Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10100 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-01-17, 21:49 DUNAJ - 439
Witajcie, dzisiaj pod opiekę fundacji trafia Dunaj. Psiak okropnie zaniedbany, przywiązany większość swojego życia do budy na ciężkim łańcuchu. Nie jest już młodzieniaszkiem, ale to tylko dodaje mu uroku! Dunaj jest wychudzony i ogólnie san jego sierści pozostawia wiele do życzenia. Trafił do Domu Tymczasowego w Inowrocławiu, który już kiedyś adoptował od nas uroczą Lucky. Pani Paulina będzie informować na bieżąco jak się ma nasz Dunaj. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie!
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Cześć wszystkim mam długą i wyczerpującą na tą chwile wiadomość o Dunaju od jego DT.
"Dunaj ma dwa guzy, oba wielkości małej mandarynki. Pierwszy jest na przedniej prawej łapie a drugi na tylnej. Oprócz tego mamy problemy skórne, wiszący sutek oraz ogólne wygłodzenie. Dunaj waży 35 kg przy wzroście ok 70cm i długości ok 110. Pierwszą sprawą oprócz wagi, za którą się bierzemy to jest guz na przedniej łapie. Wg wczorajszego RTG mamy szczęście i na zdjęciu nie widać aby palce były zajęte i jest szansa że je uratujemy.Drugi guz też nie jest fajny, najprawdopodobniej zajął większą część węzłów chłonnych w tym miejscu i trzeba będzie je wyciąć razem z nimi. Sutek to kwestia kosmetyki.Wczoraj miał rtg klatki i na szczęście nie ma tam żadnych niespodzianek. Nasza pani doktor oceniła go na 9 lat. Miał też badania krwi są w normie a nerki też w porządku na tyle ile pozwala jego stan. Ma problemy z poruszaniem, jest "sztywny" widać że łańcuch był krótki i miał mało ruchu. Jednak patrząc na niego ogólnie to jest w całkiem nie złej kondycji, spokojnie dorównywał Laczkowi (pies rezydent w DT) na spacerze. Jeśli chodzi o jego zachowanie to jest dobrze, jest milaśny i sam przychodzi się przytulać. Ma jeszcze trochę problemy z poruszaniem się po panelach i kaflach jednak widzę że z godziny na godzinę robi się bardziej odważny. Ma też trochę problemy w wąskich przejściach, nie bardzo może się zawinąć żeby wykręcić więc woli się cofać jednak z małą asystą radzi sobie wyśmienicie. Widać że to pies, który już kiedyś mieszkał w domu, wie co to kanapa, nie ma problemu z załatwianiem - przychodzi i informuje że chce na spacer (byłam z nimi dzisiaj o 3 w nocy bo po powrocie od weta dużo pił), smycz też nie jest mu obca, całkiem ładnie sobie na niej radzi. Nie lubi zostawać sam, potrzebuje towarzystwa choćby psiego. Z Lucky dogadują się bardzo ładnie, pół nocy razem spali z nami w sypialni a drugie pół w salonie, on na kanapie, oczywiście
Bym zapomniała, na zabieg (wycięcie guza) chcemy się umówić w poniedziałek lub wtorek."
Trzymamy kciuki za Dunajka. Poniżej wrzucę zdjęcia. Będę Was informować o jego stanie.
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10100 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-01-20, 15:07
a ja chciałam tylko podziękować jeszcze Lurze, która, zaopiekowała się Dunajem w pierwsze dni, zanim trafił do swojego docelowego Dt w Inowrocławiu Dzięęęęękuje!!
Cześć, chciałam powiedzieć tylko, że zabieg prawdopodobnie odbędzie się we wtorek ponieważ nie ma przeciwwskazań do narkozy. Im szybciej tym lepiej żeby chłopak mógł nam w spokoju zdrowieć. Poniżej zamieszczam wyniki krwi zrobione podczas wizyty w nowej klinice weterynaryjnej w której będzie operowany.
Jak widać wyniki nie są aż takie złe, jak na warunki w których żył Dunajek oraz jego niedożywienie.
Zabieg umówiliśmy wstępnie na poniedziałek. Skóra nie wygląda na nużeńca, najprawdopodobniej zmiany na lusterku nosowym i reszta zmian skórnych to powikłania po pchłach, mamy kupić szampon z ketokonazolem, wykąpać go i robić przymoczki na nos i smarować maścią z wit a.
Pani doktor przed zabiegiem zalecałaby zrobienie usg i ekg, żeby uniknąć ew. niespodzianki, z racji tego że nic o nim nie wiemy.
Dzisiaj nad ranem Dunaj postawił wszystkich na nogi, otóż zaczął kopać łapami w drzwi i tak nas obudził, sęk w tym że on to robił na leżąco, przez jakieś dwie-trzy minuty, nie reagował na nas. Zaalarmowaliśmy weterynarza i już mieliśmy na cito jechać jak nasz koleżka podniósł się i zaczął przeciągać jak po wyśmienitej drzemce. Podobna sytuacja pojawiła się dziś w ciągu dnia, udało mi się to nagrać i pokazać nagranie weterynarzowi. Nie wygląda to na padaczkę, jednak nie można tego jeszcze wykluczyć. To co jest w filmiku: https://youtu.be/7t7m6Mwab1U (w linku) to był sen, jak go dzisiaj obserwowałam to najprawdopodobniej on tak mocno śpi, a ze względu na uszy (Dunaj ma prowdopodobnie problemy ze słuchem) dobudzenie go jest problematyczne. Z resztą on teraz je, wychodzi z nami na spacery i śpi i nic więcej.
To nic nie normalnego to rzucanie.Starsze psy tak mają,zwłaszcza jak mocno zasną.Moim Edkiem bardzo rzucało,podchodziłam wtedy do niego,delikatnie głaskałam i się uspokajał.
Bonusem też tak rzuca jak zaśnie,trochę może mniej ale też.
Tokaj też tak ma chociaż zdecydowanie mniej.Nie ma co mu wynajdywać jakiś chorób ,których nie ma
Uprasza się o trzymanie kciuków bo elegant właśnie leży na stole zabiegowym. Za jednym razem pozbywamy się obu guzów i wyciągniętego sutka. Jak skończą zabieg to dostaniemy telefon i pojedziemy po niego, będą go wybudzać jak przyjedziemy bo kiepsko reaguje jak zostaje sam, w domu bardzo mu pomaga towarzystwo Luśki.
Przed zabiegiem zrobiliśmy EKG - wyszły pewne zmiany ale nic mocno niepokojącego patrząc na jego stan, szczegółowy opis będzie jutro bo trzeba pomierzyć te wszystkie górki i dołki. Zrobiliśmy także USG, wykazało powiększone węzły, jednak najprawdopodobniej jest to wynik tych dwóch guzów, zauważyliśmy także małe guzki na śledzionie - efekt wieku i środowiska w którym żył, nie wygląda to alarmująco.
Wyniki krwi są bardzo dobre, widać że odpowiednia ilość jedzenia działa cuda. Została tylko lekka anemia, nic z czym dobra dieta sobie nie poradzi.
Kolega nasz malutki, przestaje być taki malutki i zaczął tyć, od ostatniego ważenie przytył prawie 3kg.
Taka niespodzianka czeka na niego w domu, super posłanko, dobra karma i preparat na stawy. Zapomniała napisać że koleżka jest tak żarty że w nocy dobrał się do karmy
Najświeższe wieści, dzwoniła pani doktor i właśnie skończyli! Cholerstwo było mocno ukrwione, zeszło sporo krwi dlatego będę mu jeszcze przez kilka dni dawała zastrzyki. Udało się wyciąć wszystko tak że ocaliliśmy palce w przedniej łapce. Narzeczony właśnie po niego jedzie i będzie przy nim wybudzany, ze względu na jego charakter - jak zostaje sam to zaczyna się denerwować i szczekać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum