepszej i najbardziej wartościowej karmy dla naszych pupili. Szukamy wysokobiałkowych, nie uczulających, no i oczywiście smacznych. Szukamy, szukamy i mamy wiele, wiele wątpliwości... A wystarczy dopuścić do poszukiwań np. Barusia i Diankę i ... : wziąć ugotowane w koszulkach i pokrojone w kosteczkę ziemniaki, pokrojone ugotowane na twardo jajka, kukurydzę, groszek, czerwoną fasolkę, konserwowe ogórki, porę, koniecznie tuńczyka w sosie własnym - wszystko oczywiście w odpowiednich proporcjach wymieszać, no i to co bezwzględnie NIEZBĘDNE - nim przyprawi się do smaku - bezwzględnie, obowiązkowo (!!!) - dla pełnego efektu należy dodać CHWILĘ NIEUWAGI (np: oddalić się na sekundę, bo akurat finiszuje Justyna Kowalczyk...). Efekt murowany ! Degustacja pełna, profesjonalna i w pełni odpowiedzialna. Moi "konsultanci" zakwalifikowali "karmę" do tej nie tylko wysokobiałkowej, ale i smakowo zajmującej górną półkę !!! Baruś miał drobną uwagę, że nie była (ta karma) odpowiednio doprawiona i dlatego nie wyjadł wszystkiego co było, za to Dianusia głośnym, gardłowym odgłosem oznajmiającym uczucie pełności dała mi do zrozumienia, że jej nawet bez soli i pieprzu, musztardy i majonezu bardzo smakowało. Byłam zachwycona, wolałam jednak omówić "konsultację" z zaprzyjaźnionym weterynarzem (chodziło mi o wpływ degustowanej przez moich "konsultantów" karmy na ich przewody pokarmowe) , ale pan dr powiedział, że karma była bardzo wartościowa i jeśli nie została "oddana" nam z powrotem zaraz, to ewentualnie jutro po mniejszej lub większej obróbce będziemy mogli jej wpływ na psie organizmy ocenić na spacerze. No chyba, że obróbka będzie przyspieszona, to trzeba będzie zrobić to ew. w nocy. Nic to, dziś przecież "Andrzejki", spać nie musimy iść wcześnie i nic takiego się nam nie stanie, jeśli snu w ogóle nie zaznamy. Wszak jutro jest niedziela...
Nurtuje mnie tylko jedna niewiadoma, a mianowicie - jak z wysokiej szafki kuchennej "karma" zeszła na kuchenną podłogę i to tak, że tego nikt nie usłyszał? Odpowiedź jest tylko jedna, a mianowicie: przyczynił się do tego ukochany Barusiowy pluszowy ufoludek ! I to on, pewnikiem, pomógł Barusiowi i Dianusi w tak błyskawicznej degustacji... No chyba, że to Justynka biegła tak wolno i że ta niby MAŁA CHWILA NIEUWAGI była tak naprawdę wystarczającym czasem na spokojną, profesjonalną ocenę spożytej nowo odkrytej karmy...

A tak wygląda Baruś na kilka chwil po degustacji...bardzo to było smaczne :roll:



Wysłane z tabletu Samsung

Joanna_i_Wojtek - 2013-11-30, 23:53

Najwspanialsza ekipa się Pani trafiła :lol:
U nas pełna komitywa jest między psem a kotem w kwestii otwierania szafy. Kotka lekko uchyla, Badi rozszerza nochalem, Wendzia idzie spać, a Badi bierze któryś z butów "na warsztat" i rozpoczyna polerowanie jęzorem albo memłanie :lol:

Bari wygląda na bardzo zadowolonego pieseczka i wcalę się nie dziwię, że postanowił zdegustować. Biorąc pod uwagę składniki sama bym się chętnie na taką degustację zapisała! :mrgreen:

Ola i Habs - 2013-12-01, 14:42

No co, oni chcieli tylko posmakować, a że było aż tak dobre, to zjedli wszystko ;)
Spajkowa Ewa - 2013-12-01, 15:40

Barutku kochany, niech Ci idzie na zdrowie :D
Grażyna i Bari - 2013-12-05, 13:11

Witamy serdecznie!
Spieszymy donieść, że niekorzystnych efektów degustacji nie było, stąd wniosek, że Baruś i Dianusia (oczywiście ufoludek również) mają bardzo mocno wysublimowany zmysł smaku i intuicyjną pewność, że ta akurat „karma” zaszkodzić im nie może. Zatem zainteresowanym podamy skład…
A dziś, skoro świt, udaliśmy się na kontrolne badania tarczycy, no i ogólne oględziny Barutka.
Baruś, nie wiem dlaczego, ale zawsze przed wejściem do gabinetu, jeszcze na zewnątrz, w stałym miejscu, które bezbłędnie odnajduje, „oddaje” to, co ewentualnie mogłoby być potrzebne do badania. Taki to z niego cwaniaczek. Ponieważ państwo doktorostwo tą umiejętność i skłonność Barusia do niesienia każdej pomocy w diagnostyce jego jestestwa już znają, przeto wychodzi pan doktor, naocznie stwierdza co to „coś” jest warte, ocenia, ja sprzątam i dopiero potem wchodzimy do środka. Baruś już teraz z dumnie uniesioną główką zda się oznajmiać „patrzcie i podziwiajcie, jakim piękny i zdrowy, jakie ze mnie „ciacho”. Otom przyszedł ja, który kiedyś tak się Was bałem, patrzcie teraz i podziwiajcie”. No i podziwiają…, bo jest co ! Naszego ciasteczka jest już 33 kg, a więc przyrost 6 kg w ciągu 4 miesięcy. I dość, i byłoby - tak, co by nie obciążać stawów, mimo, że póki co są niezłe. Ogólne badanie wypadło dobrze, skóra bez zarzutów, serce przyspieszyło, Baruś raźniejszy. Zachowywał się zresztą bardzo dostojnie, z dużym poczuciem własnej wartości. Maniery młodzieńca nienaganne. Jak „siad” to siad, jak „leżeć”, to leżeć, jak łapka” do pobrania krwi to proszę bardzo – ta, czy ta?. Potem pani poprosiła „poczekaj”, Baruś odszedł na bok, siadł przy ścianie i spokojnie czekał, aż dopełnię formalności. Otoczenie nie wywoływało u niego przesadnej ekscytacji. Był nieco zainteresowany czarnym kolegą, ale obaj nie wykazywali chęci nawiązania bliższej znajomości. Za to zdecydowane ożywienie wywołał odgłos płaczącej kici, ale ożywienie to sprawiało raczej wrażenie chęci niesienia pomocy… Baruś przecież pozytywną jednostką jest! No, ale kiedy już padło „idziemy do domu” Barutek w sekundzie był przy drzwiach i jeszcze szybciej, nim je zamknęłam za sobą , już siedział przy tych drzwiach samochodu, którymi zawsze do niego wskakuje. Wróciliśmy do domku, stęskniona Dianusia wycałowała swojego braciszka, Baruś zjadł zaległe śniadanko, teraz „oba cwaj” bawią się pluszakami, a ja - cóż ja, czekam na wyniki tarczycowe, które będą wieczorem, i które - mam nadzieję, będą dobre… Oczywiście dam znać… Pozdrawiamy serdecznie :lol:

goldenek2 - 2013-12-05, 13:22

Ze zwykłej wizyty u weterynarza potrafisz napisać niezwykłe opowiadanie :brawo:
Kamila i Oskar - 2013-12-05, 13:37

trzymamy kciuki za dobre wyniki krwi Barusia :)
Grażyna i Bari - 2013-12-05, 13:42

Bo tak naprawdę, Beatko, całe nasze życie jest opowiadaniem… I tylko od nas zależy, czy opowiemy (czyt. przeżyjemy) je tak byle jak, czy też tak, by i nam i innym się podobało... No, ale to już takie moje przemyślenia, moje i „Barusine”, jako, że teraz „przemyśliwujemy” razem… :lol:
Grażyna i Bari - 2013-12-05, 20:56

A więc mamy już wyniki. Lepsze są niż były, ale jeszcze nie takie, jakich oczekiwaliśmy. Wskaźnik K podniósł się przez miesiąc z -3,7 do -2,29, a więc jak by powiedział niepoprawny optymista "jest dobrze, ale nie beznadziejnie". Do normy (między -1 a +1) jeszcze trochę, a więc zwiększyliśmy dawkę Euthyroxu 200 do 2 tabletek 2 x dziennie, a więc do 800 mg na dobę. Za miesiąc kontrola parametrów. Aż trudno mi sobie wyobrazić Barusia za miesiąc, skoro już teraz widzimy ewidentną poprawę sierści, skóry i temperamentu. Cóż to będzie za prześliczny szaleniec... :rotfl:
Spajkowa Ewa - 2013-12-05, 21:06

Bardzo dobre wiadomości :) Barusiu Ty jeszcze pokażesz pańciostwu na co Cię stać :lol:
Kamila i Oskar - 2013-12-05, 21:11

Świetne widomości , za miesiąc to nikt nie pozna tego przystojniaka :roll:
Rufiakowa Amcia - 2013-12-05, 23:01

Grażyna i Bari napisał/a:
Cóż to będzie za prześliczny szaleniec...


O rajusku, już sobie wyobrażam, jakie wówczas będą opowieści! :mrgreen:

Grażyna i Bari - 2013-12-05, 23:12

... będzie zabawa, będzie się działo..., będzie głośno, będzie radośnie... :lol: :lol: :lol:
Ola i Habs - 2013-12-05, 23:20

Najważniejsze, że wszystko idzie ku lepszemu :) Ja też już się boję, co to będzie za miesiąc. Baruś pewnie skradnie wszystkie serducha okolicznych suczek ;)
Spajkowa Ewa - 2013-12-05, 23:29

Grażyna i Bari napisał/a:
... będzie zabawa, będzie się działo..., będzie głośno, będzie radośnie... :lol: :lol: :lol:


no, no. byle nie było "nalejcie jeszcze jeden malutki wina dzban" ;P

Grażyna i Bari - 2013-12-05, 23:41

...bałkańskie rytmy, polska moc...
Spajkowa Ewa - 2013-12-05, 23:47

zgłaszam pilną potrzebę przeprowadzenia wizyty poadopcyjnej, gdyż istnieje wysokie prawdopodobieństwo rozpijania nieletnich zwierząt ;) :lol: :lol: :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group