pewnie mów że nie... ale w serducho mu ze szczęścia skacze!
Lalinka też się przyzwyczai.. jak u mnie była Fifi to Cidna jeszcze się stawiała.. teraz jak jest Bafi wie ze i tak nic nie osiągnie więc po prostu się odsuwa od miejsca walk.. znaczy zabawy
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
Wiek: 52 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 2866 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-11-03, 18:57
Super Monika ,z jednej strony jest mi przykro że sunia wróciła ,ale z drugiej cieszę się że mamy takie domy jak Twój ,jestem pewien że sunia trafi do domu któryt będzie potrafił z nią stworzyć tak silne więzi jak Ty ....kibicuję suni od pierwszych dni kiedy o nie usłyszałem i widzę jak bardzo zmieniła się jej psychika na korzyść u Ciebie Trzymam za was kciuki i wygłaszcz proszę Ginger odemnie
_________________ " per aspera ad astra"
Życie bez psa ,jest jak niebo bez słońca
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-03, 20:11
no i nasza więź jakby zaczęła się rozrywać.. Gina pokazała co potrafi idąc po ciemku bez drugiego psa obok..
początkowo piszczy, później warczy, szczeka i albo odpuszcza po słownym upomnieniu albo zaczyna się rzucać
na razie co zauważyłam jest tak kiedy po 1sze jest zupełna ciemność na dworze i po 2gie jesteśmy na spacerze same.
w czwartek spotykamy się z panem, który mam nadzieję coś nam podpowie. Mi jedynie przyszło do głowy cofanie się do miejsca gdzie było ok- nagroda za komendę i aż do skutku .. dopóki nie uspokoiła się na tyle że można było normalnie iść.
oczywiście ja rozumiem cały stres, który spadł na nią w ostatnim czasie ale Gina nie ma prawa reagować w taki sposób.
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-05, 21:35
u nas praca... nad Giną.
Z psami na spacerze bywa różnie. Dziś spotkaliśmy bardzo fajnego psiaka z jeszcze fajniejszą Panią. Gina zaczęła piszczeć na jego widok więc szybciutko przywołałam ją do nogi. Szła z nami LaLa ( luzem). Pani prowadziła na smyczy małego psiaka. Lala ładnie się obwąchała z nim, Gina obserwowała i Pani mówiła, żebym pozwoliła Ginie podejść . Wolałam nie ryzykować i ostrzegłam Panią jak może gina zareagować a ta powiedziała, że w razie potrzeby jej psiak zdąży uciec a jak nie zdąży to jego strata.;p obwąchały się gina zaczeła szczekać a Mały nie poddawał się i dalej przyjaźnie podchodził do Giny. Gina uspokoiła się i zaczęła zachęcać go do zabawy biedna Lalinka jak zwykle musiała odejść na bok. Ja baaardzo ją pochwaliłam za takie zachowanie i dalej na spacerze kładła się dupskiem do góry zachęcając inne psiaki do zabawy ale niestety inni właściciele nie byli przekonani do przyjaznych zamiarów ginger
Uważam, że na prawdę dobrym rozwiązaniem dla Ginger jest drugi pies przy boku od którego bardzo dużo może sie nauczyć. Widzę po niej, że czuje się bezpieczniej jeśli któreś z moich Lalusinskich jest obok.
Na wieczornym spacerku wzięłam ją samą i ćwiczyłyśmy przechodzenie obok psów i zdała na 4+. Jak tylko widziałam psa na horyzoncie ( a ona szła spokojnie) chwaliłam ją i dawałam smaczki. Kiedy przechodziła obok spokojnie zatrzymywałyśmy się na chwilę głaskania . Jeśli warczała pod nosem cofałyśmy się do miejsca gdzie było ok wymuszałam siad chwaliłam i szłyśmy dalej. niestety z dobrej drogi zbił nas potężny amstaf w kagańcu, który zaczął warkolenie a gina poprawiła...
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-08, 19:25
Byłyśmy z Ginuchną na spotkaniu z szkoleniowcem dziś i dowiedziałam się co mogę zrobić by jej pomóc dostosować się do warunków.
Gina stała się psem bardzo zestresowanym. Pokazuje to np. przez trzepanie, szybszy oddech i trzęsące się łapki. Na spacerze ciągle jest czujna i rozgląda się dookoła co się dzieje nie ciesząc się spacerem tak jak kiedyś. Jest na tyle spięta , że nie interesują ją smaczki , zabawki a tym bardziej ja... Ciągle jest w pozycji gotowej do obrony.
niestety moje zachowanie u niej to potęguje... bo idąc z nią na spacer omijam inne psy, ludzi, tramwaje szerokim łukiem.
a własnie Gina boi się i reaguje szczekaniem czasami rzucaniem się na tramwaje mimo, że na zjazd jechaliśmy m.in. tramwajem był też pociąg i autobus i żadnych zachowań negatywnych u Giny nie było.
Nauczyłam się wielu rzeczy min jak kamuflować swój stres trzymając smycz ''na dyrektora'' przez co Gina czuje tylko, że trzymam smycz a nie jak mocno:)
Nie dużo trzeba by Gina szła spokojnie. Trochę konsekwencji i wiary w siebie a Gina jest zupełnie innym psem.
Dodatkowo mamy zmienić jej dietę. Trochę mniejsze porcje bo możliwe, że spożywa za dużo węglowodanów przez co ma za dużo energii, której mimo dużej dawki ruchu nie jest w stanie całkowicie spożytkować. Mam trochę ograniczyć swoją miłość do niej i okazywanie uczuć przez głaskanie... Bo fakt Gina moim głaskaniem może być rozpuszczona!!! :p wtedy może jeżeli będzie to dla niej rzadkie stanie się na spacerze odpowiednią motywacją do pracy.
Bardzo proszę aby osoby zainteresowane jej adopcją aby zgłosiły sie do szkoleniowca, który da 'instrukcję obsługi' albo zachęcam aby podczas ''odbioru'' jej od nas spotkać się z Panem u którego byłyśmy dziś. Warto poświęcić ta chwilę aby później żyło sie lepiej wszystkim.
Ginger pięknie wygląda, trzymamy kciuki za nowy domek. Zmieniła się nie do poznania, nie może mi wyjść z głowy kiedy brudna, zaniedbana była przywiązana do traktora albo słupka, bez wody jedzenia, schronienia, nie ważne wielki deszcz czy piekielne słońce, zawsze tam bez niczego, bez nikogo Musi być dobrze i na pewno będzie
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-09, 22:50
Bardzo nam miło Panie Piotrze, że odwiedza Pan Ginusiowy wątek. To właśnie Pan i Ewa ( która widziała Gine pierwsza) możecie stwierdzić jak bardzo się zmieniła. Serce mi pęka kiedy przypomina mi się jak ona mogła cierpieć zanim jej ktoś pomógł. Moja Kruszynka tyle przeszła...
Niestety mam wrażenie, że jest na mnie lekko obrażona za tą tygodniową rozłąkę ale stopniowo odbudowujemy do siebie zaufanie. Przypomniałam sobie wszystko dokładnie, kązdy rytuał, krok jaki robiłyśmy przed wyjazdem Giny i widzę, że czuje się o wiele pewniej Grunt to opanowana pańcia
w weekend spodziewamy się gości mam nadzieję, że w niedziele w końcu uda nam się spotkać z pewną piękną dama i jej tymczasowym Pańciostwem. Obiecuję fotorelację
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-11, 17:51
dzisiaj odwiedziła nas Hira z opiekunami. ( foto relacja w Hirowym i Ginowym wątku).
Zacznę może od zapoznania panienek. Hirusia zapoznawała się najpierw z Larsem, później z Lalą na końcu z Giną. By nie zestresować biduli od razu obecnością 3członkowego stada
Ginę początkowo miałam na smyczy, Hirka biegała z Laluchami, Gina zaczęła szczekać ale niewzruszona stałam w miejscu dopóki się nie uspokoiła. Nie wiem na kogo bardziej szczekała czy na Hirę czy na nowych ludzi. Jeżeli się uspokajała szłyśmy kroczek do przodu jeśli wariowała stałyśmy w miejscu. Dziewczyny obwąchały się i Gina od razu chciała przejść do szalonej zabawy jednak Hirka wolała biegi z Larsem. Gina chciała zbyt gwałtownie i wylewnie się przywitać... ;p co Hirce nie zupełnie się spodobało i bardzo szybko Gina odpuściła. Po kilku minutach wszystkie 4 biegały po podwórku
Poszliśmy na spacerek, na którym Lala nie chciała nas zaszczycić swoją obecnością i została w domu.
Gina po tym jak zaczęła mieć problem ze skupieniem na spacerze na komendę 'do mnie' ma nie tylko przybiec albo przebiec obok ale szturchnąć nosem w moją rękę przez co od razu zatrzymuje się, szturcha i patrzy na mnie
Cóż,ja mogę tylko dodać,że tak uśmiechnietej i beztroskiej Hiry jeszcze nie widziałam.Dziękujemy Monia!
_________________ "Dobroczynność nie polega na dawaniu kości psu.Dobroczynność to kość dzielona z psem wówczas,gdy jesteś równie głodny jak on." - Jack London
No to pięknie się wyprawia! Wycałuj od nas całą Trójcę!
_________________ "Dobroczynność nie polega na dawaniu kości psu.Dobroczynność to kość dzielona z psem wówczas,gdy jesteś równie głodny jak on." - Jack London
Wiek: 31 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-22, 18:26
My również serdecznie gratulujemy i mamy nadzieję, że to już koniec jej wędrówki Cała rodzina Pani Marzeny pokazała, że nie boi się wybryków Giny, które pokazała podczas spotkań bardzo dziękuje za już okazane jej serce i duże pokłady cierpliwości. W dniu 'odbioru' Ginger odbędzie się spotkanie ze szkoleniowcem, który pokieruje jak dalej pracować z Ginuchą.
Ginucha - była mi strasznie potrzebnym tymczasowiczem. Jest wyjątkową psiną, która odda całę serducho za okazaną jej uwagę.
Bardzo dziękuje fundacji za zaufanie do mnie i mojej rodziny i za kolejną szansę. Dla nas to sama przyjemność pomagać właśnie z Wami
_________________ "Dobroczynność nie polega na dawaniu kości psu.Dobroczynność to kość dzielona z psem wówczas,gdy jesteś równie głodny jak on." - Jack London
Gratulacje dla Rodziny z Brodnicy. Mój Tata pochodził z małej wioski Niewierz i tam jako dziecko spędzałam przez lata wakacje. Brodnicę uwielbiałam, bo to cudowne miasteczko i ma fajnych mieszkańców.
Gratuluję jeszcze raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum