To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - GARRET - 259

Aneta i Nico - 2014-04-11, 22:42

Kochani mam kolejne informacje o stanie zdrowia Garreta. Na szczęście teraz chłopak czuje się zdecydowanie lepiej, co prawda kupy dalej zmieniają sie jak w kalejdoskopie i raz są takie, jak powinny, a za chwilę znowu śluz z krwią, ale przynajmniej nie ma już wymiotów i białko całkowite też wróciło do normy. Młody nadal ma obniżone żelazo i albuminy, cały czas utrzymuje się również anemia. Podczas badania w kale znaleziono pojedyncze jaja glist i w związku z tym odrobaczylismy Garreta. Jeśli po odrobaczeniu nic się nie zmieni (a prawdopodobnie niestety tak będzie) czeka nas endoskopia we Wrocławiu. Dzisiaj rozmawiałam z P. dr, która powiedziała, że po konsultacji z dr Kubiakiem doszli do wniosku, że należy wykonać badanie od przodu i od tyłu, być może potrzebna będzie biopsja aż 4 wycinków :/ Koszt badań to ok. 300zł, biopsja jednego wycinka- 25zł. Najgorsze jest to, że przed badaniem chłopak nie będzie mógł jeść przez 48h i dzień przed będzie musiał mieć zrobione lewatywy :/ Jedno odrobaczanie prawdopodobnie i tak nic nie da, dlatego będzie trzeba je powtórzyć za 3 tyg. w związku z tym, jeśli badanie będzie konieczne, no to wykonane może być dopiero w maju.

No dobrze złych wieści już koniec, czas na najnowsze zdjęcia Garrecika :)

Zabawa pt. "Jak długo zajmie nam wyciągnięcie sznurka z piłki?" :D


Tutaj Garret próbuje rozkminić, jak zmienia się stację radiową :P



A tu chłopcy odpoczywają po tym, jak urządzili sobie na moim łóżku plac zabaw :rotfl:


Gośka i Cody - 2014-04-12, 09:41

...
Warna - 2014-04-12, 11:39

Gosiu, powiedz mi, jak Ty idziesz do weterynarza, to najpierw mówisz mu, jakie ma zrobić badania, jakie leki przepisać, jak interpretować badania, czy robić operację i jaką, a potem lekarz mówi: Tak oczywiście i zgodnie z Twoimi wskazówkami wszystko robi i przepisuje? Czasami zastanawiam się, czy Ty jednak nie jesteś jakimś wszechwiedzącym weterynarzem, bo zdecydowanie masz większą wiedzę i wiesz, co jak robić (nawet nie widząc psa!!!), niż wszyscy razem wzięci weterynarze (włącznie z profesorami!), których ja znam. Powinnaś już dawno zbijać fortunę na leczonych zwierzętach. Nawet gabinet Ci nie jest potrzebny, bo nie potrzebujesz ani zobaczyć, ani zbadać zwierzaka. Gratulacje!
Iza Tutisowa - 2014-04-12, 11:50

Gosiu jest to kolejny już temat w którym jesteś mądrzejsza od 4 weterynarzy u jakich się radzimy i leczymy psa. Jeśli wiesz lepiej i masz większą wiedzę niż profesorowie, w czym Warna ma 100% rację to może zawieziemy psa do Ciebie i nam go przebadasz, wydasz opinię i wyleczysz?
Trochę to się robi irytujące, bo u każdego psa podważasz autorytety lekarzy weterynarii, co nie jest w porządku zwłaszcza od osoby, która swoje informacje zaczerpuje z internetu!! Bardzo Cię proszę daj nam wykonywać naszą pracę, bo poza wprowadzaniem zamieszania wcale nie pomagasz.

Aneta i Nico - 2014-04-12, 17:21

Gosiu bardzo mi przykro, że usunęłaś swój ostatni post, skoro uważasz, ze masz rację i znasz się na psiakach no to po co ukrywać swoje opinie? Ja oczywiście przekażę Twoją sugestię wetom z Wrocławia, myślę, że będą wdzięczni, bo przecież kilkanaście lat doświadczenia jest niczym w porównaniu do Twojego przesiadywania na forach. Jeśli masz wątpliwości, co do słuszności leczenia Garreta i uważasz, że nasza wet i weci z Wrocławia są mało kompetentni, to ja jestem otwarta na wszelkie propozycje. Myślę, że fundacja zgodzi się na to żebyś zabrała psiaka do weterynarza, który wreszcie będzie coś wiedział, no i oczywiście pokryjesz koszty wszystkich badań, niezmiernie ułatwi nam to sprawę. Nawet nie wiesz jak marzę o tym, żeby Garret wreszcie był zdrowy...
goldenek2 - 2014-04-12, 19:34

A ja powiem tylko tyle, że wcale się Gośce nie dziwię....
Ma olbrzymią wiedzę i dzieli się z Nią na forum. A ciągle jest atakowana. Macie prawo się z Nią nie zgadzać. Macie prawo uważać, że robi to w niewłaściwej formie, ale chyba NIKT nie wątpi w Jej dobre intencje?
Więc o co chodzi?

Warna - 2014-04-12, 19:51

A może popatrz na to z innej strony. Pies jest u Ciebie w DT, pies choruje, osoba, która się nim zajmuje walczy o jego zdrowie, walczy w dosłownym tego słowa znaczeniu.Chodzi po lekarzach, zarywa zajęcia na uczelni, czy inne obowiązki. Lekarze robią co mogą. A tu się okazuje, że ktoś na forum wie lepiej od każdego lekarza do którego chodzą nasze psy: w Warszawie, w Poznaniu, w Krakowie, Gliwicach i Wrocławiu. Ciągle uważa, że trzeba robić inne badania, lub brać inne leki. Czy to jest Beatko możliwe, żeby jedna osoba była mądrzejsza od wszystkich innych wetów? Rozumiem, czasem zdarzy się wet niedouczony, dlatego czytałam wypowiedzi Gosi z uwagą, ale niestety, gdy sprawdzałam, co pisze, okazywało się, że nie jest to zgodne z prawdą. Moja wet za każdym razem mi tłumaczyła, dlaczego to, co pisze Gosia nie jest prawdą. Czasem jest, czasem nie jest. Nie można na tej wiedzy polegać, bo nie jest to wiedza solidna niestety. Natomiast jeśli ktoś robi wszystko, co może dla danego psa, wie, że ma dobrych lekarzy, to nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak takie wypowiedzi denerwują. To takie szukanie dziury w całym, bezpodstawne wymądrzanie się i pokazywanie, że zawsze czegoś nie wiemy, o czym Gosia wie.

A to, że pousuwała wszystkie swoje wpisy to jedynie potwierdza - widocznie się wstydzi tego, co pisała. No i dziecinne to jest. Niepoważne. że niby na złość, czy co?

Nie wiem, w jakim celu Gosia to robi. Myślę, że to, co niby wie, wydaje jej się tak istotne, że nie może zawierzyć nikomu. Cóż? Może tak można żyć, ale my tak nie chcemy.

goldenek2 - 2014-04-12, 20:32

Warna, a nie spotkałaś się z przypadkami, że wet podważa diagnozy swoich poprzedników? Jak wiesz miałam bardzo ciężko chorego psa.... Ratunku dla niego szukałam wszędzie. Byli to najbardziej znani weci w W-wie.... Jeden na drugim nie zostawiał suchej nitki, mówiąc, że jest niedouczony (np. o wecie z tyt. profesorskim) .... Więc dziwisz się, że gdy powiesz, że to laik tak zasugerował to tym bardziej wet będzie bronił swojej "wiedzy tajemnej"...

Powiem tak... chciałabym mieć na forum kogoś kto poddaje swoje pomysły .... Nawet tylko po to, aby je czytać i poddawać pod rozwagę wetom, którzy leczą mojego psa ... wszystko jedno czy własnego czy będącego na DT.

Warna - 2014-04-12, 20:47

Ludzie są różni. Ja też trafiłam w życiu na słabych lekarzy, zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych. Ale dobrnęłam do sedna i znalazłam tych,na których się oparłam. Może chciałabym, żeby był ktoś, kto poddaje różne rzeczy do rozważenia, ale tylko wtedy, kiedy one mają sens. Widzisz, na naszym forum jest kilku lekarzy, farmakolog, weterynarze też. I zobacz, że nie piszą takich rzeczy. Jak sądzisz dlaczego?
Aneta i Nico - 2014-04-12, 20:58

Beato Warna ma 100% rację. Ja nie wiem, może Gośka ma dobre intencje, ale jakoś okazuje to wszystko w niewłaściwy sposób. Ja nie chce wypowiadać się za innych, chociaż podejrzewam, że ich odczucia są podobne... W fundacji jestem rok, miałam kilka psiaków na DT, bardziej, czy mniej problemowych. Wśród nich znalazł się Nico, kochany psiak, który miał być okazem zdrowia. Szybko jednak okazało sie, że jest inaczej. Kiedy padło pierwsze podejrzenie- białaczka, ja siedziałam nad Nicosiem i płakałam. Jeździłam po Warszawie, Wrocławiu, wydzwaniałam, wypisywałam do różnych wetów, którzy tylko mogli mi pomóc. Na początku Ewa interesowała się zdrowiem Nico a potem cisza... Nawet moi weci interesowali się nim bardziej niż była właścicielka, ale nieważne... z Nicosiem odwiedziliśmy kilku specjalistów, diagnozy były bardziej czy mniej trafne, ale były, i ja w nie wierzyłam, bo czemu nie wierzyć wetom? Cokolwiek nie napiałam na forum Gośka to komentowała, podwarzała opinie wetów, prosiła mnie o wyniki Nico, sama stawiała diagnozy. I po co? Po to żeby jeszcze bardziej namieszać mi w głowie? Ja każdą jej radę konsultowałam z wetami i jakoś żadna z nich nie pomogła Nico. A teraz Garret... ja nie śpię po nocach martwiąc się o tego dzieciaka, muszę zwalniać się z pracy, ściemniać na uczelni żeby chodzić z nim do weta. Wydzwaniam o 3 w nocy do naszej wet, bo coś się dzieje, poruszyłam niebo i ziemię żeby znaleźć jakiś prywatny kontakt do kogoś z Wrocławia. Nasza wet prawie codziennie pisze i pyta, jak Garret, chce jechać z nami na endoskopię żebym nie została z tym wszystkim sama, przyjeżdża w niedzielę do przychodni, bo młody wymiotuje i robi to z czystego serca, bo nikt jej za to nie płaci. Ja oddałabym wiele żeby Garret wyzdrowiał, ale wiem, że cuda zdarzają się rzadko, więc pomóc mogą nam tylko weci, którym ja ufam. Czy kiedykolwiek Gośka napisała do kogokolwiek z nas i zapytała, czy może jakoś pomóc? Czy nie chcielibyśmy skorzystać z konsultacji u innego, może lepszego weta? Do mnie nic takiego nie dotarło a szkoda... Jedyne co robiła Gośka, to podważała decyzję wszystkich naszych wetów. Uwierz mi Beato, że w sytuacj, kiedy jesteś wykończona fizycznie i psychicznie walką o psiaka, bo Garret teoretycznie już kilka razy powinien nie żyć, takie posty Gośki są jak gwóźdź do trumny. Po co ja flaki wypluwam szukając pomocy skoro Gośka i tak wszystko zniszczy, bo wie lepiej? To miłe, że jej bronisz, dla nas cała ta sytuacja też nie jest przyjemna, ale spróbuj proszę nas zrozumieć. Każdy z nas robi wszystko żeby pomóc danemu psu, jeśli ktoś ma wobec tego jakiekolwiek wątpliwości to niech ma pretensje do nas, a weterynarzy i ich diagnozy, sposób leczenia, niech zostawi w spokoju, bo pamietajmy, że Gośka ma wiedzę tylko z internetu. Jeśli pokaże nam skan świadectwa z weterynarii będę 1. osobą, która zgłosi się do niej o pomoc. W przeciwnym razie pozwólmy leczyć psy ludziom, którzy mają do tego kompetencje... Trochę się rozpisałam, ale chciałabym żeby takie sytuacje skończyły się raz na zawsze. Celem tej fundacji (a przynajmniej tak mi się wydaje) jest pomoc psom, więc warto schować swoje ambicje do kieszeni i zacząć wspólnie starać się o to, aby kolejnym blondasom znaleźć kochający dom... Amen :)
Grażyna i Bari - 2014-04-13, 00:27

Z pewną taką nieśmiałością chcę i ja dodać coś od siebie, jako, że sedno sprawy dotyka i mojej profesji. Tak wyszło, że przyszło mi się zawodowo ujawnić, ale mój zawód i moje zdanie odnośnie poruszanego tu problemu ma znaczenie na tym forum tylko teraz i tylko w tej kwestii. Czuję się niejako wywołana do tablicy, stąd mój głos w sprawie…
Od kilkudziesięciu już lat mam zaszczyt opiekować się kobietami, które powierzyły mi swoje zdrowie.
Nikt, kto nie „uprawia” tego zawodu nie zdaje sobie sprawy jak odpowiedzialna jest ta profesja. Nikt, kto nie jest lekarzem/weterynarzem nie może sobie wyobrazić ile satysfakcji niesie za sobą każdy, nawet drobny sukces i jak straszne, koszmarne możemy mieć sny, gdy coś „pójdzie” nie tak.. Do dziś śni mi się mała 13-miesięczna dziewczynka w białych rajstopkach, u której „będąc młodą lekarką” nie rozpoznałam zapalenia wyrostka robaczkowego. Książki nie pisały o tym, by w tym wieku i bez jakichkolwiek „typowych” objawów roczne dziecko mogła dopaść niby taka prosta medycznie przypadłość. Internetu (skąd tak niby prosto można czerpać wiedzę) wtedy nie było… Leczyłam niestrawność (matka sugerowała, że dziecko, bawiąc się na podwórku, jadło kurze odchody), potem badania laboratoryjne dawały mi wręcz pewność, że to zapalenie dróg moczowych. Matka nie zgadzała się na hospitalizację, co na wsi jest częstym problemem. Po tygodniu nieprzytomną dziewczynkę wiozłam do szpitala, potem przez następny tydzień czuwałam przy jej szpitalnym łóżeczku… Przeżyła… Dziś i ona i jej córki są moimi pacjentkami, czasem jednak ta moja medyczna porażka wraca w snach. Dlaczego to piszę? Bo chcę powiedzieć, że medycyna, i ta ludzka, i ta „zwierzęca” jest WIELKĄ SZTUKĄ. Nie wystarczy mieć wielką wiedzę zdobytą, jak wszystkim wiadomo na bardzo trudnych studiach, nie wystarczą zdobyte specjalizacje, masa publikacji i prac czytanych ZE ZROZUMIENIEM. Trzeba mieć jeszcze wiele lat różnych „doświadczeń” w zawodzie, by móc się wypowiadać na konkretny temat. Zawsze przerażali mnie ludzie, którzy mają wiedzę szeroką i z taką wielką pewnością głoszoną na każdy temat. Medycyna, i ta ludzka, i ta, nazwijmy ją, psia wymaga przede wszystkim od lekarza/weterynarza WIELKIEJ POKORY. To nie zawód, w którym 2+2 jest zawsze 4. Bywa, że ta czwórka nam wychodzi, ale to nie jest zawsze taka oczywista oczywistość. Byłoby cudnie, gdyby wszystkie typowe objawy dawały nam jednoznaczne rozpoznanie, bo przecież schematu leczenia można się nauczyć… Byłoby cudnie, gdyby to internet był źródłem naszej wiedzy! Wydałabym każdą sumę na najlepsze programy, aplikacje, które dawałyby mi gotowce. Niestety, nie ma takich i myślę, że długo jeszcze nie będzie zmyślniejszego urządzenia nad umysł naumianego, inteligentnego i świadomego swojej niedoskonałości profesjonalisty. Ale, żeby jakakolwiek wiedza podawana w internecie mogła stanowić dla kogokolwiek pomoc, musi ona nakładać się na tą wiedzę, którą dają studia, setki wchłoniętych podręczników, zdobyte specjalizacje, a potem doświadczenie i setki, jeśli nie tysiące „przerobionych” przypadków (fatalne to określenie te „przypadki”, ale niestety takie się stosuje). Dlatego, mając wiele uznania dla uwag Gosi uważam, że tak autorytatywne stwierdzenia co do prowadzenia naszych psinek przez weterynarzy (różnych przecież, i bardziej i mniej naumianych - jak w każdym zawodzie zresztą) bywają czasem … i tu zabrakło mi takiego najtrafniejszego określenia, takiego, żeby nie urazić Gosi, ale i żeby uświadomić wszystkim czytającym, że internet NIE MOŻE być źródłem wiedzy stosowanej! TYLKO wywiad z bezpośrednim opiekunem psa/pacjenta, TYLKO badanie i TYLKO interpretacja wyników badań dodatkowych w zestawieniu z tymi pierwszymi dają nam prawo do poszukiwania (nie do stawiania) właściwego rozpoznania, a w konsekwencji do dalszego leczenia! Teoretyzowanie zaoczne, bez tych trzech niezbędnych składowych, choć podbudowane najlepszymi chęciami, nie może mieć miejsca!
A co do pseudo-etycznego zachowania niektórych lekarzy/weterynarzy… Masz rację, Beatko, są i tacy wśród nas, którzy za nic mają to co zrobił poprzednik. Ale przecież każdy następny lekarz/weterynarz jest bogatszy o to, co ten poprzednik wniósł w diagnozowanie, czy w próbę leczenia pacjenta. Nie mówię, że w każdym zawodzie są mało etyczni ludzie, ale takich, którzy swój kapitał (w dosłownym tego słowa znaczeniu) budują na doświadczeniu poprzednika powinno się nazywać po imieniu. Obojętnie, jakimi tytułami się posługują!
A wracając do bohatera tego wątku… Jesteś cudną dziewczyną, Anetko, Garret miał szczęście, że trafił pod Twoje skrzydła, że trafił do Warty, że jest Warna, że jesteście wszystkie, Wy, których nie sposób wymieniać po kolei, bo tyle Was jest! Poświęcających się, oddanych bez reszty, kochających i czyniących takie OGROMNE DOBRO tym wszystkim nieszczęśliwym złotym stworkom. „Róbta” zatem swoje, dziewczyny, „róbta swoje” …
I wybaczcie, że znów zajęłam Wam tyle czasu swoimi wywodami…
A tak zupełnie na koniec…
Dobrze, że jesteście, bo dzięki Wam ja mam Barusia, a on ma mnie!!!

Aneta i Nico - 2014-04-20, 10:29

W świąteczny poranek Garret melduje, że czuje się bardzo dobrze. Coraz częściej pojawiają się twarde dowody (udało się je osiągnąć bez pomocy Pedigree :D ). Mamy nadzieję, że tak już zostanie nawet po odstawieniu leków, ale przy tym dzieciaku nie ma co zapeszać, więc po prostu cieszmy się tym, co jest teraz ;) A tymczasem Garret i jego przyjaciele życzą spokojnych świąt, pełnych radości i chwil spędzonych z najbliższymi, przede wszystkim z Waszym blond towarzyszami :)










Aneta i Nico - 2014-04-21, 20:38

Świątecznego hasania ciąg dalszy :)








Barbara - 2014-04-22, 09:22

Śliczne fotki Anetko i psiaki na nich taaakie szczęśliwe :)
Iza Tutisowa - 2014-04-22, 13:18

Super masz te zdjęcia :) A i stadko jest fajowskie :mrgreen:
Rufiakowa Amcia - 2014-04-22, 23:07

Ja to już nawet nie mam co pisać, że foty ładne. Poziom mojego kradziejstwa mówi sam za siebie :mrgreen: Magia normalnie!
Aneta i Nico - 2014-04-23, 06:56

No cóż ja mam powiedzieć... modele niezwykli to i zdjęcia niezwykłe :D
Ola i Habs - 2014-04-23, 19:48

Ja uwielbiam patrzeć, jak chłopaki się ze sobą bawią, nie tylko na zdjęciach, ale i w realu. (nie mylić z siecią marketów :lol: )
Aneta i Nico - 2014-05-01, 17:11

W pierwszym dniu maja Garret melduje, że ma wspaniały humor :D Spotkał się dzisiaj z koleżankami i razem sobie hasali, pływali, obserwowali sarny i cieszyli się długim weekendem ;) Efekty spotkania poniżej :rotfl:












Iza Tutisowa - 2014-05-01, 18:13

Genialny psiur :D
Aneta i Nico - 2014-05-06, 19:22

Kochani, po tak wspaniałym długim weekendzie chciałabym mieć dla Was równie dobre wieści odnośnie zdrowia Garreta, niestety jednak sprawa nie wygląda tak kolorowo. Wszystko było ok, dopóki Młody dostawał Metronidazol i Enroxil, ale są to dość silne leki, dlatego nie można podawać ich w nieskończoność. Miałyśmy nadzieję z naszą wet, że te leki pomogły na tyle, że po ich odstawieniu wszystko będzie już działało, jak należy a tym samym ominie nas badanie we Wrocławiu. Okazało się jednak, że problemy Garreta są na tyle duże, że odstawienie leków zaprowadziło nas do punktu wyjścia, czyli do ciągłego rozwolnienia :( Podawanie enzymów trzustkowych, które mają poprawić jej funkcjonowanie też niewiele pomogło. Obecnie czekam na odpowiedź od Pani dr z Wrocławia na temat endoskopii, której prawdopodobnie jednak nie da się uniknąć mimo wszelkich starań. Na całe szczęście Garret czuje się dość dobrze, i jego dolegliwości nie są jakoś bardzo widoczne, chociaż tak naprawdę nie wiadomo co w tym jego brzusiu siedzi. W każdym razie teraz trzeba ustalić co z tą endoskopią no i odkryć wreszcie winnego tych wszystkich problemów. 3majcie kciuki za naszego dzieciaka :)
Iza Tutisowa - 2014-05-06, 19:35

Oczywiście, że będziemy trzymać kciuki za blondyna :)
Warna - 2014-05-06, 19:41

Anetko, bardzo mocno trzymamy kciuki i naprawdę chciałabym, żeby Garret już był zdiagnozowany na tyle, żebyśmy mogli leczyć przyczynę, a nie rezultat tej wrednej choroby, która siedzi w jego brzusiu.
Aneta i Nico - 2014-05-06, 19:51

Warno wszyscy tego chcemy, ale to badanie, którego prawdopodobnie nie unikniemy wiąże się z 48h bez jedzenia dla Młodego, z wcześniejszymi lewatywami, a sam zabieg może skończyć się cięciem psiaka, jeśli 2m endoskopu nie wystarczą na dojście do jelita cienkiego, dlatego i nasza wet i ta dr z Wrocławia szukały na razie rozwiązań, które mogły okazać się skuteczne bez męczenia psiaka. Niestety się nie udało, ale trzeba było spróbować.
Rufiakowa Amcia - 2014-05-07, 09:24

Oj bidulek :( Trzymam kciuki, żeby rura dała radę.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group