Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-07-03, 18:39
Byliśmy dziś nad Biebrzą. Do tej pory zastanawialam sie jak będzie wyglądalo spotkanie Harrego z "dużą wodą", teraz już wiem
Moje cudo nie boi się wody i wybornie pływa. Wspaniale było oglądać go tak szczęśliwego i zauroczonego wodą. Po pierwszym pływaniu siedział sobie jakiś czas na brzegu i z uśmiechem dosłownie pochłaniał oczami rzekę. Później było jeszcze dużo pływania.
Wczoraj specjalnie na takie wypady zakupiłam linkę. Jeszcze wieczorem, na spacerze postanowiliśmy sprawdzić jak nasz psiuch zareaguje na taką namiastkę wolności. Efekt jest taki, że jeszcze dlugo będę się bała spuścić go ze smyczy. Harry zupełnie odleciał na tych kilkunastu metrach. Nie reagował na wołanie, właściwie na nic nie reagował, tylko zasuwał naprzód zygzakiem z nosem przy ziemi prawdopodobnie za tropem zająca. Po chwili już nie widziałam moich chłopaków
W mieście, na osiedlu pilnuje sie trochę lepiej ale na łące kompletnie traci kontakt.
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-07-08, 23:57
Habs, to zaraz by chyba zjadł kociaka, ale fajnie popatrzeć na taką harmonię pomiędzy psem i kotem
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-07-11, 08:52
Para jest faktycznie dopasowana - ciut nie rodzeństwo nawet wodę lubią oboje!
Zauważyliśmy, że Harry jest coraz bardziej biszkoptowy, jak do nas trafił był prawie biały. Kontakty na linii kot - pies z dnia na dzień wyglądają coraz fajniej. Przez kilka pierwszych dni pies nie dopuszczał kota w okolice miski i swojej twierdzy - legowiska, potrafił nawarczeć, naszczekać i pogonić. Teraz kot na silę się wciska żeby pić wodę razem z Harrym i pies nie ma nic przeciwko temu. Legowisko też już nie jest twierdzą niezdobytą. Harry lubi swoje wyrko co bardzo mnie cieszy i chyba kota też zaakceptował, na wszystko potrzeba czasu.
Między nami (dwunożnymi) i Harrym też dzieje się coraz lepiej. Młody coraz bardziej się otwiera i sam szuka bliskości, to cudowne. Teraz czułości i zabawy najczęściej wynikają z inicjatywy psa. Wszystkim nam odbiło na jego punkcie!
Byliśmy u weterynarza, tym razem udało sie nam trafić na nasza panią weterynarz. Tragedii nie ma ale dobrze zrobiliśmy przychodząc. Zaniepokoił mnie ciemniejący brzuch, właściwie skóra na brzuchu, poza tym po szaleństwie w rzece uszy się trochę pogorszyły i jednego Harry nie pozwalał sobie wyczyścić. Została pobrana próbka naskórka, na dokładniejsze wyniki czekamy ale na początek mamy pewność że jest drożdżyca. Dowiedzieliśmy się, że to początkowe stadium. Mamy płyn do spryskiwania i wcierania. Do uszu też dostał preparat. Alergia też nie jest duża więc narazie dostaliśmy inny (ponoć lepszy) szampon i rezygnujemy z podawania mięsa drobiowego. Zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało. Harry zrobil bardzo dobre wrażenie, jest super łagodnym psem, spokojnie daje ze sobą wszystko zrobić w gabinecie, do tego jest cudownie pogodny. W nagrodę dostał od pani weterynarz paczkę baranich żołądków (zapach poraża ale pies był zachwycony).
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-07-12, 00:33
Cudowne wieści na zakończenie dnia
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-07-12, 08:01
Fotki, to zasługa mojego syna, coraz lepiej mu wychodzą. Od kiedy Harry jest z nami mój Michał zachowuje się jak prawdziwy paparazzi. Mamy już masę zdjęć
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-07-19, 19:44
witamy ponownie
to moje sierściuchy
cudni są razem
Mieliśmy w mijającym tygodniu trochę przejść. Chester zaginął. Szukałam go prawie całą noc (poza godzinką na spanie). Rano ogłoszenia w sieci, ogłoszenia na słupach, oczywiście obeszłam okolicznych sąsiadów w poszukiwaniu mojego malucha. I nic. Harry przestał jeść, był przygaszony, ja wyłam jak głupia. Kot spedził noc u sasiadów (wszedł po rynnie przez okno), był przerażony bo się schował u nich w domu tak, że go nie zauważyli. Po południu się odnalazł i teraz jest już wszystko na swoim miejscu, ja przesypiam nocki, Harry ma dziki apetyt, a Czesiu jak zwykle rozrabia sobie w domku.
Jestem zaskoczona, reakcją psa na zniknięcie kota. Do tej pory był lekko obojętny, to kot chodził w niego wpatrzony jak w krajobraz, nawet zaczyna się podobnie zachowywać jak większy kolega.
Bylismy na kolejnej wizycie u pani weterynarz. Badanie naskórka nie wykazało niczego poza przerośniętymi drożdżami. Poza tym co dostaliśmy wcześniej mamy wsmarowywać jeszcze inny płyn na zmianę i doustnie kwasy omega 3 i 6. Ma być dobrze, choć ponoć dość długo to się leczy.
Tak wyglądają te zmiany:
I coś jeszcze
Mój przystojniak przygruchał sobie w lecznicy pannę! Pierwszy raz widzialam, żeby psy tak się "całowały". Fakt, laska była niebanalnej urody, piękna flatka! Całowanie było przed wejściem do gabinetu i po też - totalne zauroczenie. I to obustronne!
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-08-13, 09:48
Witam
Jsteśmy już po kolejnej wizycie u weterynarza. Moje przypuszczenia się potwierdziły, młody ma potwierdzoną badaniami niedoczynność tarczycy. Przez kolejne dwa miesiące będzie dostawał hormon, później znowu zrobimy badanie i zobaczymy jak to wygląda.
Poza tym, wszystko gra
Pozdrawiamy serdecznie
Ach ta tarczyca, co ona jakaś taka niedoczynna! Na szczęście łatwo jest ją mieć pod kontrolą, a i tableteczki są malutkie. Trzymam kciuki za Harrutkową tarczycę, niech się tak nie rozleniwia!
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-08-14, 16:30
Wychodzę z założenia, że są gorsze tragedie niż niedoczynność tarczycy. Trochę to zabawne, że Harry taki "podobny" do mnie. Docelowo będę brała takie same hormonki jak mój psiól.
A tabletki faktycznie małe ale wcisnąć je w Harrego jest niezwykle trudno. Wydawało mi się do tej pory, że on wszystko do jedzenia wręcz pochłania bez gryzienia ale piguły jakoś mu wyskakują z pyszczydła
więc mam trochę zabawy
ale i to opanujemy
Poza tym, że kolega jest wiecznie śpiący- to pies doskonały! Na spacerach jest super, rozumie moje sygnały co bardzo ułatwia długie wyprawy. Świetnie reaguje na inne psy, nie jest już tak zafiksowany na wiewiórach. Wzbudza zachwyt zarówno swoim wyglądem jak i zachowaniem. Moja znajoma stwierdziła ostatnio, że czułaby się bardzo dumna mogąc spacerować z takim psem. Ja jestem dumna, choć przede wszystkim jestem szczęśliwa, że to właśnie do mnie trafił i że tak dobrze się dogadujemy bez gadania
Wiek: 50 Dołączyła: 15 Maj 2013 Posty: 69 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-08-20, 12:37
Opanowaliśmy już podawanie tabletek.
Mam pytanie. Jak dużo czasu musi minąć od rozpoczęcia terapii hormonalnej do zaobserwowania zmian w psie, chodzi mi głównie o spanie ponad normę. Harry bierze leki już tydzień i efektu nie widać - ciągle by tylko spał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum