Pani Aniu myślę że karma weterynaryjna w przypadku psiaka który problemów gastrycznych nie ma, nie jest dobrym pomysłem. Najlepiej dla psiaka bez problemów dawac normalna karme bytową, dobrej jakości. Tak w ogóle, strasznie się ciesze że Maxiu do Was trafi- myślę że to dla niego wymarzony dom
Pani Aniu myślę że karma weterynaryjna w przypadku psiaka który problemów gastrycznych nie ma, nie jest dobrym pomysłem.
Tak też myślałam.
Jeśli okaże się że Max nie będzie jej potrzebował to i tak rozważaliśmy oddanie naszej karmy fundacji (może są jakieś goldeny fundacyjne, które jej potrzebują?). To jest chyba 14kg karmy
Bezpiecznie dojechaliśmy do domu, a Max był bardzo grzeczny w trakcie podróży. Co prawda bał się wskoczyć do samochodu, ale to bardziej wina stresu. Po przyjeździe Max zaczął hasać po działce, nawet włączył tryb "turbo" przy bieganiu. Jednocześnie patrzył czy mu się gdzieś nie schowaliśmy.
Na karmę na razie nie ma ochoty, ale suchą bułeczkę zjadł. I wylizał kubełek po serku. Kręci się po kuchni bo babcia właśnie sprząta po obiedzie i zapaszki mu pasują Czasami się kładzie obok nas a potem wraca do babci i jest jej osobistym, czteronogim cieniem. Pije wodę, ale jeszcze dyszy (rozumiemy że to jeszcze stres go trzyma).
Więcej napiszę później, i wrzucę zdjęcia (może dziś, albo jutro)
Zanim zdam relacje (zrobie to wieczorem, jak dowiem sie od babci jal minela noc), to o jednej waznej rzeczy powiem- Max musi dostac cos na kleszcze (na nasza Kiare dzialaly tylko te srodki do rozprowadzania po grzbiecie. Niby sezon na kleszcze sie konczy ale nie u nas (nawet w grudniu sie pojawialy skubance). Jutro babcia pojdzie do weta, mniej wiecej wiemy ile Max wazy wiex nie bedziemy go braly ze soba.
Nadszedł czas na szczegółową relację z całego weekendu
W sobotę przyjechałam z chłopakiem po Maxia do Częstochowy,no i psina ucieszyła się że pojawiło się więcej człowieków do głaskania. Co prawda bał się wskoczyć do samochodu (rozpłaszczył się na ziemi jak żabka) ale podróż przebiegła nam spokojnie (w samochodzie był grzeczny). Po przyjeździe do Warszawy pobiegał po całej działce, hasał sobie zaskoczony nowościami, dostał turbo przyśpieszenia nawet ale jednocześnie miał nas na oku. Jak zobaczył babcie to od razu do niej podbiegł (bo przecież trzeba pieska pogłaskać, taki piękny i grzeczny jest, to się należy). My zostaliśmy około godzinkę u dziadków żeby poobserwować zachowanie Maxa (dyszał i chodził na sztywnych łapkach, nie interesowało go suche jedzenie). Zafascynowały go zapachy w kuchni (babcia akurat naszykowała nam obiad).
Kiedy zabraliśmy się do jedzenia, Max położył się obok nas i obserwował każdy ruch widelca Wylizał kubeczek po jogurcie, a potem oddał się babcinym głaskom. Stresowałam się, jak minie noc, na szczęście była praktycznie bezproblemowa Myśleliśmy że Max ułoży się na posłaniu w przedpokoju, ale on zdecydował inaczej i spał sobie w salonie na łazienkowej wycieraczce i kocyku (widać legowisko z gąbki po Kiarze mu nie podpasowało- pewnie przez zapach, a i tak miało być tymczasowe, więc niedługo zmienimy).
Dziadkowie poszli na górę spać, a Max nie czuł potrzeby wchodzenia za nimi, wiec spisał się na 6+.
W sobote Max był też na spacerku, jutro będziemy kupować szelki, bo chłopak momentami ciągnie i wyrywa się do przodu (ale też potrafi iść przy nodze, a w zasadzie z uchem przyklejonym do nogi człowieka). Przypadkiem spotkał suczkę z właścicielami i psiaki tylko się obwąchały, nie było żadnej nieodpowiedniej reakcji). Ale na szczekania psów zza ogrodzenia odpowiadał. Akurat jak dziadkowie byli z Maxem na spacerze to moi rodzice przejeżdzali samochodem i zatrzymali się, max od razu podszedł do samochodu i nie było wyjścia, trzeba było pogłaskać i podrapać za uchem
Następnego dnia rano nadal nie chciał jeść karmy (pił tylko wodę), widać że chciał być blisko dziadków ale też nie domagał się głaskania non stop. Po prostu cieszyła go ich obecność, a on spokojnie sobie obok nich leżał i merdał ogonem (np. jak babcia schodziła na dół, do salonu gdzie Maxio sobie leżał).
Był też kolejny sprawdzian, bo dziadkowie wyszli do kościoła, a Max znów spisał się na 6+. Został na zewnątrz, bo pogoda ładna i grzecznie czekał na powrót domowników na tarasie przed wejściem do domu. Nie było szczekania, piszczenia ani nic z tych rzeczy. Tylko radocha kiedy wrócili po godzinie. Max poznał też sąsiadów zza płota (obowiązkowo musieli psa pogłaskać, bo Max nikomu nie odpuści).
Po kościele były zabawy z piłką i przeciąganie Max vs. Dziadek. Dziadek zachwycony bo Max ładnie aportował piłkę (naszą Kiarę trzeba było gonić ;p). Potem byli rodzice na obiedzie u dziadków, więc było trochę głaskania i znów rzucanie piłki. Jak przyjechałam ok. 19:30 do dziadków to Max grzecznie leżał w salonie z uśmiechem na pyszczku, bo tyle ludziów było do towarzystwa! Tyle rąk do głaskania!
W kwestii jedzenia, Max kręci nosem na karmę z fundacji, a jak babcia dała mu troszkę Royala to zjadł aż się uszy trzęsły. Nie chcemy go karmić tą weterynaryjną, skoro problemów żołądkowych nie ma, ale może zrobić małe oszustwo i najpierw mieszać obie karmy żeby wrócił do Pro Nature?
Wybaczcie za chaotyczny wpis ale jesteśmy równie podekscytowani co Max
A teraz zdjęcia:
Dzień pierwszy:
Dzień drugi:
(Babcia nie może się tylko przyzwyczaić że MAX to chłopak, więc często mówi "ona", ale to kwestia przyzwyczajenia)
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24647 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-09-20, 21:28
Wspaniała relacja, Aniu. Widzę, ze Max od razu uznał, ze Twoi dziadkowie będą opiekunami Maxia i chce się chłopak pokazac z jak najlepszej strony. Na posadzkach i na tarasie prezentuje się przepięknie. Bardzo się ciesze, bo Max trochę sie tułał od pewnego czasu.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-09-20, 22:07
AniaB napisał/a:
Dziadkowie poszli na górę spać, a Max nie czuł potrzeby wchodzenia za nimi, wiec spisał się na 6+.
Super !
AniaB napisał/a:
Był też kolejny sprawdzian, bo dziadkowie wyszli do kościoła, a Max znów spisał się na 6+
... nie mogę wyjść z podziwu
Aniu nie wiem czy będzie to opinia zbyt pochopna czy nie, ale ja uważam że Max w końcu znalazł idealny, cudowny dom dla siebie i ufam, że Twoi dziadkowie będą mieli dzięki niemu sporo radości.
Ta psina ma ogromne pokłady miłości i myślę, że da radę obdzielić nią całą waszą rodzinę
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
Aniu nie wiem czy będzie to opinia zbyt pochopna czy nie, ale ja uważam że Max w końcu znalazł idealny, cudowny dom dla siebie i ufam, że Twoi dziadkowie będą mieli dzięki niemu sporo radości.
Dziadkowie są zakochani w psie Babcia non stop go chwali, a sam Max jest zachwycony bo ma takie towarzystwo fajne co go głaszcze, drapie i tarmosi
Wiek: 45 Dołączyła: 19 Maj 2011 Posty: 7072 Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2015-09-20, 22:53
Super wieści
_________________ Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
Bea
Dołączyła: 27 Sie 2015 Posty: 4 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2015-09-21, 11:17
5.30 sobotni poranek przybił mnie ciszą, Max nie upominał się o poranny spacer. Jednak myśl, że śpi teraz obok swojego człowieka stępiła trochę tęsknotę...no cóż pomimo pewnych utrudnień człek się przyzwyczaja do czterołapa. Mam nadzieję, że Ania wybaczy mi ciągle dopytywania o Maxa, a zdjęcia które otrzymałam z nowego domu napełniają radością, że być może tułaczka Maxa zakończona. Powodzenia!
5.30 sobotni poranek przybił mnie ciszą, Max nie upominał się o poranny spacer. Jednak myśl, że śpi teraz obok swojego człowieka stępiła trochę tęsknotę...no cóż pomimo pewnych utrudnień człek się przyzwyczaja do czterołapa. Mam nadzieję, że Ania wybaczy mi ciągle dopytywania o Maxa, a zdjęcia które otrzymałam z nowego domu napełniają radością, że być może tułaczka Maxa zakończona. Powodzenia!
Doskonale rozumiem, do takiego psiaka łatwo jest się przyzwyczaić... I absolutnie nie przeszkadza mi, że dzwonisz
Ja nie rozumiem jak Max tak długo musiał się tułać, przecież to jego spojrzenie pełne miłości i całkowitego zaufania do człowieka jest po prostu zniewalające. Mimo że zmieniał miejsca pobytu, był w schronisku, to nie zatracił miłości do ludzi. I to jest godne podziwu. Mam nadzieję, że w jego oczach zasłużyliśmy na bycie "jego człowiekami". [/fade]
Max jest psem-aniołkiem. Babcia nie może przestać go zachwalać Ja zresztą też. Dwa dni temu kupiliśmy mu szelki (czerwone, bo to kolor idealny dla goldena), a za kilka dni przyjedzie do nas legowisko (mam nadzieje że spodoba się Maxiowi).
Wczoraj wyszłam z Maxem na wieczorny spacer, zwykle na początku spaceru troche ciągnie (bo jest podekscytowany ) ale dzięki szelkom możemy nad tym popracować. Poszliśmy w nowe miejsce, a co za tym idzie poznawaliśmy nowe zapaszki do obwąchania i krzaczki do oznaczenia Znaczy Max poznał ;p
Za każdym razem jak Maxio zaczyna za bardzo się wyrywać do przodu zatrzymuję się i mówię "Max noga" lub "chodź do mnie". Max odwraca się w moją stronę, wraca do mnie, patrzy mi w oczy jakby mówił "przepraszam ale tu jest tak fajnie! chodźmy zobaczyć co jest dalej" I przytula pyszczek do mojej nogi. I tak idziemy przez jakiś czas, dopóki znów Maxio się nie zagapi i zacznie ciągnąć
A potem znów patrzy na mnie i widzę szczęście w jego oczkach co mnie bardzo wzrusza i muszę go troche wytarmosić, bo przecież się ładnie słucha jak do niego coś mówię.
Jest bardzo mądrym psiakiem, jak daję mu smakołyk to bierze go tak delikatnie z ręki, żeby tylko nie zrobić krzywdy. Ładnie aportuje piłki, wczoraj zresztą była śmieszna sytuacja. Max ma miskę z wodą ale woli pić z wiadra. Rzucałam mu piłkę a on chyba zapomniał że ją trzyma w pyszczku i poszedł się napić... no i piłka zrobiła chlup i wylądowała na dnie. Max wtedy zrobił rozbrajającą minę w stylu "ale jak to się stało??" po czym zanurkował głową w wiadrze i wyciągnął piłkę :D
Dziś Max idzie z babcią do naszego domu na cały dzień, bo będzie pilnował elektryków montujących nam domofon Już raz u nas był to dostał turboprzyśpieszenia i latał wokół domu jak szalony ze mną i z mama (u nas można się rozpędzić bo nie ma dużych krzewów i tego typu przeszkód). Następnym razem postaram się go nagrać
Aniu cudne wieści, nie mogę się przestać uśmiechać jak czytam o Maxiu. Raz jeszcze powtórzę- trafił mu się najlepszy domek jaki tylko mógł i mam nadzieję że tak już zostanie na zawsze. Dziel się fotkami, filmikami żebyśmy mogli razem z Wami uczestniczyć w nowym życiu Maxia.
Zastanawiam się tylko czy dobrze go karmimy, czy nie za mało/ nie za dużo. Max pewnie waży około 33 kg, po schronisku ważył 31, a Beata mówiła że wtedy był za chudy I u niej nabrał troche ciałka. Chyba sprawdzimy jego wagę jutro na chwilę wchodząc do weta (waga jest przed gabinetem). Je pro nature tak około 400 g dziennie (rozlożone na dwie porcje). Babcia mówi że to prawie dwa kubki dziennie (kubek- mam na myśli miarkę do karmy). Jak myślicie, za dużo? za mało? My mamy troche spaczoną ocenę porcji przez to, że Kiara miała niedoczynność, inną karmę, a wiemy że często te tabele na opakowaniach przesadzają z porcjami raz w jedną raz w drugą stronę. Na wygłodniałego nie wygląda. Na spacerze nic nie podjada, od nas dostanie sucharka czy inny smakołyk ale nie przeszkadza nam w jedzeniu (to zdjęcie z poprzednich postów gdzie przywołuje talerz dziadka do siebie siłą umysłu to jego maximum "błagania" o jedzenie)
Aniu najlepiej właśnie psa zważyć i sprawdzić porcjowanie karmy na opakowaniu i po prostu zważyć na zwykłej wadze kuchennej. Karmienie dwa razy dziennie jest jak najbardziej ok i myślę że 400 gram jest ok- ale upewnijcie się. Nie wolno psa przekarmiać a po fotach widać że bardzo dobrze wygląda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum