Dziękujemy za rady i podpowiedzi- wczoraj po 3 spacerze, nawet bez sikania, poddaliśmy się i pozbyli kołnierza. Pomogło . Dzisiaj rano ściągnęłam kołnierz do śniadania i nie zdążyłam się nawet schylić z miską, już łapa drapie ranę do krwi.
Nie można Ptysia z oka spuścić na moment- rana swędzi (przemywam ją rivanolem), nie potrafi nad tym zapanować.
Antybiotyk i osłonę na żołądek zjada ze smakiem ukryte w szyneczce .
Tak więc pozbywamy się kołnierza wyłącznie na czas na spacerów i do jedzenia. Poza tym jest okropnie marudny, jak 3 latek z katarem- snuje się, mruczy pod nosem z przekąsem, energia spadła do minimum
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-11-26, 20:21
Uuuuu, jaka obrażona mina
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
W tym obłędzie związanym z wynalezieniem guza, zapomniałam o najważniejszym .
Ptyś, co na własne oczy widziała MiSiA na smyczy prowadzi się "niezwykle porywczo". Spacery to wieczna udręka, no chyba, że biega bez smyczy po parku- wtedy Las Vegas!
Zakupiłam szelki, zwykłe, czarne ze smyczą - pomyślałam kolejne doświadczenie, nie mamy nic do stracenia.
I stał się cud!!!!!
Znalazłam na Ptysia haka W szelkach prowadzi się dostojnie, nie ciągnie!!! Chodzi z gracją, no cała rodzina przecierała oczy ze zdziwienia, nie wierzyła, dopóki sami nie spróbowali.
Moglabym napisać, zamienili mi psa
Tak, że skutecznie poskromiłam ciągnięcie w rowy i krzaki i szelki okazały się lekiem na całe zło.
Ps. Wróciliśmy ze spaceru, rzecz jasna bez kołnierza. Ależ radość i energia, nawet z małym pieskiem poskakał a teraz leży pod moim czujnym okiem i chrapie.
Ptysiowa rana po wycięciu guza wygojona. Dostaliśmy wczoraj wyniki badania histopatologicznego, niestety koszmarne.
Rozpoznanie: Mastocytoma cutis. Nowotwór złośliwy.
Lekarze pocieszają, że zmiana została usunięta na tyle wcześnie i w całości oraz z marginesem, że bardzo źle być nie powinno.
To paskudztwo ma tenedencję do odrastania w tym samym miejscu, więc trzeba je jeszcze baczniej obserwować i sprawdzać również po całym, Ptysiowym ciele, czy nie rosną kolejne guzy.
Niejednoznaczne wyniki krwi teraz już dają jasny obraz sytuacji.
Ptysiek nie stracił na energii, ale nas takie wieści dobiły...
Wiek: 36 Dołączyła: 07 Sie 2013 Posty: 521 Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2013-12-11, 20:09
Współczuję Wam bardzo, ale jednocześnie jestem dobrej myśli. Bądźcie dzielni, a na pewno się uda
_________________ "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24669 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-11, 20:19
Mastocytoma to nowotwór złośliwy, to prawda, ale nie jest bardzo inwazyjny. Moja Beza go miała i Nero też. Rzeczywiście odrasta, ale trzeba wtedy znów usuwać i zazwyczaj daje to dobre wyniki. My usuwaliśmy Nerusiowi w lutym, a teraz ma znów małego pypcia (wielkości kleszcza) na łapce i znów będziemy się paskudztwa pozbywać. Trzeba po prostu często psiaka głaskać i miziać i wyczuwać wszelkie narośle od razu konsultując z wetem.
Onkolog poradził mi również branie SELENU, Vit. E i Echinadee Ratiofarm. To ponoć działa na wzmocnienie organizmu i działa przeciw rakowo.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Nie zamartwiajcie się. Jedna z naszych suń - Pegi (owczarek szkocki) była operowana z powodu tego nowotworu w wieku 6 lat. Przeżyła 13 lat bez żadnej wznowy, w bardzo dobrej kondycji. Umarła z innego powodu - była stareńka, nie widziała już, nie słyszała, weszła pod samochód męża, wyjeżdżającego z garażu... Uważajcie na Ptysia, jak już będzie bardzo, bardzo stary... Bo teraz napewno poradzi sobie z chorobą. Trzymajcie się, nowotwór to nie koniec świata, tą bestię można oswoić
_________________ "Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-12-11, 21:17
Ja się nie wypowiem na temat nowotworu, bo się nie znam, ale przesyłamy życzenia duuuużej ilości zdrówka dla Ptysia
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-14, 22:59
Najważniejsze, że wiecie, że musicie być czujni. Głaszczecie Ptyśka na pewno na tyle często, że szybko wychwycicie zmianę (o ile się w ogóle pojawi). Przesyłamy duuuuużo ciepełka i dobrych myśli!
Witam Wszystkich po dłuższej przerwie.
Sylwester dla Ptysia niestraszny był, trochę latał po domu o północy, ale bez wielkich emocji.
Zrobił się z Niego wielki Pan Trochę okrzepł, wydoroślał (pomijając fakt kąpieli w przydrożnym rowie przy - 4 stopniach, kiedy pojechaliśmy do Kliniki w Myślenicach na badania kontrolne w styczniu)
Krew badamy Ptysiowi co miesiąc, ze względu na tego wyciętego guza, na razie Dr Ingarden uspokaja, że lekkie odchylenia od normy są jednak w normie.
Ptysiek czuje się w klinice nadzwyczaj pewnie, do tego stopnia, że wchodzi bez pardonu do recepcji albo staje na dwóch łapach na biurku i domaga się ciastka. Na ten czas od wycięcia guza (grudzień), nie pojawiły się nowe, na szczęście. "Zajadamy" psiaka od święta wątróbką, marchewką, kurczakiem gotowanym, otrębami, żurawiną i Jego ulubionymi smakołykami.
Mróz Mu nie straszny, zaspy rozpędza w mig a morda Mu się śmieje non stop.
Ma swoje ukochane przytulaki - najbardziej lubi pluszowe króliki Do końca tygodnia wrzucimy nowe zdjęcia Ptysiowego Paniska.
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-01-29, 23:00
No to same dobre informacje Czekamy teraz na zdjęcia.
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Ooop dziękujemy za te wspaniałe wieści Niezmiernie się cieszę że zdrowotnie jest dobrze, i oby tak dalej. A o zdjęcia bezwzględnie poproszę, bo już się stęskniłam za tym cudnym pysiem- ptysiem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum