Forum Fundacji Warta Goldena Strona GłównaForum Fundacji Warta Goldena Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Chat  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
BARI - 189
Autor Wiadomość
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-06, 00:01   

...zapraszamy, zapraszamy, bardzo chcemy być skontrolowani... Wina ci u nas dostatek, a i świeża porcja pigwówki dojrzewa..., będzie się działo...
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Iza Tutisowa 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 40
Dołączyła: 13 Cze 2013
Posty: 6963
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-06, 14:55   

Grażyna i Bari napisał/a:
Wina ci u nas dostatek, a i świeża porcja pigwówki dojrzewa..., będzie się działo...
Jak dla mnie to są argumenty za :mrgreen:
_________________
Życie trzeba kochać, a nie zostawiać, bo ono nas nigdy nie zostawi...

Pozdrawiamy Iza, Piotrek i szalony Tutis :)
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-06, 18:34   

Jesteśmy silni, zwarci i gotowi :lol: Im więcej "kontrolerów" tym lepsza zabawa :lol: :lol: :lol:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Ola i Habs 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1666
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-12-06, 21:39   

Ok, ok, to my się też piszemy na kontrolę ;) Coś czuję, że będzie ona bardzo wnikliwa ;)
_________________
"A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-16, 17:44   

A więc nareszcie nadszedł weekend. Baruś doskonale wie, że to te dwa najfajniejsze dni tygodnia. Śpi się dłużej, nikt się nie spieszy, nawet na siusianie jest więcej czasu. I nie trzeba sprawdzać pani, w jakim stanie wychodzi do pracy... Rano dom pachnie inaczej przy śniadaniu (pani zawsze coś smacznego wyczaruje z jajek - tak po polsku, zawsze w weekendy muszą być przecież na śniadanie jajeczne potrawy). Domownicy długo chodzą w tych śmiesznych strojach, które zakładają do snu (jakieś takie jakby za duże, niewyprasowane i tak niedbale założone). Baruś już wie, że będą to dwa dni takich dłuższych i ciekawszych spacerów. I to w dodatku razem z panem. A to jest dla Barutka znak, że będzie biegał wolno, bez smyczy, jako, że z panem pani czuje się bezpieczniej puszczając psy. A więc jajeczne śniadanie, potem oczywiście obowiązkowa kawka, potem smędzenie się po domu...Każdy coś tam niby robi, ale ogólnie brak w tych czynnościach myśli przewodniej... Tylko Baruś wie, że jak się już tak do woli "nasmędzą" to zaraz wyjdą z nim na spacer. Czeka cierpliwie, ale oczyma duszy swej widzi już tą swoją trasę, tą polną drogę, te stawy, te chaszcze, po których pani pozwala już buszować...
No i stało się. Sobota była u nas pięknym, słonecznym dniem. Pan wyjechał samochodem z garażu, psinki zajęły swoje miejsca. I pojechaliśmy. Za wieś, nad hodowlane stawy, gdzie nawet teraz jest pięknie. Woda z większości stawów jest pospuszczana, kaczki i łabędzie (te, które często u nas zostają na zimę], a nawet pojedyńcze czaple grupują się głównie w jednym z nielicznych pełnych jeszcze wody stawów. Pewnie razem raźniej im przetrwać. Jest cicho. Nawet psom udziela się ten błogi, sielski - anielski klimat... Baruś - luzaczek węszy wokół, nie oddala się jednak od nas. Za to nasza "wsiorka" robi na tych swoich krótkich łapkach straszne ilości kilometrów. Wszędzie jej pełno, jest przeszczęśliwa. I nagle... Niedaleko nas wyleciał z lasu zając... Już dawno nie widzieliśmy u nas tego stworka, jako, że myśliwi dokładnie zadbali o to, by dzieci oglądały te śliczne zwierzęta już tylko w książkach. Wyleciał, stanął na środku drogi i w tym samym momencie zauważyły go nasze psy. Oczywiście zajączek błyskawicznie zniknął w polu niezebranej jeszcze (nie wiedzieć dlaczego) kukurydzy. Dianka włączyła ponadkosmiczną prędkość, by go dogonić...A Baruś? Baruś najpierw zapytał wzrokiem " i co teraz ?", a kiedy zakazałam mu pościgu widać było, że tak trochę walczy z sobą...Tak bardzo mało trochę, tak tylko troszeczkę... Pobiec za Dianką, która na codzień jest dla niego wzorem, "bo ona pewnie wie co robi", czy posłuchać pani, "bo może będzie jej przykro, jak będę niegrzeczny?" . I co zrobił Baruś? Oczywiście został. Moja kochana, posłuszna gapcia... Za to Dianka zniknęła w gęstej kukurydzy i tyle ją widzieliśmy! Nie pomagało żadne nawoływanie, żadne gwizdy! Przepadła... Można było widzieć moją rozpacz ! Wołałam, darłam pyszczysko wniebogłosy, prawie sama zgubiłabym się w tej kukurydzy, a tej małej diablicy nie było. Miała wprawdzie adresówkę na obroży, ale taką małą beczułeczkę (już teraz wiem na pewno, że muszę ją zmienić na taką bardziej widoczną). Przepadła! Już widziałam oczyma duszy jej straszną przyszłość, jej poniewierkę - bo przecież to to nieufne jest i nie zbliży się do ludzi. Umrze z głodu i chłodu... Rozpacz straszna, a długie minuty mijały... I wtedy nasza niby-gapcia, czyli Barutek zaczął głośno szczekać. Oczywiście tym swoim cieplusim barytonem, ale tak bardzo głośno, tak doniośle, tak, jakby nawoływał naszą zgubę. Szczekał i szczekał... I wtedy to dopiero z kukurydzy wychynęła, a właściwie wyczołgała się nasza powsinoga. Oczywiście - bez zająca... Przyczołgała się i walnęła przed nami zwłokami, od razu na plecki, kołami do góry. Nie wiem, czy przepraszała za swoje karczemne zachowanie, czy za to, że nie dogoniła zająca ? Ale dlaczego to samo zrobił Barutek ? On również położył się na grzbiecie w geście, którego akurat w tym momencie nie zrozumiałam. Czy przepraszał nas za tego małego głupola, czy chciał nas udobruchać, czy rozśmieszyć ? To ostatnie mu sie na pewno udało, jako że scena była przekomiczna - dwa turlające się na drodze psy, rozdygotana, wściekła do bólu pani i siła spokoju, czyli pan (ś.p. Tadeusz Mazowiecki to pikuś przy naszym panu, przepraszam naszego zmarłego premiera za tego pikusia...). A nasz Barutek kolejny raz został bohaterem dnia. Choć mina jego zdała się mówić - e, tam, jaki tam ze mnie bohater, po prostu grzecznie ją poprosiłem, żeby wróciła, bo i tak go nie dogoni (znaczy się tego zająca). Po co od razu wrzeszczeć, wystarczy grzecznie poprosić...
Bo jak wszystkim przecież wiadomo - nasz Barutek dżentelmenem jest... A może w Wigilię opowie mi jakimi to słowami zwrócił się do swojej siostrzyczki, prosząc ją, żeby natychmiast wróciła ? Poczekajmy zatem dni jeszcze kilka... , to już blisko. Nasze pieski pewnikiem będą nam miały dużo do powiedzenia... Oj, usłyszymy, usłyszymy... :lol:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Aga_TRuficzkowa 
WARTA GOLDENA

Wiek: 52
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 6740
Skąd: Siedlce
Wysłany: 2013-12-16, 19:12   

Wiesz co Grażynko, teraz to się popłakałam, normalnie opowiadasz o swoich pociechach jak o własnych dzieciach.....
Czy zrobisz nam kiedyś tą przyjemność i zbierzesz te wszystkie opowiadania w jeden tomik?
_________________
Aga&Trufla&Rufi
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-16, 22:43   

Bo to, Aguniu, tak przecież jest. Nasze psiaki to nasze dzieci. Zapraszamy je do naszego życiorysu, opiekujemy się nimi, karmimy, wychowujemy, potem zbieramy, jak każdy rodzic efekty tego wychowania. Normalny rodzic zawsze cieszy się i jest dumny ze swojego dziecka i zawsze nad tym swoim dzieckiem czuwa, mimo, źe jest to już dorosły człowiek. Nasze psy są do końca naszymi dziećmi i w dodatku im starsze, tym bardziej od nas zależne. Są częścią naszego życia, są naszymi pociechami. Uwielbiam moje psy. I te "współczesne" i te, których już nie ma. I uwielbiam dzielić się tym moim uczuciem. A zbiorem opowiadań jest wątek Barusia. Kompletnie nie umiałabym w inny sposób tego wydać... A może by tak utworzyć taki dział tego forum, gdzie można by pisać o innych swoich psach, powspominać również te, których już nie ma. Myślę, że byłby to bardzo ciekawy dział...
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Ola i Habs 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1666
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-12-16, 23:22   

Grażynko, ja byłabym w stanie kupić nawet opowiadania pisane przez Ciebie ręcznie, bo dla mnie masz talent i to bardzo duży talent :)
_________________
"A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-16, 23:43   

Oleńko, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa, ale wykazujesz się wręcz brawurą chcąc poznać odręczne pismo. Nie chciej tego, kochana, nie chciej... Już nie przyznam się, że zdarza mi się nie odczytać samej siebie.. No cóż... zawodowe skrzywienie... Całe szczęście, że można już teraz posługiwać się klawiaturą. A co do talentu... nie przesadzałabym z tym określeniem... Ludzie mają różne upodobania, czasem odkrywa się je w dość zaawansowanym już wieku...Pozdrawiam serdecznie :lol:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Spajkowa Ewa 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 36
Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 521
Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2013-12-16, 23:46   

Grażyna i Bari napisał/a:
... A może by tak utworzyć taki dział tego forum, gdzie można by pisać o innych swoich psach, powspominać również te, których już nie ma. Myślę, że byłby to bardzo ciekawy dział...


Jestem za. Ja bardzo często myślę o moim Rudziku. W dniu urodzin, których nie dożył chciałam coś, gdzieś napisać, by się podzielić moimi uczuciami... Nie chciałam w wątku Spajka... no i w sumie skończyło się na tym, że cały dzień przeryczałam... :roll:
_________________
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-20, 18:21   

Idą święta. To widać, słychać i czuć.
Widzi, słyszy i czuje zatem również mój Baruś. Widzi - bo pusto na podłodze, słyszy-bo jakiś gościu chodzi obok niego i tupie po parkiecie w rytm jego kroków, czuje - bo jakoś tak twardo, gdy pies kładzie się, by odpocząć... I obserwując nawyki, które tworzą się na naszych oczach u Barutka można uczyć sie tego procesu u psa na jego przykładzie.
Było miękko, ale pan zdjął "dywany" do czyszczenia. Nie są to "persy", są to zwyczajne wyciszacze, ochraniacze parkietu, a jednocześnie "materacyki" dla piesków. Barutek, który w poprzednim życiu miał za swoje podłoże twardą, ubitą ziemię pod świerczkiem, pod którym wymościł sobie swoje legowisko- początkowo w swoim nowym domu kładł się tylko na twardych, zimnych kaflach, mimo iż czekało obok cały czas wygodne legowisko. Tylko twarde, zimne podłoże było dla niego normą. Stopniowo, ale bardzo powoli przesuwał swoje ciałko na dywan, a dopiero w następnym etapie wszedł do swojego miękkiego, przytulnego łóżeczka. To wszystko trwało i trwało, ale byłam uparta w uświadamianiu mu dobrodziejstwa posiadania miękkości pod swoim ciałkiem, jako że oduczanie Barusia leżenia na twartym zalecił pan doktor. Baruś ma na prawym łokciu dość sporą torbiel okołostawową, a ta, ponoć, jest wynikiem "walenia" sobą o twarde podłoże. I kiedy już nasz Barutek zaczął rozkoszować się wylegiwaniem na miękkościach i kiedy zimne kafle i twarda, goła podłoga przestały już być miejscami , gdzie może on składać swoje nadobne ciałko, wtedy to właśnie pan pozbawił go tych "miękkości". Oczywiście pan zrobił to wbrew swojej woli, no bo który facet z własnej nieprzymuszonej woli zdejmuje dywany, trzepie je, a potem zawozi do pralni ? Nie ma takiej opcji ! Baruś współczuł panu, ale nijak nie mógł zrozumieć, dlaczego ten niby taki mądry, doświadczony już przecież facet nie umiał przekonać pani, że kurz gromadzi się przecież tylko do pewnego momentu ! Potem go już wcale nie przybywa, bo i skąd miało by się go tyle brać ? Widać jednak pan ma już na tyle duże doświadczenie życiowe, że bez sprzeciwu "dywany" zdjął. Zdjął, wytrzepał i zawiózł do prania. Bo tak chciała pani !
I cóż najlepszego uczynił ? Zaburzył cały rytm Barusiowgo dnia i wieczorne nawyki, których Barutek nabył. A nawykiem Barutka jest to, że uczestniczy w naszych nawykach. Jest wieczór, godz.19.00. Zaczynają się "Fakty". My "świry" zaczynamy kolację. Na stole, obok naszego "jadła" stoi miseczka pełna pokrojonej marchewki i jabłka. Baruś wie, że to jego dola. Uwielbia surową marchewkę i jabłuszko, nawet nauczył tego Dianusię ! Czeka zatem, aż "świry" zjedzą, bo potem pani podaje mu z ręki jego deser. Leży grzecznie na dywanie koło pani nóg. Nie przeszkadza. Ślinka leje się już strumieniem... "Świry" kończą, pan sprząta ze stołu, pani grzeszy i podaje przy stole z ręki psinkom ich przysmaki (uwielbiamy przecież grzeszyć, wszyscy, bez wyjątku - to takie ludzkie, takie fajne...). Potem Baruś już tak na fool napełniony witaminkami rozpoczyna wieczorną drzemkę oparty o pani nogi. Pani czyta... I jak już się ta pani tak do końca naczyta daje Barusiowi znak, że musi wstać z fotela, co jest jednocześnie znakiem, że teraz będzie już ostatnie siusiu w ogrodzie i psinki pójdą już spać do swoich łóżeczek...I jest cudnie, rodzinnie... Tzn. byłoby cudnie, gdyby.... były dywany ! Ale ich nie ma, pan je zdjął, bo pani tak chciała... Gdzie czekać na marchewkę i gdzie toczyć ślinkę ? Wszędzie twardo ! Jak drzemać obok pani ? Twardo !!!. Nie da się przecież tak żyć, co z sobą począć ? Baruś drepcze bez celu wokół stołu, je marchewkę, ale bez entuzjazmu, jest niespokojny... Jeszcze wtedy nie kojarzymy faktów... Dopiero , gdy już taki mocno umęczony poszedł "na piętro" (czego nigdy do tej pory wieczorem nie robił), bo tam pozostał zapomniany przez pana jedyny chodnik pod drzwiami sypialni, kiedy już wydrapał w tym chodniku prawie taką samą dziurę, jaką kiedyś miał pod świerczkiem, kiedy już wtulił się w to nowe miękkie - skojarzyliśmy, że wytworzyła się u niego zależność - do oczekiwania na marchewkę potrzebny jest dywanik, do chrupania marchewki dywanik, do delektowania się spożytą marchewką i drzemki przy pani nogach też dywanik... Jak ma zatem żyć to biedne psisko bez miękkiego pod swoją pupką, jak leżeć, jak spać ? Po krótkiej drzemce "na piętrze" wrócił niepokój... Barutek wyszedł na siusiu do ogrodu, wrócił już bardzo, bardzo śpiący i znów rozpoczął wędrówkę w poszukiwaniu dywanu. Ciekawe, że nie wchodził do swojego legowiska, omijał je i nawet na niego nie patrzył. Było już bardzo późno, a on ciągle dreptał i dreptał. Aż w końcu pan wpadł na genialny pomysł, poszedł na strych, przyniósł stary, stareńki dywan i rozścielił go w pokoju, gdzie zwyczajowo Barutek spędza z nami wieczór. W tej samej sekundzie Baruś zaległ na nim (nawet go nie obwąchał) i zaraz w następnej sekundzie uderzył w swój zwyczajowy senek-preludium przy moich nogach. Czuło się ogromną ulgę, "nareszcie załapaliście o co mi biega". Miałam zatem przymusową dodatkową porcję nocnego już nadrabiania permamentnych zaległości w czytaniu, bo przecież psu w senku przeszkadzać nie wolno... I dobrze. Nadrobiłam też zaległość w relacjonowaniu Barusiowych dni. Barutek podrzemał, pochrapał, otworzył oko, popatrzył, że wszystko jest ok i dopiero wtedy przeniósł się do swojego legowiska. Widać, że do szczęścia potrzebny mu był jakikolwiek choćby stary, wyświechtany " nie-perski" dywan. Tak było wczoraj. Jutro wrócą z czyszczenia te Barusie dywany. I pewnie to będzie już pełnia Barutkowego szczęścia...
I tak narodził się w naszym domu kolejny "świr"... Taki cudny, kochany "świrek"...
Idą święta. To widać, słychać i czuć... :rotfl:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
goldenek2 


Dołączyła: 28 Wrz 2010
Posty: 1828
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-20, 18:58   

Grażynko :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
_________________
Pozdrawiam. Beata.
 
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-20, 19:02   

Buziaczki od "świrków" - tych starych i tych młodszych :buzki:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Martyna i Boski 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 37
Dołączyła: 05 Sie 2012
Posty: 3154
Skąd: Cieszyn
Wysłany: 2013-12-22, 20:32   

A ja już pisałam, że pani Grażynka powinna wszystko spisać w jeden tomik... za jakiś czas pewnie brakłoby miejsca i przydałby się kolejny :) ! Do tego czuję, że tomiki cieszyłyby się zainteresowaniem niczym "ciepłe bułeczki".
Przesyłamy pozdrowienia i buziaczki dla Barusia i reszty rodzinki! i nie ukrywam, że bardzo nam wstyd, że nie było czasu na odwiedziny :( wstyd ojj wstyd :(
_________________
Gdyby nie było zwierząt, życie nie miałoby sensu.

http://minek.flog.pl/wpis/5873939/byla-sobie-pilka Same szczęścia:)!!
 
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2013-12-24, 14:20   

I w końcu przyszły. No, jak to co przyszło ? No przecież te święta. Pani dużo mi o nich opowiadała. Już wiem, że robi się wtedy w domu takie duże porządki, pan trzepie dywany, firanki pachną świeżością. Pani zmienia pościel na tą najładniejszą, zakłada wszędzie świąteczne serwetki. Pan ubiera choinkę i złości się, że znowu nie działają lampki , a przecież działały… Wszędzie pachnie. I tak jakoś inaczej niż do tej pory. Pani mówi, że to zupa grzybowa.. . I kapusta z grochem i grzybami… Teraz pani robi jakąś moczkę i mówi, że świetnie wyszła w tym roku…(ponoć pani tak mówi każdego roku). Jeszcze ma tylko dokończyć jakieś makówki i już wszystko będzie gotowe. Potem pójdziemy na wigilijny spacer , bo pani mówi, że „jaka wigilia taki cały rok”. Pan obiecał nam jeszcze czesanko po spacerze… Na sam koniec pani wyprasuje biały obrus, rozłoży go na dużym stole, położy pod obrusem sianko… Wszyscy się ładnie ubiorą, zaświeci gwiazdka i … powiem Wam wtedy to, co mam Wam do powiedzenia, bo dziś na pewno mnie zrozumiecie… Powiem Wam to samo, co mówi też Bezunia, Spajkuś, Tutis , Boski, Badi, Rufiasty, Habsik, Cindy i Marley, Luneczka, Loluś i wszyscy ci, z którymi na co dzień się koleguję. Powiem Wam, że bardzo Was kochamy, że dobrze nam w naszych nowych domkach, że nawet wtedy, kiedy macie z nami kłopot, nawet wtedy macie wiedzieć, że my bardzo się staramy być grzeczni… Bo to wszystko dlatego, że nikt nas wcześniej nie uczył manier, nie zawsze byliśmy kochani, że chcemy od Was nauczyć się tej miłości. Chcemy być dla Was wszystkim, bo Wy teraz jesteście wszystkim dla nas. Nie gniewajcie się na nas kiedy chorujemy, bo tego też nie chcemy. To często taka czkawka z dawnego życia. My też nie chcemy do tego wracać, ale to tak samo jakoś… I nie gniewajcie się kiedy kogoś czasem niechcąco kłapniemy, bo my często robimy to ze strachu, często jeszcze się boimy… Nie oddawajcie nas z tego powodu, nie wyrzucajcie… Jest nam z Wami teraz tak dobrze, tak ciepło, tak spokojnie… Obiecuję, że będziemy grzeczni, będziemy uczyć się tego, co chcecie byśmy umieli, będziemy zdrowi… Życzę wszystkim moim koleżankom i kolegom, żeby im było do końca życia tak dobrze, jak mnie i Dianusi teraz. Żeby pan i pani często głaskali i przytulali, żeby mieli dla nas zawsze czas (choć wiem, że jest im z tym ciężko), żeby nasze miseczki zawsze były pełne. I jeszcze życzę wszystkim tym moim koleżankom i kolegom z kojców, z łańcuchów, ze schronisk, wszystkim biednym, opuszczonym i niekochanym, życzę im, żeby nie tracili nadziei. Kiedyś przyjdzie taki ktoś, jak moja pani. Otworzy kojec, odepnie łańcuch, zabierze ze schroniska do domu. Pogłaszcze, da jeść… I przytuli… Mówię Wam, a wiem co mówię… Kiedyś przyjdzie taki dzień…Tylko musicie w to mocno, mocno wierzyć… Tak, jak ja wierzyłem.. I doczekałem się…
A teraz już czekam na pierwszą gwiazdkę. Pani mi powiedziała, że wtedy pod choinką będą prezenty… I wtedy też posłuchajcie nas… Powiemy Wam wszystko to, co mówimy na co dzień nie słowami, ale naszymi sercami…
Wszystkiego najlepszego !!!
Pamiętający o Was i kochający Was wszystkich – Baruś.
I jeszcze jedno. Pamiętajcie zawsze o tych, których już nie ma z nami… :papa:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Rufiakowa Amcia 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 43
Dołączyła: 24 Lut 2011
Posty: 5607
Skąd: Bełchatów
Wysłany: 2013-12-24, 19:18   

Barutku, mówisz bardzo mądrze. To ważne, by człowieki wiedziały to wszystko, o czym wspominasz. Życzmy im wszystkim, by byli dość mądrzy, aby to wiedzieć. Bardzo mnie wzruszyłeś. Pokiziaj ode mnie i od Rufiatego swoją kochaną Diankę. A kładąc Pańci główkę na stopie (podczas zwyczajowej swej drzemki przy stole), przytul ją nieco mocniej na znak, że to od nas uściski przekazujesz.

Pani Grażynko, wesołych, dobrych świąt. Niech upływają Wam w radości i pokoju.
_________________
“The happiest people don’t have the best of everything, they just make the best of everything they have.”

Amcia z Rufiakiem
 
 
Joanna_i_Wojtek 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 35
Dołączyła: 29 Sie 2013
Posty: 300
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-24, 23:28   

Popłakałam się... Pięknie napisane. Wzięliśmy ze sobą Badiego na wigilię u Mamy Wojtka. Wspaniale się zachowywał. Trafiło nam się czworonożne kudłate szczęście i doceniam każdą sekundę wspólnego życia.

Wszystkiego dobrego dla Barutka i dla Pani, Pani Grażynko :-)
 
 
Ola i Habs 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1666
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-12-26, 19:56   

Pięknie napisane. Bari, Ty to jednak jesteś wspaniały chłopak! Przytul się do Pańciostwa i Dianki i pokaż im nie tylko dzisiaj, ale codziennie, jak bardzo ich kochasz :)
_________________
"A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2014-01-15, 13:45   

Witamy po dłuższej przerwie. Już od kilku dni chcemy opowiedzieć co u nas, ale ten cały imageshack, czy jak mu tam jest, zupełnie nie chce ze mną nawiązać żadnej współpracy. Cały czas drze pyszczysko o jakimś błędzie na stronie. Czy u Was też tak jest? Może ktoś w prosty sposób (BARDZO PROSTY!!!)-krok po kroku podpowie jeszcze raz jak go omijać? Gdzie prościej i niezawodnie... :oops: :roll:
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Spajkowa Ewa 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 36
Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 521
Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2014-01-15, 14:52   

Grażyna i Bari napisał/a:
Gdzie prościej i niezawodnie... :oops: :roll:


prościej to chyba z facebooka. wystarczy tam umieścić zdjęcia (pod warunkiem posiadania konta) a później tylko kopiować adres i wpisywać tutaj między [img ] a [/img ] bez spacji :)
_________________
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2014-01-16, 12:31   

_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Grażyna i Bari 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 275
Skąd: Chybie
Wysłany: 2014-01-16, 12:32   

chwilowo próba bez efektu-zdjęcie się tu nie otwiera, spróbuję później
_________________
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi". Carl Spitteler
 
 
Ola i Habs 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1666
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2014-01-16, 12:42   

Grażyno, zawsze możesz spróbować dodać zdjęcia np. przez fotosika :)
_________________
"A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
 
 
Spajkowa Ewa 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 36
Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 521
Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2014-01-16, 12:42   

chyba powinno być tak, prawda? ;)



Cudny Baruś, w przepięknych okolicznościach przyrody :serce:
_________________
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
 
 
Spajkowa Ewa 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 36
Dołączyła: 07 Sie 2013
Posty: 521
Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2014-01-16, 12:49   

Grażynko z jakiej przeglądarki korzystasz (opera, mozilla, internet explorer)? Jak będę wiedziała, będzie mi łatwiej wyjaśnić proces dodawania zdjęć :)

p.s. wysłałam Ci zaproszenie na facebooku :D
_________________
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Support forum phpbb by phpBB3 Assistant