Dzielna Luneczka już po zabiegu. Dziewczyna jest niesamowita! Wczoraj troche niedomagała, nie chciała zjeść i prawie się nie ruszała z posłania. Pojechałam na kontrole z nią i pani doktor dała jej kroplówke. Po niej szybko odżyła. Natomiast dziś wcinała jak oszalała, zjadła caałą miseczke ryżu z kurczaczkiem. Dziś też byłyśmy na kontroli, ale kroplówka nie była już potrzebna Lunka dużo pije, jak zwykle zresztą i apetycik wrócił Pani doktor obejrzała szycie i powiedziała, że wygląda to dobrze. Najgorsze mamy już za sobą ))
No to super, Luneczka jest dzielną dziewuszką i jest zaprawiona w bojach (niestety). Więc i po sterylce podnosi się pięknie, jak po wszystkich swych życiowych przejściach.
Kiziam panienkę!
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Lunka czuje się już wyśmienicie. W ogóle jakby nigdy nic się nie działo. Skacze, szaleje choć nie powinna, ale cieżko nad nią zapanować kiedy jest radosna. Poprostu bierze zabawke i się bawi, dopisuje Laluni humorek i apetyt. Dziewczyna rośnie, powoli ale jednak. Jak ją zabrałam ze schroniska ważyła niecałe 30 kg. Teraz waży nieco ponad 31 kg
Ranka zagoiła się dobrze, bez wybroczyn i w ogóle jakichkolwiek komplikacji. Jutro wybieramy sie na zdjęcie szwów. Pochodzi jeszcze trochę w "bojowym" kaftaniku i bedzie po sprawie. Niesamowita Psinka.
Powiem szczerze, że od zabiegu zbliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej. Wygląda na to że Lunka darzy mnie już sporym zaufaniem i bardziej się rozumiemy. Układa się dziewczyna powoli, cieszy mnie to
Nie pisałam już dawno, niestety nie miałam w głowy do wiekszości spraw.
W mojej rodzinie stała się tragedia
Niestety odbiło się to również na Lunce bo nie miałam czasu się nią zajmować jak należy,
Jest niesforna i domaga się uwagi Mam nadzieje ze wkrótce wszystko wróci do normy.
Oprócz tego Lunka jest zdrowa, nic jej nie dolega. Za jakiś czas tylko powdziemy do Weta bo trzeba jej dobrać odpowiednią karme. Lunka chodzi ciągle nienajedzona , zjadła by wszystko co się da zjeść, chodz już była na suchej karmie i potem zaczełam gotować i nadal to samo. Sama już nie wiem co jest dla niej najlepsze.
Długo się nie odzwyałam, życie mi się troche zawaliło i trzeba było wszystko od nowa układać Jakoś powoli się udaje.
Luneczka ma się dobrze. W linku są nowe zdjecia, Luneczka odżywa i to nawet widać, czasem mam wrażenie że się autentycznie uśmiecha Dziewczyna robi postępy w socjalizacji z innymi psami co też widać na zdjęciach. Ma nową koleżanke i mieszkał przez chwile z nami piesek mojej koleżanki. Początki były trudne, ale dziś Lunka nie wykazuje agresji do wiekszości psów. Żarłoczność została poskromiona w dużej mierze. Daje Psicy karme wysokoenergetyczną dwa razy dziennie. Nie chodzi głodna i nie je śmieci na dworze.
Wiek: 47 Dołączyła: 19 Maj 2011 Posty: 7075 Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2015-06-18, 07:16
Dzięki pomocy naszej Fundacji i ludzi dobrej woli Luneczka mogła przejść zabieg, który ułatwił jej poruszanię się
A poniżej wklejam wiadomości od dziewczyn:
Cytat:
Dla tych co nie widzieli na FB informacji o Luneczce. Piszę bo być może ktoś chciałby uzyskać takie informacje na temat zabiegu wszczepiania złota okołostawowo, chciałabym się też pochwalić moją dzielną i kochaną Psineczką.
Lunka od dłuższego czasu miała problem ze wstawaniem, kiedy się podnosiła z podłogi widać było że strasznie jej ciężko i czasem nawet popiskiwała. Słabe nóżki również powodowały że potykała się na schodach, czasem z nich spadała:((( Widać było że się męczy. Nie mogłam na to potrzeć. W naszej lecznicy weterynaryjnej gdzie zawsze chodzimy skierowano nas do Katowic, do doktora Gierka. Powiedziano mi że jest bardzo dobry specjalistą od stawów wiec nie oglądając się pojechałam z Lunką do niego. Po zdjęciach RTG doktor jednoznacznie stwierdził że to dysplazja (( Oba stawy zdegradowane dość mocno. To właśnie powodowało taki stan Lunki.:((( Załamałam się na chwile... Już myślałam że to koniec świata... Lunka to taki cudowny przyjaciel, mój lek na smutki. Jest kochana, dzięki niej się uśmiecham się codziennie, mam siłę i ochote wstawać z łóżka, bo przychodzi i zawsze mnie budzi rano. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebne. Nie wyobrażałam sobie żeby jej nie było lub żeby miała cierpieć ((
Pan doktor powiedział że widzi kilka wyjść, w sytuacji Lunki dobrym byłoby wszczepienie cząsteczek złota w okolice stawu. To spowoduje, że ból nie bedzię tak odczuwalny, tym bardziej że zabieg nie jest mocno inwazyjny wiec pies wraca szybko do kondycji. Polega na wprowadzeniu cząsteczek złota 24k długą igłą w kilka miejsc wokół stawu. Zasady wprowadzania igły mają coś wspólnego z akupunkturą.Nie wgłębiałam sie w to dalej, bo technicznie to w zasadzie nie jest mi to potrzebne. W każdym razie ma pomóc. Pózniej można pomyśleć o komórkach macierzystych i zastrzykach z kwasu hialuronowego co jeszcze bardziej pomoże na dłuższą mete.
W dzień zabiegu byłam zdenerwowana, niby teoretycznie wszystko miało być dobrze, ale i tak człowiek ma rózne myśli z tyłu głowy. Stres był, kilka godzin czekałam na wiadomość że po Lunke można jechać. Ale kiedy już pojechałam po nią i zobaczyłam, że nie śpi tylko rozrabia w gabinecie Poczułam ulge...Miała dość duże rozcięcie na nóżce zaszyte szwami i głowe w wielkim kołnierzu. Rozbijała się nim wszędzie bo nie umiała jeszcze w nim chodzić. Jednak chodziła normalnie, nie sądziłam że nic nie będzie czuła i nawet nie kulała na tą nóżke. Dwa dni podawalam jej leki przeciwbólowe i pózniej antybiotyki. Ale ani przez chwile nie widac było że coś sie dzieje z nóżką. Z każdym dniem było coraz lepiej. Dziś Lunka ma się dobrze, jesteśmy już po kontroli na której zdjęto jej szwy. Ja widze poprawe w chodzeniu, Lukna nawet chce biegać robi to coraz częściej, nie pozwalam jej jeszcze na to trzymając ją na smyczy, jednak widzę z jaką energią zbiera się do biegu. Nie ten sam pies!! )) Wstając z podłogi też nie widzę żeby to było tak męczące jak wcześniej. Cudownie patrzeć na nią jak sie dobrze czuje.
Obie jesteśmy zadowolone. Za jakiś czas mamy nadzieje na drugi zabieg na drugą nóżke
Dziękujemy )))))
Sylwia i Lunka :*:*:*
_________________ Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
Wiek: 61 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24932 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-18, 08:31
Wspaniałe wiadomości i dodatkowa wiedza, że tak też można leczyć schorowane stawy psów. Bardzo dziękujemy za tę relację i życzymy Wam obu jak najwięcej szczęśliwych dni w pełnej formie.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Cudownie widzieć tę śnieżynkową buźkę i jeszcze cudniej czytać, że idzie ku lepszemu
A do tego ten ocean czułości w sposobie, w jaki piszesz o niej, Sylwio Tak bardzo się cieszę, że Lunka jest z Tobą, ciarki przebiegły mi po plecach na myśl, co by było z jej nóżkami, jakby została tam, gdzie była wcześniej Ale tamto to już przeszłość, liczy się chwila obecna i wielkie szczęście kochanej suni
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Witam wszystkich po długiej przerwie na forum.
Dobrze, że jeszcze jest FB, tak bym w ogóle nie miała z Wami kontaktu.
Tak więc Lunka jest już ponad miesiąc po zabiegu wszczepiania złota w staw biodrowy.
Dziś mogę śmiało powiedzieć, że zabieg pomógł i Luli lepiej się porusza, wstaje, chętniej biega, dużo zmieniło się na lepsze. Zadowolona jestem, że nie widać po niej oznak bólu.
Weselsza jest i chętnie zabiera się do zabawy.
Jakiś czas temu kupiłam jej Kong i wypycham go karmą, serkiem żółtym i jeszcze dziurkę zasmarowuje jakim serkiem twarogowym jeśli akurat mam. Ile jest jest szczęścia, ile zabawy, ciekawości i wytrwałości do wyciągania smakołyków ze środka
Ogólnie Mała nie przysparza żadnych problemów, nie mam na co narzekać. Pomijam zdrowotne, bo te są od nas niezależne.
Przyzwyczaiłyśmy się już do siebie i wiemy czego możemy się po sobie spodziewać.
Chyba pasujemy do siebie i już
Moja Dama teraz zasypia na czyściutkim posłanku, bo sama jest czyściutka po kąpieli, pachnąca i bielutka aż razi w oczy Jutro wybieramy się do fryzjera, poprawić troszkę fryzurę. Mam taką nadzieje, że będzie jej mniej gorąco.
Zastanawiam się co jeszcze napisać... Może po prostu wrzucę zdjęcia i zobaczycie sami jak to wygląda.
Ogólnie jestem zadowolona, szczęśliwa że ją mam... Początki były trudne, ale jest wszystko okej i kocham mocno moją Psinkę, i myślę że ona kocha mnie
Choć czasem mam co do tego wątpliwości bo jest taka przytulaska, zaczepia ludzi, dzieci i daję się głaskać, przytulać i czasem ją proszę, mówie chodź, a ona nic. Widać, że lubi wszystkich ludzi bez względu na wszystko i daję się głaskać jak najdłużej
Kochani uciekam spać, rano fryzjer Lunki, musimy wcześnie wstać. Wrzucę jeszcze zdjątka i widzimy się za jakiś czas, wrzucę Luneczke w nowym futerku.
kocham mocno moją Psinkę, i myślę że ona kocha mnie
Miód na moje serce Wyobrażam sobie jej zadowolony pycholek, jak podstawia go po kiziaki
I szalenie się cieszę, że zabieg przyniósł poprawę i uwolnił księżniczkę Luli (jakie słodkie!) od bólu.
Pozdrawiam gorąco i czekam niecierpliwie na fotki z nową fryzurką
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Znów minął długi czas od ostatniego wpisu. Sądzę że są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed komputerem dlatego mnie ciężko tu spotkać
Postanowiłam porzucić komputer, można przecież pobawić się z psami w tym czasie.
Ale tak, tak wiem to mój "rodzicielski obowiązek" meldować o podopiecznym.
U Luli nie najgorzej, jakiś 2 miesiące temu miała badania ogólne, z tarczycą aby sprawdzić czy wszystko dobrze. Lekarz nie miał zastrzeżeń oprócz chodzenia. Jak zwykle kręci pupką i ma słabe łapki. Nie forsujemy jej na długie spacery bo po operacji na staw, doktor Gierek nie pozwolił aby dużo chodziła. często ale małe dystanse. Jednak degradacja stawów nadal postępuje co widać coraz bardziej ( Wstaje ciężko, kładzie się ciężko. Luncia ma swoje kojo zrobione z 20 cm materaca aby było miękko.
Jednak najlepiej jest z pańciami na łóżku.
Najbardziej mnie cieszy że Luli nie jest już sama jak wychodzimy z domu.
Teraz jest z Szerusiem, co raz bardziej go akceptuje, nawet go szuka jak nie ma go na horyzoncie. To widać że przywykli do siebie. Bałam się o to bo Ona jest bardzo zazdrosna, nie lubi jak choćby głaskam innego psa. Potrafi być nawet agresywna. W ogóle nie akceptuje innych psów. Do Szerusia sie przyzwyczaiła. potrafią razem jeść obok siebie, obje przychodzą sie głaskać. Teraz wiem od czego mam dwie ręce
Teraz często jeździmy na działke. Piesiowie mają tam prawdziwą frajde. Ja też jestem spokojna że mogą być w bezpiecznym miejscu, bawić sie, spać do woli
Mamy nadzieje tylko że Szeruś bedzie mógł zostać z Luli już na zawsze. Nie wyobrażamy sobie żeby było inaczej. To jest nasze stado. Do tego się co dzień wraca i to daje siłe do życia
Cytat:
Luneczka podupadła na zdrowiu. Potrzebne są konsultacje u specjalistów. Luneczka cierpi na dysplazje stawową. Jeszcze do niedawna funkcjonowała w miarę, natomiast na dzień dzisiejszy potrzebuje pomocy.
Lunką potrzebuje ogólnej konsultacji neurologicznej na którą skierował nas dr. Gierek z Katowic specjalista, ortopeda. Lunka obecnie największy problem ma z przednią łapką. Boli ją i utyka na nią. Wizyta u neurologa powinna odbyć się w Tychach. Pan doktor tak zaleca. Po konsultacji trzeba udać się na iniekcje kwasu hialuronowego.
_________________ Nie każdy człowiek wie, jak kochać psa ale każdy pies wie, jak kochać człowieka
Mila, Monika i Dawid
Opiekunka Lunki pisze:
Lunka jest ze mną od 2014. Najbliższe Święta będą szóstymi Świetami Bożego Narodzenia ktore Lunka jest z Nami. W tym roku będą inne niż wszystkie bo rodzina się powiększyła o małego Miłoszka. Ponieważ Luna większość czasu była sama ze mną z trudem akceptowła sytuacje kiedy pojawiał się ktoś nowy w domu. Nadal tak jest że domaga się uwagi, apeluje się szczekaniem. Niestety rzadziej juz podchodzi do nas żeby dodatkowo trącać noskiem jak to ma w zwyczaju. Niestety nóżki Lunki odmawiają posłuszeństwa, trzeba jej pomagać przy poruszaniu, zwłaszcza po schodach. Dysplazja, postępuje i niestety przysparza wiele cierpienia. Ale Lunka się nie poddaje, ma ogromny apetyt u wole walki
Staramy się dawać jej tyle uwagi i ciepła ile tylko potrzebuje. Będziemy z Nią tyle ile pozwoli nam na to jej zdrowie. Póki co cieszymy się wzajemnym towarzystwem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum