Wysłany: 2018-02-17, 19:33 LUNA ma już dom w Warszawie - 496
W piątek pod skrzydła fundacji trafiła 9-miesięczna Luna.
Sunia odebrana została bezpośrednio od właścieli i w poprzednim domu wychowywała się z dziećmi.
Luną opiekować się będzie Pani Beata wraz z rodziną z miejscowości Turów (pod Warszawą).
Witamy się ciepło i spieszymy napisać kilka słów po pierwszych godzinach z Luną.
Luna z jednej strony jest bardzo przestraszona, ale z drugiej w jej oczach jest masa miłości i widać, że ona chce kochać i zaufać. Podczas podróży samochodem ( na pewno nie był a tego nauczona) w pewnym momencie aby ja uspokoić musiałam usiąść z nią z tylu. Pomimo początkowego braku pewności stopniowo zblizała się coraz bardziej aż wreszcie zasnęła przytulona na moich kolanach. Tu jeszcze tylko zaznaczę, że że względu na wczorajsze przygody w samochodzie miała kaganiec.
Gdy dojechaliśmy do domu Luna stanęła przed kolejnym wyzwaniem. Poznała naszego psa i wszystko przebiegło wzorowo. Po tym jak obwachala dom i zaczęła do nas podchodzić postanowiliśmy zdjąć kaganiec i od tego momentu mała jest wolna i postanowiliśmy dac jej kredyt zaufania.
Luna uwielbia dzieci. Przyznam, że oboje obserwowaliśmy z uwagą pierwsze chwilę razem, ale nie spodziewaliśmy się Tego, co się stało. Gdy tylko synek jej w jej zasięgu wszystko przestaje mieć znaczenie i najchętniej to by to tylko lizala. A gdy jeszcze dochodzi do tego glaskanie to miłość kwitnie. Gdy synek poszedł spać ciągle piszczala pod jego pokojem, a gdy na.probe otworzyłam drzwi Luna obwachala łóżko, sprawdziła czy wszystkim jest ok i postanowiła iść spać w jego pokoju. Każde poruszenie dziecka sprawia, że sunia robi się czujna i sprawdza czy nic mu nie jest. Jednocześnie zupełnie nie jest natarczywa. Żadne z nas się czegoś takiego nie spodziewało i z uwagą będziemy obserwowac ich relacje jutro.
Problem może pojawić się z jedzeniem. Jako wyprawkę ze starego domu Lunka dostała pedigree ale prawdę mówiąc nie jestem przekonana czy ona to jadła. Nie bardzo wykazuje zainteresowanie jedzeniem. Pije normalnie więc damy jej kilka dni na to by się poczuła pewnie i jeśli nie zacznie wykazywać większego zainteresowania jedzeniem będziemy działać inaczej. Postanowiłam jej sama gotować ale tu też chwilowo nie jest zainteresowana
Już teraz wiemy, że trzeba będzie popracować nad skakaniem na ludzi bo w emocjach często jej się to zdarza. Czuje, że może się też pojawić kryzys podczas zostawania samodzielnie w domu, ale liczę że obecność naszego psa jej pomoże i przy okazji zrozumie, że człowiek zawsze wraca.
Po kilku godzinach w sumie to tyle. Zobaczymy co się wydarzy jutro bo to będzie pełniejszy obraz Luny.
Przy okazji chcemy podziękować Julii i jej tacie za super przekazanie Luny i dużo miłości, która jej zapewnili podczas tych godzin gdy u nich była. Jesteście wielcy 😘
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Pierwszy dzień z Luną mamy za sobą więc mogę napisać trochę konkretów.
Zaczynając od pozytywów to milosc do dzieci jest bezgraniczna. Nawet te mijane na ulicy przyspieszają radosne merdanie ogonkiem Panienka zaczęła jeść, trzeba jej jednak gotować. Suchą karmę tylko wącha, ale indyk z kaszą i warzywami skradł jej serce. Nie mam siły jej głodzic więc będzie miała gotowane a suche może z czasem ja zainteresuje. W każdym razie pod tym względem dajemy jej prawo wyboru. Załatwia się na zewnątrz. W nocy troszkę nasikala w domu, ale w dzień nie zdarzyło jej się to ani razu. Nie umie jeszcze pokazywać, że chce na dwór, za to każde wyjście zaczyna od siusiu. Trzeba więc pilnować tego jeszcze trochę za nią. Podczas zakładania smyczy grzecznie czeka.
Problem pojawil się na spacerze. Luna chodziła w obrębie jednej ulicy a gdy wjechał na nią samochód zablokowała się i pokazała że chce wracać do domu. Nie przekonywałam jej na siłę. Wyraźnie przestraszona przyjęła taka skuloną pozycję i odwróciła ode mnie pyszczek. Dopiero gdy zobaczyła że pozwolę jej spokojnie wrócić i może czuć się bezpieczna odważył się iść dalej. Drugi spacer już niestety odpadł bo Luna nie chciała wyjść poza podwórko. Pozwoliliśmyy więc jej się tutaj wybiegać do woli i na szczęście udało się ja zmęczyć. Kolejne próby będziemy podejmować jutro ale delikatnie i bez przymusu bo cały czas mamy w głowie jej strach i to jak łatwo można wrócić do tego stanu. Nie chce wracać do kagańca więc na ten moment rezygnujemy ze wszystkich bodźców, które mogą to spowodować. Ten tydzień chcemy jej zapewnić możliwie jak najbardziej spokojny a na naukę i przekraczanie granic myślę, że jeszcze przyjdzie czas.
Luna piszczy gdy wychodzę z domu, mąż mówi, że trwa to jakieś 10-15 minut po czym się uspokaja. Jutro będzie miała swoje pierwsze godziny sama z naszym psem gdy pójdziemy do pracy. Będzie z naszym psem więc myślę, że powinno jej to złagodzić rozstanie. Dostaną też zabawki i kongo więc liczę, że te kilka godzin da radę.
Kocha za to całym sercem i nawet trzy minuty spędzone w łazience bez niej są powodem do radosnego tulenia gdy już człowiek jest obok.
Mam problem z dodawaniem tutaj zdjęć ale postaram się je dziś dodać.
Sytuacja Luny zmieniła się w ciągu kilku godzin, nic więc dziwnego, że jest ona zestresowana i zdezorientowana.
W pierwszych dniach często występują zaburzenia jedzenia. Sytuacja powinna się unormować w ciągu najbliższych dni.
Trzymam kciuki, żeby okres adaptacji przebiegł pomyślnie i żeby Luna szybko odzyskała równowagę. Jestem pewna, że pies rezydent pomoże jej przejść przez ten trudny czas.
Pani Beato...
Przyznam się, że drzalam o los Lunki, była taka nieufna i wystraszona...
Teraz jestem już spokojna bo wiem, że będzie traktowana z należytym szacunkiem, trafiła do domu, który jest dla niej stworzony i będzie się w nim miała dobrze
Ściskamy Was z Fadkiem mocno i trzymamy za Was kciuki ❤
Luna spędziła sama w domu kilka godzin z naszym Luim i pomimo naszego strachu (mieli do dyspozycji standardowo całe piętro i klatkę schpdowa) w domu nie bylo nawet kropelki siku. Zostawiłam jej koc pod którym spalysmy i nie odnotowaliśmy zniszczeń. Piszczy gdy się wychodzi ale to trwało może 5 minut. Jestem zachwycona i pełna optymizmu
Wiek: 35 Dołączyła: 02 Mar 2017 Posty: 3577 Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2018-02-20, 11:55
oh jak dobrze wrócić do cywilizacji i móc w końcu przeczytać o Lunce
Jednak zanim o Lunie to chciałabym serdecznie podziękować Julii za odwagę i wspaniałą akcję w odbiorze suni, oraz p Beacie za chęć pomocy, transport no i DT
Do jazdy samochodem się przyzwyczai, podobno podróż z Julią była jej pierwszą podróżą, więc na chwilę obecną nie ma miłych skojarzeń z samochodem, bo ten kojarzy jej się ze stratą domu ale wszystko przed nią , na pewno ten strach przezwycięży. Moja Beza również zdecydowanie lepiej się czuje i znosi spokojniej jazdę samochodem jak ktoś siedzi z nią na tylnym siedzeniu. Jak Luna już poczuje się u Was swobodniej to możecie zacząć socjalizację z samochodem. Zostawcie otwarte wszystkie drzwi i w trakcie zabawy wskakujcie i wychodźcie z samochodu, jako pierwszy Lui może jej pokazać, że to nic strasznego. Możecie jej również zostawić coś smacznego w środku, zorganizować krótką wycieczkę do parku, aby jazda samochodem nie tylko kojarzyła się ze zmianą domu, czy wizytą u weterynarza.
Jestem przekonana, że obecność Luiego pomoże jej w nauce nowych rzeczy i dobrych nawyków. Psi rezydent to zawsze wspaniały pomocnik i często dużo skuteczniejszy nauczyciel
_________________ 'Wszystko to, co człowiek zwierzęciu wyrządził, spadnie z powrotem na człowieka.'
Pitagoras
Kolejny dzień za nami i znów godziny spędzone w domu bez panciostwa nie przyniosły szkód. Za to radość po powrocie do domu jest bezcenna. Chyba tylko goldki potrafią cieszyć się nawet uszami
Luna źle reaguje na gości, pierwsze spotkanie z moją siostrą było dla niej trudne i przez kilkanaście minut bardzo na nią szczekala. Ale to chyba że strachu bo jak zrozumiała, że może być obok nas to sama z ciekawości szukała kontaktu i nawet dała się dotknąć.
Jest to jednak dla nas sygnał, że trzeba wprowadzać obcych dla niej ludzi powoli i postanowiliśmy przełożyć urodziny synka na następny weekend bo w tym mogłoby to ja zbyt dużo kosztować.
Ja jutro wyjeżdżam na trzy dniowe szkolenie więc Księżniczka zostaje z chłopakami. Jestem pewna, że sobie świetnie poradzą beze mnie chociaż w sobotę miałam plan codziennego dojazdu po 100 km
Luna źle reaguje na gości, pierwsze spotkanie z moją siostrą było dla niej trudne i przez kilkanaście minut bardzo na nią szczekala. Ale to chyba że strachu
Jak macie możliwość, to dajcie zawsze gościom coś smacznego do ręki dla Luny, typu ser żółty, może jakas kiełbaska, parówka, szynka? (Przy samym wejściu) Coś takiego super pachnącego, co goście mogliby pokazać małej, i przekonać do siebie, jednocześnie karmiąc ją z ręki, w razie czego pod Waszym okiem.
I dzięki takim przekupstwem trochę szybciej ktoś nowy może się wkupić w jej łaski
Nie zawsze to działa, ale poćwiczyć warto.
_________________ Nowy dom Spajkusia od '16
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
/ Lola (*), 2024-2025
Dziś właśnie to testowaliśmy ale u Luny nie zadziałało. Niestety przekąski zeszły w strachu na drugi plan i zupełnie nie wykazała zainteresowania. Jutro będzie miała kolejną okazję się otworzyć, mam nadzieję, że za każdym razem będzie lepiej bo jej strach przed obcymi ogranicza też nasze spacery, które odbywają się właściwie tylko w obrębie domu i wyjście poza znany jej obszar wydaje się być bardzo daleką przyszłością. Samochody na ten moment również ciągle wywołują stres. Z drugiej strony jest z nami dopiero tydzień więc zdaje sobie sprawę, że muszę uzbroić się w cierpliwość i postępy przyjdą.
Psiak po dwóch tygodniach (minimum) dopiero ogarnie, gdzie się znajduje i Was lepiej pozna.
Niestety, ale przy psiakach, które są bojaźliwe, ten czas jest na pewno wydłużony i tylko Wasza praca może jej pomóc z oswojeniem się z Wami, z domem, nowymi zapachami, nowymi miejscami. Nic na siłę, nic za szybko.
Tak jak piszecie, ona jest dopiero u Was tydzień - to zdecydowanie za mało, aby rzucać ją na głęboką wodę.
_________________ Nowy dom Spajkusia od '16
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
/ Lola (*), 2024-2025
Tak jak mówi Angelika - nic na siłę. Proponuję abyście przez najbliższy czas spacerowali w tym samym otoczeniu, żeby mała nabrała pewności siebie. Nie ma sensu na razie narażać jej na dodatkowe bodźce. Powolutku, małymi krokami. Trzymam za Was kciuki
Wybaczcie brak info o Lunce, ale u nas dom zamienił się w szpital i nawet siły nie miałam nic pisać. Już szybko nakreslam postępy Księżniczki.
Spacery powoli troszkę nam się wydłużają, ale na zasadzie takiej, że to ona o tym decyduje. Jeśli jakiś zapach ją zainteresuje i ciekawość wygrywa to wtedy dokładamy te kilka kroków. Czasem niestety coś jakby wraca, efekt się cofa i możemy zrobić kilka kroków, a później jest blokada. Zakładam, że tak jak ludzie, ona po prostu też ma gorsze dni.
Reakcja na obcych jest trudna. Wczoraj mieliśmy w domu przyjęcie urodzinowe synka. Pojawiło się 9 osób, z czego z 4 Luna już miała wcześniej kontakt. "Nowi" zostali potraktowani standardowo, szczekała, warczała, szukała sygnału, że nikt jej nic nie zrobi. Widać było strach i uległość. Osoby, które już znała, również początkowo obszczekała, ale krócej, po chwili nawet sama do nich podeszła. Jedyna osoba, do której podeszła bez strachu to moja siostra, która już kilka razy u nas była i Luna mogła się do niej przyzwyczaić. Siostra jest w ciąży i Luna być może to też czuje. Dzieci od razu traktowała jak swoich.
Cała ta zapoznawcza sytuacja trwała jakieś 20 minut, smaczki ani inne formy przekupstwa nie pomagały.
Rozegralam to w ten sposób, że kazała wszystkim po prostu siedzieć dopóki Luna się trochę nie wyciszyć. Już jakiś czas temu zorientowałam się, że człowiek stojący wydaje się jej być większym zagrożeniem. W tym czasie mała był cały czas przy mnie i dopiero jak się wyciszyla, goście mogli poczuć się trochę swobodniej. Kazdy, kto wstał znów otrzymał swoją porcję szczekania. Dopiero gdy dostała jakiś sygnał uspokajający to luzowała.
Dzieci wzięła sobie jakby pod opiekę. Na piętro domu nikt nie miał prawa wejść bez nas poza nimi. Luna stawała na schodach i na poważnie pokazywała zęby.
Miałam z nią jechać w ten weekend do weterynarza, ale wydaje mi się, że to jest dla niej jeszcze zbyt duże wyzwanie. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za zle, Luna jest zdrowa, nie ma żadnych objawów, które wskazywalybg na potrzebę pilnej wizyty a to na pewno wywoła u niej ogromny stres. Jeśli nikt nie będzie miał nic przeciwko, to czip i te ogólne oględziny chciałabym przeciągnąć jeszcze o tydzień lub dwa, tak aby nie trzeba było wracać do kagańca.
A na zdjęciu Lunka w standardowej pozycji gdy jest wśród swoich.
Bardzo mnie cieszy, że Lunka tak dobrze się czuje ze swoimi opiekunami.
Oczywiście wizytę u lekarza można odwlec w czasie. Jednakże, z uwagi na brak czipa, Lunka powinna być porządnie zabezpieczona na spacerach i tu konieczne jest wyposażenie jej w adresatakę (na stałe przy obroży). Trzeba pamiętać, że lękliwe psy potrafią skutecznie wyplątać się i uciec opiekunowi.
To co mnie niepokoi to warczenie na dorosłych i pilnowanie dzieci. Konieczna tu będzie praca nad wyeliminowaniem tego zachowania.
Poza tym Lunka jest bardzo słodką psinką, co widać na poniższych zdjęciach.
Po przemyśleniu zachowania Luny w domu tymczasowym oraz po rozmowie z zaprzyjaźnionym behawiorystą uważam, że niezbędna będzie pomoc profesjonalisty.
Chciałabym umówić wizytę behawiorysty, który oceni emocje psa, ułoży plan działania i pokaże jak pracować z Lunką. Być może potrzebne również będą zajęcia grupowe w celu oswojenia strachów Lunki.
Moim zdaniem jest to warunek konieczny do normalnego funkcjonowania Luny w domu ale przede wszystkim w otoczeniu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum