Wysłany: 2024-10-21, 15:40 Roczny LEGO w Krakowie - adopcją zajmuje się ASIA
Wczoraj pod fundacyjne skrzydła trafił roczny Lego. Mimo tego, że jest młodziutki, okazał się bardzo dużym psem, dlatego musieliśmy dopilnować, aby jego opiekun był w stanie utrzymać w razie potrzeby ponad czterdziestokilowego młodego aktywnego samca. Chłopak miał szczęście, bo zamieszkał w Krakowie u pana Pawła, który był już opiekunem jednego z Warciaków, Garreta, który niestety odszedł za TM. Pan Paweł wraz z rodziną po raz kolejny dał szansę potrzebującemu psu za co jesteśmy ogromnie wdzięczni
Początki Lego w nowym domu przebiegają bardzo pozytywnie, choć wymaga czujności od swoich opiekunów z uwagi na tendencje do zachowań lękowych, nad którymi pracowali jego byli właściciele.
Po przyjeździe do domu zwiedził wszystkie pomieszczenia, zaintrygowała go także antresola, ale póki co nie na tyle, żeby wędrować na górę. Dość szybko poczuł się swobodnie, chętnie podchodził do nowych opiekunów i dawał się głaskać po brzuchu.
Wczoraj nie zjadł karmy i nie chciał pić, ale dziś już zdecydował się coś przekąsić. Warto jednak wspomnieć, że Lego jest jednym z nielicznych goldenów, które widząc jedzenie nie zrywają się natychmiast tańcząc dookoła człowieka, który przygotowuje posiłek i nie pochłania wszystkiego w ekspresowym tempie. Wręcz przeciwnie, z zupełnym spokojem i niespiesznie pochodzi do miski i niekoniecznie opróżnia ją do końca przy jednym podejściu.
Noc spędził spokojnie, śpiąc trochę w przedpokoju a trochę na swoim posłaniu, które otrzymał od byłych właścicieli.
Rano wstał zadowolony, wybrał się na spacer z panem Pawłem, zatrzymując się po drodze na klatce schodowej, gdzie przysiedli aby przyjrzeć się przeszkleniom Generalnie Lego jest typem psa, który dużo myśli, obserwuje, niezależnie od tego czy to są ptaki, inne psy, przejeżdżające auta czy właśnie elementy architektury . Z pierwszych obserwacji wynika, że jest neutralny, nie wchodzi na wysokie emocje, ma duże zasoby jeśli chodzi o komunikację.
Poranny spacer nie zakończył się niestety dobrze, bo panowie trafili na hałasy z pobliskiej elektrowni, które wystraszyły Lego i spowodowały, że natychmiast zrobił odwrót do klatki. Pan Paweł postanowił wrócić z nim do domu. Po godzinie wyszli kolejny raz, ale po wyjściu Lego wykazał nadal spore zaniepokojenie i znowu szybko chciał wrócić do domu, a po następnej godzinie udali się już na pełnowymiarowy spacer.
Dzięki temu, że pan Paweł ustalił sobie tydzień pracy zdalnej może w pełni skoncentrować się na potrzebach Lego i na jego obserwacji. Nie musi niczego sztucznie przyspieszać, czy przekraczać granic psa, co w pierwszym okresie adaptacji mogłoby mu bardzo zaszkodzić i wpłynąć negatywnie na jego poczucie bezpieczeństwa, które dopiero będzie się kształtowało.
Nie możemy się doczekać kolejnych wieści o Lego i zdjęć tego wyrośniętego złotka .
Nasz nowy bohater utwierdza nas w przekonaniu, że jest bardzo inteligentny i dzięki obserwacji jest w stanie wiele się nauczyć.
Lego zaskakuje swoim spokojem i dystansem, który ma do tego co dzieje się dookoła niego. Mimo czujności, którą zachowuje na spacerach i ostrożności jest też zainteresowany i zaciekawiony tym co widzi. Lubi podczas spaceru przysiąść i się rozejrzeć.
Na widok innego psa zatrzymuje się, czasem kładzie na chwilę, ale jeśli z drugiej strony jest pozytywne nastawienie podchodzi, robi klasyczne "trzy kółeczka" z wzajemnym obwąchaniem się i po chwili spokojnie odchodzi. Kiedy na spacerze z panem Pawłem spotkał inne bawiące się psy w pewnej odległości również przysiadł i poobserwował je, ale nie wywołały one w nim nadmiernych emocji.
Co ciekawe kiedy mieli przejść obok dużego auta ciężarowego z jakimś sprzętem budowlanym zawahał się i chciał się wycofać, ale gdy minął ich inny pies z właścicielem, który swobodnie przeszedł obok uznał, że jednak nie ma się czego bać i podążył jego śladami.
W domu czasem zaprasza swoich opiekunów do zabawy zaczepiając ich zabawką do przeciągania się, albo delikatnie próbuje chwytać za rękaw, co mogło być formą komunikacji z byłymi właścicielami. Stopniowo będziemy próbować przekierować to zachowanie na inne.
Kiedy piłka wpadła mu gdzieś, gdzie nie mógł sięgnąć, szczekaniem domagał się pomocy i radośnie wrócił do zabawy, gdy opiekun podał mu upragnioną zabawkę.
Generalnie jednak nie jest bardzo aktywny, raczej położy się gdzieś w pobliżu, wtuli między nogami niż bryka.
Dobrze wiedzieć, że nowe życie naszego podopiecznego zaczyna się tak pozytywnie
Pan Paweł dokładnie relacjonuje kolejne dni spędzane z Lego i ich wspólne doświadczenia. Oto jak opisuje wyjścia:
"Wyjścia na spacery każdorazowo wymagają lustracji klatki schodowej. Schodzimy z drugiego piętra na pierwsze, a na pierwszym siedzimy 2 minuty i oglądamy stolarkę aluminiową. Taka procedura jest tylko przy wychodzeniu z klatki. Przy wchodzeniu jest tylko obwąchiwanie i dość szybko na drugie piętro pod drzwi."
W kwestii jedzenia nic się w zasadzie nie zmienia. Lego zdecydowanie nie wyznaje filozofii, że żyje po to, aby jeść .Połowę dziennej porcji dostał o 8.30 po spacerze ale jej nie tknął. 3/4 zjadł o godzinie 15.30 a resztę o 18. O 20 przyszedł do kuchni i zaczął piszczeć. Dostał drugą połowę dziennego przydziału, znowu zjadł 3/4 a reszta została. Rano okaże się czy w nocy wyczyścił miskę.
Na spacerach jego aktywność ogranicza się właściwie do obwąchiwania i obsikiwania. Nie jest typem psa, którego można zmęczyć fizycznie, raczej będziemy tutaj szukać aktywności węchowych, czy też innych opartych na wysiłku intelektualnym. Póki co nie ma możliwości puszczenia Lego luzem, dlatego nie było prób aportowania, ale też nie wiemy czy ta forma ruchu byłaby dla niego odpowiednia. Na wybiegu dla psów, jak na intelektualistę przystało, interesuje się zapachem i spędza czas obserwując inne psy.
Aby to zobrazować zacytuję pana Pawła:
"Chciałem szybkim krokiem przejść jedną z pętli na naszych Nowohuckich Łąkach, zwykle zajmowało to ok 35-40 minut a z LEGO wyszło ponad godzinę. W tym czasie 33 razy podnosił nogę do sik sik, kilka razy siedział i oglądał okolicę, kilka razy leżał i czekał na idące psy, przepuściliśmy też parę z wózkiem dziecięcym i grupę seniorek z kijami."
Wniosek jest taki, że trzeba zapewnić mu rutynę wraz z wysiłkiem umysłowym, bo Lego wieczorem ma w sobie dużo energii, którą chciałby pożytkować na zabawie, najlepiej polegającej na przeciąganiu i siłowaniu się.
Ze względu na jego młody wiek będziemy starannie dobierać mu formy zabaw, tak aby miał możliwość wykorzystania nadmiaru energii, ale w sposób bezpieczny dla jego zdrowia fizycznego i psychicznego.
Pan Paweł na bieżąco relacjonuje nam kolejne dni Lego, dziś oddaję mu głos i cytuję maila, którego otrzymałam wraz ze zdjęciami:
"Żeby nie było, że pies myśliciel a pan nie to wymyśliłem formułę spaceru na zmęczenie. Po wyjściu z klatki idziemy wolno szerokim trawnikiem, noga za nogą na długiej smyczy, Lego wącha co chce (kwiatki też), robi swoje sik sik, po ok 10-15 minutach dochodzimy do ścieżki i skracam uchwyt smyczy oraz zwiększam tempo. Trzymam go krótko, mocno, prawie przy nodze i maszerujemy szybko bez przerw na niuchanie. Przysiadanie na przepuszczenie ludzi, wózków, psów próbowałem skrócić smaczkami i kilka razy się udało. Pokonaliśmy pętlę obaj zdyszani w 50 minut więc 20 szybciej niż ostatnio. A na koniec napatoczył się znany mi jeszcze ze spacerów z Garretem bardzo pozytywny mieszaniec labradora z czymś bardziej kudłatym i chłopaki zrobili sobie zapasy. Kolega wprawdzie jest mniejszy ale za to starszy i doświadczony w takich igraszkach więc wymęczył Lego bardzo, ledwo się wciągnął na 2 piętro. Ale tego mu było potrzeba, nawet nie chciał na balkon, 3 godziny przeleżał bez ruchu. W kolejnych dniach będziemy kontynuować taki sposób na długi spacer (żebym tylko ja się nie wykończył bo będzie skucha).
Jeszcze zdjęcia: w kwiatkach, po ciemku patyczek też się znajdzie, a na koniec dnia świeża woda prosto z kranu."
Cieszy nas natychmiastowa reakcja, czujna obserwacja potrzeb Lego i próba odpowiedzi na nie. Oczywiście nie można od razu przesadzić z nadmiarem aktywności żeby chłopak nie odniósł skutków ubocznych. Jednak stopniowa zmiana rutyny może pomóc w uregulowaniu rytmu psiaka i nauce odpoczynku w domu.
Lego w weekend zwiedzał ze swoimi opiekunami góry. Wyspacerował się, miał okazję do poniuchania nowych zapachów, wyszukania patyczków, tarzania w liściach i brodzenia w rzeczce. Poza tym podglądał wiewiórki i sarny
Maszerował przodem grzecznie trzymając się ścieżki. Jak to uznał pan Paweł, Lego zachowywał się jak doświadczony turysta
Później dzielnie pomagał całym sobą przy pracach na działce, pilnował grilla i terenu, a po południu zasłużenie odpoczywał, czego dowody mamy na załączonych zdjęciach.
Możemy stwierdzić, że Lego wpasowuje się idealnie w życie swoich opiekunów! Z każdym dniem poznają się coraz lepiej i coraz lepiej się rozumieją. Wkrótce będziemy mogli planować kontrolną wizytę u weterynarza, co mamy nadzieję, będzie tylko formalnością. Póki co Lego wygląda na chłopaka w świetnej formie.
Lego błyskawicznie poczuł się w nowym domu jak u siebie. Już pierwszego dnia zwiedzał balkon, a także zapoznawał się z włączoną pralką z nosem niemal przyłożonym do drzwiczek.
Opiekun porównuje go z Garretem, który potrzebował aż kilku miesięcy żeby poczuć się na tyle swobodnie, aby nie uciekać z kuchni po uruchomieniu zmywarki czy mikrofali, a w łazience pralki. Na Lego nic nie robi większego wrażenia. Również kładzie się gdzie mu akurat pasuje, nie przeszkadza mu, że się nad nim przechodzi, że ktoś go potrąci.
Także wycieczka do chatki w górach nie stanowiła problemu dla naszego chłopaka, od razu czuł się jak w niej jak u siebie.
To co jest istotną obserwacją to fakt, że Lego akceptuje swoich opiekunów i całą rodzinę, ale jak opisuje pan Paweł, jeszcze nie są jego stadem.
"Kiedy czegoś potrzebuje: wyjść na balkon, pić, jeść, bawić się, to podchodzi, szczeka, popycha głową lub łapą, potrafi sobie poradzić, natomiast jak ktoś z nas go woła to się tylko popatrzy i pozostaje bez reakcji. Jeszcze nie przychodzi na mizianie, głaskanie.
Jest coraz lepiej, bo zaczął reagować na wypowiedzenie imienia więc zaczniemy ćwiczyć przywołanie z pokoju do pokoju ale nie jesteśmy jeszcze jego ludźmi."
Zastanawialiśmy się czy to już moment na pierwszą wizytę u weterynarza, ale Pan Paweł doszedł do wniosku, że to może być jeszcze za wcześnie, wobec tego wstrzymamy się do czasu aż Lego będzie czuł się na tyle bezpiecznie, żeby mieć realne wsparcie w swoich opiekunach. Póki co, zgodnie z naszymi wskazówkami, nie był nawet jeszcze czesany, więc najpierw sprawdzimy reakcję na zabiegi pielęgnacyjne w domu a później będziemy planować kolejne kroki.
W tym miejscu chcę po raz kolejny zwrócić uwagę na to jak istotne jest udzielenie psu czasu i przestrzeni według jego potrzeb. Na przykładzie Lego widać jak dzięki temu pies może sam podejmować decyzje, wzmacniać pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa.
Życzymy sobie takiej współpracy dla każdego naszego podopiecznego
W ostatnim czasie Lego poznał teściową pana Pawła Wypadło bardzo pozytywnie, ale należy podkreślić, że było bardzo przemyślane od samego początku.
Spotkali się na spacerze, jak to stwierdził pan Paweł "niby przypadkiem", pospacerowali kwadrans i razem przyszli do mieszkania. Lego, jak to on, spokojnie obserwował, powąchał, ale ponieważ teściowa to prawdziwa "psiara" opiekunowie musieli ją wręcz hamować w okazywaniu miłości .
"Zrobili przegląd wszystkich zabawek, trochę się poprzeciągali i została zaakceptowana."
Kolejne dni mijają im na spacerach, poznawaniu siebie i okolicy, trenowaniu przywołania i podstawowych komend.
Dzięki uważnym obserwacjom pana Pawła wiemy, że Lego lubi przebywać na balkonie, gdzie ma sporo miejsca, dywanik, ale i murek, za którym może się ukryć kiedy tego potrzebuje. Chętnie tam odpoczywa, obserwuje łąki oraz przebywające na nich sarny, lisy i dziki.
Kiedy ma chęć wyjść na balkon, podchodzi do drzwi balkonowych, wydaje "odgłos foczki" , opiekunowie otwierają mu drzwi, a po jakimś czasie albo sam popycha drzwi, albo wydaje ten sam odgłos żeby go wpuścić z powrotem. I tak kilka razy dziennie
Lego codziennie chodzi na wybieg, gdzie poznaje psie koleżanki i kolegów, z którymi lubi się bawić. Jedna z nich 3-letnia goldenka, wybitnie przypadła mu do gustu, uwielbiają się od pierwszego spotkania, aż inni dziwią się, że psy mogły tak sobie podpasować. Efektem tych szaleństw jest odpoczynek w domu do popołudnia.
W niedzielę natomiast Lego brał udział w spacerze goldenów, gdzie było około 30 psów. Początkowo zaskoczyła go taka ilość towarzyszy, nie wiedział do końca jak się zachować, ale po kilkunastu minutach opanował emocje, dołączył do klasycznego obwąchiwania, kręcenia kółeczek i przepychanek. Pokazywał, które psy mu pasują, a które nie. Po dwugodzinnym spacerze w takim gronie, który był angażujący fizycznie jak i psychicznie, spał cztery godziny, nawet obiad go nie uaktywnił .
A poniżej kadry z tego spacerowego i wybiegowego szaleństwa
Nasz Lego czuje się już zupełnie jak u siebie w rodzinie pana Pawła Ich codzienność wypełniają wspólne spacery, zabawa, ćwiczenia, higiena i pieszczoty - jak podkreśla opiekun ta kolejność nie jest przypadkowa .
Lego potrafi zachęcić do zabawy każdego psa, nawet takiego, który oceniany jest jako nieprzyjazny, czym wzbudza także radość właścicieli. Swoją otwartą postawą i niegasnącym entuzjazmem zaraża wszystkich napotykanych psich kumpli, bez znaczenia czy to mały czy duży pies.
Jednak kiedy trzeba odpowiedzieć ostrzej też potrafi odwarknąć lub po prostu odejść zamiast wdawać się w większe awantury. Wykazuje się bardzo dobrymi umiejętnościami w zakresie komunikacji.
Jak wszystkie "dzieci" preferuje zabawki cudze, które są dla niego ciekawsze niż własne, ale ponieważ znosi je zawsze pod wybrane przez siebie drzewo, skąd można je odzyskać.
Spacery obejmują już także miejsca pełne zgiełku ulicznego, gdzie jedynie tramwaje obserwowane są przez Lego z respektem, jak podejrzewa pan Paweł, być może przez ich wielkość. Poza tym miejskie krajobrazy i wpisane w nie samochody, hałasy, rowery i ludzie nie wzbudzają w naszym chłopaku emocji.
Lego jest też pozytywnie nastawiony do ludzi, do których sam się nie pcha, ale pozwala się pogłaskać kiedy ktoś do niego podchodzi, natomiast na pewno nie jest typem psa, który łasi się do wszystkich. Nawet w mieszkaniu przychodzi raczej z zaproszeniem do zabawy niż z oczekiwaniem pieszczot, głaskania czy tulenia. Nie jest też wielbicielem czynności pielęgnacyjnych - o ile da sobie wyczesać na siedząco kark, grzbiet i szyję/klatkę, o tyle uszy, brzuch czy łapy to już dużo większe wyzwanie. Kiedy któregoś razu przykleiła mu się między palcami tylnej łapy guma do żucia opiekunowie musieli kilkoma podejściami starać się ją wycinać stosując smaczki, zabawki, żeby odwrócić jego uwagę i dać sobie cokolwiek zrobić. Na pewno będzie to sfera do dalszej pracy.
Opiekunowie zdecydowali się zmienić naszemu chłopakowi karmę, którą zresztą jadł z oporami, niechętnie, pod warunkiem, że była czymś dosmaczona. Wprowadzili mu karmę, która ma większe granulki i lepszy skład i obecnie je Brit z łososiem. Lego z apetytem zjada wszystko z domieszką nowej karmy, także mamy nadzieję, że teraz już problemy z jedzeniem odejdą w zapomnienie.
W poniedziałek natomiast czeka naszego młodego Warciaka pierwsza wizyta u weterynarza. W miarę możliwości wykonane zostanie ogólne badanie i pobrana morfologia. W planach jest także wykonanie szczepienia przeciw wściekliźnie, którego termin właśnie się zbliża.
Jak widać na zdjęciach Lego to żywe srebro, które odpoczywa tylko w domu, a spacery wykorzystuje do maksimum aktywności i tak właśnie powinno być
Lego jest już po wizycie kontrolnej u weterynarza. Pan Paweł zrelacjonował nam tę wizytę
"I byliśmy u weta. W myślach widziałem tą akcję w kategorii porażki, że nic nie pozwoli sobie zrobić, nie pozwoli się dotknąć i nie załatwimy nic, ale sumarycznie nie było źle, nawet wesoło było, uśmialiśmy się setnie.
Wszedł do lecznicy bez oporów, sprawdził wszystkie otwarte gabinety i pomieszczenia, całkowicie bez stresu, zaprzyjaźnił się z personelem. Nie chciał wejść na wagę, zachęcony smaczkiem wszedł, ale nie cały. Ciągle jakaś część olbrzyma była poza wagą, pomógł inny pacjent: jamnik wszedł na wagę a Lego za nim, jamnik na dole między nogami Lego, zważyli się obaj, potem odjęliśmy ciężar jamnika i było załatwione.
W gabinecie w trójkę próbowaliśmy spowodować żeby się nie ruszał, ja i żona mogliśmy go trzymać, ale jak tylko lekarka chciała coś zrobić to od razu odwracał się do niej głową i nie miała podejścia. Na leżenie lub siedzenie nie było szans, ma tyle siły i tak się potrafi wygiąć i sprężyć. Dobrze, że gabinet mały, nie trzeba było biegać. Udało się obejrzeć oczy, zęby i całą paszczę, uszy, osłuchać, obmacać, zmierzyć temperaturę, zaszczepić przeciwko wściekliźnie i zaczipować."
Za dwa tygodnie naszego bohatera czeka jeszcze pobranie krwi i szczepienie przeciw chorobom wirusowym.
Bardzo cenimy sobie fakt, że cała wizyta odbyła się z ogromną uważnością na Lego, jego potrzeby i reakcje, które zostały potraktowane priorytetowo.
Po przejściach u weterynarza, obowiązkowo musiało nastąpić odreagowanie w ulubionej formie
IMG20241126071947.jpg
Plik ściągnięto 19 raz(y) 1.88 MB
IMG20241126071950.jpg
Plik ściągnięto 17 raz(y) 2.01 MB
_________________ Tosia/Prezes/Leon/Bruno/Niunia
Tofik za TM...
Paula i Lary WARTA GOLDENA
Dołączyła: 22 Mar 2020 Posty: 2254 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2024-12-02, 09:42
Wspaniale czytać taką relację, gdzie widać troskę opiekuna o komfort psiaka 😍
Na pewno z czasem będzie coraz lepiej, jak ma się taką rodzine, jak Lego to nie może być inaczej
No i Lego doczekał się kolejnej wizyty u weterynarza. Tym razem wykazał już zdecydowanie większy spokój i opanowanie Dał sobie wykonać badania, pobrać krew, a nawet wykonać usg i sprawdzić zmianę, która pojawiła się niespodziewanie na boku, ale na szczęście okazało się, że to tylko siniak, który był prawdopodobnie efektem szalonych zabaw na podwórku.
Poza tym Lego jest już od tygodnia tylko na nowej karmie, bez dodatków i wygląda na to, że bardzo dobrze mu służy, a opiekunowie kontrolują jego wagę, aby mieć pewność, że porcja jest odpowiednia.
Po tylu wspólnych dniach, a nawet tygodniach, rodzina ma już ustalony nowy rytm dnia, do którego Lego się przyzwyczaja i przypomina swoim opiekunom jak to jest żyć z nieco wyrośniętym szczeniakiem To bardzo ważne mieć świadomość tego, że mimo, że pies jest już duży to nadal jest młody i jego potrzeby też nie są jeszcze takie jak dojrzałego, dorosłego psa. Pan Paweł z rodziną dba o to, aby miał odpowiednią ilość i jakość aktywności fizycznej, możliwość eksploracji, obcowania z innymi psami, dzięki czemu jest coraz lepiej zsocjalizowany i coraz ładniej komunikuje się z psimi kumplami.
Tradycyjnie dostaliśmy też parę zdjęć naszego młodego psistojniaka
Lego też był grzeczny w tym roku i odwiedził go Mikołaj
Dziękujemy wszystkim darczyńcom za udział w zbiórce świątecznej dla naszych podopiecznych - ich radość była niesamowita a otwieranie paczek jak widać też było ważnym elementem
Lego korzysta z zimowej aury i towarzyszy swoim opiekunom w aktywnościach.
Jak widać bardzo mu się to podoba i odpowiada mu taki ciekawy tryb życia.
W międzyczasie rodzina uczestniczyła w spotkaniu z behawiorystką, która obserwowała naszego chłopaka podczas spacerów i bez wątpliwości oceniła, że Lego nie ma żadnych problemów behawioralnych, jest po prostu nieco rozpuszczonym przez poprzednich właścicieli młodziakiem, który potrzebuje określonych zasad i konsekwencji w wychowaniu. Behawiorystka stwierdziła wręcz, że w świecie ludzi byłby uznany za kreatywnego . Jest uparty i niecierpliwy, szybko się pobudza ale też szybko się sam uspokaja.
Niestety mamy też złą wiadomość, bo przeprowadzona tydzień temu konsultacja ortopedyczna i badanie rtg wykazały, że Lego ma zaawansowaną postać dysplazji. Z racji jego dużych gabarytów, które same w sobie stanowią obciążenie musi mieć bardzo restrykcyjnie pilnowaną wagę, otrzymywać suplementy a także regularnie uczestniczyć w badaniach kontrolnych. Ma całkowity zakaz ruchów zrywnych, skakania, aportowania, wskazany ruch jednostajny, spokojny.
Zarówno kwestie zachowania na spacerach, jak i stan stawów wynikają z zaniedbań w okresie szczenięcym Ale nie poddajemy się, nadal można zrobić wiele, żeby poprawić komfort życia Lego, nad czym opiekunowie tymczasowi nieustannie pracują.
Kolejny spacer z behawiorystką przyniósł nowe obserwacje i wnioski. Pan Paweł jak zawsze przysłał nam relację z tego dnia:
"Spacer przebiegł bez problemów. Było łącznie z Lego 5 psiaków, oczywiście Lego był największy. Na powitaniu były emocje podwyższone, ale żaden nie zaczął warczeć czy szczekać więc Lego też nie, spokojnie do każdego podszedł (jak pani powiedziała) pozbierał zapachy i się wyluzował, emocje opadły. Żadnego nie zaczepiał, nie prowokował, całkowita akceptacja. Chodziliśmy po parku ogólnie dostępnym więc zdarzyło się, że nieoczekiwanie za zarośli wyłaniały się psy "obce" i parę razy Lego pokazał jak się zachowuje - głowa na dół, przyczajka i leżenie. Dwa razy pani mogła zaobserwować jak jest bardzo mało czasu żeby podsunąć smaka lub zabawkę, lub patyk zanim się położy, a jak już zalegnie to jest nie do ruszenia. Stwierdziła, że nie ma u niego agresji, nie chce atakować, nie ma lęku, chce się z każdym przywitać i to wyzwala tak duże emocje. Do pewnego poziomu można przekierować uwagę na smaka lub zabawkę i trzeba to wykorzystywać, jak najszybciej coś zaoferować żeby go rozproszyć natomiast jak się nie zdąży i się położy to poprosić żeby nie podchodzić. Mam też spróbować stanąć nie z boku tylko tuż przed nosem i przysłaniać mu pole obserwacji, żeby nie mógł położyć głowy i leżeć nieruchomo i czekać tylko żeby obserwować to musiał się wychylać za nóg, podnieść głowę, przekręcić, będzie "zmuszony" przekazać sygnał do nadchodzącego psa. Takiego czegoś nie próbowałem, faktycznie zawsze stoję z boku lekko cofnięty żeby ewentualnie kontrować smycz jak ruszy do przodu, pierwsze próby zrobimy jak będziemy na spacerze razem, któreś z nas będzie zasłaniać."
Cieszymy się, że opiekunowie tak aktywnie pracują z Lego i chcą wspierać go w takich trudnych chwilach oraz pomóc mu poradzić sobie z nadmiernymi emocjami. To bardzo ważne i z pewnością przyniesie pozytywne efekty
Lego w dalszym ciągu przebywa w domu tymczasowym u pana Pawła i jego rodziny, ale już niestety wiemy, że zostanie tam tylko do momentu znalezienia domu stałego, adopcyjnego. Rodzina pokochała naszego podopiecznego całym sercem, ale problem dysplazji okazał się nie do przeskoczenia Mieszkanie na wysokim drugim piętrze to zbyt duże obciążenie dla psa z tak zaawansowaną dysplazją, która niestety z wiekiem może postępować. Jest nam bardzo przykro, ale jednocześnie wyrażamy ogromną wdzięczność za tak oddaną opiekę i troskę oraz kontynuowanie szkolenia Lego. Zwłaszcza, że pan Paweł sam obecnie potrzebuje pomocy po złamaniu nogi. Jednak nawet to nie przeszkodziło mu w zorganizowaniu chłopakowi niezbędnych spacerów i treningów.
Takich właśnie domów tymczasowych fundacja potrzebuje najbardziej, gdzie widać świadomość odnośnie potrzeb psa oraz gdzie zapewnione są szkolenia i treningu dla korzyści Warciaka, ale także przyszłych opiekunów.
Przyjmujemy zgłoszenia od kandydatów zainteresowanych adopcją Lego, ale należy pamiętać o tym, że mieszkanie w bloku bez windy na wysokim piętrze będzie jednym z czynników uniemożliwiających taką adopcję.
Pan Paweł wraz z rodziną prowadzi niezmiennie dalszą edukację, wychowanie i socjalizację naszego Lego, co przynosi pozytywne rezultaty . Stwierdza, że Lego zarówno w mieszkaniu w bloku, jak i domu górskim zachowuje się bardzo dobrze, a to co było na początku: szczekanie, drapanie, łapanie za ubranie, łapanie za meble, zaglądanie na stół, wchodzenie na łóżka i kanapy - obecnie już nie występuje.
Nie ma w nim absolutnie żadnej agresji do ludzi, jest bardzo przyjaźnie nastawiony. Pozostaje nadal do opanowania kwestia kontaktów z dużymi psami i przywołanie na spacerach. Z uwagi na kontuzję opiekuna część ćwiczeń na zewnątrz została wstrzymana, ale za to więcej ćwiczą "na sucho" w mieszkaniu. Np. udało im się wyszukać fajny silikonowy kaganiec, odpowiednio duży na jego wielką kufę a nie wyglądający jak "klatka dla killera" i trenują jego zakładanie i ściąganie. W późniejszym czasie planowane jest także zapoznanie z komunikacją miejską.
Jak wiemy dysplazja została stwierdzona, zdjęcia RTG i badanie przez ortopedę niestety jednoznacznie to potwierdzają. Natomiast zaplanowana jest jeszcze konsultacja u innego ortopedy celem ustalenia ewentualnych możliwości zabiegów, które mogłyby spowolnić postępowanie zmian chorobowych, tak aby mieć pełny obraz możliwości wsparcia Lego.
W ciągu najbliższych dwóch - trzech miesięcy będziemy także umawiać zabieg kastracji.
U naszego Lego niestety gorsze chwile...
Zaczęła mu rosnąć gula na opuszku lewej przedniej łapy, co natychmiast zostało zauważone przez opiekunów, którzy zabrali chłopaka na konsultację do weterynarza.
Otrzymał najpierw na tydzień antybiotyk, ale na wszelki wypadek zarezerwowana też została od razu wizyta kontrolna.
Miała miejsce dwa dni temu i okazało się, że stan zmienił się nieznacznie, gula trochę się zmniejszyła i nieco mniej przylega do palca.
Chirurg obejrzał zmianę i stwierdził, że w takim stanie jest szansa żeby nie pobierać wycinka tylko wyciąć od razu całość bez naruszania palca. Następnie przekazać do badania całą narośl, aby dokładnie dowiedzieć się jaki charakter ma ta zmiana, a także będzie wiadomo z jakim marginesem dało się wyciąć gulę i czy trzeba będzie amputować palec.
Termin zabiegu wyznaczony jest na 8.maja, trzymamy mocno kciuki za naszego podopiecznego!
Zabieg usunięcia narośli przebiegł bez problemów.
Nie do końca jednak wiadomo co to za rodzaj guza, weterynarz stwierdził, że jeszcze się z takim czymś nie spotkał. Optycznie nie wygląda mu to na nowotwór. Udało się wyciąć prawie całe bez naruszania unaczynienia palca i cała kulka zostanie wysłana do zbadania.
Dodatkowo z uwagi na dojrzewanie podjęta została decyzja o podaniu kastracji chemicznej, żeby nieco obniżyć poziom emocji u Lego, który w ostatnim czasie znacznie wzrósł w kontekście innych psów mijanych na spacerach. Już nie kładzie się na widok innego psa, a raczej pręży się i pokazuje gotowość do reakcji, chociaż sam na szczęście nie inicjuje awantur.
Lego ma 5 szwów, bardzo płakał, aktualnie jest bardzo obrażony szczególnie na żonę pana Pawła, mimo że to on go wyprowadza i głównie się nim zajmuje. Przed nimi co najmniej tydzień oszczędzania łapy, zmiany opatrunków, dbania o higienę rany i pilnowania żeby jej nie lizał. Mamy nadzieję, że nasz chłopak będzie się dobrze zachowywał, nie będzie próbował dobierać się do łapy, ale awaryjnie dmuchany kołnierz, "abażur" i kaganiec są w gotowości.
Na zdjęciach Leguś odpoczywający jeszcze przed zabiegiem.
Lego nadal czeka na swój dom na zawsze i człowieka, który zakocha się w nim bez pamięci.
Póki co niestety dość wolno, ale skutecznie dochodzi do siebie po zabiegu.
Ze względu na gojenie rany wyjścia ma teraz krótkie i spokojne, bez brykania, więc jest niezadowolony i z utęsknieniem spogląda w stronę wybiegu.
Co do stanu zdrowia, jak mówi pan Paweł, wygląda na to, że jest dobrze. Pierwszego dnia po zabiegu nie chciał ani pić ani jeść, popił tylko odrobinę wody, widać było, że cierpiał a po lekach przeciwbólowych spał. Od soboty zaczął pić, jeść i zaczepiać do zabaw. Na szczęście pozwala sobie zmieniać opatrunki, choć nie podoba mu się psikanie środkiem dezynfekującym więc trzeba to szybko zrobić. Na szczęście nie próbuje dobierać się do rany, więc na wszelki wypadek jak zostaje bez nadzoru i na noc ma zakładany dmuchany kołnierz, obeszło się bez "abażura".
Podczas wizyty kontrolnej, okazało się, że od spodu szwy się zerwały i rana wymaga dodatkowej pielęgnacji. Pan Paweł relacjonuje:
"Zatem czyścimy, płuczemy, odkażamy, ładujemy maść i opatrunek. Część psiaków w podobnych okolicznościach traktuje zabandażowaną kończynę jakby jej nie było, podnoszą, starają się nie używać a druga część na nic nie zważa, chce funkcjonować jak zwykle. Lego należy do tej drugiej części, chciałby chodzić, biegać, bawić się z innymi, nie zważa wcale na opatrunek i buta, co niestety powoduje, że proces gojenia będzie dłuższy bo stale łapa jest w użyciu. Jeszcze kilka dni to potrwa. Szczęście w nieszczęściu, że pozwala sobie robić wszelkie zabiegi higieniczne i zmieniać opatrunki, nie dobiera się do opatrunku, nie trzeba używać ani kołnierza ani abażura, wystarczy na bandaż naciągnąć skarpetkę a na spacer buta."
Lego zaskoczył opiekunów w kwestii pielęgnacji rany i zmiany opatrunków. Raczej jest niedotykalski, sam od siebie nie przychodzi na pieszczoty. Głaskanie i przytulanie nie są mu potrzebne. Chwilkę pozwoli się pogłaskać, ale bardzo szybko zaczyna ziewać, oblizywać się i mlaskać, ewidentnie daje znak, że już za długo i należy przestać.
Podobnie jest z czesaniem, chwilę pozwoli i ucieka, żeby wyczesać go całego trzeba podchodzić kilka razy, zajmuje to mniej więcej pół dnia i jest wyczesany. Zatem pan Paweł spodziewał się, że z opatrunkami będzie ciężko, ale tylko przez dwa pierwsze dni stawiał niewielki opór i mocno chciał się dobrać do rany. Potrzebne były dwie osoby, z których jedna musiała trzymać łapę i głowę a druga mogła wtedy działać nad raną. Po tych pierwszych dniach jakby zaakceptował sytuację. Jedna osoba bez problemu zmienia opatrunek, a całość zajmuje ok. 20 minut. Trzeba odbandażować, wymyć, odkazić, osuszyć, nałożyć maść, kompres, watę między palce i zabandażować. Po od bandażowaniu oczywiście musi powąchać i dwa razy liznąć a potem tylko obserwuje co się mu robi i leży.
Jak widać Lego jest niesamowicie dzielny, a jego opiekunowie udzielają mu potężnego wsparcia!
Jesteśmy im niesamowicie wdzięczni, ale mamy nadzieję, że wkrótce znajdziemy mu nowy dom taki już na zawsze.. Lego bardzo go potrzebuje.
Lego jest już na ostatniej prostej do wyzdrowienia, łapa goi się coraz ładniej, wkrótce wróci do formy i będziemy mogli umówić drugą konsultację ortopedyczną, żeby uzyskać konkretne zalecenia wspierające stawy naszego podopiecznego.
Póki co opiekunowie ćwiczą z nim na tyle, na ile to możliwe, aby wzmocnić jego mięśnie i suplementują stawy.
Nasz chłopak nie pozwala im się jednak nudzić, bo aktualnie przechodzi okres buntu na spacery z żoną pana Pawła. Jak to opisuje jego opiekun: "Jedzenie, przysmaki, zabawy, ćwiczenia – wszystko co w domu to z nią robi, a jak pada hasło spacer to gość udaje, że nie wie o co chodzi więc jest dodatkowa atrakcja z przekonaniem go żeby jednak raczył wyjść. "
Niestety Lego nadal nie doczekał się nikogo kto wyraziłby zainteresowanie jego adopcją, ale nie tracimy nadziei, że ten kochany chłopak w końcu znajdzie swój dom na zawsze.
Nasz kochany Lego wyzdrowiał, ale dalej nie znalazł swojego miejsca na ziemi...
Niezmiennie przebywa we wspaniałym, ale jednak tylko tymczasowym domu, gdzie czuje się całkowicie jak u siebie. Wkrótce czeka go kolejna wizyta u ortopedy, w celu uzyskania optymalnych zaleceń w związku z dysplazją.
Pan Paweł przesłał nam relacje z ostatnich tygodni:
"Ja nadal rehabilituję nogę, żona dłoń, a z Lego staramy się wyeliminować jego agresywne zachowania wobec co niektórych psów. Kastracja chemiczna obniżyła mu poziom „męskości" więc nieco łatwiej go opanować, przytrzymać i skierować w inną stronę ale gdy pies pojawi się z zaskoczenia to ciężko bywa. Trudność jest taka, że nie ma w jego zachowaniu stałości i nie możemy przewidzieć co zrobi. Przynajmniej tyle, że nie interesuje się małymi psiakami więc nie ma strachu, że nawet przypadkiem mógłby uszkodzić malucha ale w przypadku takich powiedzmy wielkościowo od kolan w górę to już różnie może być. Nieraz nic, nie zwraca uwagi a nieraz z daleka zjeżony i gotowy do zwarcia, nieraz bez problemu można go przekierować, przywołać do nogi i spokojnie się wyminąć a innym razem nic nie działa, zostaje jedynie trzymać, zasłonić i przeczekać.
W lipcu Lego skończył 2 lata więc było małe święto. I od czasu jak „zdmuchnął 2 świeczki" to nie chce chodzić z dziewczynami na spacery, wymyślił sobie w tej psiej głowie, że tylko ze mną będzie łaskawie wychodził. W mieszkaniu z dziewczynami robi co mu karzą, robią ćwiczenia, bawią się, ale jak tylko któraś weźmie szelki, lub obrożę lub smycz to się kładzie i koniec. Jak nie ma ochoty to się nie ruszy, a dobrze wie, że go nie podniosą. Liczymy, że mu minie bo potrafi zdezorganizować plan na popołudnie.
Każdego dnia się bardziej wiąże z nami i miejscami w których funkcjonuje. Widzimy jak przynosi na legowisko albo na kanapę na balkonie pluszaki i leży z nimi, że to już jego miejsce, albo na wsi najpierw poroznosi a potem pozbiera patyki, piłę, szarpak i leży przy tym, albo jak wyczai, że zbieramy się do wyjazdu to nie odchodzi od drzwi, żeby go tylko nie zostawić, a jak wyjdziemy to nic go nie interesuje, nawet żaden pies, tylko samochód i bagażnik. Ostatnio w sprawach rodzinnych mieliśmy kilka wyjazdów, jeździł z nami i zachowywał się bardzo dobrze. W terenie, na ulicach, w restauracjach był posłuszny, grzeczny.
Mamy nadzieję, że Lego w końcu doczeka się momentu, w którym zostanie adoptowany przez kochających ludzi, którzy sądzą mu szansę mimo dysplazji i jak widać w relacji opiekuna, nieco upartego charakteru.
Lego wraz z opiekunami spędza przyjemnie czas jeszcze na nadmorskich wakacjach.
Nie ma nic lepszego dla psa kochającego wodę niż codzienna możliwość pływania, tarzania się w piachu, kopania dziur i noszenia patyków
Cieszymy się, że nasz podopieczny jest w tak doskonałej kondycji mimo swoich problemów zdrowotnych.
Pan Paweł każdego dnia pracuje z Lego nad jego zachowaniem i reakcjami i robi wszystko żeby jak najlepiej przygotować go do przyszłej adopcji.
Z ostatnich obserwacji wynika, że Lego lubi psie koleżanki Z suczkami dogaduje się bezproblemowo, a raczej samce wywołują w nim silniejsze emocje.
Jednocześnie opiekun podkreśla, że należy pamiętać o gabarytach Lego, gdyż jego 42kg masy ciała może powodować pewne trudności kiedy np. uprze się, że chce iść w określonym kierunku, przeciwnym do opiekuna.
"Lego nie szarpie, nie wyrywa się, zwyczajnie idzie, zechce powąchać krzaczek lub ławkę po przeciwnej stronie chodnika to skręca i tyle, 42 kg na czterech łapach trudno powstrzymać. Ktokolwiek będzie jego opiekunem to świadomość takiej sytuacji musi mieć bo trzeba się z tym mierzyć codziennie. Przy czym nie jest to jakaś przypadłość Lego, dotyczy to wszystkich dużych psiaków."
Minęło trochę czasu, a u Lego widać dalsze postępy.
Co ważne, jest po kolejnej wizycie u ortopedy, od którego otrzymaliśmy konkretne wskazówki co do postępowania:
Po przestudiowaniu zdjęcia, obejrzał i obmacał Lego.
Potwierdził wcześniejszą diagnozę - łokcie, kolana, mięśnie prawidłowe, ale biodra fatalne. Niestety na leczenie czas dawno minął, pewnie można było operacyjnie uratować i odbudować stawy jak Lego miał 4 miesiące, a teraz pozostała jedynie profilaktyka zachowawcza.
Jak mówi weterynarz wszystko zależy od trybu życia czyli:
1) dyscyplina w trzymaniu wagi, Lego ma być chudy, żebra widoczne, powinien wyglądać na "lekko zabiedzonego", waży 41 kg, można jeszcze z 1 kg obniżyć ale absolutnie nie zwiększać,
2) utrzymanie sprawności mięśni i ogólnej formy, dużo spokojnego ruchu, oczywiście pływanie, spacery nawet długie żeby się zmęczył, ćwiczenia na tropienie, pokonywanie przeszkód typu rura, równoważnia, bez biegania z nagłą zmianą kierunków, bez skakania, po prostu bez ruchów narażających na zwichnięcia. Schody nie stanowią zagrożenia o ile wchodzi i schodzi, a nie wbiega i zbiega.
Czyli to co od stycznia realizuje dom tymczasowy.
Nie do przewidzenia jest postęp zwyrodnień więc dopóki nie pojawią się bóle może sobie żyć bezproblemowo. Jeżeli zacznie odczuwać bolesność to będzie można rozważać zabiegi operacyjne, ale dzisiaj to nie ma żadnego sensu, a przyszłe działania będą uzależnione od sytuacji.
Pan Paweł opisuje obecne zachowanie Lego:
Na wyjeździe weekendowym w górach, bez miejskich bodźców Lego jest super grzecznym psem. Można mu zarzucić, że nie daje się wyczesać, wyczyścić uszu, wygolić łap, 10 minut higieny i koniec ale kilka podejść w dwa dni i został "obrobiony". Nie chce przechodzić koło kościoła gdzie stał sztuczny wielbłąd, w lesie jak poczuję zająca lub sarnę to chciałby pobiec i ciągnie przez chwilę. No i nie posprząta pogryzionych na wióry patyków. Normalny pies. Zrobiliśmy po ok 4 godziny spacerów dziennie, nie spotkaliśmy żadnego psa więc nie było impulsu do złości i nie powstała trudna sytuacja. A w mieście już tak dobrze nie ma, co kilka kroków psiak, mały, średni, duży, rowerzysta, biegacz, na hulajnodze, samochody, tramwaje, szum, warkot, huk. To wszystko skumulowane powoduje, że jest podekscytowany, na wysokich obrotach, gotowy do akcji.
Do zaakcentowania nasza obserwacja z pobytu nad morzem - nauczył się na plaży podchodzić lub omijać łukiem. Tam z dużej odległości było widać psy, było dużo miejsca na manewry i sam zaczął stosować taką technikę uspakajania się i unikania konfrontacji. Próbuje to stosować teraz w mieście. Uprzednio jak pani wspomni opisywałem, że jak zobaczył psa to się kładł, czekał i wstawał tuż przed nadchodzącym co powodowało zaskoczenie i agresywne reakcje. Teraz jak tylko jest miejsce na manewr ominięcia to schodzi na bok bez oporu i spokojnie przechodzimy. Z racji dużego "natłoku" psiaków nie zawsze się udaje, ale trenujemy.
Pobyt Lego w domu tymczasowym trwa już bardzo długo, ale nieśmiało zaczynamy wierzyć, że jeszcze przed końcem tego roku być może chłopakowi uda się zmienić dom na stały, gdyż pojawiła się pewna rodzina, która się nim zainteresowała
Bardzo w to wierzymy i trzymamy kciuki, aby nic nie stanęło na przeszkodzie ku szczęśliwemu zakończeniu naszego podopiecznego.
Dwa tygodnie temu Lego przeszedł zabieg kastracji. Na początku był dość oszołomiony, pod wpływem leków przeciwbólowych i niczym się nie interesował. Stopniowo z czasem rekonwalescencji czuł się coraz lepiej.
Pan Paweł relacjonuje:
"Przedwczoraj wieczorem zostały mu ściągnięte szwy. Rana zagoiła się bardzo dobrze, jeszcze parę dni dezynfekcji i ochrony żeby nie zapaprało się przez dziurki po szwach, odpadnie kilka strupków i będzie można zapomnieć, zostanie tylko niewielka blizna. Od zabiegu prowadziliśmy bardzo spokojny żywot, na spacerach bez biegania, przewalania, zapasów tylko ciągły trening chodzenia przy nodze, a w domu zmiany opatrunków i obcisłe geterki więc niezbyt mu to wszystko pasowało. Dzisiaj już bez przyklejonego opatrunku więc od razu widać, że ochotę na brykanie ma ogromną."
Cieszymy się, że wszystko odbyło się tak sprawnie i już powolutku planujemy spotkanie Lego z potencjalnymi nowymi opiekunami. Trzymajcie kciuki, aby to był TEN dom i TA rodzina!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum