Forum Fundacji Warta Goldena Strona GłównaForum Fundacji Warta Goldena Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Chat  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
SUZI - 42
Autor Wiadomość
EWA INGA 
DOM WARTY GOLDENA
Dołączyła: 21 Wrz 2010
Posty: 6258
Skąd: Gdynia/Rumia
Wysłany: 2012-03-08, 19:54   

Kochani jak tam Suzi się ma , napiszcie coś o kruszynie :) bo tak długo nie ma wieści :-/ .
_________________
"Nie ma znaczenia ile masz pieniędzy, ani ile rzeczy, możesz być biedakiem, ale mając psa jesteś bogaty" - Louis Sabin

Pozdrawiam Ewa ,Inga i Abi
Sonia[*]
 
 
M!S!A 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 39
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 16140
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2012-03-08, 20:37   

Ewciu, chyba razem 'zaatakowałyśmy" :) Napisałam do Tomka w sprawie wizyty przed adopcyjnej w Olsztynie i tez wypytałam o Suzi. I ja już co nie co o małej wiem :P
_________________
Pozdrawiam Michalina&Jamajka&Mailo

"Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie" B. Borzymowska
 
 
 
pluska1992 

Dołączyła: 21 Kwi 2012
Posty: 1
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-04-21, 20:36   

może jakieś nowe zdjęcia suzi ?
 
 
M!S!A 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 39
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 16140
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2014-10-14, 15:47   

Cytat:
Dzień dobry,



Niestety obecnie przebywam kilka dni poza miejscem zamieszkania i nie mam dostępu do w miarę sprawnego internetu, ale postaram się teraz napisać kilka zdań, a zdjęcia i szczegółowsze dane (w razie potrzeby) doślę po powrocie do domu. Nie mam przy sobie dokumentów dotyczących leczenia Suzi, więc wszelkie daty podam orientacyjnie z pamięci.



Najważniejsze jest zdrowie, więc na wstępie opiszę wszelkie zagadnienia z tym związane.

Pierwsza sprawa to waga – z tym od momentu sterylizacji mieliśmy ciągły problem. Próbowaliśmy zmieniać co jakiś czas karmę, zmniejszać dawkę pożywienia –żadnych efektów. Przeprowadzone zostały dwukrotnie badania tarczycy – nie stwierdzono wyraźnych przesłanek ku temu, że przybieranie wagi ma związek z zaburzeniami tego narządu. W końcu zdecydowaliśmy się na karmę weterynaryjną Royal Canin Obesity Management. Od kiedy ją stosujemy systematycznie (acz bardzo powoli) waga w końcu idzie w dół. Podczas ostatniego ważenia było około 34kg – jeszcze sporo pracy przed nami, ale to i tak znaczna poprawa w stosunku do przeszło 38kg w najgorszym okresie. Prócz zmiany karmy wprowadzony został reżim – karma odmierzana jest na wadze elektronicznej, podawana 3 razy dziennie (zamiast 2 posiłków wcześniej). Musieliśmy praktycznie zrezygnować z podawania jakichkolwiek przysmaków. Suzi początkowo była niezbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy i próbowała wymuszać dodatkowe przekąski, ale teraz nie ma już z tym problemów. Nie musimy też pamiętać o porze podania posiłku – jeśli nawet zapomnimy to o godzinie 7, 14 i 20 (z dokładnością do 3 minut) Suzi stawia się przy pojemniku z karmą i oznajmia, że pora na karmienie.



Gdy Suzi do nas trafiła, to miała paczkę leków obniżających ciśnienie i zalecenie by te tabletki podawać 2 razy dziennie. Przez pewien czas się do tego zalecenia stosowaliśmy, ale pewnego dnia stwierdziliśmy, że trzeba przebadać stan serca. Udało się załatwić badania przy pomocy specjalistycznej aparatury na Uniwersytecie Warmińskim. Suzi miała szczęście być pierwszą pacjentką badaną przy pomocy nowo zakupionej nowoczesnej aparatury. Szczegółowe badania wykazały drobną wadę wrodzoną zastawki, ale ogólny wynik badania był bardzo dobry i wykluczono konieczność podawania jakichkolwiek leków.



W połowie zeszłego roku zdecydowanie nasiliły się problemy z tylnymi stawami biodrowymi. Suzi zaczęła kuleć, a szczególnie było to widoczne gdy wstawała po dłuższym czasie snu/leżenia. Piszę, że problemy się nasiliły, bo prawdopodobnie trwało to już od dłuższego czasu. Od kiedy się u nas pojawiła, biegała w dość nietypowy sposób – odbijając się obiema tylnymi nogami jednocześnie. Dopiero gdy problemy się nasiliły i pies trafił pod obserwację lekarza wyjaśniono nam, że jest to tak zwany zajęczy bieg i wskazuje właśnie na problemy ze stawami. Badanie rentgenowskie wykazało zwyrodnienie obu tylnych stawów biodrowych, przy czym w jednym przypadku sytuacja była dosyć poważna. Po rozpoznaniu różnych dostępnych metod leczenia zdecydowaliśmy się na leczenie przez doktora Jerzego Kemilewa. Zabieg polegał na wstrzyknięciu do stawów dwóch preparatów: allogenicznych komórek macierzystych i osocza bogatopłytkowego. Proces rehabilitacji przebiegał zgodnie ze wstępnymi założeniami – na początku nastąpiła ogromna poprawa – na skutek działania przeciwzapalnego osocza, po kilku dniach efekty te ustąpiły i pojawił się regres. Przez następne kilkanaście tygodni stan Suzi stopniowo się poprawiał i obecnie jest zdecydowanie lepiej niż przed zabiegiem – na co dzień nie widać żadnych wyraźnych dolegliwości, poprzednie problemy ze wstawaniem po dłuższym spaniu kompletnie zniknęły. Jedynie po bardzo dużym wysiłku widać pewne problemy, dlatego staramy się nie przesadzać z jednorazowym wysiłkiem.



Suzi uwielbia się tarzać… Nie ma praktycznie spaceru pozbawionego tego elementu. Na dodatek, zwykle odbywa się to tak, że nagle nabiera rozpędu i po chwili rzuca się na plecy i przez dłuższą chwilę trwa szaleństwo brzuchem do góry. Metoda ta ma skutki uboczne – pewnego dnia pojawił się krwiak małżowiny. Przez naszego lekarza zostaliśmy poinformowani, że są dwie metody leczenia: ściąganie płynu i leczenie przeciwzapalne, lub zabieg chirurgiczny i założenie „koralików”, które zapobiegną dalszemu zbieraniu się płynu. Druga metoda wiązała się z noszeniem kołnierza przez prawie 2 tygodnie. Mieliśmy w pamięci nietypowe zachowanie Suzi w kołnierzu po sterylizacji (opisane na forum) – w związku z tym, zdecydowaliśmy się na leczenie bez zabiegu. Na szczęście po 2 tygodniach po urazie nie było śladu. Nie minęło nawet pół roku, a w drugim uchu pojawił się ten sam problem… Znów 2-3 tygodnie częstych wizyt u weterynarza, odciąganie płynu, leki, na szczęście znów obyło się bez zabiegu. W lipcu tego roku pojawił się kolejny skutek częstego tarzania – zapalenie skóry. Na początku pojawił się „hotspot” na czole. Od weterynarza dostałem maść do smarowania ogniska zapalnego, ale to nie pomagało. Dodatkowo w wielu miejscach zaczęły pojawiać się drobne rany. Nasz weterynarz zmienił leczenie – Suzi dostała zastrzyki sterydowe, przez 3 tygodnie otrzymywała antybiotyk i 3 razy w tygodniu musiałem ją kąpać w szamponie antyseptycznym. Ostatni krok to była istna gehenna. O ile Suzi uwielbia pływanie/moczenie się/taplanie się podczas spaceru, to próba wykąpania jej w wannie zawsze wzbudza sprzeciw. Każda kolejna próba wstawienia psa do wanny była trudniejsza, za każdym razem Suzi łapy rozstawiała coraz szerzej. Na szczęście po infekcji nie ma już śladu. Pani doktor ostrzegała nas, że ognisko zapalne na czole jest bardzo głębokie i może pozostać blizna, a już 2 tygodnie po zaleczeniu infekcji trudno było dojrzeć jakikolwiek ślad.



To tyle na temat zdrowia Suzi. Nadal czasami „zawiesza” się podczas spacerów, ale nie trwa to już długo, po chwili demonstrowania swojego niezadowolenia idzie we wskazanym kierunku. Podczas spacerów zachowuje się tak przyjaźnie wobec ludzi i innych zwierząt, że teraz praktycznie nie zdarza się, żebyśmy podczas spaceru nie spotkali kogoś, kto przywita, pogłaszcze. Dwa tygodnie temu zdarzyła się sytuacja nietypowa – podczas spaceru do Suzi zaczął zbliżać się kot. Pierwszego dnia tylko podbiegł i zatrzymał się w pewnej odległości. Następnie podbiegł trochę bliżej, usiadł i zaczął miauczeć. Przy następnej okazji już chodził bardzo blisko i prawie ocierał się o Suzi. Początkowo byłem zdziwiony i zaniepokojony, bałem się, że może choruje na wściekliznę. Zagadka rozwiązała się 2 dni później – sąsiedzi z bloku obok mają goldena i kota, i ten kot postanowił zaznać trochę swobody. Widocznie kot wychowany z goldenem przyjaźnie traktuje inne psy tej rasy…

_________________
Pozdrawiam Michalina&Jamajka&Mailo

"Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie" B. Borzymowska
 
 
 
Warna 
ADMINISTRATORWarna


Wiek: 60
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 24669
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-14, 16:20   

Widzę, ze przeszliście przez sporo kłopotów zdrowotnych, ale na szczęście należą one w swej większości do problemów z przeszłości. Czekam z utęsknieniem na nowe zdjęcia Suzi i bardzo Was prosimy o częstsze relacje na forum.
P.S. Kiedy Suzi dostała komórki macierzyste i od jakiego czasu trwa już ta poprawa?
_________________
Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
 
 
 
Hania, Bodzio i Mery 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 67
Dołączyła: 18 Kwi 2015
Posty: 149
Skąd: GLIWICE
Wysłany: 2017-10-26, 23:26   

Moi kochani, przed naszym zjazdem otrzymalam dlugi mail od Pana Tomasza opisujacy losy SUZI, ktorydopiero dzisiaj zauwazylam i przyczytalam i zalalam sie lzami :cry:
Nasza kochana SUZI odeszla za Teczowy Most - przegrala walke, zacieta walke z nowotworem, ktora opisal Pan Tomasz w swoim mailu.
Pozwalam sobie go zacytowac we fragmencie, ktory Pan Tomasz zgodzil sie udostepnic:

Dzień dobry,

Niestety, ale Suzi nie ma już z nami – przegraliśmy nierówną walkę z nowotworem…

Wszystko zaczęło się na przełomie lutego i marca zeszłego roku. Na prawym boku Suzi blisko przedniej łapy pojawił się guz. Przeprowadzona biopsja wykazała, że jest to mastocytoma. Podjęta została decyzja o przeprowadzeniu zabiegu. Po kilkudniowym podawaniu leków mających na celu zmniejszenie guza udaliśmy się na operację. Sam zabieg przebiegł bez żadnych problemów a badanie tkanki usuniętej podczas zabiegu wskazało, że guz został usunięty z wystarczającym marginesem. Rehabilitacja po zabiegu przebiegała bardzo pomyślnie, wszelkie kontrole rany pooperacyjnej oraz miejsca, z którego usunięty był guz nie wykazywały żadnych nieprawidłowości, więc mieliśmy nadzieję, że nowotwór został wyleczony.

Niestety po kilku miesiącach – we wrześniu – choroba uderzyła ponownie. Guz pojawił się w tym samym miejscu. Tym razem obszar objęty i tempo jego wzrostu było na tyle duże, że już po kilku dniach usłyszeliśmy wyrok – kolejna operacja nie wchodziła już w grę i możliwe było jedynie leczenie paliatywne. Lekarze od razu powiedzieli nam, że ten typ nowotworu wykazuje się szybkim tempem wzrostu i powinniśmy być przygotowani na najgorsze – jeśli guz nacieknie okolice przedniej łopatki to zacznie uciskać nerw, co z kolei spowoduje ogromny ból. Zostały przepisane 2 leki – steryd oraz chlorferniramina – mające ograniczyć wzrost guza oraz lek osłonowy. Po pewnym czasie do leczenia został włączony również kapsamasol – następny lek ograniczający rozrost guza. Od tej pory mniej więcej co 2 tygodnie byłem z Suzi na wizytach kontrolnych – podczas nich ustalane były dawki leków. Na szczęście Suzi nie wykazywała żadnych objawów bólu oraz szkodliwego działania silnych leków. Przez cały czas była wesoła i jak zawsze dopisywał jej apetyt. Musieliśmy także zabezpieczyć miejsce guza, tak był Suzi nie próbowała go wylizywać i drażnić. Pani doktor podpowiedziała, że najlepszym wyjściem jest zastosowanie odpowiednio naciętego t-shirtu. Luźne podkoszulki nie krępowały jej ruchu a i temperatura była już na tyle niska, że nie powinna odczuwać większego dyskomfortu. Największym problemem były deszczowe dni – koszulkę trzeba było zmieniać i prać po każdym spacerze, ale Suzi była bardzo cierpliwą pacjentką i częste przebieranie odbywało się bez żadnych protestów.

Tak upływały kolejne tygodnie i nic zarówno w zachowaniu Suzi jak i wyglądzie guza nie budziło niepokoju. Pod koniec stycznia w sobotę rano wróciłem do domu z jednodniowego wyjazdu i po minach domowników od razu wiedziałem, że stało się coś niedobrego. Suzi nie była w stanie podnieść się z podłogi. Jeszcze poprzedniego dnia wieczorny spacer odbył jak zawsze, a już dzień później Suzi nie była w stanie praktycznie chodzić. Wyniosłem Suzi na zewnątrz, tam kulejąc się załatwiła i pojechaliśmy do weterynarza. Decyzja mogła być tylko jedna…

Z bolem serca zegnamy kolejne nasze Warciane Zlotko :( :'(
_________________
Hania, BODZIO i MERY
(*) BELLISSIMA ( 31.08.2014 )
(*) DIESEL ( 05.12.2017 )
(*) OLIWKA ( 15.12.2020 )
"To tylko pies, tak mówisz, tylko pies ...
A ja ci powiem
Że pies to czasem więcej jest niż człowiek"

Barbara Borzymowska
 
 
Nanka i Beza 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 34
Dołączyła: 02 Mar 2017
Posty: 3577
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2017-10-27, 08:02   

:beczy: biegaj szczęśliwie za TM :serce:
_________________
'Wszystko to, co człowiek zwierzęciu wyrządził, spadnie z powrotem na człowieka.'
Pitagoras
 
 
Angelika i Spike 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 30
Dołączyła: 17 Lut 2016
Posty: 14638
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2017-10-27, 10:04   

Suzi... :( (*)
_________________
Nowy dom Spajkusia od '16 ;-)
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
 
 
Dominika i Binek 
WARTA GOLDENA

Wiek: 32
Dołączyła: 01 Paź 2015
Posty: 10100
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-10-27, 10:46   

Kochani tak mi przykro :(
_________________
Nowy dom Binka :)
 
 
Kamila i Oskar 
WARTA GOLDENA

Wiek: 45
Dołączyła: 19 Maj 2011
Posty: 7072
Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2017-10-27, 10:47   

Takie przykre wieści .. :cry:
_________________
Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
 
 
 
Magda i Nika 
DOM WARTY GOLDENA

Wiek: 31
Dołączyła: 23 Gru 2012
Posty: 1165
Skąd: Białystok
Wysłany: 2017-10-27, 12:02   

Bardzo, bardzo mi przykro... :(
 
 
Misiowa Bogusia 
DOM WARTY GOLDENA

Dołączyła: 19 Kwi 2011
Posty: 226
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2017-11-16, 16:19   

wziałeś psa i za niego odpowiadasz... ja tez stałam przed taka decyzją...wiem że dlatego te psy nas mają !!! my je a one nas....ale wiem że do nastepnego psa ...
_________________
a mnie się marzy kurna chata...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Support forum phpbb by phpBB3 Assistant