Dziś pod opiekę Fundacji trafił, znaleziony pod Częstochową kilkuletni Boski, dlaczego Boski wyjaśni to już jego obecny opiekun Robert, u którego piesek będzie przebywał na DT.
Osoba ,która znalazła psa, ogłaszała go w okolicy ,niestety nikt się po niego nie zgłosił.
Bardzo chciałam podziękować Amelce od Rufusa, która pomogła nam w transporcie ,jak również innym osobom zaangażowanym w tak szybką akcję.
Agnieszko, to była czysta przyjemność- jak każde spotkanie z najmilejszym miziaczo-kudłaczem, więc cieszymy się, że akurat znalazłyśmy się "po drodze" (ja i moja sąsiadka Madzia, która była mi nieocenioną pomocą w tej eskapadzie).
Tymczasem, zanim Robert zda relację z pierwszego dnia Boskiego w stolicy, ja wtrącę coś ze swoich obserwacji.
Otóż Bosiu okazał się być psem idealnym pod kątem sytuacji nowych i niespodziewanych Ładnie wczłapał na podwórko, gdzie na niego czekałyśmy i od razu zaczał nieziemsko machać ogoniastym, był uśmiechnięty i pełen ciekawości, któż to do niego przyszedł. Trudno było zrobić zdjęcie, bo cały czas chodził od człeka do człeka, nadstawiał pychola i cały aż się bujał od tego machania ogonkiem. Wysiurany ładnie jeszcze przed odjazdem, nie ciągnął za bardzo.
Usadziłyśmy go w bagażniku na leżance, którą kiedyś wzgardził Rufcio. Podróż zniósł świetnie, troszkę sapał, wiadomo, że był przejęty, ale przy lekkim powiewie wiatru opanowałyśmy gorąco i to na pewno psiakowi pomogło. Cały czas w aucie nadstawiał się do kiziania i oblizał dokładnie Madziowe ręce. W którymś momencie podniósł głowę do tylnej szyby, uniósł uszka i wpatrywał się z uśmiechniętym pycholem w auto za nami- okazało się, że jakieś miłe człowieki przyjaźnie do niego machały
W Piotrkowie znaleźliśmy się idealnie w tej samej sekundzie, co Robert, na tym samym skrzyżowaniu. Micho znów chodził między nami domagając się głasiów. Ładnie pił wodę, zrobił parę siuranków, opendzlował parę biszkopcików i pomemłał bananka. Dwie zakochane niewiasty nie za bardzo chciały się z nim rozstawać, ale widząc zachwyconego Roberta, musiałyśmy ulec
Dalszą relację pozostawiam Robertowi, któremu również baaaardzo dziękujemy, że się zmaterializował w tym miejscu i w tym czasie
Aha, no i podziękowania dla Pana z Panek (niestety, w zaaferowaniu zapomniałam zapytać o imię ), który to znalazł Bosia i podjął cudowną decyzję, by zgłosić się z nim do Warty!
PS jestem w pracy, więc zdjątka wstawię później!
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
BOSKI jest boski
7.06.2012 Boże Ciało ( stąd imię dla futrzaka + pierwszy komentarz przez tel. że jest Boski )
A wyglądało to tak…. Ok. 17.00 zadzwonila Ewa i powiedziala ze sprawa jest pilna, ze jest Boski gdzies pod Czestochową i potrzebuje domu Amelka zgłosiła się z pomocą że może go odebrać i ewentualnie podrzucić do kogoś kto go zabierze. A byliśmy to my (docelowo ja bo jak na złosć Milę ściągnęli pierwszy raz do pracy za koleżankę). Więc zwolniłem się wcześniej z pracy (całe szczęscie szefostwo zrozumiało i nie było problemu) i biegiem do samochodu ( który jak na złość nie zapalił…) więc za telefon i dzwonię do koleżanki że sprawa pilna i samochód potrzebny. Dostałem bez słowa Później trasa Warszawa – Piotrków Tryb.
Wystarczyło 20 min na miejscu żeby się z nim zaprzyjaźnić. Ten Futrzak jest tak kontaktowy że głowa mała. Sam wszedł do samochodu Amelka nie mogła się nadziwić Później trasa do domu ( chwila zapatrzenia na Futrzaka na stacji benzynowej i oblałem się benzyną ). Caaaaałą podróż po prostu jakby go nie było w ogóle. Położył się z tyłu na siedzeniu (Amelka jeszcze raz dziękuję za smycz i miskę i „leżankę” ) i jechaliśmy sobie w najlepsze trochę się kręcił i później zrobił minę typu "może kupmy większy samochód" ??
W domu, po krótkim spacerze, obeszło się bez zaznaczania terenu w mieszkaniu . Milena Skakała z radości niesamowicie a Boski razem z nią ... Jogurta (imię kota, przypomina autor ) olał totalnie. Jogi się zestresował i skoczył na lodówkę w kuchni. Boski dorwał miskę kota i wypił mu wodę i zeżarł kolację pokręcił się po pokoju i położył się na środku. Kot zeskoczył po cichu z lodówki i dorwał miskę z wodą (chociaż tyle) i ukradkiem wypijał Boskiemu wodę. I wolnym krokiem przeszedł obok Boskiego robiąc dyskretne „sssss” wskoczył na łóżko i zasnął. Boski spał całą noc jak dziecko. Chyba go wymęczyła ta podróż. Jeszcze jedno jest fajne…. Nadal Jogurt pozostaje jedynym lokatorem który chrapie
08.06.
Poranek (godzina 11.00 bo zasnąłem o 4 rano )
Mila siedziała przytulona z Boskim na podłodze. Futrzak jeszcze chciał chyba podrzemać. Wyszliśmy na spacer ( i tutaj był mały problem ze schodami, myślę że miał przetrącone łapki ale jest dzielny i sam już wchodzi bez wahania żadnego ) całe szczęście mieszkamy na 1. piętrze więc schodków raptem 17
Na smyczy czasami szarpnie jak poczuje gdzieś jakiś ciekawy zapach ale tak to po prostu ANIOŁ na smyczy
Zrobił ładnie siku i 20 sec. później coś grubszego Zaczyna reagować na imię i nie opuszcza mnie na krok własnie siedzi mi pod nogami
Jogurt paraduje przed Boskim dumnie Boski nie zwraca na niego uwagi więc tylko czekam aż zaczną razem spać W poniedziałek wizyta u Weta tymczasem ja uciekam do pracy bo się spóźnię a mam na 15:) najchętniej zostałbym w domu bo rodzina w komplecie. w nocy wrzucę zdjęcia Pozdrawiamyyyyyy
Ps. M trochę zazdrosna że Boski bardziej mój
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /A. Toussenel/
ahhh i zapomniałbym DZIĘKI WIELKIE WSZYSTKIM ZAANGAŻOWANYM W AKCJĘ bo ten Futrzak jest niesamowicie wdzięczny już teraz i MY razem z nim Dzięki Dziewczyny!!
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /A. Toussenel/
Boski dalej jest... boski Wczoraj został sam na 3 h w domu, po zamknięciu drzwi trochę piszczał jak mały psiak... ale nie było innego wyjścia... musiał zostać z Jogrtem...:)
Po powrocie:
Poza jedną nadgryzioną poduchą i sciągniętym kocem z łózka na którym się położył... więcej zniszczeń brak
Kot cały, bez obrażeń przynajmniej fizycznych, nie wiem jak tam z psychiką
po spacerze dziś postępy:
1. Boski wchodzi sam po schodach (wygląda to komicznie bo tak jakby w zyciu po schodach nie łazil )
2. Na smyczy już się o niego nie przewalam.
3. Na światłach dla pieszych gdy stoimy dłużej niż minutę Boski uskutecznia leżenie.
4. Woli chodniki niż trawę.
5. Woli Panią ze spożywczego na rogu niż mnie
a w domu...
1. Sucha karma "nie dobra, bo sucha", ale karma dla Jogurta jest w sam raz:) (Kot chudnie )
2. Woda "dobra" bo gryźć nie trzeba.
3. na dźwięk kluczy zrywa się i biegnie do drzwi, bo przecież "idziemy na spacer"
4. w ślinie jest wszystko
i jest bosko.
ahhh i kupilismy szelki zamiast obroży. Dobrze?
i jak wrzucić zdjęcia?
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /A. Toussenel/
:D:D Opis superancki! zdjęcia- to trochę może mało komfortowy temat, ale na wszystko jest sposób- http://wartagoldena.org.p...hp?t=64&start=0
Najlepiej założyć konto na imageshacku.
Szelki są świetne, zwłaszcza, że Bosiu nie miał raczej zapędów do ciągnięcia, co przy szelkach byłoby dość trudne do zniesienia Nie wiem tylko, czy oprócz nich nie warto byłoby jeszcze mieć obróżkę, na wypadek jakichś prób oswobodzenia się z nich.
Smyczusia przyda się na spacerki przez ulice i chodniki, a na naukę biegania luzem gorąco polecam linkę (lub taśmę) treningową- 10 lub 15 metrów. Bo o spuszczaniu na razie nie za bardzo można myśleć. Kurczę, ciekawi mnie, czy to leżakowanie przy pasach ma jakiś głębszy sens, czy nóżki są słabe itd... No, ale do poniedziałkowej wizyty u weta wytrzymamy.
W kwestii karmy słabe mam pojęcie, myślę, że tu olbrzymie doświadczenie Wartowiczów będzie nieocenione (czekamy na powrót z nadmorskich wojaży ) Z resztą w wątkach innych psiaków mieści się wiele cennych porad, jak psiaka przekonać do jedzenia (a i pierwsze dni psiaka w nowym miejscu zwykle mają wpływ na to, co chce, a czego nie tyka).
Ojejejejjjjj, jak ja chcę ich z Jogurtasem zobaczyć!
Ścisko-głaski dla całego stadka!
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Robert.. przestań już tam mieszać w zdjęciach i daj je wreszcie obejrzeć.. bo nawet to komórkowe jest BOSKIE
co do jedzenia.. to tak jak xkamax napisał.. na początek jak dalej będzie be to będziemy kombinować dalej
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
Moi drodzy
wiem ze czekacie na info z wizyty u Weta ale zmuszeni bylismy przełożyć ją na środę rano, bo koleżanka weterynarz nie dotarła jeszcze z urlopu. Dlatego też w środę rano jedziemy do weta a później na 10.30 do fryzjera.
Amelka faktycznie dywanik sobie upodobał, leżankę za to omija z daleka
Warna - Praga Północ i Park Praski najczęstsze wizyty + ścieżki nad wisłą
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /A. Toussenel/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum