Forum Fundacji Warta Goldena Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.
PSY FUNDACYJNE W NOWYCH DOMACH - CINDY, MARLEY i BEZA mają już dom w Łodzi - 92, 104 i 280
MARZENA - 2013-10-14, 22:50 Kurcze pojechało moje dziecię w wielki świat Tomku bardzo Ci dziękuję za cały Twój trud Sylwia już chyba więcej dziękować nie mogę Ewa 1 i Ewa 2 także ogromne wielkie złoto ogoniaste dzięki Aga i Warna cóż mogę powiedzieć ... Dla mnie WSZYSCY jesteście ludźmi którym nigdy nie będą się w stanie odwdzięczyć . Marta i jej rodzina ( czy chce czy nie chce została wpisana do "drzewa genologicznego " naszej rodziny całej rodziny Beza niestety została porzucona tak udało mi się ustalić właściciele wyjechali za granicę ale nadal ustalam nazwisko.. Co do samej Bezy kochany świr identyczna jak Beksa ale u mnie Martuś nie próbowała zebrać bo ja głośnym EE tylko sprowadzałam ją do pionu Co do kradzieży ehhh szpera gdzie się da .. nawet jak Beksa chodziła z naszyjnikiem ze śmietnika ( pokrywą udając głupka że to nie ona ) wymownie patrząc na kota Problem z pchłami to tylko moja wina krople zakroplone i za szybko wypuszczona na dwór .. niestety deszcz swoje zrobił . Ja nadal dochodzę do siebie nie mogąc uwierzyć że Bezula tak szybko znalazła dom ... Bardzo jestem szczęśliwa , nie mniej jednak ogromnie poraniona.. Nigdy nie sądziłam że tak może mnie los doświadczyć.. Dlatego takie fundacje ja Wasza - nasza muszą istnieć .. Ja mam tylko żal sama do siebie chyba nieumiejętnie dobrałam właściciela.. Chyba już nie chcę prowadzić hodowli... Jeszcze raz ogromne DZIĘKUJĘ :* A i zapomniałabym Panie Andrzeju Dziękuje BAAARDZO Chyba nikogo nie pominęłam jak tak to przepraszam .. demencja starcza Iza Tutisowa - 2013-10-14, 22:54 Marzenko teraz już wszystko będzie dobrze MARZENA - 2013-10-14, 22:55 Dopiszę że specjalnie Sylwii i Marcinowi pokazałam Beksę ( bialutką ) wariatkę Mamę Szajby MARZENA - 2013-10-14, 22:57 JUż jest dobrze Ale chyba żaden hodowca nie jest przygotowany na taki obrót sprawy na taki brak odpowiedzialności ..Sylwia i Borys - 2013-10-15, 06:57 Marzenko Twoje słowa mnie wzruszyły, aż mi się oczy spociły Aga, Tami i Lenka - 2013-10-16, 20:46 co tam słychać u dziewczynki?MARZENA - 2013-10-16, 22:14 Bardzo źle Beza pomimo braku u mnie ataków na chwile obecna od wyjazdu ode mnie miała juz 3 atak w tym ostatni w klinice ciężki.. taką dostałam informację od Ewy i Marty jaki są ogólne wyniki nie znam. Poza tym Beza nie zostanie u Marty niestety podgryza palce u dłoni czym przestraszyła synka Marty ,do tego wpada w furię widząc chleb na trawniku ( ukąsiła Martę w rękę ) . Jestem załamana .. zdruzgotana .. owszem łapanie za palce wyłapałam ale zwykłe EE pomagało tak samo jak na żebractwo przy stole .. Teraz już sama nie wiem co się z Bezą stało .. i nie chcę się zastanawiać w każdym razie . Beza u Marty nie zostanie dziecko się jej boi .. Szkoda że kolejny raz musi zmieniać otoczenie . Ja osobiście jestem zdruzgotana tą sytuacją owszem nie znałam Bezy , ale i też bardzo prosiłam o dom docelowy ( a tak mała kolejny raz będzie zmieniać miejsce i nie wiem ile jest w stanie wytrzymać ....M!S!A - 2013-10-16, 22:33 Marzena, ale gdyby nie te zachowania Bezy to wiesz dobrze, ze sunia by u Marty została na stale. Niestety ale nie wymagaj, żeby ludzie w ciemno decydowali się na psa nie znając jego zachowania o których tez sama nie miałaś pojęcia. Sunia podgryza, Martę dziabnęła tzn. że jednak wymaga najpierw poznania i dobrania odpowiedniego domu i po to są wlaśnie Dt.Mar - 2013-10-17, 00:18 Niedawno wróciłam razem z małą do domu z lecznicy a Ewcia pojechała do siebie bo już padała na twarz...po podaniu końskich dawek jakiś leków + luminalu Bezusia doszła nareszcie do siebie..choć naprawdę myślałam, że to już będzie koniec bo atak następował po ataku pomimo podawania kolejnych leków...i byłam bezradna bo nie mogłam jej w żaden sposób pomóc siedziałam głaszcząc ją lub leżałam na niej tuląc i wyjąc nieprzerwanie..widziałam, że strasznie potrzebuje mojej bliskości..:(gdy Ewa do mnie dojechała najgorsze było już za nami ale i tak nie było najlepiej...na szczęście luminal i kroplówka z glukozy zrobiły swoje pierwszy atak pojawił się u mnie wczoraj przed północą..nie był specjalnie silny ani długi więc nie leciałam z nią do weta tylko nakarmiłam, napoiłam mlekiem z miodem, zadbałam by świeżej wody jej nie zabrakło i pozwoliłam wypocząć...przez cały dzień przed były zwiastuny, że coś jest nie tak choć myślałam, że to jest kwestia tego, że Bezulec poczuł się pewniej i zaczyna pokazywać różki..chapsała każdego, co tylko się przewinęła obok niego..jak nie palce, to łokcie, stopy ( w ten sposób właśnie małego załatwiła przez co on truchleje gdy tylko obok niego przechodzi i mówi do mnie, że się jej boi bo ona chce go zjeść )te chapsy nie są może niebezpieczne dla dorosłego człowieka dla dziecka już trochę gorzej ale są za to cholernie bolesne natomiast capnęła mnie na spacerze..odciągnęłam ją od chleba, który chciała wszamać to strzeliła focha położyła się, próbując ja skłonić do wstania pociągnęłam ją kawałek i wtedy w jakiś cud dorwała się do szelek i zaczęła je gryźć i gdy wyciągnęłam do niej rękę cały czas głośno ją besztając (mała nie dosłyszy) bez ostrzeżenie dziabnęła mnie..była przy tym tak obojętna i wyłączona jakby to był jakiś cyborg a nie pies...później poszłyśmy do domu wciąż chapsała, następnie razem z Ewą i myszką do weta by obgadać kolejność wszystkiego co przy małej trzeba zrobić, przy okazji wyczyściłyśmy uszy oraz gruczoł bo był mega przepełniony i wróciłyśmy do domku i poszła spać..i przed północą się zaczęło..najpierw dziamdziała dziwnie jęzorem, później pojawiła się piana i trzepanie głową, a następnie bieganie jak w amoku i obijanie o wszystko, wtedy chwyciłam ją między nogi i ścisnęłam aby nie mogła tak latać i zrobić sobie krzywdy trwało to około dwóch minut a później pojawił się wilczy głód..dzisiaj natomiast było zupełnie inaczej..była radosna, zero agresji oraz chapsów, które pojawiły się dopiero po ataku (tym razem trafiło na technika weterynarii)..wydaje mi się, że dzisiaj to była taka normalna, prawdziwa Beza jak dawniej..atak nastąpił mniej więcej po 18 jak wróciłam z pracy..leża przy nas..tuliła się taka cicha i spokojna jak aniołek i nagle zaczęła dziamdziolić językiem w pysiu..tym razem zorientowałam się od razu, że się zaczyna kazałam młodego wyprowadzić biegiem z pokoju by się nie wystraszył oraz ona nie zrobiła mu krzywdy gdyby mi się wyrwała i znów biegała bez świadomości tego co robi.. tym razem atak trwał dłużej..więcej rzucawek, śliny i ciężki oddech, później znów bieg do misek, a gdy napoiła się i najadła zabrałam ją szybko do weta bo wciąż nie było ok bo strasznie oszołomiona była i nie kontaktująca i tam się dalej rozkręciło generalnie wet stwierdził, że jego zdaniem chapsanie i agresja nie są związane z padaczką a raczej manierą małej ale widząc ją dzisiaj i porównując z tym co było we wtorek wydaje mi się, że jednak zbliżający się atak wyzwala te negatywne i niebezpieczne zachowania :(może jestem w błędzie ale czuję, że to może mieć ze sobą wiele wspólnego..zastanawia mnie też to czy czasem gdy nas nie było to wcześniej już nie było ataków, ponieważ znaleźliśmy teraz na łóżku plamę moczu co nie wyglądami raczej na działanie z premedytacją a dzisiaj gdy byliśmy w lecznicy też posikała się w trakcie napadu padaczkowego w środę rano robiłam małej badania krwi i morfologia wyszła kiepska więc wet zrobił jeszcze przeciwciała na boreliozę, które na szczęście wyszły ok, no i biochemia też wyszła w miarę dobrze, szału co prawda nie ma ale tragedii również..serce mi pęka bo Bezuni nie da się nie pokochać od pierwszego wejrzenia..jest cudownym psiakiem ale nie nadaje się na pewno do domu w którym przebywa małe dziecko, bo nie świadomie może je skrzywdzić..gdyby Marzena wcześniej powiedziała mi o tych chapsach to na pewno głęboko bym się zastanowiła nad tym czy ściągać małą do mnie do domu, ponieważ bezpieczeństwo dziecka jest dla mnie najważniejsze. Efekt mamy taki, że małżonek świruje zachowując się irracjonalnie ze strachu o małego a młody jej się boi niestety Marzenka powiedziała mi o nich gdy mała była już w ldz i na własnej skórze się o tym przekonałam badania w kierunku bebeszejozy wet wykonał w związku z tym, że Bezusia była nie dość, że cholernie zapchlona oraz przede wszystkim zakleszczona (kleszczy odkąd jest u mnie wyciągnęłam już ponad 20 (wet stwierdził, że na pewno nie był na nią wylewany na nią żaden preparat te cholerstwa bo za dużo tego dziadostwa na niej siedziało kąpiele malutka znosi zwłaszcza gdy Pańcia ubrana w kostium kąpielowy siedzi razem z nią zamknięta pod prysznicem suszarki się nie boi i w ogóle jest bardzo spokojną i cierpliwą psinką, której życzę jak najlepiej bo naprawdę to co jej się przytrafiło jak na jednego psiaka to zdecydowanie zbyt wiele jutro o 10 jadę z nią razem do Ewy i tam na razie zostanie..kończę na dzisiaj bo zasypiam przy kompie..i kiepskawo się czuję przez tą moją obolałą i spuchniętą łapę oraz po szczepieniu anatoksyną p. tężcową przepraszam wszystkich Rufiakowa Amcia - 2013-10-17, 06:27 Bardzo smutne. Przykro mi, że tak się sprawy potoczyły, że musiałaś doświadczyć tych nieprzyjemnych sytuacji, no i tego, że ta śliczna niunia tak bardzo cierpi. Cóż, pewne sytuacje trudno przewidzieć, po prostu stało się i się nie odstanie. Mam nadzieję, że nie wpłynie to na Twoje dzieciątko, że nie pozostawi strachu przed psiakami, a Twoja ręka ładnie się zagoi. No i że maleńka znajdzie swoją przystań, w której uda się opanować choróbsko.goldenek2 - 2013-10-17, 09:12 Większość psów chorych na padaczkę ma zaburzenia większości zmysłów (wzrok, słuch, węch). Stąd obijanie się o sprzęty, czesto agresja (ze strachu), bo psiak nie kojarzy gdzie i z kim jest. Doświadczyłam tego nie raz i nie dwa podczas 8-letniej choroby mojego Czarusia. W czasie poprzedzającym atak, w trakcie i po ..... bywały najróżniejsze zachowania. Pies po prostu nie był sobą . Bardzo Ci współczuję.Sylwia i Borys - 2013-10-17, 09:57 Marta, jak dla mnie to nie masz kogo ani za co przepraszać. Zrobiłaś tyle ile mogłaś i najlepiej jak potrafilas. dobrze sie spisalas i nie miej do siebie wyrzutów. Sytuacja nie jest prosta a Ty robisz wszystko co najlepsze dla Twojej rodziny.Ola i Habs - 2013-10-17, 11:32 Dokładnie, też uważam, że nie masz za co przepraszać, bo nie zrobiłaś nic złego, wręcz przeciwnie, chciałaś pomóc. Z tego, co wyczytałam robiłaś wszystko, co w Twojej mocy, aby pomóc Bezie i to jest najważniejsze.Mar - 2013-10-17, 12:44 Jestem teraz w pracy i w głowie mam kociokwik..mała całą noc była niespokojna, biegała po całym mieszkaniu, głośno dysząc i wypijając ogromne ilości wody..na spacerze byłyśmy co godzinę ale i tak nie robiła siusiu..udało jej się dopiero ok 8 rano a wypitych już miała 6 pełnych misek..dałam jej trochę jeść ale i tak jej nie przeszło, nie chciała się położyć była bardzo niespokojna i znów się zaczęło to dziamdziolenie jęzorkiem, bez drgawek i ślinotoku ale jednak powtórzyło się trzy razy i trwało ok 2 lub 3 minut..wtedy stwierdziłam, że nie ma co czekać i poszłam z nią natychmiast do lecznicy..po drodze zrobiła bardzo brzydką i śmierdzącą żółtą qpkę ale myślę, że to po tabsach na robalki..w lecznicy wetka zbadała ją, przy niej dziamdziolenie znów sie pojawiło i podjęła decyzję, że dajemy małej kroplówkę z glukozą i jakimś środkiem na uspokojenie..robione miała rtg brzucha by sprawdzić co ze śledzioną bo skądś te złe wyniki morfologii musiały się pojawić ale na prześwietleniu śledziony niestety nie było widać a cała reszta była ok więc będzie musiała mieć usg zrobione ale do niego min. 12 h musi być na czczo i decyzję musi podjąć Adam, szef lecznicy, który się nią bezpośrednio zajmuje..gdy razem z technikiem Bartkiem zdejmowaliśmy ją po rtg ze stoły zaatakowała nas rzucając się na nas z głośnym gulgotaniem i warkotem, najprawdopodobniej boli ją bardzo brzuch i to jest główną przyczyną takiego jej zachowania później gdy była w klatce i razem z wetką układałysmy ją tak by mogła spływać porządnie kroplówka rzuciła się na mnie drugi raz..bogu dzięki, że miała na pyszczku kaganiec bo byłoby nieciekawie musiałam ją tam zostawić samą bo w pracy musiałam być na 12 ogólnie jest bardzo odjechana, mam wrażenie, że patrzy na Ciebie ale takim niewidzącym wzrokiem a i ze słuchem jest gorzej ze względu na to, że dzisiaj trzeba do niej jeszcze głośniej niż wcześniej..bardzo potrzebuje przytulania, wtulania się w nią i głaskania jestem totalnie przerażona i w totalnej rozsypce ze względu na ta agresję napewno mała musi pojechać do Ewy po 17 jak ją odbierzemy choć wetka wolałaby żeby była bliżej ale za bardzo boję się o bezpieczeństwo Micha bo ona na tym nie panuje boże dlaczego??? Spajkowa Ewa - 2013-10-17, 13:19 Przykro mi Martuś nie obwiniaj się i nie zamartwiaj, czasem po prostu na pewne rzeczy nie mamy wpływu...Mar - 2013-10-17, 13:37 Dzwoniłam przed chwilą do lecznicy i dowiedziałam się, że z małą jest lepiej uspokoiła się, przestała zipać i nareszcie się położyła i odpoczywa ufff myślę, że pomógł jej ten lek co w kroplówce razem z glukozą go dostała lepszych wieści dostać dziś nie mogłam Iza Tutisowa - 2013-10-17, 20:38 Marta nie masz faktycznie za co przepraszać, bo z tego co czytam to bardzo pomagasz suni, za co dziękujemy! Natomiast to co piszesz jest bardzo smutne Mam nadzieję, że mała zostanie szybko ustabilizowana przy tych atakach padaczkowych. Bo faktycznie jak zauważyłaś musi się strasznie przy tym wszystkim męczyć Ewa i Cindy - 2013-10-17, 23:58 Beza jest u mnie.. Marley przywitał się z nią wzorowo jak na niego powąchał, szczeknął i poleciał robić swoje Beza.. popatrzyła i zlała łośka nie jestem pewna czy Beza zauważyła Cindę i na odwrót.. ale to nie jest dla mnie szokiem Cinda po 22 za bramę wychodzi tylko na szybkie siku i wraca pod drzwi żeby ja do domku wpuścić
po krótkim spacerku na którym w miarę szybko jak na nią załatwiła potrzeby, spałaszowaniu resztówki Marleyowej kostki i paru chrupkach dostała swój pokoik na czas odwiezienia Marty do domku i tak teraz tam śpi.. nie była zainteresowana wstawaniem jak wróciłam więc cała czwórka śpi smacznie.. każdy musi odpocząć a Bezunia ma po czym.. jutro będzie więcej info.. MARZENA - 2013-10-18, 22:12 Jest mi bardzo przykro za poprzednia moją wypowiedz może nie pisałam składnie i wyczerpująco. Ale nie miałam absolutnie na celu ataku na Martę czy tez pretensji w stosunku do kogokolwiek. Pracuje po 10 do 12 h na dobę wiec proszę o wyrozumiałość . Ci którzy ze mną byli w kontakcie telefonicznym, doskonale o tym wiedzą i proszę M!S!A nie atakuj mnie i nie upominaj bo jedno co Marcie jestem winna to tylko dozgonną wdzięczność. I rzeczywiście gdyby Beza była dłużej u mnie penie byłabym w stanie wyłapać pewne zachowania . Ale na litość Boską skoro córka była z nią w domu ( chorowała ) i nie było żadnych ataków proszę nie wincie mnie za to.. Powtórzę kolejny raz Byłam bo już widzę ze nie jestem w stałym kontakcie z Martą.. ostatnią informację dostałam wczoraj o 13:10 od Marty, że Beza leży w szpitalu i że niestety Marta ma spuchnięty palec i gorączkę .. Prosiłam o info jakiekolwiek . A teraz weszłam na forum i czytam .. i jest mi przykro. Rozumiem trud zaangażowanie i brak czasu . Ale czuję się wykluczona .. i winna całej tej sytuacji że wprowadziłam wszystkich w błąd.. Nie było to moim celem ani też nie jestem jakimś psychopatą świadomym zagrożenia dla dziecka.. Zamykam ten wątek z mojej strony więcej nie chcę nic pisać bo pewnie kolejny raz zostanie to inaczej zinterpretowane . Jeszcze raz dziękuję za pomoc Bezie. Jestem dłużnikiemM!S!A - 2013-10-18, 22:22
MARZENA napisał/a:
Ci którzy ze mną byli w kontakcie telefonicznym, doskonale o tym wiedzą i proszę M!S!A nie atakuj mnie i nie upominaj bo jedno co Marcie jestem winna to tylko dozgonną wdzięczność. I rzeczywiście gdyby Beza była dłużej u mnie penie byłabym w stanie wyłapać pewne zachowania
absolutnie nie to było moim celem, a raczej tylko i wyłącznie wytłumaczenie po co jest DT. MARZENA - 2013-10-18, 22:32 M!S!A ja doskonale rozumiem co to jest DT . To nie pierwsza styczność moja z fundacją .. Jakąkolwiek Ale tak jak Warnie napisałam nie pierwsza ale na chwilę obecna jedyna bo tylko tu mi odpowiada charakter fundacji bez splendoru dla przepraszam " szych".MARZENA - 2013-10-18, 22:35 Właśnie tu się pomaga psiakom bez rozgłosu bez braw i nawet pozycjonowania strony internetowej . Robicie tak wiele bez rozgłosu . Dlatego jesteście wiarygodni. Do tego nie ma jak na innych forach że 3 lub 5 osób wiedzie prym w każdej kwestii a inne zdanie jest analogią linczu . Dlatego ja jestem na TAK Martyna i Boski - 2013-10-19, 10:29 Marta na prawdę dałaś z siebie wszystko. W tak krótkim czasie tyle zrobiłaś, jesteś wielka ! Do tego masz małe dziecko, to naturalne, że jest ono twoim priorytetem, na prawdę nie masz się czym martwić. Stanęłaś na wysokości zadania.Ewa i Cindy - 2013-10-19, 11:25 Kochani, a teraz trochę o suni myślałam ze wizyty u weta sie skończą a wczoraj jak zawiozłam mała rano do weta tak odebrałam wieczorem i teraz tez z tel od weta pisze...
Ale zacznę od początku, na RTG jamy brzusznej nie wyszła u poprzedniego weta sledziona, wiec póki impala mną na czczo chciałam to sprawdzić, niunia poza tym była dość ospala i ta morfologia z czwartku tez nie wyszła za dobra, moi weci wzięli krew z ucha do rozkazu i jednak ta masa kleszczy pozostawiła po sobie cholerstwo, babeszjoza! Została od razu podłączona do kroplówka, dostała leki... Wieczorkiem jak po nia przyjechałam juz u weta zjadła 2 próbki karmy, wybrałam jej cs fajnego pomimo litra dozylnego wypila wodę, na spacerku ogonek juz merdal
W domku dostała jeszcze karmę, roche pochodziła i poszła spać
W nocy trochę sie kręciła, rano wypuściła mną do ogródka to sie łajza do smuci dotrwała! Ewidentne szuka żarcia jak może, wczoraj po.kolacji będąc z Cindy w domku ściągnęła sobie pojemnik z karma i dojadla resztę!
Dziś rano po spacerku dostała małe śniadanko, leki i przyjechaliśmy do weta na kolejna kroplowke
Bęza ogólnie weta sie nie boi, śpi po jedzeniu i porannym spacerku a kroplówka leci
Pózniej idziemy na porządny spacer żeby laska troche rutyny załapała bedą zdjęcia Sylwia i Borys - 2013-10-19, 11:35 zdjecia