To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - SUZI - 42

M!S!A - 2011-05-14, 16:07

Z wielką radością ogłaszam, że Suzi już dzisiaj zamieszka u pana Tomka i pani Julii w Olsztynie :) Suzi trafi do domu w którym będzie bardzo kochana i na pewno niczego jej nie zabraknie. Wielkie gratulacje i czekamy na relację z pierwszych dni pobytu w nowym domu :)
Korbulowa Familia - 2011-05-14, 16:17

Gratuluję! :mrgreen:
Czekamy na wirtualne zapoznanie z Panem Tomkiem i Panią Julią, jak również na pierwsze relacje :)

Warna - 2011-05-14, 20:49

Gratuluję z całego serca Suzi i jej nowym opiekunom, których serdecznie prosimy o pisanie o swojej podopiecznej tutaj w wątku jak najczęściej. :-D
Karolina i Fox - 2011-05-14, 22:14

My też trzymamy kciuki za Suzi i nowych opiekunów, oby się szybko panna rozgościła w nowym domu:)
Suzi Julia Tomek - 2011-05-14, 22:25

Witamy,

Mimo, że mieszkamy w Olsztynie, to mieliśmy okazję poznać Suzi już podczas długiego majowego weekendu. Od razu się w niej zakochaliśmy, a że już od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad przyjęciem pod nasz dach nowego członka rodziny, to od razu stwierdziliśmy, że już nie musimy dalej szukać. Bez chwili zwłoki skontaktowaliśmy się z Fundacją w celu ubiegania się o adopcję. Dziś dotarła do nas szczęśliwa wiadomość, że Suzi od dziś należy do nas.

Wizytę u Michała i Anety zwieńczyliśmy długim, prawie półtoragodzinnym nadmorskim spacerem z Suzi i ich Morisem. Po długim pożegnaniu przy którym nie obyło się bez paru łez wyruszyliśmy w drogę do Olsztyna. Mieliśmy lekkie obawy jak Suzi zniesie przeszło dwugodzinną podróż, ale na szczęście piesek był bardzo spokojny i nie sprawiał najmniejszych problemów. Przez większość drogi na siedząco bacznie obserwowała zmieniające się otoczenie, później zmęczona położyła się i resztę drogi odpoczywała. Nie musieliśmy się ani razu zatrzymywać.

Po przyjeździe do Olsztyna oprowadziliśmy Suzi po najbliższym sąsiedztwie i teraz już jest tak zmęczona, że smacznie śpi - na pierwszy nocleg wybrała zimną terakotę w korytarzu. My też już jesteśmy zmęczeni, ale radość jeszcze długo nie pozwoli nam zasnąć.

Mamy nadzieję, że Suzi szybko się u nas zaaklimatyzuje.

Dziękujemy za słowa otuchy i mamy nadzieję, że w razie gdybyśmy potrzebowali jakiejkolwiek rady, będziemy mogli zwrócić się tutaj o pomoc.

Pozdrawiamy

PS. Prosimy się zwracać do nas po imieniu

Korbulowa Familia - 2011-05-15, 10:43

To zupełnie tak jakbym czytała swoje wspomnienia (jeszcze niedalekie) z pierwszych chwil z nowym członkiem rodziny :-D
Julio i Tomku jak najbardziej możecie pytac tutaj wszystkich o wszystko :) Jakbyście mieli pytanie, które wydawałoby się banalne też pytajcie - tutaj liczy się psiak i jego dobra relacja z Wami :mrgreen:
Czekamy na zdjęcia, które po okresie drobnego stresu (dla Was i Suzinki) mam nadzieję, że się pojawią :mrgreen:
Gratuluję Wam serdecznie bardzo dobrego kroku w drodze do pięknej miłości!!!

Suzi Julia Tomek - 2011-05-15, 12:29

Pierwsza noc upłynęła spokojnie. Gdy tylko otworzyliśmy jedno oko przywitało nas radosne merdanie. Nie mogliśmy się oprzeć temu urokowi i już o 7 rano Suzi odbyła pierwszy spacer (mimo, że wcale się tego nie domagała).

Potem przyszła pora na karmienie. Niestety ta sama sucha karma, którą Suzi chrupała u Anety i Michała, u nas nie wzbudziła zainteresowania. Wiedzieliśmy, że wczoraj też nie jadła zbyt wiele, więc żeby przełamać jej opór wkroiliśmy do karmy kilka deka gotowanej wątróbki. To był strzał w 10 - porcja zniknęła bardzo szybko. Na razie dajemy Suzi troszkę zmniejszoną dawkę karmy względem informacji z opakowania, ale już na początku tygodnia udamy się do weterynarza na ogólny przegląd i żeby skonsultować sposób odżywiania idealny dla naszej grubaski.

Na razie Suzi jest jakby lekko wycofana, ale to zrozumiałe po zmianie otoczenia. Większość czasu spędza leżąc w korytarzu, tylko czasem przechadza się po mieszkaniu i podchodzi po pieszczoty.

Prawdziwą twarz pokazała dopiero gdy udaliśmy się z nią do naszego ogródka działkowego. Ogród otoczony jest wysokim ogrodzeniem, więc mogliśmy bez obaw spuścić ją ze smyczy. Od razu zaczęło się szalone bieganie i zabawa. Mamy już kilka zdjęć, za chwilę spróbujemy je tu dodać.

Pierwsze kroki na działce:


Czujemy się już całkiem jak u siebie:


Prezentacja podwozia :) :


Zmokła kura po powrocie w swoim ulubionym miejscu:


A teraz chyba o czymś śni bo lekko pomrukuje.

EWA INGA - 2011-05-15, 13:03

Bardzo się cieszę że Suzi trafiła do was i gratuluje :mrgreen: . Księżniczka ma coś takiego w sobie ze nawet po dwóch godzinach trudno jest się z nią rozstać ;-) o czy sami się przekonaliśmy jak ja wieźliśmy do Gdańska :-) Anecie i Michałowi bardzo dziękujemy za poświęcony czas oraz wspaniałą opiek :) Dziękujemy ślicznie :) :kwiatek:
AnetaMichał - 2011-05-15, 15:59
Temat postu: Wspomnień czar
Śnieg latem? Nie ma problemu! :) Zabawa była przednia...


Pańcia relaksuje się po pracy...


Suzka to jednak niezły przytulak...


Na hasło chodź przychodzą dwa Złociaki :)


Pożegnalny spacer :cry: :cry: :cry:


Jesteśmy pewni, ze Suzi będzie miała w nowym domku wszystko czego jej potrzeba. Co najważniejsze będzie to już jej ostateczna chatka, gdzie będzie kochana.
3mamy kciuki i czekamy na relacje z kolejnych dni. Bardzo będzie nam brakowało jej porannych śpiewów, kiedy przeciągała się czekając na założenia obroży, a my po takim koncercie pękaliśmy ze śmiechu. Ci ci poznali kochaną Suzi wiedzą o co chodzi. :)

Korbulowa Familia - 2011-05-15, 17:15

Cieszą takie zdjęcia! :-D
Jak prezentacja podwozia już była to jest wspaniale :mrgreen:
Suzinka to pieszczoszek jak większośc goldków - chyba właśnie za to je tak bardzo kochamy 8-)
Co do karmy to narazie mniejszy apetyt jest, jak to sami zauważyliście przez sters wywołany zmianą otoczenia - minie ;) Jak poradzicie się weta odnośnie żywienia, to pochwalcie się po wizycie co zostało tej "kruszynce" zalecone :)

P.S.
My tu wszyscy uwielbiamy oglądac złotka, szczególnie te z którymi zdążyliśmy się zżyc (chociaż wirtualnie) :rotfl:

Misiowa Bogusia - 2011-05-15, 20:16

gratulacje,
MIśka jest u mnie tydzień i ciągle ciężko...ale ma chyba wyjątkowo złą przeszłość...i to chyba kobieta była tego przyczyną...woli podchodzić do mężczyzn, więc wiecie jak to być jej panią....ale będzie dobrze..pozdrawiamy was...

Suzi Julia Tomek - 2011-05-16, 23:44

Drugi dzień za nami, dzisiaj pojawiły się pierwsze wzloty i upadki, ale po kolei.

Z rana spacerek odbył się o 7 i poprzedzony był wspomnianym już wcześniej przez Michała śpiewaniem:). Koło 10 Julia wybrała się z Suzi na działkę i ponownie wizyta spotkała się z wielkim entuzjazmem. Po około 2 godzinach przyszła pora na powrót, ale niestety Suzi pokazała, że napomniane we wcześniejszych postach "zatrzymania" nie są ani trochę przypadkowe. Po opuszczeniu terenu działek spokojnie doszła do przejścia przez jezdnię, po czym nagle stanęła jak wryta. To już się zdarzało, ale zazwyczaj wystarczało króciutkie, acz stanowcze pociągnięcie smyczą. W tym wypadku było inaczej - żadne sposoby namawiania Suzi do przejścia przez jezdnię nie były skuteczne. Po 10 minutach prób nastąpiła zmiana planu - pójdziemy w kierunku innego przejścia, a potem skręcimy do domu. Dwustumetrowe dojście do innego przejścia nie sprawiło kłopotu, ale tuż przed nim znowu nastąpiło nagłe zatrzymanie. Powtórka z historii - wszelkie próby ruszenia psa na drugą stronę jezdni spełzły na niczym. No to znowu dłuższa pętla i z powrotem do pierwszego przejścia - nadal nie dało się przejść. Julia zrezygnowana wróciła na działkę - w tę stronę Suzi szła bez problemów.

Po upływie godziny nastąpiła ponowna próba powrotu do domu. Tym razem jednak Suzi nie doszła nawet do wspomnianego wcześniej przejścia dla pieszych. Nasza działka leży w zagłębieniu i żeby opuścić teren ogrodów trzeba najpierw pokonać jedną z 3 dróg pod górę. Tu sytuacja była podobna jak z przejściami przez jezdnię - Suzi w żaden sposób nie można było namówić na podejście w górę, za to pomiędzy poszczególnymi drogami prowadzącymi na górę szła bez najmniejszego problemu.

Naszym zdaniem to wszystko pokazuje, że Suzi doskonale wie co robi i próbuje w ten sposób wymuszać korzystny dla siebie przebieg spaceru:)

Skończyło się na tym, że pobyt na działce przedłużył się z planowanych 2 godzin do 6 - Suzi wróciła do domu samochodem, gdy tylko mogłem odebrać moje Panie w drodze powrotnej z pracy.

W domu początkowo było jak dotychczas - Suzi zmęczona i jeszcze troszkę zlękniona po przeprowadzce śpi w korytarzu, tylko z rzadka robi obchód po mieszkaniu prosząc o pieszczoty. W pewnym momencie to się zmieniło - w naszej sypialni jest puchaty dywan, na którym często się kładziemy, bo tam jest wygodniej niż na łóżku. Julia tak dziś zrobiła i zmęczona działkowymi zmaganiami z Suzi usnęła. Po pewnym czasie Suzi wstała z korytarza, rozejrzała się po okolicy i po chwili położyła się wtulając się w swoją panią i tak obie spały jeszcze z godzinkę:).

Po pobudce nadszedł czas na wieczorny spacer. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem - Suzi jak zwykle grzecznie szła na smyczy. Gdy tylko w pewnym momencie postanowiliśmy zawrócić, znowu pojawił się sprzeciw - Suzi położyła się na trawce i żadne metody opisywane wcześniej nie robiły na niej żadnego wrażenia. Mogłem znowu podjechać tam samochodem (Suzi bardzo chętnie wsiada do auta), ale uznaliśmy, że przywożenie psa z każdego spaceru, to nie jest najlepszy pomysł. Druga myśl była taka, że ktoś z nas wróci do domu, weźmie jakiś smakołyk i spróbujemy przekupstwa. Zanim jednak zdążyliśmy wprowadzić ten plan w życie, przyszła nam do głowy jeszcze jedna myśl - nieopodal miejsca gdzie zatrzymała się Suzi był gruby metalowy pal wbetonowany w ziemię. Przymocowaliśmy tam smycz Suzi i mając na uwadze to, że jest dość późno i że wokoło nie ma żywego ducha, powoli zaczęliśmy się oddalać. Po przejściu około 100 metrów widzieliśmy, że Suzi się nerwowo kręci i nie chcieliśmy dalej jej niepokoić, więc zawróciliśmy. Gdy wróciliśmy Suzi bez żadnych oporów poszła w stronę domu. Od tego momentu była przez nas sowicie chwalona, a po powrocie do domu dostała smakołyk.

Teraz rodzi się pytanie: czy postąpiliśmy prawidłowo? Czy ktoś może nam polecić lepszą metodę nauczania Suzi, kiedy i w którą stronę chcemy iść w trakcie spaceru? Suzi to kochany psiak, który w 99% przypadków bardzo ładnie zachowuje się na spacerze, ale gdyby takie "zatrzymanie" nastąpiło na środku jezdni, to może być niebezpieczne i stresujące dla nas i dla niej, dlatego za wszelkie wskazówki będziemy bardzo wdzięczni

Jerzy Kora - 2011-05-17, 21:20

Zadziałało? To dobrze. Nie wydaje się abyście zrobili krzywdę Suzi.

Właściwie to najlepiej działać nagrodą i brakiem nagrody. "Bar się otwiera i bar się zamyka". za dobre zachowanie nagroda, za złe "ee..." .

Przy drugim psie jest już prościej, bo ten drugi bierze przykład z pierwszego. Morisa nie było?

Suzi Julia Tomek - 2011-05-18, 07:25

Jerzy Kora napisał/a:
Zadziałało? To dobrze. Nie wydaje się abyście zrobili krzywdę Suzi.

Właściwie to najlepiej działać nagrodą i brakiem nagrody. "Bar się otwiera i bar się zamyka". za dobre zachowanie nagroda, za złe "ee..." .


Ten sposób był skuteczny, ale tylko raz, Suzi bardzo łatwo zwęszyła podstęp i już kolejnym razem nie było tak łatwo. Widać, że psina uczy się błyskawicznie, tylko na razie nie idzie to w kierunku przez nas oczekiwanym:)

Co do nagradzania, to teraz właśnie tak robimy, na spacer bierzemy jakiś smakołyk. Gdy tylko Suzi przysiądzie i nie chce iść dalej my zatrzymujemy się razem z nią. Nie ma żadnych emocji, nerwów - spokojnie czekamy aż wstanie. Po pewnym czasie Suzi sama wstaje i idzie tam gdzie chcemy. Wówczas otrzymuje nagrodę. Na razie podczas godzinnego spaceru potrafi przeleżeć lub przesiedzieć 3/4 czasu, ale mamy nadzieję, że szybko stwierdzi, że ciekawiej jest chodzić tam gdzie my chcemy, niż leżeć w jednym miejscu.

Jerzy Kora napisał/a:

Przy drugim psie jest już prościej, bo ten drugi bierze przykład z pierwszego. Morisa nie było?


Moris to towarzysz Suzi z Gdańskiego DT, u nas Suzi jest jedynaczką...

Dana Tessowa - 2011-05-18, 08:30

Jak tak czytam o Suzi, zaraz widzę swoją Tessę - to ten sam przypadek ( osiołek w skórze goldena :) ) Tessa ma już 5 lat i ten problem ciągnie się od szczeniaka. Wypróbowaliśmy już wszystkie możliwe sposoby - raz działają, raz nie.
Na szczęście te "osiołki' zdarzają się okresowo, no ale jest to denerwujące, jak się widzi inne 'latające' goldeny, a nasz leży i nie chce iść.
Na pewno ma też to związek z wagą psa- nasza tez do najlżejszych nie należy.
Musimy się koniecznie spotkać. W końcu czerwca zawitam do Olsztyna na kilka dni, to się do was odezwę, jeśli nie macie nic przeciwko.
Poznamy ze sobą nasze fochmistrzynie :)

Jerzy Kora - 2011-05-18, 09:46

U nas ten problem mamy z Milką. York 1.8 kg. Nie jest utyta. Na początku spaceru siada co jakiś czas i nie chce iść. Wydaje się że jest to związane z dziwną niepewnością. Ma taki zahamowanie. Metoda jest prosta. Milka do koszyka i idziemy do lasu. W lesie problem zanika.
Suzi Julia Tomek - 2011-05-18, 21:52

Dziękujemy za wszelkie sugestie i rady. To dla nas bardzo cenne.

Cytat:
Musimy się koniecznie spotkać. W końcu czerwca zawitam do Olsztyna na kilka dni, to się do was odezwę, jeśli nie macie nic przeciwko.
Poznamy ze sobą nasze fochmistrzynie


Bardzo chętnie. U nas na razie na osiedlu spotkaliśmy tylko 1 goldena, ale ze względu na cieczkę Suzi trzymaliśmy się z daleka. Do tej pory poznała tylko młodziutkiego labradora i małego kundelka - psy sąsiadów. Na pewno wspólny spacer dobrze wpłynie na Suzi.

Jesteśmy przekonani, że u nas te "zatrzymania" nie są związane ani z nadwagą psa, ani ze strachem. Dobrze pasującym określeniem jest właśnie "osiołek". Suzi gdy się zatrzymuje, to wtedy w jedną, wybraną przez siebie stronę chce iść, trzy pozostałe odpadają. Chce w ten sposób pokazać kto rządzi na spacerze.

Dziś Julia spotkała na spacerze Panią, która stwierdziła, że Suzi to kropla w kroplę golden, którego miała przez kilkanaście lat i że chętnie jeszcze kiedyś zaopiekowałaby się pieskiem tej rasy. Julia oczywiście poprosiła tę Panią, żeby zajrzała na to forum.

Nowym doświadczeniem dla Suzi było koszenie trawy na działce. Zastanawialiśmy się jak zareaguje na dźwięk głośnej spalinowej maszyny. Zachowanie było idealne - czuła respekt i nie podchodziła bliżej niż 2 metry, ale nie widać było najmniejszych objawów strachu. Wręcz przeciwnie - z zaciekawieniem zwiedzała dopiero co skoszone przeze mnie rejony.

Troszkę gorzej było dziś z jedzeniem - część w misce zostało, ale specjalnie się tym nie przejmujemy.

Jutro, jeśli nie wypadnie nic nadzwyczajnego, wybieramy się na pierwszą wizytę u weterynarza.

Warna - 2011-05-18, 21:56

Bardzo cieszą nas Wasze długie relacje ze wspólnego życia z Suzi. Mało kto tyle opisuje, co Wy, a nie ukrywam, że na to zawsze czekamy nie tylko my z Warty, ale chyba przede wszystkim dom tymczasowy, który nie tylko poświęcił wiele czasu swojemu podopiecznegmu, ale zawsze oddał mu też kawałek swojego serca. Dzięki serdeczne!
Suzi Julia Tomek - 2011-05-18, 22:08

Warna napisał/a:
Bardzo cieszą nas Wasze długie relacje ze wspólnego życia z Suzi. Mało kto tyle opisuje, co Wy, a nie ukrywam, że na to zawsze czekamy nie tylko my z Warty, ale chyba przede wszystkim dom tymczasowy, który nie tylko poświęcił wiele czasu swojemu podopiecznegmu, ale zawsze oddał mu też kawałek swojego serca. Dzięki serdeczne!


Akurat Michał i Aneta mają jeszcze dodatkowe telefoniczne i skypowe relacje. Doskonale wiemy i na własne oczy widzieliśmy jak wiele Suzi im zawdzięcza i jak bardzo trudnym momentem było dla nich rozstanie. Dobrze, że dzieli nas prawie 200km, bo inaczej trudno byłoby się nam powstrzymać od spotkania, a wiemy, że teraz nie byłoby to dla Suzi dobre. Cierpliwie poczekamy, aż upłynie dość wiele czasu.

Dziękujemy również opiekunce Suzi z pierwszego DT, bo choć nie mieliśmy się okazji spotkać, to również dzięki niej Suzi może teraz być u nas.

Karolina i Fox - 2011-05-18, 22:36

Czyli charakterna dziewczyna z tej Suzi:) Co do nie jedzenia, popieram nie przejmowanie się, możliwe że was sprawdza czy w zamian jak nie będzie jadła dostanie np. gotowane albo chociaż pół na pół. Z tymi spryciarzami nigdy nic nie wiadomo. Ale jeśli się nie boi kosiarki to ja osobiście gratuluję. Mój do odkurzacza przekonywał się 3 lata...
Zgadzam się z Warną, te relacje są świetne. Miło jest mieć możliwość wczucia się w wasze odczucia i sytuacje.

Suzi Julia Tomek - 2011-05-18, 22:59

Pani Karolina osobiście z Foxem wizytowała nasze skromne progi, gdy staraliśmy się o adopcję Suzi. Dziękujemy serdecznie za pozytywną opinię i mamy nadzieję, że z racji, że mieszkamy niedaleko, jeszcze nie raz będziemy mieli okazję spotkać się na wspólnym spacerze:) Mimo, iż nasz kontakt był bardzo krótki, zorientowaliśmy się, że Pani doświadczenie i wiedza na temat goldenów są ogromne, więc wiele moglibyśmy się nauczyć.
Suzi Julia Tomek - 2011-05-19, 23:08

Kolejny dzień za nami i na każdym kroku widać postęp. Choćby malutki, ale zawsze w dobrą stronę.

Jak zwykle poranne powitanie, śpiewy zachęcające do spaceru. Tyle, że do tej pory było to z odległości, dziś przednie łapki wylądowały u nas na łóżku. Na każdym spacerze dalej Suzi się zatrzymuje, ale to nie trwa już tak długo, szczególnie że teraz każdy przechodzący obok samiec witany jest bardzo serdecznie, choćby był kilkukrotnie mniejszy:) Mimo cieczki do żadnej niepokojącej sytuacji nie doszło, ale obserwacja Suzi mijającej inne pieski jest przezabawna.

Chłodny korytarz, w którym Suzi spędzała większość czasu mając odpowiedni dystans do nas jest jeszcze wykorzystywany jako legowisko, ale równie często kładzie się na dywaniku u nas w pokoju, tu może być bliżej nas.

Koło 10 Suzi wybrała się na działkę, ale dziś było już tak ciepło, że po zakończeniu codziennych swawoli, psinka najchętniej skrywała się w altance. Próba zaproszenia do płytkiego oczka wodnego (woda nie sięga kolan) spełzła na niczym.

Po 18 czekała nas ważna chwila - pierwsza wizyta u weterynarza, gdzie w trakcie przemiłej rozmowy z Panią doktor dowiedzieliśmy się następujących rzeczy:

- Suzi ma nadwagę (na wagę trzeba było księżniczkę przenieść), ale nie jest tragicznie. Obecnie waży 35kg. Pani doktor powiedziała, że trzeba kupić normalną karmę (wypisała nam kilka marek godnych polecenia) i stwierdziła, że Suzi musimy podawać dawkę pośrednią między tą przeznaczoną dla psów o wadze normalnej, a dla tych otyłych. Przy okazji stwierdziła, że powinniśmy zaprzestać podawania czerstwego chleba jako szczoteczki do zębów, bo to nie łatwi chudnięcia. W zamian dostaliśmy w prezencie gryzaka do degustacji - ten jest dla nas nietypowy, biały z lekko zielonym zabarwieniem, bardzo twardy, ale już po 15 minutach połowy nie było, więc resztę schowaliśmy na jutro
- następne w kolejności były uszka. I tu niestety było słabiutko - bardzo, bardzo brudno. Powiedzieliśmy Pani doktor, że Suzi ich nie drapie, więc po gruntownym czyszczeniu dostaliśmy kropelki do podawania 2 razy dziennie i zobaczymy czy to pomoże. Przy okazji golarka poszła w ruch, żeby ciut odsłonić klapnięte uszy
- odbył się gruntowny przegląd i nie znalazło się nic niepokojącego. Zalecono nam jedynie wykąpanie psa, dostaliśmy szampon i jutro sprawdzimy jak Suzi zareaguje na wizytę w wannie i gruntowne szorowanie:)
- mamy zbierać odchody z kilku dni, żeby stwierdzić, czy jakieś robale nie męczą zwierzaka
- mamy skierowanie na rentgen w celu sprawdzenia czy przyjmowanie leku na serce jest nadal konieczne i jaki jest obecnie stan Suzi po przebytej babeszjozie
- sterylizacja Suzi będzie możliwa 6-8 tygodni po zakończeniu cieczki, bo w wypadku ciąży urojonej należy poczekać na uspokojenie hormonów
- przy najbliższej wizycie Suzi otrzyma chip

update: od rozpoczęcia pisania tego postu odbyliśmy kolejny spacer. Tym razem już nie było praktycznie "osiołka" - widać, że wszystko idzie w dobrą stronę i to w naprawdę dużym tempie

Jerzy Kora - 2011-05-20, 07:33

Zaopiekowaliście się dziewczyną bardzo fajnie. Z pewnością odwdzięczy się miłością i uśmiechem.

Z zimie nie ma to jak dobry grzejnik w łóżku. Pewnie do zimy ośmieli się wgramolić do łóżka.

A na czyszczenie ząbków cielęca kosteczka. Mniam.

goldenek2 - 2011-05-20, 07:41

Cielęca kosteczka jest ok dla większości psiaków, ale bywają osobniki, które mają po tym totalną "sraczkę" :uoee: .
Jerzy Kora - 2011-05-20, 07:51

goldenek2 napisał/a:
Cielęca kosteczka jest ok dla większości psiaków, ale bywają osobniki, które mają po tym totalną "sraczkę" :uoee: .


współczuję tej mniejszości. :mrgreen:

To przyjemność dostępna raczej dla młodszych niż dla starszych. Psy osiągające 3-cią młodość raczej już nie powinny wcinać kostek z racji zmniejszonej perystaltyki jelit. Warto więc spróbować bo jeśli nie teraz ,to kiedy?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group