Przyszła dziś do nas paczka z bazarku Buddy całą przyniósł w pyszczku do domu. Dziękujemy za fanty. Zobaczcie jak cudownie wygląda w warcianej chusteczce! Prawdziwy warciak!
W weekend Buddy był u Moniki Larsowej na całe 3 dni! Sprawdził się świetnie, choć myślę, że mocno przeżył to rozstanie - pierwsze tak długie. Miałam wrażenie, że był zdziwiony ze po niego przyszliśmy i mógł myśleć, że znowu przechodzi w inne ręce. Bardzo się cieszył jak nas zobaczył wziął szelki w paszczę i przeskakiwał z nogi na nogę żeby czym prędzej wyjść. Trzeba go przeszkolić z dobrego wychowania, bo tak wyszedł szybko, że się nawet nie pożegnał...
Dziękujemy po raz kolejny Monice Larsowej za jej wielkie zaangażowanie i poświęcenie oraz to że była tak niezmordowana w walce z Budssowym wygryzaniem sobie futerka w napadzie rozpaczy.
Larsik, Buddy i jeszcze goldenia dwójka pojechali na weekend do domku w lesie, więc Buddy zajadał z kumplami patyki i biegał. Nawet dostaliśmy od Moniki pochwałę, że Buddy ma super kondycję i bardzo dużo chodzi i biega, a Budds co by nie było ma 9 lat a energii jak młodzieniaszek.
Wrócił stęskniony, grzeczniutki jak anioł, pachnący jodłą i tak bardzo zmęczony że mineły już dwie noce a on pada zmęczony o wczesnej porze i śpi jak zabity.
Cieszę się, że tak świetnie sobie poradził w zupełnie nowej sytuacji i nowym towarzystwie, bo Larsika widział wczesniej tylko raz na krótkim zapoznaniu. Buddy jest bardzo koleżeński z natury, ale trochę przydało mu się kontaktu z innymi zwierzami. Mimo jakiś jego stresów (co pewnie nieuniknione w takich sytuacjach i z jego historią, w której przechodził z rąk do rąk) warto było zostawić go chocby na tą chwilę i sprawdzić w tej sytuacji. Spisał się na 100%.
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10100 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-01-10, 19:10
Wow, Brawo Buddy. Fajnie, że dziewczyny z Fundacji się wspierają Dla oddawanych psiaków i ich właścicieli to zawsze trauma, jak mają pieska na pare dni zostawić. Ja też pamiętam jak się trzęsłam jak miałam zostawić Binka. Za każdym razem mu obiecuje, że nigdy go nie zostawię i to jest najważniejsze !
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-01-24, 17:44
Cieszę się ogromnie, że Monika zgodziła się zostać "nianią" na ten weekend
i cieszę się, że chłopaki dogadali się znakomicie
... zresztą uprzedzałam, że Larsik to super gość i na pewno przygarnie ze spokojem biszkoptowego kolegę pod dach
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
Szkoda że Buddy nie był dla Larsika tak samo miły jak Larsik dla niego
Monika bardzo nam pomogła i zajęła się Buddsem z takim poświęceniem, że było mi aż troszkę głupio
Może namówimy ich w przyszłym tygodniu na spacer...
Dziękujemy Milena za pomoc - bez Ciebie byłoby bardzo trudno!
Byłem dziś na spacerze w Lasku Kabackim - lekko ubłociłem łapki, a poza tym wąchałem wszystko i zjadałem patyki! Pancia mówi ze jestem najładniejszy na swiecie. Pozdrawiam z Panciostwem.
A jak budzę Pańciostwo to wtedy 4 kapcie trzymam w paszczy
Mamy nowe zdjęcie Baddiego. Niestety chłopakowi dokuczają dysplazja i parę kręgów kręgosłupa zwanych spondylozą ale są dobre i złe dni. Jak dni sa lepsze to nie ma mocnych na Buddiego.
Drodzy,
potrzebujemy pomocy bo wymiękają nam mięśnie od noszenia Buddiego i portfel od co raz to nowych pomysłów.
U Buddiego stwierdzono spondylozę i dysplazję. To nic nowego, żylismy tak ponad rok. Ale ostatni miesiąc przyniósł bardzo niepokojące zdarzenia, w tym dziś Buddy praktycznie nie porusza się.
Łapy nadzwyczajne zaczeły mu się plątać i nie pozwalały na swobodne poruszanie od paru tygodni. Jednak niestety od dwóch tygodni spacer ograniczał się do maksymalnie 60-100 m a tył zarzucało mu w każdą stronę.
Wszystko co robimy do tej pory to suplementacja, masaże i woda, ale widać wcale to nie pomogło...
W weekend dostał doraźnie zastrzyki ze sterydów i przez 1,5 dnia było lepiej. Koślawo, ale poruszal się i walczył. Niestety potem byliśmy zmuszeni go przetransportować w samochodzie przez około 2 godziny. W wygodnej i dogodnej pozycji, takiej jak zwykle. Wracaliśmy wieczorem, a rano Buddy już nie chodzi. Nie chodzi w ogóle. Niedowład złapał obie tylne łapy. Ma też problem z robieniem siku - od wczoraj nic, a jest gorąco więc chłopak pije. Nie wiem co moglo zmienić się z chwili na chwilę...
Udało nam się załatwić wózek, ale Buddy jest niezwykle oporny na takie rzeczy (był nawet będąc zdrowym) i poza niedowładem dodaje też swój całkowity opór w materii, wiec wózeczek ciężko mu zamontować. Zamówilismy specjalne szelki do podnoszenia tyłu, ale będą u nas najwczesniej za 10-14 dni bo mamy okres urlopowy. Pies bierze Synoqin od kilku dni, doraźnie Meloxicam przeciwbólowo i przeciwzapalnie.
Szczerze mówiąc nie możemy patrzeć dłużej na jego walkę i chcemy mu pomóc, ale opadamy z sił od noszenia i troski o niego. Chłopak odmawia picia wody (choć dzięki Bogu apetyt ma niezły), więc dyszy nieslychanie.
Każde słowo pokrzepienia, i rady nam się przydadzą. Buddy waży prawie tyle co ja i noszenie go jest po prostu niewykonalne, mimo tego że mamy windę, co jest jako taką pomocą. Niestety do windy i na dwór prawie 40 kg psa trzeba zanieść. Może ktoś z Was dysponuje szelkami goldenimi do podnoszenia tyłu albo jakąś uprzężą. Chętnie pożyczymy lub odkupimy.
Leczymy się u weterynarza w Szprotawie bo tam aktualnie najczęściej przebywamy. W Warszawie korzystamy z pomocy dr Raczko oraz kliniki na Kosiarzy.
U dr Bissenika nie byliśmy jeszcze. Konsultacja zatem jest przed nami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum