Forum Fundacji Warta Goldena Strona GłównaForum Fundacji Warta Goldena Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Chat  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
BARI - 189
Autor Wiadomość
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2015-02-22, 10:37   

Puk,puk … to my… To już tyle miesięcy minęło… czy ktoś nas jeszcze pamięta? Jeśli nie to się, z pewną taką nieśmiałością, przypomnimy. A ponieważ nie pisaliśmy długo, to dziś zajmiemy Wam nieco więcej czasu swoimi opowieściami… A opowiadania tak wiele, że nie wiadomo od czego zacząć
A więc… pominę to co oczywiste, czyli, że mój Baruś mądrym, że kochanym, że grzecznym, że najukochańszym, że ślicznym psiurkiem jest, bo to dla każdego zakochanego „posiadacza” psa sprawa jest oczywista. Pisanie o tym, że spełnia wszystkie nasze oczekiwania, że jest dokładnie takim przyjacielem, jakiego nam było trzeba, że nie wyobrażamy sobie… itd itd., to tylko dalsze stwierdzanie oczywistej oczywistości. Tego, że uwielbiam w nim wszystko, a więc jego plusy dodatnie i plusy ujemne pisać też nie trzeba, bo to wynika z poprzednich stwierdzeń. Natomiast popiszę troszkę o tym w czym jest inny od wcześniejszych naszych psów. Bo jest inny…. A o tym, że uwielbiam gapić się na niego całymi wolnymi minutami, obserwować jego zachowania, starać się zrozumieć, co chce mi przekazać w danej chwili , o tym mogłabym opowiadać wiecznie. O tym, jaki jest wrażliwy, dobry, oddany, wierny… I o tym jaki się stał niezbędny w naszym życiu… Natomiast tego, że uwielbiam go głaskać , przytulać i wchłaniać w siebie namiętnie zapach jego lśniącej, pachnącej sierści nie ujawnię, bo może jawić się będę jakimś „zbokiem”. Bo czy to nie zboczenie, jeśli uwielbia się również zapach uszu swojego psa? Czy może ktoś z Was jeszcze tak ma, czy raczej powinnam to zgłosić jakiemuś specjaliście od dewiacji? No, ale jeśli nawet to odbiega od ogólnie przyjętych, jako przyzwoite, norm, to trudno… jestem nieprzyzwoita… i leczyć się z tego nie będę, nawet pod przymusem…
Wydaje mi się, że za mało piszemy o tym jakie są nasze psy. Nie o tym jak wyglądają, ale jakie SĄ. Co ich obecność w naszym życiu nam daje, kim są dla nas. Może spróbuję po trosze…
Uwielbiam mojego psa. Jest zrównoważonym, spokojnym, bardzo wrażliwym młodzieńcem. Chciałoby się powiedzieć, że jest taką kochaną ciapą, ale ujmę to ładniej dla niego oceniając, że jest pozytywnie zdystansowany (nie mylić z wycofany) do wszystkiego, co go otacza. Kocha wszystkich, ale nienachalnie i nie od pierwszego wejrzenia (nie kocha się przecież kogoś, kogo się nie zna…) Uwielbia dzieci, ale sam wyznacza czas trwania zabawy i jej rodzaj. Pozwala dzieciom na wszystko, ale kiedy ma dość zabawy, po prostu idzie „do siebie” Naszych przyjaciół, znajomych, gości wita z dużym entuzjazmem przynosząc im na znak przyjaźni swoje ukochane pluszaczki, ale po chwili uniesień, bez upomnienia z naszej strony, oddala się i uczestniczy w naszych spotkaniach z pewnej odległości, mając nas jednak na oku. Przechodniów za płotem traktuje raczej przyjaźnie, ale są wśród nich i tacy, na których pomrukuje… Pewnie wie co robi. W domu zachowuje się absolutnie nienagannie. Od początku nie wchodzi na fotele mimo, że nie zabranialiśmy mu tego i mimo, że Dianusia robi to na jego oczach. Niczego nie wychciewa podczas naszych posiłków, wyjątek stanowi czekolada, którą wyczai wszędzie i pod każdą postacią. Ślinka leje się wtedy wartkim strumieniem choć wie, że zda się to na nic. Zawsze zachowuje czystość, a kiedy chce wyjść do ogrodu siada po prostu przy tarasowych drzwiach i spogląda na nas spokojnie do niczego nas jednak nie przymuszając. Nie ponagla, czeka. Jestem pewna, że gdyby mu nie otworzyć drzwi i tak by niczego nie napsocił. Poza swoimi pluszaczkami, które co jakiś czas muszę regenerować niczego w domu nie niszczy. Nie zdarzyło się to nigdy, nawet, gdy musiał zostać sam na dłużej. Nie płacze, gdy wychodzę do pracy, odprowadza mnie spokojnie wzrokiem, jakby chciał mi powiedzieć „tylko nie bądź tam długo, będę tęsknił”. Witamy się spokojnie na zasadzie „dobrze, że już jesteś, źle mi było bez ciebie, ale-jak widzisz-dałem radę”. Uwielbia głaski, pieszczoty, wszystkie dowody naszej do niego miłości. Doprasza się o nie, ale nienachalnie. Uwielbia nasze wieczory, kiedy wszyscy są już w domu. Zawsze leży wtedy obok mnie, a gdy już przyjdzie na niego pora snu, przygotowuje się do niego zawsze tak samo, wręcz rytualnie, w sposób bardzo zabawny. Idzie do jadalni, gdzie już jest ciemno, „wygrzebuje” w dywanie długo i namiętnie przez siebie tylko zaprojektowane legowisko, po czym, gdy jest już ono „gotowe” schodzi do nas, kładzie się zawsze w tym samym miejscu, na półpiętrze tak, żeby mieć nas na oku i… zasypia. I tak codziennie. A gdy już nadchodzi nasza pora snu muszę mu powiedzieć „idziemy Barutku spać, idź już do łóżeczka” i dopiero wtedy Baruś kładzie się na swoje bardzo duże, wygodne łoże w salonie. Obok niego oczywiście jest legowisko Dianusi. A propos Dianusi… Są bardzo zaprzyjaźnieni. To taka przyjaźń, miłość bez zbędnych słów, tak jak w starym, dobrym małżeństwie „nie pytaj, przecież wiesz, przecież to takie oczywiste”. Wszystko robią razem, choć jakby nieco inaczej. Inaczej również wyrażają swoje emocje . Nasza nieco „autystyczna” sunieczka ( po przejściach) kocha nas wyrażając to głównie swoimi oczkami, swoją wiernością. Baruś okazuje swoje uczucia całym sobą. Ich przywiązanie i oddanie, choć różnie okazywane, są dla nas jednakowo ważne.
Baruś jest zdecydowanym domatorem. Lubi spacery, ale nie są one dla niego życiowym priorytetem (w odróżnieniu od zapotrzebowania na spacery u Dianusi). Wychodzi na spacer chętnie, ale jego wydolność to góra 60 minut, w zależności od dnia. Bywa, że już po ½ godziny chce wracać do domu i całym sobą prosi „ja chcę do domku, wracajmy”... Idzie wtedy wolno, pokłada się i widać, że dalszy spacer to dla niego tylko udręka (bez ekstazy). Początkowo bardzo nas to niepokoiło. Przebadaliśmy go bardzo dokładnie kardiologicznie, miał wykonane również rtg stawów. I nic, na szczęście wszystko ok, jedynie drobna dysplazja, która wg specjalistów nie może mu sprawiać dolegliwości. Jedynym wytłumaczeniem jest niedoczynność jego tarczycy, którą na bieżąco monitorujemy i przywracamy do porządku odpowiednimi dawkami Euthyroksu (obecnie 2xdziennie po 450mcg). Zresztą Barutek swoim całym zachowaniem sam zawsze sygnalizuje, kiedy potrzebna jest korekta dawki jego leku. Umiem już oceniać stan jego tarczycy „na nosa”. Gdy zmienia się jego zachowanie wiem, że musimy skontrolować badania laboratoryjne. Wg zaleceń lekarza długość spacerów dostosowujemy do jego aktualnego stanu. A spacery od zawsze Baruś traktuje jak poważną pracę do wykonania. Widać, że nie są one dla niego relaksem. Jest na nich zawsze bardzo skupiony, węszy, obserwuje napotkane „żyjątka”… Potrafi całymi długimi minutami obserwować nasze lokalne łabędzie, żurawie, kaczki na stawach… ale także ślimaki, myszki polne, szczury wodne… Nie płoszy ich… po prostu uważnie je obserwuje… Jest bardzo skupiony i nawet ganiająca wokół Dianka nie potrafi odwrócić jego uwagi od tego, co aktualnie jest dla niego najważniejsze. Nie przeszkadzam mu, jako, że to jego specyficzne zachowanie uczy również nas jak piękne i ciekawe jest wszystko to, co żyje wokół, a czego na co dzień nie zauważamy. Spotykamy na spacerach również psiaczki. I to zarówno te wolno biegające, które wybyły ze swoich domostw w poszukiwaniu przygód, jak i te, którym towarzyszą ludzie. Barutek mija te psinki z dystansem, chyba że dostaje z naszej strony wyraźny sygnał, że byłoby fajnie, żeby się zapoznał z kolegą (lub koleżanką), bo ten nie ma żadnych niecnych zamiarów.. I wtedy daje wyraz swej psiej radości… Radość swą, w przeuroczy sposób okazuje jednak głównie po powrocie ze spaceru. Mimo, że jest często bardzo zmęczony, zawsze wbiega do ogrodu bardzo radośnie (nareszcie w domku !!!!), sprawdza, czy nic się nie wydarzyło podczas jego nieobecności i dopiero później wchodzi do domu kierując się zawsze, bez żadnego nakazu do brodzika. Uwielbia swój ogród, w nim czuje się spokojnie, bezpiecznie, ale i tu musi czuć, że jestem w pobliżu. Źle czuje się w mieście, przytłacza go zgiełk, hałas, miejski pośpiech. I tu akurat świetnie go rozumiemy. My, z pochodzenia mieszczuchy staliśmy się dawno, dawno temu „wsiokami” i w to nasze „wsiowe” życie nasz Barutek świetnie się wkomponował. Uwielbiamy naszą wieś, nasz ogród i mimo wszelkich niedogodności, które niesie za sobą życie na „za…iu”, nie zamienilibyśmy go już na to „miastowe”. Nasz ogród jest bardzo duży, a Barutek korzysta z niego ile razy chce. Teraz kiedy taras jest jeszcze zamknięty mam cierpliwość go wpuszczać i wypuszczać kiedy tylko o to poprosi. Wiem, że to mało wychowawcze, ale… co mi tam… Uwielbiam go…!
Barutek jest bardzo wrażliwym psem, nie lubi stanowczych poleceń, komend. Zawiesza się wtedy i „robi się smutny”- jak mawia moja wnusia. A więc uczę go wszystkiego co nam potrzebne do naszego wspólnego życia spokojnie mówiąc do niego cały czas, gdy jesteśmy razem. Opisuję mu dokładnie co teraz robimy, co jemy, gdzie idziemy, co widzimy, kogo mijamy na spacerze, dlaczego musimy stać, kiedy mija nas samochód lub rower, opowiadam kogo lub czego szukamy w ogrodzie i tłumaczę dlaczego Dianusia nie chce się teraz z nim bawić. Po prostu cały czas do niego „paplam”. Nie tresuję go (nienawidzę tego słowa), uczę go rozumieć naszą ludzką mowę tak, jak uczy się dziecko mową i swoim zachowaniem. Nie nakazuję mu niczego, po prostu go o coś proszę np. usiądź Barutku, połóż się- kochanie, idź do siebie, poczekaj na mnie, uważaj- jedzie samochód (na tą prośbę Baruś siada i czeka aż samochód przejedzie). Kiedy np. mówię –„teraz myjemy uszka” , Baruś idzie w to miejsce, gdzie zawsze to robimy i kładzie się zawsze z główką odchyloną do tyłu. Na hasło „drugie uszko” przewraca się na drugi bok i z lubością poddaje się moim zabiegom. Niczego od niego nie wymagam, po prostu z nim rozmawiam i wiem, że on doskonale rozumie wszystko to, co chcę mu przekazać. Pewnie fachowcy od wychowania psów skrytykują takie postępowanie, ale w naszej rodzinie (a Baruś przecież to jej członek) nigdy nikt nikomu niczego nie nakazywał, a mimo tego każdy wiedział czego wzajemnie od siebie oczekujemy. Baruś zna swoje miejsce w naszej rodzinie, a my nie mamy żadnej potrzeby okazywania mu jego od nas zależności. Wszyscy jesteśmy od siebie przecież w jakiś sposób zależni, no nie? Nie mam potrzeby „posiadania” psa wykonującego jakieś tam sztuczki, choć wiem, że pewnie by się ich nauczył. Mam natomiast ogromne zapotrzebowanie na czworonożnego przyjaciela, który to zawsze i wszędzie rozumiał będzie, czego od niego chcę i który również mnie przekaże, czego się po mnie spodziewa … I takiego mam… I za każdym razem, kiedy wiem, że wzajemnie się rozumiemy, mocno go chwalę, głaszczę, przytulam. Nie nagradzam go smaczkami, bo Baruś ma „takie ogólne tendencje”, a ponieważ, jak może pamiętacie, jest prezesem Klubu Trzymającego Wagę, stanowisko zobowiązuje go do trzymania figury. A o to, by Baruś przystojniaczkiem, a nie tłuściochem był walczymy bardzo systematycznie, jednak z różnymi efektami. Raz nam lepiej wychodzi, raz gorzej. Przy jego małej aktywności fizycznej to bardzo trudne zadanie. Był na Purinie Pro Plan (łosoś z ryżem) i mimo bardzo dużego reżimu doszedł do 36-37kg. Przeszliśmy teraz na jagnięcinę, zobaczymy…
A propos jego przyjaźni. Opowiem o jego zachowaniu, którego doświadczyliśmy, a które dało nam wiele do myślenia.
Na przełomie roku przeżywaliśmy najgorsze chyba w dotychczasowym naszym zawodowym życiu chwile. Wielkie emocje, zawodowe etyczne rozterki. Złość mieszająca się z bezsilnością, upokorzenie, zwątpienie, bezradność wobec podłości niby-autorytetów…, zawód jaki sprawili niektórzy przyjaciele… Atmosfera w domu była bardzo przygnębiająca. Odechciewało nam się wracać do zawodu mimo, że poświęciliśmy mu kilkadziesiąt mozolnie i uczciwie przepracowanych lat. Było strasznie…. W domu było po prostu smutno. Nie było żadnych podniesionych głosów… Była depresja, cicha, rozpaczliwa bezsilność… Mnóstwo telefonów, oczekiwanie…
W tych dniach Baruś był, ale jakoby go nie było. Zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle. Na co dzień doprasza się (choć nienachalnie) okazywania mu naszych uczuć, w tych dniach jednak podchodził do nas, przytulał się delikatnie i odchodził. Niczego od nas nie chciał, nie upominał się o jedzenie, nie przypominał o spacerze, o chęci wyjścia do ogrodu… Po prostu był. Nie zapomnimy nigdy sposobu, w jaki w tych dniach się do nas przytulał… Delikatnie kładł główkę na kolanach, chwilę ją tak potrzymał i … odchodził. Tak jakby chciał mówić nam „jestem tu, wszystko będzie dobrze, zobaczycie”… Jak nie kochać takiego psa?
I znów pewnie dla znawców psich zachowań było to jakieś oczywiste psie zachowanie, dla nas jednak był to zadziwiający, wzruszający dowód absolutnej umiejętności komunikowania się psa z nami - ludzkimi „ przemądrzałkami”, którym to wydaje się, że wszystko już wiemy o psich możliwościach. Żaden poprzedni nasz pies nie „rozmawiał” z nami w ten sposób, choć wszystkie one, tak nam się wydaje, były bardzo mądre…
Nasz Barutek jest dla nas wyjątkowym psem. Myślę, że jesteśmy szczęściarzami, że to właśnie nas zapytał, czy może zostać z nami „na wciąż”. Chyba się troszkę rozkleiłam, wybaczcie…
Wiem, że nie jest to miejsce na takie długie wywody, że preferuje się tu krótkie informacje o tym, co aktualnie u psa się dzieje. No cóż… Ja już tak mam, nie umiem o moim Barusiu tak krótko. Pewnie to też kwestia wieku i czasów… kiedyś pisało się listy, teraz pisze się sms-y. Nie mówię, że jest gorzej. Jest inaczej. Wybaczcie zatem, że nie było sms-ka…
Następny raz, jeśli pozwolicie, opowiem o dwójce nowych przyjaciół Barusia. Zaprosiliśmy bowiem do naszego życia kocie rodzeństwo, skazane przez człowieka na śmierć głodową. Przyszły do nas jako ok. 1,5 miesięczne głodne, zapchlone, zarobaczone kociaczki. Mają już prawie 5 miesięcy, są zdrowe, śliczne i bardzo zaprzyjaźnione z Barutkiem. Zuzia i Ziutek , a właściwie Franio 2. Ale o nich w następnej wolnej chwili…
Wybaczcie, straszna ze mnie gaduła…..
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Warna 
ADMINISTRATORWarna


Wiek: 60
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 24658
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-22, 11:12   

Grażynko, kto powiedział, że wolimy krótkie informacje. My czekamy na każde, jedni piszą piękne, długie eseje, inni wolą napisać 3 zdania. Dla nas ważne jest, żebyśmy mieli informacje o psach, bo wbrew temu, co niektórzy myślą, u nas w sercach wszystkie te psy zostawiają coś z siebie. Nie sposób zapomnieć te psy, które szukały nowego domu.
Twoje opowiadania są przepiękne i wiesz, że je kochamy. W ostatnich dniach już bardzo o Was myślałam zastanawiając się czemu nie piszesz, bo kiedyś te opowiadania pojawiały się znacznie częściej. Pamiętaj, że zawsze na nie czekamy. :-)
_________________
Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
 
 
 
Milena i Kosmo 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 35
Dołączyła: 18 Lis 2012
Posty: 3505
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-02-22, 18:51   

Grażyna i Bari napisał/a:

Natomiast tego, że uwielbiam go głaskać , przytulać i wchłaniać w siebie namiętnie zapach jego lśniącej, pachnącej sierści nie ujawnię, bo może jawić się będę jakimś „zbokiem”. Bo czy to nie zboczenie, jeśli uwielbia się również zapach uszu swojego psa?


... uff to znaczy, że nie tylko ja mam taki "zboczenie" ;-D

Grażyna i Bari napisał/a:
Idzie do jadalni, gdzie już jest ciemno, „wygrzebuje” w dywanie długo i namiętnie przez siebie tylko zaprojektowane legowisko


... o Matko! a myślałam, że tylko nasz ma ten zadziwiający zwyczaj wygrzebywania sobie miejsca do snu (czy to dywan czy panele), w którym finalnie pacnie tyłkiem i zaśnie ;]

Jeśli chodzi o mnie, Twój wpis sprawił mi bardzo dużo przyjemności w ten niedzielny wieczór ;) w natłoku dnia, przykrych wieści jakie nas bombardują, bardzo miło jest o waszym szczęśliwym (już teraz) kocio-psiowym życiu poczytać ;)
 
 
Calineczka 


Wiek: 49
Dołączyła: 11 Lut 2014
Posty: 370
Skąd: Chorzow
Wysłany: 2015-02-23, 17:35   

Piękny wpis, bardzo się wzruszyłam bo jak go czytałam to moja Abi bardzo podobna jest do Barutka w swoich zachowaniach 😊 to piękne, ze ktoś potrafi tak pisać o swoim psim przyjacielu ❤️🐾❤️🐾❤️🐾 zyczymy samych cudownych chwil spędzonych razem
_________________
Ania Grzegorz i Abi
 
 
Kamila i Oskar 
WARTA GOLDENA

Wiek: 45
Dołączyła: 19 Maj 2011
Posty: 7072
Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2015-02-25, 08:15   

Pani Graznko czemu Pani tak uważa
Milena i Kosmo napisał/a:
Grażyna i Bari napisał/a:

Natomiast tego, że uwielbiam go głaskać , przytulać i wchłaniać w siebie namiętnie zapach jego lśniącej, pachnącej sierści nie ujawnię, bo może jawić się będę jakimś „zbokiem”. Bo czy to nie zboczenie, jeśli uwielbia się również zapach uszu swojego psa?


... uff to znaczy, że nie tylko ja mam taki "zboczenie" ;-D

- ja myślę ,że znajdzie sie tu więcej takich "zboków" (a zapach łapek :roll: ) :rotfl:
Pani Grażynko chyba trzeba otworzyć nowy klubik- prezesem będzie Bari, bo przecież doświadczenie na takim stanowisku już ma ;-)
Czekamy na zdjęcia
_________________
Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
  
 
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2015-08-13, 11:49   

Uwaga! Znów będzie długo, ale nie było nas tu kilka miesięcy, więc niech mi będzie wolno…
Minęły 2 lata odkąd Baruś wszedł do naszej rodziny. Przyszedł, pokochał, rozkochał… i został.
I wydawać by się mogło, że to tylko kolejny nasz pies, kolejny, bo przecież psy były w naszym domu od zawsze. Z Barusiem jest jednak inaczej. To pierwszy nasz TAKI pies! Barutek zmusza do refleksji.
I tymi właśnie przemyśleniami i obserwacjami chcę się teraz podzielić.
Chodząca miłość, bezwzględne posłuszeństwo i bezwarunkowe oddanie . To krótka charakterystyka Bariego. Kocha całym sobą, swoim uśmiechem, radością, czasem swoim smutkiem. Miłość ma wpisaną w swoje oczy, w swój pyszczek, w całe swoje ciałko. Kocha wszystkich ludzi, choć wobec niektórych zachowuje dystans. Uwielbia też zwierzęta każdego gatunku i rasy, traktując to swoje uczucie do nich za tak naturalne, że wcale nie muszę go prosić, by zostawił w spokoju np. jeża, kreta, mysz, ptaka, czy jaszczurkę. Dla niego to oczywiste, że wszystkie „żyjątka” to przyjaciele i można, a wręcz należy je spokojnie obserwować.
Kilka miesięcy temu syn adoptował amstaffa po strasznych przejściach. Nie znaliśmy tej rasy, ale nie mogliśmy psinki zostawić … Jedna z opiekunek zasiała nam wątpliwość, że akurat amstaffy i goldeny nie specjalnie muszą sobie przypaść do gustu. Tym bardziej psy. Ja jednak wierzyłam w Barusia. Wiedziałam, że on nauczy Leosia (tak nazwaliśmy naszego nowego domownika) spokoju, miłości
i przekona go, że z nami może czuć się bezpiecznie. Nie zawiodłam się. Panowie są mocno zaprzyjaźnionymi kumplami, Baruś ma kompana do zabaw piłką, patykami i do przeciągania liny (Dianusia rzadko ma na zabawy ochotę) i co dziwi wszystkich, nauczył również Leosia zabawy pluszaczkami, czego nikt akurat po tym psie nie mógł się spodziewać. Baruś dzieli się swoimi zabawkami podpowiadając Leosiowi, który z pluszaczków dziś akurat byłby dla niego najfajniejszy do „mamlania”. Cudnie jest na nich patrzeć…
Opisywałam kiedyś o tym, jak adoptowaliśmy malutkiego, porzuconego kotka Frania. Baruś go uwielbiał. Uczył go życia z nami, czystości, jedzenia, spania w swoim legowisku… Długo by opowiadać… Niestety dane nam było tylko kilka miesięcy… Choroba nie dała szans ani jemu, ani nam. Franuś odszedł.
Ma swoje miejsce, swój kamień w naszym ogrodzie i posadzoną obok trzmielinę. Baruś, na hasło „idziemy do Frania” biegł na przełaj ogrodu i bezbłędnie wybierał miejsce „frankowe”. To bardzo wzruszające…Piszę w czasie przeszłym, bo stała się rzecz dziwna. Po bezwzględnie przestrzeganej przez nas półrocznej przerwie w obecności kota w naszym domu (tak zalecił weterynarz ze względu na chorobę Frania) los zrządził, że w pilnej potrzebie znalazły się malutkie kocięta, porzucone przez matkę i ludzi. Udało nam się złapać 2 i … zostały z nami. Zuzia i Ziutek. Malutkie, głodne, zapchlone, zarobaczone i bardzo, bardzo wystraszone. Umaszczenia „frankowego”, czyli bure, pręgowane. Zadbałam o stan fizyczny, a nad psychiką któż inny mógłby pracować, jak nie nasz kochany Baruś? Matkował, ”ojcował”, uczył nowego życia. I stało się coś dziwnego… Na hasło „idziemy do Franusia” Baruś zaczął szukać nie kamienia, ale małego Ziuteczka. To było niesamowite. Czyżby zapomniał o swoim przyjacielu, czy odnalazł go znów w tym małym bardzo podobnym kotku? Nie wiem, ale zmieniłam imię Ziutkowi na Franio II, tak by Barutkowi ułatwić sprawę i nie mącić mu w główce. Mamy zatem Frania i Zuzię i ich dużego kochającego tatę Bariego. Kotki mają już 8 miesięcy, są piękne, czyściutkie, bardzo przytulaśne i bardzo domowe, choć do woli korzystają z dobrodziejstw ogrodu. Kiedy ich nie ma dłużej proszę Barutka „idź po kicie” i on, w sobie tylko znany sposób, wraca z nimi. Nie wiem jak je znajduje, jak nawołuje… Zawsze kiedy wychodzi w ich poszukiwaniu, nawet kiedy baraszkują za płotem w polach, wracają wszyscy razem. A Franio jest z usposobienia całym goldenem i to „barutkowym”. Baruś nauczył go przytulania, miziania, łaszenia się całym sobą i o każdej porze dnia. Nauczył go również, że mycie pod bieżącą wodą (jeśli taka jest wola pani, bo jest się „uszlajanym”) nie jest takie straszne, że fajnie wręcz jest jak pani obcina pazurki i myje uszy i szczotkuje… Nie mieliśmy nigdy takiego goldeniastego kota i wiemy, że to zasługa Barutka. Zuzinka jest charakterną kociczką, niestety znoszącą do domu myszy i niestety czasem też ptaszki (o zgrozo!!!), ale może uda się Barutkowi ją kiedyś oduczyć tego procederu. Na razie Baruś cierpliwie wynosi myszy z domu i zanosi w miejsce, skąd sprząta je pan.
Dużo by można opowiadać o naszym Barutku. Gdyby tak ten czas był z gumy… Jeszcze tylko powiem w skrócie(?), że Baruś jest psem bardzo spokojnym, zrównoważonym, wręcz melancholijnym, nieco nieśmiałym, powiedziałabym, że czasem wręcz wstydliwym …I absolutnie posłusznym. Nie było ani jednego polecenia, którego Baruś by nie wykonał ( na początku nie wchodził po schodach i raz podkopał się pod płotem, ale tego nie biorę pod uwagę, to było w pierwszym tygodniu pobytu w naszym domu). Jest jak grzeczny, ułożony młodzieniec, który posłuszeństwo ma gdzieś głęboko zakodowane. Nadal nasz golden nie przepada za wodą, łapki moczy tak, żeby właściwie zostały suche. A już brudna woda, kałuża, błoto? Ależ skąd !!! Nasz panicz niestety (a może stety) jest wręcz pruderyjnym czyściochem. Nadal też dłuższe spacery nie napawają go wielkim entuzjazmem. Góra
40 min, potem to już wielka udręka, bez śladu ekstazy. Przebadaliśmy go ortopedycznie i kardiologicznie… i nic !!! Całe szczęście . Widać ten typ tak ma. Dostosowujemy zatem spacery do jego potrzeb i możliwości. Za to uwielbia swój ogród, tu czuje się najlepiej. Zna tu każdą roślinkę, każde żyjątko, każdy kącik i widać jaki jest w nim szczęśliwy.
Baruś ma też swoje codzienne nawyki i bardzo pilnie ich przestrzega. Jedzenie, spanie, zabawa, spacer, „dobranocka”- wszystko o jego porze. Sam też przypomina mi o lekarstwach, przychodząc
o określonej porze pod szafkę, na której leżą jego tarczycowe tableteczki. Nie ma mowy, żebym zapomniała. Wieczorem, tuż przed snem przynosi sobie ze spiżarki (w czasie naszej kolacji)
marchewkę, albo jabłuszko, pietruszkę czy sałatę -sam sobie wybiera na co ma ochotę- i kładzie mi na kolana, żeby mu obrać i ewentualnie pokroić. To już taki wieczorny rytuał. A do spania zawsze wybiera ze swojego pluszaczkowego koszyczka jakąś maskotkę na noc, najczęściej ostatnio jest to małpka.
Nigdy nie jest natrętny przy naszych posiłkach i choć ślinka leje mu się z pyszczka wartkim strumieniem, leży obok i nie podchodzi do stołu. Patrzy tylko na nas swoimi cielęcymi oczkami, ale wie, że je się tylko ze swojej miseczki…. Nadal nie lubi kanap, foteli, łóżek… Za to uwielbia leżeć wszędzie tam, gdzie akurat moja stopa i mocno się do nie przytulać.
Zdrowotnie, nasz Barutek jest wyrównany. Tarczycy pilnujemy solennie. Teraz jest na dawce 450mcg rano i 425mcg Euthyroxu wieczorem. Waży 35 kg, ale podchodził już pod 39kg (!!!) i w żaden sposób nie mogłam sobie z tym dać rady. Barutek jednak, jako Prezes Klubu Trzymających Wagę (pamiętacie?) był tak zdyscyplinowany, że w końcu po zmianie karmy na jagnięcinę z ryżem light z Puriny udało nam się osiągnąć zamierzony cel. Mocno kibicowałam Barutkowi i dla solidarności zrzuciłam również parę zbędnych kilogramów, a więc mamy jeszcze, jako klubowicze spore rezerwy…
Okresowo pojawiają się u Barutka zmiany skórne i zupełnie nie wiemy z czym je wiązać. Czasem wymagają solidnego przeleczenia antybiotykiem, ale nasz grzeczny chłopczyk zjada tabletki bez najmniejszego problemu i znów skóra wraca do normy.
I czyż nie jest to pies ideał ??? I czy można go nie uwielbiać ?
Już nie pamiętam jak to było bez niego… On jest chyba od zawsze…
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Kamila i Oskar 
WARTA GOLDENA

Wiek: 45
Dołączyła: 19 Maj 2011
Posty: 7072
Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2015-08-13, 12:17   

Pies ideał Wam się trafił, a może po prostu to on idealnie trafił do cudownego domku i nie chce nikogo zawieść? :)
Pieknie napisane, jak zawsze,ale i zdjęcia Barusia kocitatusia, nauczuciela by się przydały :-D
_________________
Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
 
 
 
Warna 
ADMINISTRATORWarna


Wiek: 60
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 24658
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-08-13, 15:15   

Wzruszające. :-)
_________________
Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
 
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2017-02-11, 17:04   

Dzień dobry wszystkim "starym" i nowym.
Dawno nas tu nie było, ale to nic. Czas leci, pesel stoi, my ciągle młodzi...
Przeczytałam kilka ostatnich moich "krótkich" opowieści o Barutku i z wielkim wzruszeniem stwierdzam, że to moje kochanie jest jeszcze bardziej kochane, jeszcze mądrzejsze i jeszcze bardziej "mojsze", o ile w ogóle to jest możliwe. Uwielbiamy Go i życzymy wszystkim "złotkom" takiego uczucia.
Całujemy wszystkich i jeśli uda mi się przywrócić umiejętność wklejania zdjęć ( z góry wiem, że wyczyn to będzie nie lada) to pochwalimy się najnowszymi :lol:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Aga_TRuficzkowa 
WARTA GOLDENA

Wiek: 52
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 6740
Skąd: Siedlce
Wysłany: 2017-02-12, 17:41   

Pani Grażynko, ale nas na tak długo opuszczać to nie wolno;-) Każy z utęsknieniem zawsze czeka na wspaniałe opowieści Barutkowej rodzinki, mi osobiście bardzo, bardzo tych opowieści brakuję, więc proszę nas już nie opuszczać na tak długo;-)
_________________
Aga&Trufla&Rufi
 
 
Milena i Kosmo 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 35
Dołączyła: 18 Lis 2012
Posty: 3505
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-07, 00:11   

Czekamy z utęsknieniem kolejnej opowieści o Barim, koniecznie! :mrgreen:
_________________
Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
 
 
Kasia i Furias 
WARTA GOLDENA

Dołączyła: 08 Sty 2018
Posty: 1784
Skąd: Łódź
Wysłany: 2018-05-02, 12:43   

Takie wiadomości miło dostawać;) Zdjęcia będą wkrótce dosłane.


"Dzień dobry !!!!!!!

Miło mi (nam) słyszeć !

Baruś nie stracił nic ze swojej urody, ze swojej miłości, oddaniu, czułości.....

Nie uronił nic ze swojego pięknego "jestestwa" !!!!!!!!!

Jest kochany, uwielbiany i tym samym nas obdarza !

Poza Dianusią, ma od 1,5 roku nowego braciszka (również po przejściach) - amstaffa, psa cudnego charakteru....

Kochają się bardzo....Cała nasza przysposobiona trójka...

No i jeszcze 2 przysposobione kicie (rodzeństwo).....

Psio-kocio RODZINKA !!!!!!

Wiem, że to małe wytłumaczenie, ale brak kontaktu to TYLKO (a może AŻ) brak czasu !

Przyziemne, prawda ? Ale niestety prawdziwe !

Pozdrawiamy serdecznie WSZYSTKICH !!!!!!!!

Grażyna Srokosz
Chyba zapomniałam już jak się wkleja zdjęcia !?!?"
 
 
Nanka i Beza 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 34
Dołączyła: 02 Mar 2017
Posty: 3577
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2018-05-10, 18:11   

ze zdjęciami pomożemy!
super, że cała rodzina szczęśliwa i że nadal ratujecie futrzaki i dajecie im dach nad głową i kochający dom! :serce:
_________________
'Wszystko to, co człowiek zwierzęciu wyrządził, spadnie z powrotem na człowieka.'
Pitagoras
 
 
rodzina Zeldy 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 58
Dołączyła: 25 Sie 2018
Posty: 220
Skąd: Kruszyn Krajeński
Wysłany: 2019-06-21, 13:25   

Dzisiejsza informacja od Pani Grażyny:

"Dzień dobry !
Baruś jest najładniejszym, najmądrzejszym, naj....,naj...( i tu następują wszystkie zwrotki hymnu pochwalnego na jego cześć), Oczywiście uwielbianym, podziwianym, niezbędnym do codziennego życia....
I co jeszcze można napisać o TAKIM PSIE ???? Zdrowy, bezproblemowy. Kochający wszystkich za nic....
Jesteśmy RAZEM.

W domu, z braciszkiek , również adoptowanym.....


W całej krasie...w górskim domku...



Pozdrawiamy wszystkie Ciocie❤"
_________________
Wiesia, Piotr i Zelda :)
 
 
Angelika i Spike 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 30
Dołączyła: 17 Lut 2016
Posty: 14638
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2019-07-01, 14:01   

super fotki:)
_________________
Nowy dom Spajkusia od '16 ;-)
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
 
 
Warna 
ADMINISTRATORWarna


Wiek: 60
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 24658
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-07-01, 14:44   

Naprawdę piękny! :serce:
_________________
Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
 
 
 
Asia+Kudłacze 
WARTA GOLDENA

Wiek: 35
Dołączyła: 19 Wrz 2018
Posty: 1192
Skąd: Ignalin
Wysłany: 2020-11-22, 11:25   

Pani Grażynka napisała maila i załączyła obszerne refleksje o wspólnym życiu z Barutkiem <3

"Bari, Baruś, Barutek, Bułeczka……I jeszcze sto tysięcy słów, które są moim, naszym wyznaniem „kocham Cię, kochanie moje….kocham Cię, a kochanie moje jest jak………”.
Powiedzieć, że Baruś jest członkiem naszej rodziny to powiedzieć rzecz tak oczywistą, że aż zbędną do powtarzania. Baruś jest naszym DOBREM rodzinnym, naszym skarbem, naszym WSZYSTKIM. Nikt z nas nie pamięta, jak było przed nim i nie myślimy o tym jak będzie po. On po prostu JEST.
Trudno wyobrazić sobie większy magazyn miłości i jej okazywania, oddania, szczerości, dobroci i takiej prawdziwej umiejętności odczytywania naszych uczuć, emocji.
Baruś jest psem idealnym i doskonale wpisanym w charakter naszej rodziny. Myślę, że los zesłał nam dokładnie takiego psa, przyjaciela, jaki w sposób całkowity spełnia nasze oczekiwania.
A więc jaki jest nasz Baruś ?
Ma 10 (dopiero) lat, co w sposób idealny komponuje z naszymi peselami. Z usposobienia nie jest typowym goldenem. Od początku był bardzo zrównoważonym młodzieńcem, teraz już dojrzałym „panem”, który ponad wszystko dba o swoją czystość. NIGDY nie znosił brudnych łapek, czy brzuszka, omijał zatem kałuże i brudne drogi szerokim łukiem. Jeśli się nie dało ominąć, to po prostu nie szedł dalej, siadał patrząc na nas błagalnym wzrokiem (no zróbcie coś z tym, proszę). Wybieraliśmy więc na spacery „czyste” miejsca, żeby Baruś miał pełen komfort. Nigdy nie przepadał za dłuższymi spacerami. Szczęście dają mu 30-40 minutowe spacery (teraz już max.30), ale takie, na których nikt nie przeszkadza mu w rozmowach z robaczkami, myszkami polnym, jeżami….Mamy swoje zaciszne miejsca leśne i nadwodne. Baruś siada na brzegu i obserwuje łabędzie, kaczki, gęsi… Nigdy nie wszedł do stawu, do żadnego płyciutkiego bajorka, do strumyczka…nawet mocno zachęcany…. Uwielbia jednak swój duży ogród, to jest jego miejsce na ziemi. Zna każdy najmniejszy kącik, choć ogród jest bardzo duży, wie, gdzie śpią jeże, nie opróżnia nigdy ich pojemników z wodą. Wie, gdzie najczęściej przychodzą po orzeszki wiewiórki, wie, gdzie mieszkają myszki i krety…. To jest jego świat.
Ale…? Ale lubi tam być wtedy, gdy my tam jesteśmy. Kiedy wracamy do domu, Baruś, mimo namów, żeby został jeszcze, zawsze wraca do domu. Może zostać na tarasie, ale zawsze gdzieś obok nas.
Jest piecuchem, lubi ciepełko, takie domowe, rodzinne przede wszystkim. Potrzebuje naszej obecności, ale nie ma żadnego problemu z pozostaniem w domu, kiedy idziemy do pracy lub nawet jedziemy gdzieś na kilka godzin. Zastajemy go zawsze w tym samym miejscu, naprzeciw drzwi i ZAWSZE z maskotką w pyszczku. Tak zresztą wita każdego naszego gościa, maskotka jest jednak dobierana zawsze wg jemu tylko znanych kryteriów.
Nasz Barutek urodził się i perwsze 2 lata swojego życia spędził na dalekiej podlubelskiej wsi, pod lasem….Swoje spanko miał w dołku pod sosenką…stamtąd zabraliśmy tę kupkę nieszczęścia o wadze 23 kg. Może dlatego NIGDY nie chciał (nawet zachęcany) wejść do łóżka, na kanapę, na fotel. Ma swoje duże, wygodne legowisko, ale tam kładzie się tylko na noc. W ciągu dnia jest zawsze obok nas, ale tak, żeby broń Boże nie przeszkadzać. Baruś nie wejdzie do legowiska kiedy nie jest ładnie pościelone. Kocyk musi być równiutki, czysty, poduszeczki na swoim miejscu….Dbamy o to bardzo !
Barutek ma w domu swoich kumpli. Jest ukochana jego kumpelka Dianusia (kundelka po strasznych przejściach), jest adoptowany, przekochany amstafek Leoś (również po przejściach), są 3 kotki, bliźniaki Zuzia i Franek, piękne bure dachowce, uratowane przed śmiercią głodową i od 1,5 roku kociątko zgarnięte z drogi, połamane, powypadkowe, które było skazane na śmierć – Marcyś.
Ten ostatni właściwie wypielęgnowany z pomocą Barutka, który nie odstępował leżącego długimi dniami kotka i pomagający mi w jego rehabilitacji. Baruś również uczył go później poruszania się po ogrodzie, zaznajamiał ze swoimi tajnymi miejscami i uczył powrotu do domu, kiedy „matka” wołała na jedzonko….
Jest nas zatem spora gromadka i każdy ma w naszej rodzinie swoje miejsce. Niewątpliwie cichy nadzór nad czworonogami sprawuje dobry tata Bari, ale jego nadzór jest dyskretny. On, jak dobry ojciec, wychowuje przez swój przykład.
Baruś jest nadzorowany zdrowotnie na bieżąco. Ma niedoczynność tarczycy, spożywa sobie grzecznie 2 x dziennie Euthyrox (sam się upomina o leki podchodząc o okreśłonej godzinie do szafki z lekami) Początkowo myślałam, że jego „stateczne” usposobienie jest wynikiem tej leniwej tarczycy. Był również przebadany dokładnie kardiologicznie i ortopedycznie. Nikt nie wiąże jego sposobu bycia z jakimiś odchyleniami zdrowotnym. On po prostu TAKI JEST. Zrównoważony, kochający całym sobą swoją rodzinę i cały świat, którego granice sam sobie wyznaczył.
Gdyby ktoś zapytał mnie kim jest dla mnie ten pies, odpowiedziałabym po prostu: WSZYSTKIM!"
_________________
Tosia/Prezes/Leon/Bruno/Niunia

Tofik za TM...
 
 
Asia+Kudłacze 
WARTA GOLDENA

Wiek: 35
Dołączyła: 19 Wrz 2018
Posty: 1192
Skąd: Ignalin
Wysłany: 2020-11-22, 12:11   

Zdjęcia też są - całej kudłatej rodzinki :)

SAVE_20201122_112608.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 233.22 KB

SAVE_20201122_112652.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 211.29 KB

SAVE_20201122_112637.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 164.31 KB

SAVE_20201122_112631.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 157.83 KB

SAVE_20201122_112625.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 223.37 KB

SAVE_20201122_112620.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 183.17 KB

SAVE_20201122_112615.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 168.08 KB

IMG_20201122_112807.jpg
Plik ściągnięto 7141 raz(y) 231.14 KB

_________________
Tosia/Prezes/Leon/Bruno/Niunia

Tofik za TM...
 
 
Warna 
ADMINISTRATORWarna


Wiek: 60
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 24658
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-11-22, 16:07   

Kocham czytać Twoje opowiadania, tak mało ostatnio piszesz. :serce:
_________________
Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
 
 
 
Aga_TRuficzkowa 
WARTA GOLDENA

Wiek: 52
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 6740
Skąd: Siedlce
Wysłany: 2020-11-22, 21:49   

Jak mi brakowało tych opowieści, pamiętam czasy, kiedy pojawiały się tutaj bardzo regularnie, kazdy z członków forum z niecierpliwością na nie czekał, dobrze że wróciiście !!!
_________________
Aga&Trufla&Rufi
 
 
Enka_Arka_Sanka 
WARTA GOLDENA

Wiek: 33
Dołączyła: 25 Sty 2023
Posty: 220
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2023-03-18, 18:42   

Z ogromnym smutkiem informujemy, że kilka dni temu Baruś pobiegł za Tęczowy Most :-(
_________________
Enka_i_piesełki
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Support forum phpbb by phpBB3 Assistant