Wyjechałam na dwa dni, Misia bardzo tęskniła, była smutna, nie chciała jeść, chodzic na spacer, nawet się załatwić....wróciłam w nocy....poszłyśmy na spacer , dzisiaj rano juz jest dobrze...wiedziałam że jest bardzo uczuciowa..ale ta reakcja była ponad moje wyobrażenie....mój kochany piesek...koty tylko na mnie nakrzyczały i wlazły do torby podróżnej...
Aga SzantAllan, witam, nie wiem do kogo napisać w schronisku w tczewie jest suczka około 10 letnia -w ogłoszeniach na trójmiescie .pl w zwierzętach pod hasłem -RUDA SZUKA DOMU...wygląda jak moja misiunia...może się mylę...
obiecuję zdjęcia...Misiunia ma się coraz lepiej... i wcale nie zazdroszczę tym których psy szybko się adoptowały...Misiunia pomału jest coraz weselsza, zaczyna biegać na spacerze, odchodzi kawałek ode mnie, zaczepia pieski, wreszcie w domu podchodzi by ją głaskać...największy problem mamy z jedzeniem , jeśli wyjeżdżamy musze ją karmić z ręki, w domu je tylko jeśli jestem z nią razem w kuchni lub zamknę się w łazience, wtedy je chyba na zasadzie ukraść i uciec...jest kochanym , przytulnym i potulnym psem....w ciągu tych 4 miesięcy zaszczekała może 5 razy ...hau... i to wszystko...czuję jej wielkie przywiązanie, na spacerze mówię do niej niemal szeptem a ona jest posłuszna,śpi ze mną w pokoju , zdarza się że już koty podchodzą do niej blisko a ona nie pokazuje zębów....zabieram ją wszędzie gdzie to tylko możliwe...do pracy,do lasu, na plac zabaw, do fryzjera,do kawiarni,na imprezy rodzinne,bywa że zostawiam, przed sklepem ale tylko tak by ją cały czas widzieć...by zrozumiała że zawsze wrócę...widać że jest jej ciężko...dwa dni wyjazdu prawie odchorowała, nie ucieszyła się na mój widok, chociaż już rano następnego dnia było dobrze...byłyśmy już dwa razy u fryzjera, na kąpieli i na strzyżeniu...jest naprawdę piękna...obcy ludzie zwracają uwagę na jej gęstą , błyszczącą , rudą sierść...weterynarz chyba nam pomógł na nieznośny zapach z pyska...karma też Miśce służy...chociaż na szyi pojawia się i znika uczulenie które drapie...coś jest nie tak , podejrzewam obrożę przeciw kleszczom... to tyle z naszego wspólnego życia...pozdrawiamy Was wszystkich...misia niekoniecznie ale pani dba też o podwórzowe koty...nie piszemy często ponieważ są już nowe szczęśliwe psy i ich właściciele...a u nas postępy idą bardzo wolno..nie ma spektakularnych osiągnięć jak widzicie...
Pani Bogusiu, na wszystko trzeba czasu, postepy może ida wolno, ale są Misiunia już nie warczy na koty, a to juz coś. Moja Venka na przykład dopiero teraz zaczęła warczec na kota i przeganiać go gdy ten usiądzie na dywanik, na którym ona siedzi. Do tej pory bardzo sie lubiły, albo to tylko były pozory, a teraz kiedy poczuła sie pewnie, to przegania Antka. Jedzenie tez potrafi kotu mu zabrać...
Czekam na fotki Misi, jestem cekawa jak teraz wygląda Pozdrawiam
Dzisiaj Misiunia jako pies przestepca została pouczona przez straż miejską że ma chodzić na smyczy...a ona jak to ona , człapała po podwórku noga za nogą...wieczorem, pusto wokół...ech, ale pani nie dała wypisać Misiuni mandatu...no i macie swoją grzeczną Misiunie -przestępczynię...a że nie umie siku zrobic na smyczy..a co to kogo ....ale za to łatwo ją dogonić samochodem!!!
w miescie to niewoadomo gdzie się z psem podziać, aby mieć chwilę spokoju... A ja w lipcu, gdy wybrałam się dosłownie po szklankę jagód do lasu z Maxem (samochodem) natrafiłam na strażnika leśnego, od którego dowiedziałam się, że jestem "niedzisiejsza" bo nie znam Ustawy o Lasach Państwowych... , a tak wogóle to kto wydał mi prawo jazdy...? Mandat nas ominął, ciasto też, bo straznik pogonił nas jak tylko zaczęłam zbierać jagody. W domu sobie doczytałam, że nie mozna wieżdzać do lasu, jesli nie ma tam znaków drogowych (juz to wiedziałam, ale udawałam, że nie wiem), a pies ma byc na smyczy...
u nas wszystko w porządku, drobne choroby uszu i dziąseł wyleczone jak narazie...Misia coraz śmielej biega po podwórku a nawet zaczepia inne psy...
pani Misi zajmuje się pomocą schronisku dla zwierząt w Gdańsku bo idzie zima...
koty jedzą z MIsiunia z jednej miski , szczególnie jeden odważniak, a drugi ubezpiecza tyły-własne...Misia stała się zazdrosna o głaskanie i kiedy głaszczesz koty musisz mieć też trzecią ręką dla psa...przytyła, dwa razy już była u fryzjerko-kosmetyczki...raz wytarzała się łepem w czymś ? a posądzilismy kota o to że puścił bąka, ale prawda wyszła na jaw kiedy leżała a smród dalej sie roznosił po pokoju...umylismy więc ten smierdzący łep...Misia kocha małe dzieci, ogląda się jak któreś piszczy na ulicy,a w domu daje się karmić, drapać i całować...strach przed wieloma wynalazkami cywilizacji i mężczyznami nadal jest ale robi małe kroczki w kierunku pokonania go...kałuże omijam z całym dostojeństwem bo pani zakazała w nie wchodzić ...wystarczyło dwa razy powiedzieć...wie gdzie mieszkają częściej odwiedzani znajomi..staje pod klatka czy furtka i czeka aż pani powie czy tam wchodzimy...mądrość tego psa cały czas sie pokazuje z innej strony...nadal nie umie siadać, dawać łapę, aportować i temu podobnych , widac niepotrzebnych a wymyslonych przez ludzi rzeczy...Misia jest dużo starsza niż wiek podany przez wartę ale mi to nie przeszkadza...ma jedzenie, spanie pzrez cały dzień,towarzystwo zwierząt i ludzi, spokój jakich mało , spacery wg własnych mozliwości i miłość swojej pani ...Misia patrzy w oczy i podsuwa łeb nawet jak jest na dworze...biega luzem , reaguje na -nie wolno- i nie podchodzi do podejrzanych psów...nie wolno na nią nawet podnieść głosu , nie mówimy o krzyku, bo sika ze strachu...więc nawet na dworze pani mówi niemalże szeptem a pies wie co ma robić...nie zjada smieci, chociaz bywało że cos złapał ale wypluł po -zostaw...reaguje na -zaczekaj- kiedy wraca do domu blisko jezdn,i by założyć smyczkę...
oj, to tyle ...jak telegram...ale treściwy...
chętnie byśmy się zaprzyjazniły z kimś z trójmiasta na spacery...Misi potrzeba psa do otwarcia się , usmiechu , zabawy...nie umie tego...
Witamy ,
mróz nad morzem taki że brrr...ale my chodzimy codziennie po pracy o 17,00 karmic kaczki w Jelitkowie...jest ich 50-100 nie umiem do tylu w takim rozgardiaszu policzyć...biedne rzucaja się na jedzenie....a Misia zbiera okruszki na mostku..bo ona taka biedna nienapasiona....nad morze nie chodzimy bo juz na deptaku wzdłuż morza można ledwie wytrzymać a mamy godzinę drogi do tych kaczek....wczoraj podjechałysmy samochodem do nich bliżej bo wiedziałm że nie damy rady z tym wiatrem i mrozem...żal jest kaczek i łabędzi...latem fajnie je się karmi,ale nikt nie mysli co będzie zimą jak one tutaj zostaną...dodatkowo wozimy w samochodzie karme dla kotów które żyją na wydmach..lub śmietnikach...nie wiem jak one przezyją te mrozy..stado gołębi na podwórku też jużnie usieka na widok Miśki...bo ta z tym rudym potworem może da znów jeść....dzisiaj kupiłam w biedronce nasiona dla taków ...będzie dla wróbli na parapet...
a Misia jest coraz spokojniejsza...dwa razy zdarzyło się że sama znalazła kija i go trochę pogryzła...zdarzyło się że nie ucieka pezd kijkim-małym-jak jej rzucam i biegnie za nim...ale co dalej ?...i dwa razy wytarzała się w śniegu-sukces...
niestety cały czas robi uniki pzred ręką, smyczą, kijem,miotłą, samochodem, mężczyznami...ech..nasze postępy są bardzo wolne...ale mamy czas...za to pani która Misie strzyże i kąpie zapytała czy chcemy się wystawiać...haha ale sie uśmiałam....
Misiunia ma chyba ząb do wyrwania...czy moze mi ktoś coś madrego na ten temat poradzić...
pozdrawiamy , kalendarz wisi u mojego uwielbiającego goldeny siostrzeńca...B+M
Twoje opisy są przepojone miłością do suni, ale wyczuwam nutkę żalu, że Misia nie w pełni się otworzyła ....
Bogusiu .... to może nigdy nie nastąpić. Ale spójrz na to inaczej: Misia ma do Ciebie zaufanie, Misia tęskni za Tobą, gdy wyjedziesz.... i wreszcie Misia czuje się spokojna i szczęśliwa u Twego boku.
Masz śliczną i szczęśliwą psicę
to nie żąl siebie, to żal psa że takie życie zgotował mu człowiek że drugi ma marne szanse by stać się przyjacielem w jej oczach...ale ...pożyjemy zobaczymy...Misia jest przekochana i mój syn zdobył jej zaufanie bo go wyrażnie zaczepia łapką o głaskanie ...
ja martwię się o to że Misia miała kilka cesarek, sterylke i serce pewnie juz nie to, z racji wieku również...czy mozna to zrobic inaczej niż w pełnym znieczuleniu ...poprostu nie wiem ,nie znam się na tym...
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24672 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-02-07, 09:36
Na pewno można. Moim zdaniem wystarczy głupi jaś, a może nawet nic, jesli ząbek się rusza. Moja wetka wyrywała od ręki bez niczego. Pies nawet nie zauważył.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
czas pędzi jak szalony...Misia zmienia się bardzo powoli...komendy to czarna magia lub niepotrzebne zawracanie głowy...można wybrać dowolną odpowiedz...raz , a mija prawie rok jak Misia jest u nas zaszczekała na człowieka...chodził podejrzanie , nawet jak dla mnie wzdłuż płotu na podwórku...trzy razy obejrzała się zanim i wreszcie-hau,hau,hau..a głos ma gruby i donośny...i na ten rok limit szczekania wyczerpany...no jak pani wraca do domu to owszem piszczę, tupie i szczeknę ..raz...Misia po zimie może wreszcie straci trochę sierści bo ona jak mały misio...kudłata, zakręcona...idziemy sie strzyc, kąpać, czesać...może pies będzie mniejszy, bo po zimie wygląda jak upasiony misio-kudłacz...ze zdrowiem jest ok tylko zdarza się jej drapać ciągle w okolicach szyi...niby zmian nie ma ale cos tam nie gra...znów wyczeszemy na ostro prawie do skóry...może po prostu poci się a gruba sierść powoduje że nie schnie bo łeb zawsze na ziemi, na łapkach leży...no nie wiem..z kotami nie tylko domowymi życie układa się wspaniale...podwórkowe wiedzą ze nie trzeba jej się bać...między gołębiami chodzi a one jakby była jednym z nich...małe dziecko włazi z nią pod stół i razem jedzą paluszki...cudny pies...MIsia wreszcie zaczęła ganiać z psami...nie za długo ale pędzi, zaczepia...znów wracamy do spacerów wzdłuż morza...rano i popołudniu po godzince to może jej boczki spadną a i pani nie zaszkodzi...będzie pierwsza próba jazdy w bagażniku , do pani zmieniła auto i juz na siedzeniach pies nie będzie jeżdził , zobaczymy jak będzie z wsiadaniem i jazdą...
pozdrawiamy wszystkie człowieczo-psie rodzinki...Misia i jej pani, a może na odwrót...
Lubię czytać wiadomości od Ciebie Bogusiu. Twoje słowa ociekają spokojem i miłością do tego kochanego rudzielca. Cieszę się, że Misieńka w końcu się nieco rozruszała. Nareszcie jest cieplej więc częściej wychodzimy z domu na dłużej to może jakiś wspólny spacerek?
_________________ Pozdrawiam cieplutko,
Gosia, Astra[*], Lara, Malta, Indi, Zdzisio i Brenda
www.agro-lipowa.prv.pl
Dzisiaj Misia została upomniana przez straż że chodzi -człapie bez smyczy...łatwo nas dogonić... to już recydywa...normalnie chyba dostaniemy wezwanie na tą straż...uliczka dalej...a co wyczeszemy się , makijaż, perfumy i fru z tym grożnym potworem na przesłuchanie..wiecie że mnie to bawi , ale tak po całym dniu...bo rano to az mi się płakac chciało jak musiałam się legitymować... a obok przebiegł pies bez smyczy na co strażnik nie zareagował...my to mamy wzięcie!!! chyba takie ładne jesteśmy...hihi...
Misia pokazała klasę...chciała podejść o podsunąć łeb do głaskania jak to ona ...ja -MISIA NIE PODCHODŻ-i pies zatrzymał się , a wszystko działo się na obszarze 1m2...facet aż zaniemówił..a co!!!
Misiunia jest cały czas pełna strachu...dzisiaj jechałyśmy do Gdańska 10 min i ona niestety żle to znosi...trochę zwymiotowała, usłyszałam i zajrzałam do niej...otworzyłam klapę i krzyknęłam , ale tak symbolicznie ...sama do siebie że nabrudziła, ona trzęsła się tak że o mało się nie wściekłam na siebie...stałam na środku ulicy i przytulałam zarzyganego psa w bagażniku...co muszą przeżywać te psy o których piszecie jako o AGRESYWNYCH...ech,ile takie stworzenie musi wycierpieć strachu, bólu że w końcu pokaże zęby...
Ona jest przekochana, cały miesiąc chodziła ze mną do firmy...to śpioch..więc pensji nie dostała ale zawojowała wszystkich...
Właśnie razem do Was piszemy..kot zajął jej miejsce...drugi na kanapie wyleguje boczki...a Misia jak to ona ustąpi z drogi każdemu...chociaż tydzień w lesie pokazał że obcy kot jej ustąpił tzn wyprowadził się na piętro hihi...
Pozdrawiamy serdecznie życząc siły do dalszej walki o szczęście takich staruszek jak Misiunia...nie ma lepszego psa do adopcji jak taki stary,stateczny pies MARZENIE KTÓRE ODCZYTUJE MOJE MYŚLI
mija rok jak mieszkamy razem...Misia jest cudnym psem , który kocha życie, ale nie za szybkie życie...jest zawodowym śpiochem...owszem spacery nawet takie 2 godzinne ale czy to trzeba tyle chodzić...zimą było lepiej...futro ciągle gęste i długie więc grzeje...co dwa tygodnie odwiedzamy więc fryzjera...pózniej wszystkie psy są nasze...Misia zaczepia-obwąchuje,ale szybko ucieka...prowokatorka....śmiejemy się że za każde -jaki piękny pies-, złotówka za pogłaskanie a byłybyśmy bogate...Misia jest zdrowa, może trochę zęby juz nie te, ale jeszcze są wszystkie co na jej 8-9 lat życia i warunki to dobrze...Misia je suchą karmę ale lubi tez gotowane serduszka i żołądki drobiowe...więc dolewamy tych pyszności ...Misia jest przekochana, lubi ludzi , wszystkie zwierzęta..wręcz je omija wzrokiem by nie poczuły się zagrożone...koty, gołębie, kaczki...słucha się od jednego cichego słowa...broń Boże podnieść głos...o co chodzi ?....jest psem marzenie...nie spotkaliśmy osoby która nie powiedziałabym że TAKIEGO psa to mogłaby mieć....ona jest taka cudna że wpuszczają nas nawet razem do biowaya..a co... i Misia na godzinke zostaje wegetarianką...hih... zawsze Pani coś pysznego da...pieczeń z soji....za miastem nie przepada bo co w tym mieście można robic , nawet trawnika nie można porządnie obsikać, za to spacer nad morzem wzdłuz lasu owszem owszem...ale najlepszy jest wyjaz do lasu..leży wtedy całe dnie na tarasie i śpi aż chrapie...to cała Misia..
.pozdrowienia od Misi i jej pani..
niedługo przybędzie nam nowy członek rodziny, juz wiemy że dziewczyna...zobaczymy jak będzie bo obce dzieci to Misia kocha...włazi pod stół za nią 2 letnia dziewczynka i jedzą razem paluszki...tylko zdjęcia robic...
dawałyśmy radę róznych drobnym dolegliwościom, ale...wczoraj po badaniach krwi okazało się że Misia ma chorą trzustkę...Jeśli macie doświadczenia w tej kwesti to proszę Was o pomoc i rady jak ja karmić jak leczyć...wiem że to nieuleczalne ale mozna jej jakos ulżyć i sobie też, bo noce spędzane na mrozie razem z psem który ma biegunki nie jest fajne
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum