No i tak, mieliśmy w domu zrobić sesje kroplówkową do wenflonu, ale niestety i ten wenflon był nie drożny i sie to nie udało. Pojechaliśmy do weta na dyżur. Niestety ale dostał wszystkie leki i kroplówki już podskórnie, poniewaz wet nie chciał dawać nowego wkłucia w żyłę bo stwierdził że w obu łapach jest nie fajnie. Mam nadzieję tylko że działanie będzie podobne. No Pan doktor policzył nas miłosiernie- czyli wziął tylko 50 zł
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-11-02, 09:24
Cieszymy się, że u chłopaka już lepiej Muszę jednak przyznać, że widać, iż z niego wojownik, po tych moro barwach wojennych na kaftaniku
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Spędziliśmy dzisiaj ponad 3 godziny w oczekiwaniu na wizytę u weta, i podziwiam Mailutka za jego cierpliwość. Rana czysta, mimo że gdzieś tam krew popuściła i zrobił się krwiak, została pobrana krew ( z tym było ciężko, bo po wenflonach żyły nie chciały współpracować, więc pobranie poszło z tylnej łapy) do badania wątroby i nerek, ale jeszcze dzisiaj Pani wet zadzwoni albo już w poniedziałek się dowiem co i jak. Osłuchowo i z badania brzucha wychodzi że jest w porządku Dostał kolejna porcję leków, na jutro tez mamy zrobić zastrzyk. Dzisiaj dostał jedzonko- zmiksowane i bardzo mu smakowało W najbliższych dniach będzie dostawał posiłki 4 razy dziennie żeby żołądek się przyzwyczajał. Najbliższe dwa- trzy tygodnie będzie na gotowanym, później
dostępnych karm które w okresie rekonwalescencji będzie dostawał to Hills i/d. To będzie na około 1,5 miesiąca. Potem zobaczymy czy możemy wrócić na naszą purinę czy już będzie trzeba na stałe zmienić karmę.
Jeszcze raz dziękujemy za wsparcie, faktem jest ze Mailo to twardy chlopak i walczył bardzo. Teraz pozostaje nam przetrwanie gojenia sie rany, która niestety podkrwawia.
Oba piechy wymiziane, Maja troszkę bardziej bo dziewczynka czuje sie zaniedbana przez ostatnie wydarzenia.
kciuki dalej trzymam.. ale cieszę się ze jest poprawa.. i liczę ze teraz to już z górki będzie..
a powiedz mi jeszcze taką rzecz.. masz teraz dla niego jakieś specjalne zalecenia czy jak tylko wszystko się zagoi to wracacie do normalnego życia?
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
Mailo na razie jest tylko na jedzeniu gotowanym, żołądek musi się przystosować i za ok. dwa tygodnie przejdziemy na karmę wysoko przyswajalną- jest niby ten hills i/d ale nie jestem jakoś przekonana do składu, dlatego rozglądam się dalej. Mailo będzie również dostawać enzymy trawienne. Mam nadzieję że jak sie wszystko zagoi to tak czy siak wracamy do normalnego życia Szczęście w nieszczęściu, że śledziona nie wymagała usunięcia, więc uciekliśmy od innych komplikacji już po tym okresie leczenia
Dzięki za info
Jedyne co ci moge podpowiedzieć to kwestia karm, pamietam jak musiałam wrzucić Marleya na hypoalergiczna karmę, skład tez nie powala bo przeważnie na pierwszym miejscu jest ryż ale wiem ze dzięki niej wyprowadziłam go na prosta i teraz je juz normalna karmę
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
O dzięki Ewciu za radę, no własnie mnie ten skład gdzie najpierw jest ryż a potem gdzieś tam powiedzmy mięso nie przekonał, ale z drugiej strony to karma specjalistyczna więc coś w tym musi być.
Bardzo chciałam podziękować wszystkim darczyńcom, którzy do tej pory wpłacili pieniążki na leczenie Mailo. Jestem bardzo wdzięczna i wzruszona hojnością wszystkich osób. Raz jeszcze dziękuję- bez Was nie udźwignęłabym tym razem tych wszystkich kosztów, które w dalszym ciągu jeszcze są w związku z leczeniem pooperacyjnym.
Do tej pory koszty poniesione za leczenie Mailo to 1095 zł
ps. wszystkie wpłaty udokumentowane są w pierwszym poście tego wątku.
A z wieści o Mailutku- rana goi się dobrze. tfu, tfu Mailo się nią nie interesuje i nie grzebie tam, więc sam kubraczek wystarcza. Codzienne zmieniamy tylko gazę, żeby zachować czystość, bo niestety do dzisiejszego poranka jeszcze podkrwawiało. Młody ma apetyt, dostaje gotowane jedzonko, jedyne co mnie martwi że od wczorajszego poranka nie zrobił qupy i już mnie czarne myśli nachodzą.. Humor też dopisuje, zaczyna dokazywać z Jamajką że momentami upilnować go nie mogę. Robimy powolne spacerki na smyczy, chociaż widzę że już by wyrwał za Jamajką Jutro idę do pracy więc stresa mam, że go muszę zostawić, ale myślę że skoro nic się nie dzieje teraz to już się nie stanie.
będzie dobrze a z qupalem to nie pamiętam przy którym psiaku tak było ale tez z 2 dni czekałam na "to".. w życiu się tak z kupy nie cieszyłam daj mu szanse do jutra.. teraz wolniej trawi i więcej przyswaja więc zanim uzbiera się "wagonik" na stacji dolnej to może trochę minąć informacja do mózgu już idzie
a z karmą.. nie patrz na skład tylko myśl o dobru psa.. ja z Marleyem parę miesięcy przetrwałam i chłopakowi nic nie było Mailutek też da radę a organizm będzie miał mniej roboty przy jej przyswajaniu i przerabianiu
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
A dziękujemy za pamięć. Zdrowotnie myślę że jest całkiem nieźle, apetyt dopisuje, rana jest czyściutka. Niestety nadal bez qupy... z polecenia wetki podałam Mailowi dzisiaj kilka łyżek oleju, jak do jutra nic sie nie pojawi muszę zakupić laktulozę. Tak więc każdy spacer to wyczekiwanie.
A tak to walczymy z deszczem i higieną rany. Mamy na razie tylko jeden kaftanik, który po każdym spacerze jest mokry. Dzisiaj jednak moja mama zakupiła materiał i jutro będziemy mieć kolejne dwa na zmianę. Na razie po każdym spacerze suszarka pracuje
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-11-05, 23:08
Mamy nadzieję, że qpal jednak się pokaże sam, bez pomocy medykamentów
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
No i radośc nastała, bo qpa sie pojawiła w końcu hahaha
ale za to mamy inny problem, mianowicie Mailo traci sierść, niestety operacja dodatkowo bardzo osłabiła jego kondycję, sterydów na razie tez mu podawać nie mogę, bo wtedy rana będzie sie dłużej goić.. tak więc młody przeżywa teraz dyskomfort zwłaszcza że coś go swędzi Udało mi się zamówić dla niego olej z łososia- ma być w przyszłym tygodniu. Niby Mailo jest na łososia uczulony, ale przy podawaniu dermafitu dog który również jest na bazie tego oleju bardzo szybko doszedł do pięknej sierści i ogólnej poprawy i nic mu sie nie działo. Mam nadzieję że i tym razem tak będzie. Olej z lnu niestety u nas sie nie sprawdził.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum