Wiek: 40 Dołączyła: 01 Paź 2013 Posty: 73 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-02, 18:30
Wiosna za oknem a wraz z powiewem wiosny misie budzą się z zimowego snu. I w Lüvim obudziła się natura kopacza u nas na polu za blokami żyje mnóstwo myszek polnych i kretów więc jest do czego się dokopywać.
Patyki też okazują się być fajne.
Lüvi ma też za sobą pierwszą u nas kąpiel. Zniósł ją bardzo dzielnie i spokojnie.
Apetyt dopisuje, głuchota spacerowa w normie Lüvek jest bardzo spokojnym, posłusznym i uśmiechniętym psiakiem. Coraz częściej przychodzi się przytulać
Wiek: 36 Dołączyła: 07 Sie 2013 Posty: 521 Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2014-03-02, 20:08
Ja nie moge wchodzic do Waszego watku, bo mnie tesknota zzera. Luvi jest cudny, rudy i ma przepiekny skret futra.
_________________ "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
Wiek: 40 Dołączyła: 01 Paź 2013 Posty: 73 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-06, 20:06
Jestem bardzo dumna z Lüviego Pierwszy raz dzisiaj bawił się z goldenią siostrą Lilu. Przeważnie ponieważ Lüvek słabo reaguje na inne psy nie mamy okazji doprowadzić do bliższego spotkania bo inni właściciele najczęściej zabierają swoje psiaki. Mąż dzisiaj spotkał na spacerze Lilu właśnie i pani właścicielka najpierw Lüvcia wygłaskała, potem dała mu powąchać jej smycz a potem się obwąchali i bawili. Michał relacjonował ze Pańcia Lilu z bardzo dobrym podejściem a Lilu super grzeczna, nawet nie drgnęła na zaczepki. Oby więcej takich właścicieli którzy nie uciekają przed nami
Wiek: 36 Dołączyła: 07 Sie 2013 Posty: 521 Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2014-03-07, 11:22
Nati i Luvi napisał/a:
pani właścicielka najpierw Lüvcia wygłaskała, potem dała mu powąchać jej smycz a potem się obwąchali i bawili.
o widzisz, a ja nigdy nie obwąchiwałam innych psów na spacerze, bawiłam się owszem... ale nie wąchałam . Może wtedy Spajo byłby grzeczniejszy i tak nie świrował
P.S. przepraszam za jawne wyśmiewanie, ale poprawiłaś mi humor i nie mogłam się oprzeć
Co złego to nie ja
_________________ "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
No to superaśnie, że się znalazła taka dobra duszyczka, która dała przykład Luviastemu, że spotkania na spacerach mogą być fajowe. Nie ma to jak dobre tarmoszonko z przedstawicielem własnego gatunku
_________________ “The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”
Wczoraj odbyliśmy kolejny uroczy spacerek z goldenią siostrą - Imką. I duma znowu ogromna - pięknie się dogadali (oboje adopcyjni, Imeczka jest z Aurei), Luvek witał się z każdym pieskiem (a było ich sporo), mimo rozpraszaczy przychodził na każde zawołanie a w spokojniejszych miejscach biegał bez linki/smyczy i było wzorowo. Pilnował się, przychodził na zawołanie, nie wyrywał do psów/ludzi. Nie reagował na zaczepki szczekaczy zupełnie.
A do tego był pierwszy raz na nowym dla siebie terenie.
Mam wrażenie że on na smyczy szczególnie, ale na lince też jakby bardziej starał się bronić Pańciostwa i stąd jego reakcja na inne psy. Jak jest na luzaku jest zupełnie inaczej.
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-03-10, 17:10
Piękny z niego kopacz
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Ps. Czy coś się dzieje z Imageshackiem ogólnie czy tylko ja mam pecha? Wersja mobile wywala błąd synchro API, przy logowaniu na laptopie krzyczy o wykupienie płatnej wersji i nie daje wgrac już żadnego pliku (to samo konto)
Ojejku ktoś Wam ukradł połowę psa:-)
Jaki on ma jasny szaliczek na szyjce, teraz po strzyżeniu dopiero widać:-)
A zakopać się chłopak potrafi, jak prawdziwy golden
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-03-16, 19:09
Jak to fryzura zmienia psa, niby niewiele, a wygląda, jakby połowy Luviego nie było
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 40 Dołączyła: 01 Paź 2013 Posty: 73 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-20, 20:11 babeszjoza
Kochani tym razem my prosimy o dobre myśli i trzymanie łapek.
Historia zaczyna się we wtorkowe późne popołudnie - Luvek dorywa się na spacerze do chleba wyrzuconego dla ptaków. Nie zdążam go ściągnąć z linki, łyka błyskawicznie. Oglądam resztki czy nie zapleśniałe, ale nie, świeżo wyrzucane. W domu kolacja zjedzona normalnie, zachowanie bez zmian. W środę śniadanie nie zjedzone do końca, zostaje kilka chrupek jak nigdy. W ciągu dnia kilka razy się odbija, po południu lekko ociężały, ot, jak człowiek jak mu coś na żołądku leży. Więc myślimy kolacji nie będzie, niech się przetrawi i wyjdzie co zalega, obserwujemy dalej, innych niepokojących zachowań brak. Ale wczoraj rano poszło lawinowo - śniadanie nietknięte, misiak nieswój, osowiały, bez energii. Jedziemy do weterynarza. Temperatura 39,2, śluzówki lekko pobladłe, Luvek coraz bardziej bez sił, nieobecny. Pani doktor decyduje o pobraniu krwi z oznaczeniem babeszjozy bo rejon podatny, objawy niespecyficzne. Ale wszyscy mamy nadzieję, że "tylko" od żołądka bo przecież u nas żadnego kleszcza ani śladu po nim nie było. W gabinecie miał podaną pastę z probiotkiem i dodatkowym środkiem zabezpieczjącym jelita i wyciągającym toksyny, Ranigast. Dwie dawki pasty dostajemy do domu, Ranigast też i probiotyk. Czekamy na wyniki... W domu poprawy nie ma, sił brak. Na wyniki czekamy opatuleni w kocyki na ukochanym dywaniku w przedpokoju. Luvek podsypia na rękach.
20:40 telefon z przychodni - babeszja obecna!
Maż na sygnale jedzie z Luvim do gabinetu - zastrzyki z lekiem na babeszję, antybiotykiem, sterydem przeciwzapalnym i lekiem przeciwwymiotnym. Wracają. Luviś bez sił. Pada na dywanik i tak trwamy pół nocy opatuleni z Luvisiem w kocyki. Wymieniamy się z Michałem na zmianę wycierając pysia mokrego od litrów cieknącej śliny i podając po łyczku wody. Luvek walczy, nie wymiotuje. O 1 zasypia mocnym, już spokojnym snem.
Rano ulga, jest lepiej. Spojrzenie jaśniejsze, ogon merda, koła do góry. Widać, że sił braknie ale bardzo chce pokazać że już kryzys minął. Po południu kontrola i pani doktor potwierdza - jest lepiej. Temperatura spadła, dostaje zastrzyk z antybiotykiem i sterydem. Czeka nas tygodniowa kuracja antybiotykami wsparta oczywiście probiotykiem, dodatkowo Falvitem na wzmocnienie krwinek i Ranigast. I czas...czas potrzebny na regenrację. Bo jak silnym i dzielnym pieskiem jest Luvek pokazał wczoraj. Da radę. Razem damy radę
Przepraszam że tak późno, dopiero mi nerwy odpuściły i jestem w stnie usiąść przy laptopie. Wiecie sami jak jest, człowiek jak o własne dziecko się boi o pieseła najkochańszego.
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24631 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-20, 20:24
Hm, nic nie słyszę o kroplówkach, a w babeszjozie najważniejsze jest płukanie. Trzeba z krwioobiegu wypłukiwać te pierwotniaki. Miał podane kroplówki? Jeśli tak, to ile?
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24631 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-20, 20:35
To bardzo dziwne. Przeszłam już 3 babeszje i wyniki krwi zawsze były dobre, a pomimo tego kroplówki zalecone przez 5 dni i to po całym litrze. Nawet przed wynikami potwierdzającymi babeszję już była pierwsza kroplówka. A moje psy nigdy nie były w takim stanie, w jakim z Twojego opisu wnioskuję, był Luvi. Moje psy również nie wymiotowały, ani nie miały biegunki, były jedynie osowiałe i nie chciały jeść oraz miały wysoką temperaturę.
Żeby nie być gołosłowną, to w sposobach leczenia babeszjozy kroplówki są na 1 miejscu:
Babeszjoza jest chorobą o bardzo gwałtownym przebiegu, zatem w przypadku stwierdzenia objawów konieczna jest natychmiastowa konsultacja z doświadczonym weterynarzem, który wdroży:
leczenie przyczynowe, mające na celu wyeliminowanie pierwotniaka Babesia canis z krwinek zwierzęcia za pomocą leku pierwotniakobójczego – Imizolu (stosowane są również Fatrybanil, Carbesia – leki te jednak nie posiadają rejestracji w Polsce),
leczenie objawowe:
płynoterapia (ew. łączona z podawaniem diuretyków),
podawanie preparatów odżywczych i witaminowych,
leczenie przeciwbólowe i przeciwzapalne za pomocą niesterydowych leków przeciwzapalnych,
hamowanie ewentualnych wymiotów,
antybiotykoterapia (Babeszjozie często towarzyszą nadkażenia bakteryjne),
w przypadku utraty dużej ilości czerwonych krwinek – podawanie krwi pełnej.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Wiek: 40 Dołączyła: 01 Paź 2013 Posty: 73 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-20, 20:39
I tak ku przestrodze, w tym roku kleszcze wyjątkowo wcześnie, wyjątkowo zajadłe i odporne. Szczególnie w naszym rejonie. Pomimo zabezpieczeń najlepszymi obrożami i dodatkowo kroplami do gabinetu trafiają psiaki z wgryzionym kleszczem. Wczoraj nasza weterynarz wysyłała 3 próbki na oznaczenie i 3 wróciły pozytywne niestety. Weterynarz mówi że szczególnie u nas (Białołęka szeroko pojęta) jest jakaś plaga. Do tego stopnia, że ludzie z pieskami nie wychodzą poza osiedla w tym najbardziej kleszczowym sezonie.
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-03-20, 21:43
Ale jak Luvi zaraził się babeszjozą skoro nie miał wbitego kleszcza?
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum