To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Fundacji Warta Goldena
Forum organizacji pomagającej psom rasy Golden Retriever w potrzebie.

PSY FUNDACJI - BARI - 189

Grażyna i Bari - 2013-08-18, 22:25

Bardzo się cieszę :lol:
goldenek2 - 2013-08-19, 08:52

Psiarze są z reguły monotematyczni :mrgreen:
Aga i Toru - 2013-08-19, 14:06

I my serdecznie gratulujemy!
Bari - szczęściarz z ciebie!!!!!

Martyna i Boski - 2013-08-20, 22:05

Pani Grażynko... nie myślała pani o napisaniu książki o Barim?? To byłby hit, nie tylko dla psiarzy, ja myślę, że każdy by ją dosłownie "łyknął"!

Niesamowicie się cieszę, że tak to wszystko się potoczyło pani zauroczona Barim, Bari zakochany w pani. A opisy nie świadczą o niczym innym jak o szczęściu tego niesamowitego złociaka. To, że on przeżywa takie różne stany, jak dla mnie to bardzo dobrze, w pewnym sensie "uwalnia" siebie, przyzwyczaja się, czuje się na tyle swobodnie, że nie boi się pokazać od każdej strony. Najważniejsze, że się bawi :) , goni z maskotkami, merda ogonem i cieszy się na widok swoich nowych właścicieli. To w 100% zdrowy pies!!

A granice i bariery tj. płot i stały rytm dnia?? Rewelacja. Najlepsze co można zrobić dla psa! On może jeszcze tego nie docenia, ale w przyszłości...kiedy zakłóci się mu ten rytm, nie będzie czuł się z tym dobrze. Wiele osób zarzuca mi moje złe porównywanie dzieci do psów... ale przez kilka lat widzę ogromne podobieństwo. Reguły i normy, wyznaczają co wolno, a co jest złe. Zakłócenie tego rytmu wprowadzi chaos i dezorientację.

Bari nie mógł trafić lepiej! :serce:

Grażyna i Bari - 2013-08-20, 23:18

Faktycznie-spisuję sobie różne obserwacje o Barim. Przeczytał to mąż i stwierdził to samo, że powinnam coś z tym zrobić. Na razie będę się dzielić na forum i w moim barusiowym kajeciku. Może kiedyś coś z tego powstanie ? Zadna nasza psina nie inspirowała mnie do takich obserwacji...
Grażyna i Bari - 2013-08-21, 00:16

:oops:
Grażyna i Bari - 2013-08-21, 00:19

Robię różne próby wysylania, bo coś mi się pokićkało w tym wysyłaniu i już 2 posty skasowałam. Jeśli się uda wysłać ten to jutro zrobię kolejną probę (dziś już późno)
Grażyna i Bari - 2013-08-21, 14:55

Wczoraj coś mi nie szło z wysyłaniem postu, popełniałam jakiś błąd, bo po każdym naciśnięciu „wyślij” znikało wszystko ! Zgroza !!! No cóż, krótka charakterystyka autorki postu: średnio inteligentna, mało zdolna, bez pamięci… Nic dodać, nic ująć…
No, ale teraz o Barusiu. Jeszcze przed szczepieniem, w kilka dni po założeniu Kiltixa Bari zaczął się dość często drapać. Myślałam, że obróżka mu przeszkadza, jako, że pewnie nie był zwyczajny nosić takie oprzyrządowanie. A może uczulony ? Aż tu nagle zrobiła się mała ranka, która dość szybko się powiększyła. Zdjęłam obróżkę, zakropiłam gościa Frontleinem i uznałam, że wygoi się samo. Tymczasem w piątek pani dr odstąpiła od szczepienia, ponieważ stwierdziła u Barusia jakieś bliżej nieznane mi ustrojstwo, które posługując się cudzymi językami nazwała jakimś hot spotem. Zabrzmiało groźnie, poczułam się niedouczona, więc poprosiłam o wytłumaczenie czym się to je. Potem już w domu zasięgnęłam wiedzy w ogólnie dostępnych źródłach i już jestem w tej kwestii obryta. Wycięłam nad zmianą sierść, zasuszam to świństwo rivanolem, a Baruś dzielnie połyka 2 x dziennie 1,5 tabl. Taromentinu (w serku topionym lub paszteciku). Jest już zdecydowanie lepiej, tak, że mam nadzieję w piątek przy wizycie kontrolnej Barusia zaszczepić. Przy okazji badania p. dr stwierdziła u Bariego jeszcze jedną przypadłość, a mianowicie to, o czym ja myślałam, że jest pozostałością po dotychczasowym wolnym, hulaszczym i mało higienicznym trybie życia Barusia - to nie tak do końca to lecz jakaś skórna patologia, którą p. dr zaleciła potraktować szamponem z Nizoralem. I tu się dopiero zaczęło… Widząc przygotowaną kąpiel Baruś wpadł w absolutne osłupienie. Udał się na imigrację wewnętrzną i ze wzrokiem niezmąconym żadną myślą, utkwionym centralnie przed siebie przetrwał bliskie spotkania trzeciego stopnia (czyt. kąpiel w wannie) z wielką godnością! Czasem tylko zerkał na mnie, jakby chciał pytać: a cóż ty, kobito, ze mną wyczyniasz? Przecież tu miało być tak dobrze, przecież jestem taki grzeczny, za co to wszystko mnie spotyka ???
Dotrwał jednak dzielnie do końca i trzeba było widzieć, co się działo, gdy mąż wyjął go z wanny !? Baruś włączył trzecią kosmiczną i zbierając niekontrolowanymi poślizgami wszystkie zakręty wyderzył jak pershing na ogród… A tam już harcom, hulankom, swawolom nie było końca !!! Kręcił setki ósemek (no, może z tymi setkami trochę przesadziłam), wywijał jakieś hołubce, robił dziwne przewrotki w powietrzu, aż strach było patrzeć, by nie skręcił sobie karku… I jak już tak do bólu się nacieszył końcem tego procederu, który mu zafundowałam z tą kąpielą - zaległ mi w nogach wzdychając, że teraz, gdy już nie ma obok tego nieprzyjaznego, wodnego środowiska, „rób co chcesz, kobito, cały jestem twój”. Mając zatem takie przyzwolenie umyłam uszka, a potem zęby, obcięłam pazurki, wyszczotkowałam, a było mu przy tym tak błogo, że cały czas z wielką lubością sobie pomrukiwał, tak jakby chciał facetom w tym domu pokazać, jak się reaguje na kobiecy dotyk… Męska część naszej rodziny orzekła, że Baruś to „zbok”, ale my oboje doskonale wiemy, że to czysta, szowinistyczna, chłopska zawiść… I tyle…

Sylwia i Borys - 2013-08-21, 15:29

Grażyna i Bari napisał/a:
Udał się na imigrację wewnętrzną

buhahahahaha :mrgreen:

Martyna i Boski - 2013-08-21, 18:25

Nie no, ja się już poskładałam po tym tekście pani Grażynki. :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Ja myślę, że w konkursie na najbardziej wypielęgnowanego, wyczesanego, wyszczotkowanego, wykochanego, wypieszczonego, i wywywywywyyyyyyyy... Bari miałby wszystkie trzy pierwsze miejsca :rotfl: :rotfl: toż to zapewne jest najprzystojniejsza psia piękność na świecie! Pani Grażynko... proszę słać zdjęcia, zaraz powrzucam :mrgreen: nie mogę się ich doczekać.

Martyna i Boski - 2013-08-21, 20:02

Czuję się troszkę wyróżniona, że to właśnie ja mogę pierwsza oglądać zdjęcia takiego przystojniaka! :mrgreen: :mrgreen:



Zabawa :rotfl:

Ola i Habs - 2013-08-22, 23:58

Ale przystojniacha :)
Grażyna i Bari - 2013-08-23, 12:33

Dziś wielka ulga – hot spot wygojony, Baruś zdrowy i w końcu zaszczepiony ! I to od razu na wszystko. Są też inne sukcesy, a mianowicie Baruś już bez żadnych oporów wszedł do gabinetu, nawet merdnął parę razem ogonkiem, ale nadal zachował charakterystyczny dla siebie dystans, tego przecież wymagała powaga i doniosłość wydarzenia… Sam wszedł również na wagę, co już jego panią zachwyciło niebywale, no a kiedy waga wskazała 28,4 kg zachwyt sięgnął zenitu !!! W ciągu 3 tygodni przybrał zatem 1,4 kg, co podobno jest bardzo dobrym wynikiem. A potem odbyło się to co najgorsze, a mianowicie pobrałam nauki opróżniania gruczołów okołoodbytowych (jeden opróżniła pani doktor, a drugi już ja). To już bardzo nie spodobało się Barusiowi, bo, żeby takie świństwa z psem wyprawiać i to w dodatku obca kobieta? (no, bo to że moja pani to niech tam, jakoś zniosę, ale ta cudza palec mi gdzieś wkładała ?) Jakie straszne upokorzenie, już nigdy więcej !!! W związku z tym Baruś postanowił oddalić się samodzielnie do poczekalni i tam już w bezpiecznej odległości poczekać aż pani zabierze go do domu. Po drodze obiecałam mu, że już nigdy więcej, że teraz to już tylko ja będę wykonywać tą przykrą powinność i to w dodatku w zaciszu domowym, żeby broń boże nikt nie był świadkiem tych upokarzających, perwersyjnych, ale koniecznych czynności… No i teraz już jest dobrze. Baruś spokojnie odpoczywa, a pańcia jest cała szczęśliwa. Umówiliśmy się, że za 3 tygodnie kastracja i jednocześnie chipowanie. Może uda się też przy tej okazji sprawdzić barusiowe bioderka.
Martyna i Boski - 2013-08-23, 16:08

Tak, doskonale, kastracja to najlepsza okazja na zrobienie RTG :) .

Ojjj Barusiu... już coraz mniej dni ci zostało w formie 100% faceta :rotfl: :rotfl:

Rufiakowa Amcia - 2013-08-23, 23:40

Pani Grażyno, przypomina Pani o tym, że język polski jest piękny i bogaty w słownictwo. "Nie był zwyczajny..."- już prawie nie spotyka się użycia w tym znaczeniu. Jako wielbicielka naszego języka, jestem zachwycona jego kwiecistością w Pani opisach. To przyjemność podwójna, bo nie dość, że czytam o cudownym, mądrym i kochanym psie, to jeszcze czytam to w TAKIEJ formie!

A co do "krótkiej charakterystyki autorki postu"... Bardzo proszę więcej tak o sobie nie mówić. To tylko technika, każdy z nas poległ na niej nie raz :)

Grażyna i Bari - 2013-08-26, 11:27

Tak, nasz język jest bardzo ładny, szkoda, że nie wykorzystujemy go do wyrażania swoich myśli, przeżyć, doznań, a tak często posiłkujemy się naleciałościami zaczerpniętymi z zewnątrz i przez to sami go zaśmiecamy. No cóż takie czasy, choć nie zaliczam się do tych zgredów, którzy uważają je za złe. Po prostu są inne i tyle…
A teraz o naszym bohaterze…
Jako, że okres postu, jaki w związku z oswajaniem się Barusia w nowym domu nałożyliśmy na znajomych i rodzinę wydał się im wszystkim zbyt długi , a cierpienie związane ze spadkiem poziomu pigwówki w organizmach zbyt uciążliwe, przeto należało otworzyć podwoje bram, wyjąć zapasy z piwniczki i dać znać, że już można, że Baruś zaprasza i bardzo chce wszystkich poznać…
Pierwsza tura, ta najbardziej spragniona, przyszła w piątek. Dostojny Bari witał gości z dużą godnością i poczuciem własnej wartości. Merdał ogonkiem, ale przytulony do mojej nogi. Pozwalał się głaskać, ale cały czas spoglądał na mnie, czy to wypada pozwalać się dotykać obcym. Nie był wystraszony, ale nie był też wylewny. Ten brak spoufalania się przy pierwszym kontakcie uwielbia u niego jego pan !!! Są bardzo do siebie pod tym względem (i nie tylko) podobni – pan przy pierwszym spotkaniu może wręcz uchodzić za mruka, ale już przy drugim… dusza towarzystwa. Baruś zatem zachowywał się bardzo kulturalnie i choć achom i ochom nie było końca zachowywał się do końca tak, jak by chciał wszystkim dać do zrozumienia, że na wszystko przyjdzie czas . Goście oczywiście nie byli natarczywi. Towarzystwu było coraz lepiej, jako, że niski, szkodliwy wręcz dla zdowia poziom procentów polskim zwyczajem szybko się wyrównywał . Baruś cały czas leżał spokojnie obok i choć zapachy grilowych pyszności roztaczały się wokół i drażniły jego zmysły - nie narzucał swojego towarzystwa nikomu, niczego nie wychciewał. Cały czas wodził oczkami za mną, jakby sprawdzając, czy aby wszystko nadal jest pod kontrolą. Kiedy poziom pigwówki w organizmach podniósł się na tyle, że towarzystwo zaczęło uzdrawiać świat, naprawiać politykę krajową, ba – również międzynarodową, leczyć nadszarpnięte zębem czasu uczucia małżeńskie, kiedy grilowe zapachy przestały mile drażnić nosek - Baruś doszedł do wniosku, że to wszystko bardzo mało go obchodzi i że czas odpocząć od wszystkiego i od wszystkich. Wziął pupę w troki i udał się do swojego łóżeczka na spoczynek nocny, dając tym samym towarzystwu do zrozumienia, że zapas pigwówki („produkowanej” rok rocznie przez pana z własnej pigwy) jest taki, że można spożywanie jej odłożyć na następne spotkanie. Goście zrozumieli. I poszli. Baruś odetchnął z ulgą. Dzień był taki pełen wrażeń (i tych dosłownych u weterynarza i tych luźniejszych wieczornych), że czas wielki odpocząć… W sobotę była rodzina z dziećmi, ale o tym opowiemy później, teraz czas na inne zawodowe zajęcia… Takie też istnieją. I całe szczęście ! :-) :-) :-)

Martyna i Boski - 2013-08-30, 22:48

Oszzz jaki światowy ten Baruś :) jestem pełna podziwu. Nawet prawie umiał gości wyprosić ;) hahahaaa mój Boski ma na odwrót zazwyczaj jest zachwycony, że zostają do rana bo czasem pozwalają mu ze sobą spać :mrgreen: .

Ale ja już wiem, że Baruś ostatnio trochę nabroił, czekamy na relację p. Grażynko. Chociaż ja już mam swoje przemyślenia na ten temat. Najpierw jednak poczekam i dokładniej zapoznam się z sytuacją :)

Grażyna i Bari - 2013-08-31, 16:01

Witamy ponownie!
Właściwie dziś miałam zaplanowane samo chwalenie się naszymi sukcesami/sukcesikami, bo z Barusia zuch nie lada, ale Baruś wykręcił nam wczoraj taki numer, że muszę trochę na niego naskarżyć, a właściwie to bardziej poprzez samobiczowanie skarcić siebie. Otóż Baruś,
O ZGROZO, wziął i się oddalił z naszej posesji nikogo nie pytając o zgodę, ani nie ostrzegając, że takie niecne myśli błądzą mu gdzieś po główce. Byliśmy wszyscy w domu, mąż w towarzystwie Barusia coś tam porządkował w ogrodzie, Baruś był mocno zmęczony zabawą z dziećmi i właściwie prawie cały czas towarzyszył mężowi. Ja na chwilę weszłam do domu, trwało to może 2-3 minuty. Tyle Barusiowi wystarczyło, by podkopać się w miejscu, które wprawdzie jest jedynym miejscem w naszym ogrodzeniu bez podmurówki, ale do głowy nam nie przyszło, że ten inteligentny pies to wyczai. Jest to kilka metrów ogrodzenia z siatki, pod którą ma przebiegać rura kanalizacyjna. Na prace te czekamy od wiosny i przez to ogrodzenie w tym miejscu nie może chwilowo być skończone. Siatka mocno napięta i obsypana, a jednak nie stanowiła przeszkody dla naszego cwaniaczka. Oczywiście już wiemy, kto wskazał te możliwości naszej psinie. Od pewnego czasu przychodzą do niego i do Dianusi w odwiedziny cztery bardzo sympatyczne pieski ze wsi. Wiemy, że mają swoje domy, są zadbane, czyste, mają obróżki, ale tak jak Baruś w przeszłości – wieś należy do nich. Widocznie poczuły sympatię do naszego gościnnego ogrodu, przychodzą, pobawią się i odchodzą… Byliśmy przekonani , że przechodzą pod bramą, jako, że są to małe pieski. A tu się okazuje, że te urwisy wczołgują się właśnie pod tą siatką i pokonują tą drogę w tę i z powrotem bardzo spokojnie, bez jakiegokolwiek problemu. Myślę, że Baruś był świadkiem tych ich poczynań i zechciał ich być może odprowadzić ( jako kulturalny gospodarz) a, że jego wymiary go nie puszczały, to trzeba było zrobić podkop. Nie wiem co nim powodowało, czy chęć poznania okolic swojego nowego miejsca zamieszkania (na spacery najczęściej wyjeżdżamy samochodem za wieś), czy nawoływania jego koleżanki - sąsiadki uwięzionej naprzeciw naszego domu w kojcu, czy tęsknota za tymi czasami, gdy chodził, gdzie chciał i kiedy chciał… W każdym razie wziął i wyszedł, zadając nam takiego bobu, a zwłaszcza mnie, że nie mogę się do teraz pozbierać. Zauważył go pan, który malował nam płot, zawołał go i Baruś grzecznie, bez oporów wrócił, zdziwiony, że właściwie to o co chodzi, że on tylko tak na chwilkę i tylko tu obok przecież… O co tyle hałasu, nic się przecież takiego nie stało !?! Wygłosiłam oczywiście stanowczą tyradę, ale teraz mi go bardzo żal bo chodzi smutny i znów na ugiętych łapkach, prawie się czołgając… Serce mi płacze jak na to patrzę, ale muszę być konsekwentna. Myślę, że wie, że przeskrobał. Dziś od rana chodzi za mną krok w krok i łypie na mnie spod łebka, jakby chciał mi mówić „ no nie gniewaj się już, nie chciałem, tak jakoś wyszło, już nie będę…”. Oczywiście wokół siatki zrobione już są straszne zasieki, wręcz „ paści ”przeogromne, nie ma już żadnej siły, żeby mógł je pokonać, ale ja i tak nie spuszczam go z oka cały czas. I mam strasznego doła, obwiniam się, że nie pomyślałam aż tak daleko. A co by było, gdyby go nie zauważył p. Zbyszek? Nawet nie chcę o tym myśleć. Biczuję się strasznie od wczoraj !!! Już nie jestem na niego zła, bo to nie on nie jest winien. To my spowodowaliśmy, że wyniuchał okazję do zmiany otoczenia. Opowiadam to ku przestrodze wszystkim, którzy myślą tak jak my ludzkimi kategoriami. Mając psa przysposobionego musimy cały czas traktować go jako zagadkę. Nic o nim przecież nie wiemy, bądź też tylko tyle ile on zechciał nam o sobie na razie opowiedzieć. Myślę, że jeszcze długi okres czasu minie, byśmy mogli powiedzieć, że jest przewidywalny. A póki co miejmy oczy dookoła głowy (jak przy małym dziecku) i myślmy jego myślami… I niech to trwa jak długo trzeba będzie, bo w przeciwnym wypadku możemy obwiniać się kiedyś do końca życia, „ że gdybym wcześniej pomyślała, to…”. Nawet nie chcę myśleć o tym co by było, gdyby teraz w naszym domu zabrakło Barusia !!!

Ewelina, Adam i Blues - 2013-08-31, 17:30

Pani Grażynko, dlaczego Bari tak się zachował niestety nie odpowiem, natomiast przybywam ze słowami pocieszenia. Nikt z nas nie jest Alfią i Omegą. Bari nie uciekł przez otwartą furtkę, opiekun był obecny w ogrodzie, a teren zamknięty. Poprostu piesek okazał się spryciulem i świetnym obserwatorem i to wykorzystał :) Ważne, że historia ta skończyła sie szczęśliwie :) A z pieskami, to tak jak z małymi dziećmi, oczy wokół głowy a i tak jakimś cudem coś przeskrobią :-P
Grażyna i Bari - 2013-08-31, 17:35

Dziękuję za zrozumienie, ale wyrzuty sumienia i tak są. A Barusia i tak kochamy...
Ewelina, Adam i Blues - 2013-08-31, 17:45

Cytat:
A Barusia i tak kochamy...
W to nie wątpimy, taka cudna mordeczka, jak tu jej nie kochać :)
Grażyna i Bari - 2013-08-31, 17:55

:lol: :lol: :lol:
Sylwia i Borys - 2013-08-31, 19:30

Uff dobrze, że skończyło się tak jak się skończyło i niech mnie to, wyjątkowo spostrzegawczy cwaniak z niego.
Martyna i Boski - 2013-08-31, 22:39

Ale trzeba też wziąć pod uwagę, że ten cwaniaczek jest tak bystry, że wiedział, iż postąpił źle :mrgreen: to bardzo mądra "bestia". Skądś to znam :mrgreen: . Jak przygarnęliśmy Mordę (8lat temu) to regularnie zagryzała kury, a najlepsze w jej zachowaniu było to, że my jeszcze nie widzieliśmy martwej kury, a Morda swoim zachowaniem już nas przepraszała :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: Dziś już wie, że nie wolno :) .

Znamy częściowo przeszłość Barusia i wiemy, że w poprzednim domu chodził luzem, był nauczony, że nie ma ograniczeń... ale co najważniejsze! On zawsze wracał :) wiedział gdzie jego dom. I myślę, że tutaj byłoby podobnie, pozwiedzałby wieś i by wrócił, zadowolony i spełniony, że wreszcie odetchnął pełną piersią ;) . Ale lepiej zapobiegać takim sytuacjom i nie sprawdzać co by było gdyby...!

Proszę się nie martwić p. Grażynko, a na pewno nie obwiniać, bo i za co? są rzeczy, których nie przeskoczymy, a przecież nic się złego nie stało. Bari jest za mądry, żeby narobić głupot ;) . Mnie by raczej martwił fakt, że teraz tak piękny, wypielęgnowany, z błyszczącym futrem i cudownym usposobieniem... mógłby się komuś spodobać za bardzo.

Ale jest dobrze, Bari w domku, zadowolony i rodzinka szczęśliwa :) . My też :mrgreen:

Grażyna i Bari - 2013-08-31, 23:21

No właśnie, Martynko, ta ostatnia ewentualność jest najgorsza, no ale nie będę już wracać do tego, bo nasz Baruś to taki wrażliwy smutasek. Musiałam odpuścić, bo jego dzisiejszy smutek był nie do zniesienia. Teraz jest już dobrze, śpi sobie spokojnie koło moich nóg i głośno chrapie (a robi to przeuroczo). I jak się tu gniewać na takiego kochanego gościa ? Jutro opowiem o jego małych- wielkich sukcesach ...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group