Piękny prezent tylko uwaga na oczy małpki, zeby nie znalazły miejsca w brzuszku Marleya😉 widać ze pasiak szczęśliwy ❤️
no Marley nad tym usilnie pracuje, ale oczy są Marleyo-odporne ale próbujemy go nauczyć, że to przytulanka a nie gryzak, więc jak tylko startuje do małpki z zębami to ją zabieramy. W nocy z nią spał na legowisku <3
Goldziaki byly na Rynku Kosciuszki Sama chodzilam z puszka, niestety bez mojej psiej towarzyszki, jej temperament czyni z niej niezbyt dobra kandydatke na kwestujacego psa...
widziałam zdjęcia właśnie, my byliśmy o 12 bo chcieliśmy się załapać na zdjęcie pod fontanną i niestety nikogo nie było:( a ze względu na temperament Marley'a nie zagościliśmy długo
W poniedziałek byliśmy u Pani Doktor, nasze szczęście waży 30 kg, zaaplikowaliśmy środek antyrobakowy i za miesiąc będziemy sprawdzać czy wygraliśmy walkę
We wtorek Marley miał nie lada przygodę. Wyszli z Adamem na poranny spacer we dwójkę, a wrócili w trójkę:) na spacerze przyłączył się do nich mały Shih Tzu, jak się potem okazało Felek.
Tym też sposobem Marley spędził popołudnie z kolegą, podczas gdy my szukaliśmy jego właściciela. Ogromnie zaszokowała nas zazdrość jaka zrodziła się w naszym psiaku, że o jedzenie to rozumiałam, o zabawki-też, ale jak wpychał się z impetem za każdym razem, gdy chciałam pogłaskać Felka ... to było rozbrajające Ogólnie wizyta malucha u nas przyniosła nam wiele śmiechu, zwłaszcza momenty gdy zaczynali się ze sobą bawić- przekomiczne! Marley jako gospodarz się spisał:)
Po szczęśliwym zakończeniu felkowej tułaczki Marley nie ukrywał, że zmęczyła go ta wizyta.....
Wiek: 61 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24932 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-01-30, 14:32
Jak myślę sobie, co myśmy z tym psem przeżyli - schronisko, zabranie z niego, potem ucieczka, znalezienie psa na drugim końcu Warszawy, kolejny dom tymczasowy, Dorota cała w sińcach przez tego wariata, który przewracał nasze biedne dziewczyny, szkolenie u Marty, i chyba dopiero w Białymstoku naprawdę się uspokoił. Jakby wreszcie wiedział, że to już jego docelowy dom. Ale nerwów była przy nim cała masa.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Nadal nie oglądałam filmu "Marley i ja", boję się co do uspokojenia, to fakt już jest duuuużo lepiej! Na spacerach nie ciągnie już tak jak na początku, nie żeby wcale, ale jest lepiej, nie mam "oberwanych" rąk. Póki co borykamy się z ptakami na spacerze, bo wywołują sporo emocji
Marley ma już swoje miejsca w domu, wyraźnie widać psie oburzenie jak ktoś usiądzie na jego części kanapy:)
Apetyt oczywiście dopisuje, ale "zostaw" zaczyna działać, śmiesznie to wygląda bo jak słyszy "zostaw" to odwraca pyszczek i nie patrzy, jakby sam sobie nie ufał
Ogólnie jest przytulaśnie, Marley zawsze pomaga Pańci w pracy
No miejsce na kanapie jest idealne ale całe szczęście nie rzutuje na używanie legowiska, dzisiejszą noc ładnie przespał na swoim łóżeczku:)
A od rana radosne widoki
szykujemy linkę i w teren wciągać śnieg i kopać dziury!
musimy przeanalizować nasze możliwości urlopowe i obadać reakcje Marleya na dłuższe podróżowanie autem. Póki co na krótkich dystansach jest całkiem dobrze, za dwa tygodnie jedziemy do "dziadków" do Poznania, wiec zbadamy go na długich dystansach.
Nasze życie z Marleyem jest pełne niespodzianek po zdjęciach mogłoby się wydawać, że to najspokojniejszy pies świata no i tak też zazwyczaj bywa. Chociaż ostatnio zaobserwowaliśmy u niego nadmierne pobudzenie (nawet jak na Marleya nadmierne) pomimo tej samej dawki codziennych aktywności . Znowu zaczął ciągać jak szalony na spacerach, co mnie martwi najbardziej, bo było już prawie idealnie. No ale pracujemy od nowa nad grzecznym spacerowaniem
Martwi mnie jeszcze Marleyowa czkawka, ma ją ostatnio częściej, co prawda trwa ok. 2 minut, wyczytałam gdzieś, ze czkawka może być objawem robali, ale wyjaśnimy tą sprawę w poniedziałek u Pani Doktor.
Troszkę nas tu nie było, ale nadrabiamy zaległości:)
Ubiegły weekend Marley spędził w Poznaniu u "dziadków" obawialiśmy się, żeby nie była to dla futrzastego trauma, że znowu go ktoś gdzieś wywozi. Początkowo był zdezorientowany, ale szybciutko się przystosował, a z wyjazdu wynikły same pozytywy :
Marley już wie kto jest jego Panem i Pańcą- pilnował nas przy każdym wyjściu z domu
Marley super podróżuje samochodem, z wygodami (rozłożone fotele i caaaaały bagażnik w naszym kombi, oczywiście z legowiskiem)
No i najważniejsze - Marley już wie gdzie jest jego domek ! Po powrocie z radosnym merdaniem ogonikiem, pobiegł szukać swoich misek
a jak już tu zagadujemy, to jeszcze się pochwalimy, że startujemy w konkursie i przy okazji poprosimy o fejsbukowe lajki pod uśmieszkiem Marleya : https://www.facebook.com/...?type=1&theater
ahhhh ten nasz Marley, wychowujemy, wychowujemy i jeszcze raz wychowujemy efekty marne w domu anioł, dopóki kot sąsiadki nie pojawi się na naszym balkonie:)
Ciągnięcie na spacerach w miarę opanowane, potrafi już grzecznie spacerować ale.. aktualną rozrywką Marleya na spacerach jest szczekanie na psy, koty, ptaki i autobusy, z wiosną chyba zapiszemy się do jakiejś szkoły żeby go ogarnąć
Wczoraj przeżyliśmy chwilę grozy, Marley wykorzystał dozę zaufania jaką dostał od swojego Pańcia i czmychnął z ogródka...wiedzieliśmy, że jest szybki, ale że aż tak??!! Całe szczęście po jakimś kilometrze grupka chłopców spod sklepu go chwyciła ... ja dziękuję opatrzności, która wciąż nad nim czuwa, że go nie rozjechał żaden samochód. To chyba ostatecznie pomogło nam podjąć decyzję o potrzebie skonsultowania Marleya z kimś mądrzejszym od nas Polecacie kogoś w Białymstoku?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum