Zelda ma się już całkiem dobrze po zabiegu (minął już tydzień), na spacerach zaczyna brykać chociaż staramy się jej na to nie pozwalać za bardzo bo przecież jeszcze trwa rekonwalescencja . Wygolone miejsca na łapce i brzuszku zaczynają zarastać nową sierścią, blizna po cięciu jest bardzo malutka i chyba w przyszłości będzie bardzo mało wyczuwalna
Na spacerach dziewczynka zachowuje się coraz bardziej swobodnie i radośnie. Tak bardzo jest zadowolona że na porannych i wieczornych spacerach sama prowadzi nas w stronę ulic z innymi domami żeby poznać nowe tereny i zapachy. Nie boi się stojących koło domów samochodów czy szczekających psów, na smyczy idzie bardzo swobodnie bez ciągnięcia, uważam to za wielki sukces w adaptacji naszej niuni!!
Wczoraj na wieczornym spacerze na którym byliśmy wszyscy, Zeldzia była taka radosna że nawet po raz pierwszy zaczęła podskakiwać do nas, stając na tylnych łapach, aby się przytulić!! Doprawdy nasza dziewczynka coraz bardziej i bardziej uważa nas za swoich człowieków! Tak naprawdę to nie wiemy jak mogliśmy dotąd bez niej żyć....., daje nam tyle swojej psiej miłości a my odwzajemniamy się jej naszą ludzką miłością jak tylko możemy
To naprawdę cudowne uczucie kiedy się widzi jak pies który miał w swoim życiu złe doświadczenia tak się zmienia że zaczyna ufać i kochać po psiemu swojego człowieka i znowu cieszyć się życiem.
No widzicie? mówiliśmy, że wystarczy czas, czas i jeszcze raz czas, aby mała się otworzyła
Cudnie!
Wspaniale czytać o Waszych postępach i codziennym życiu
_________________ Nowy dom Spajkusia od '16
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
/ Lola (*), 2024-2025
Witamy po przerwie......
tak wszystko gna do przodu, że jakoś się nie zbierało do pisania na forum, ale próbuję to nadrabiać wstawianiem postów na Chacie Warciaka.
Nasza Zeldusia to już naprawdę "przebojowa" dziewczyna!! Kontakt z nami jest rewelacyjny, kochamy się wzajemnie bezgranicznie , dziewczynka jest coraz bardziej swobodna w swoim domu i ogrodzie w którym bardzo lubi biegać za zabawkami i się z nami bawić. Powoli zaczynamy "normalnie" żyć czyli odwiedza nas rodzina i znajomi, a Zeldzia te odwiedziny zaczyna tolerować bo nie ma już strachu i paniki, na początku jest trochę stresu ale po czasie jest spokojna, leży w swoim legowisku, śpi co prawda bardzo czujnie ale da się bez problemu pogłaskać no i oczywiście z chęcią przyjmuje wszelakie smaczki .
Do weekendowych wizyt mojej mamy chyba się już przyzwyczaiła, bo ostatnio nawet do niej podeszła przywabiona łyżeczką jogurtu . Łyżeczkę wylizała bardzo chętnie, a potem dała się trochę pomiziać i w rezultacie położyła się na podłodze obok.
Zelda nie lubi nachalności w zachowaniu ludzi, więc jeżeli inny niż my człowiek zachowa w stosunku do niej dystans, to zachowuje się całkiem normalnie. Widać to bardzo na spacerach podczas których nasza dziewczynka dość często sama decyduje się iść w stronę ulic pomiędzy domami.
Dzisiaj po raz pierwszy Zelda bawiła się na porannym spacerze z psem sąsiadującego z nami gospodarza . Jest to mały szczeniak, bardzo chętny do zabawy i chyba nasza dziewczyna mu się podoba, bo często przybiega pod nasza bramę jak lata na polu. Szczeniaczek ma bardzo dużo miłości w sobie, podskakuje przy człowieku chcąc go polizać, bawić się, lekko pogryźć, wszystko na raz , no i okazuje się że nasza Zeldzia jest o te czułości zazdrosna! Zaraz wtedy podbiega i domaga się zwrócenia uwagi na nią . Chyba uważa że jesteśmy tylko jej i nie ma zamiaru dzielić się nami z nikim innym.
Na spacerach dajemy naszej dziewczynce trochę "wolności" pozwalając jej biegać za zabawką bez trzymania jej smyczy (smycz ciągnie się luźno za niunią). Oczywiście na takie harce wybieramy miejsca odludne, pozbawione przypadkowych bodźców, zazwyczaj jest to dość duża łąka na naszej codziennej trasie południowego spaceru. Takie zabawy poprzedzone są moczeniem się Zeldzi w wodzie, ponieważ trasa spacerowa biegnie wzdłuż kanału a nasza dziewczyna uwielbia kąpiele . Takie swobodne harce mają dobroczynny wpływ na wygląd niuni bo zdąży się wtedy osuszyć i doprowadzić do jako takiej czystości przed powrotem do domu . Nie wiem co to będzie jak zrobi się naprawdę zimno..... jak ta nasza dziewczyna przeżyje spacer bez wchodzenia do wody .
Ależ się rozpisałam
Kończąc te wypociny stwierdzam, że nic lepszego nie mogło spotkać nas i Zeldy jak to że jesteśmy razem (wiem wiem trochę się przechwalam, ale absolutnie nie ujmuję zasług naszym poprzedniczkom czyli Sylwii i Karolinie które tak dużo dały Zeldusi na początku), my człowieki cieszymy się że możemy dać naszą miłość stworzeniu którego tego bardzo potrzebuje, a Zelda ma wreszcie swoje prawdziwe i szczęśliwe miejsce na ziemi
Jeszcze parę słów od Zeldy:
hej człowieki! jest mi tu super fajnie!! bardzo się staram zapomnieć o tych wszystkich złych rzeczach które mnie kiedyś spotkały, czasami mi się śnią i wtedy płacze, ale zaraz mama lub tata mnie wtedy przytulaja i się uspokajam.... mam teraz swoich własnych ludzi którym pozwalam myśleć że są panami ale tak naprawdę to są moimi niewolnikami... pozwalam im na rozpieszczanie mnie smakołykami (specjalnie nie zjadam wszystkiego z miski od razu bo wtedy tak śmiesznie mnie błagają żebym jadła i zachęcają mnie do tego dodatkowym smakołykiem np. żwaczem którego uwielbiam).... czasami zaglądam do nich na łóżko ale robię to z litości bo tak mnie proszą i proszą że czasami nie mogę im odmówić, tak naprawdę to najbardziej lubię swoje własne łóżko z kocykiem pełnym moich zapachów ..... na spacerach wreszcie zaczęli mi dawać trochę więcej swobody i bardzo mi się to podoba, czasami ich trochę nie słucham ale to tak dla zabawy bo w końcu i tak do nich biegnę bo uwielbiamy razem się kulać na łące , ostatnio nawet udało mi się liznąć raz czy dwa po twarzy tate i było bardzo fajnie..... smuci mnie trochę podsłyszana ostatnio rozmowa, że jest już chyba za zimno na wchodzenie do wody, ale może jakoś mi się uda, będę udawała że nie jestem tym zainteresowana i tylko tak sobie chodzę przy brzegu i wtedy jak już nie będą mnie tak pilnować to szybo wejdę... .... teraz idę pospać bo rano pobawiłam się w końcu z takim gówniarzem co mnie od dłuższego czasu zaczepiał i błagał o zabawę, więc teraz należy mi się trochę relaksu.... hau hau
Dzisiaj mija 5 miesięcy odkąd Zelda jest z nami...... tak jak pisałam na fb to cudowny czas dla niej ale przede wszystkim dla nas. Ogromna satysfakcja i duma wypełnia nasze serca z powodu zmian jakie już można zauważyć w naszej dziewczynie. Wydaje mi się że już jesteśmy dla niej rodziną-stadem w której czuje się szczęśliwa i bezpieczna. Zelda jest coraz odważniejsza, w domu porusza się dość swobodnie (na początku leżała tylko w jednym miejscu), chociaż widać że jest bardzo ostrożna bo wystarczy postawię torbę z zakupami gdzieś w pomieszczeniu i już nie bardzo wtedy chce koło niej przejść. Nawet jak w torbie z zakupami są dla niej smakołyki to nie chce do niej podejść albo jeżeli bardzo ją nawołuję to robi to bardzo bardzo ostrożnie. To nie jest pies który wkłada swój nochal w zakupy żeby wyciągnąć coś dla siebie.
Generalnie można powiedzieć, że w domu mamy bardzo spokojnego psa i bardzo grzecznego. No i własnie nie wiem czy cieszyć się z tego czy nie, bo wydaje mi się, że tak grzeczność nie wynika z jej dobrego ułożenia tylko ze strachu..... niekoniecznie przed nami, ale może przed tym co jest niewiadome.... Zelda nie bawi się w domu żadnymi zabawkami, nie podbiega do nas jak wracamy do domu, jej radość okazywana jest merdaniem ogonka. Czasami wydaje mi się że chciałaby bardziej okazać swoją radość, ale coś ją blokuje. Jak jestem z nią sama w domu i wraca mój mąż, to Zelda na dźwięk otwieranej bramy garażowej podnosi się ze swojego legowiska, zaczyna chodzić pomiędzy drzwiami a mną, wydaje pomruki i lekko merda ogonem, po czym jak już Piotr otwiera drzwi aby wejść to z powrotem idzie na swoje miejsce.
Zupełnie inny pies jest z tej naszej dziewczyny na zewnątrz. Spacery to najlepsza rzecz jaka może dla niej być. Na spacerach jest radosna, bryka, kula się, bawi się zabawkami a nawet czasami jak się zapomni to w ferworze zabawy potrafi do kogoś z nas podskoczyć czy nawet wskoczyć przednimi łapami jeżeli siedzimy na ziemi. Ogród tez nie stanowi już dla niej problemu (początkowo nie bardzo chciała przebywać w ogrodzie, ciągle była niespokojna), dobrze się w nim czuje, chodzi i obwąchuje zakamarki, nawet jak zobaczy coś na zewnątrz (ruch w oddali, przejeżdżający sąsiad) to potrafi podejść do ogrodzenia i obserwować.
Najbardziej szczęśliwa i taka prawdziwie psia jest nasza Zeldzia jak widzi innego psa. Nadal boi się psów które reagują agresywnie zza płotu (nie mieliśmy okazji sprawdzić jaka byłaby reakcja na szczekającego psa w bezpośrednim kontakcie, bo zazwyczaj jak widzimy ba spacerze kogoś z psem, to zmieniamy kierunek albo odchodzimy na bok żeby psy nie miały kontaktu). Najbardziej chyba odpowiadają jej psy mniejsze od niej. Pisałam już że bardzo zaprzyjaźniła się Zeldunia ze szczeniakiem sąsiadów Bąblem, niestety Bąbla już nie ma....... Nasi sąsiedzi to wieśniaki (nie obrażając nikogo) traktujący psy przedmiotowo (buda, kojec i nic więcej) i Bąbel który był bardzo wesołym i przyjacielskim psem ale niestety puszczanym wolno, został potrącony przez samochód i to ja niestety go znalazłam w Święta i złamało mi to serce
Relacja Zeldy z Bąblem zaszczepiła w nas myśl, że może dobrze by było dla dziewczyny gdyby w domu był jeszcze jeden pies? Może wtedy byłaby w domu bardziej radosna i psia? I tu mam sporo dylematów..... bo jeżeli drugi pies to jaki? Ze schroniska, mały kundelek? Czy może następny golden z fundacji? Młody szczeniak czy starszy który ma mniejsze szanse na adopcje? Strasznie trudno jest zdecydować....tyle chęci żeby znowu pomóc ale i mnóstwo niewiadomych.... jak będzie? czy może nie skrzywdzimy Zeldy?
Latem prawdopodobnie przyjedzie do nas nasza córka razem ze swoim psem, 3-letnią goldenką Mają. Myślimy o tym że może poczekamy do tego czasu i zobaczymy jaka będzie relacja pomiędzy dziewczynami? czy Zelda zaakceptuje drugiego psa? Maja jest normalnym psem, bez przeszłości, szczęśliwa, radosna i nauczona że człowiek to samo dobro, nasza Zelda niestety dopiero się tego uczy......
Ależ się rozpisałam
Sluchajcie, zawsze możecie zostać domem tymczasowym dla jakiegoś psiaka i zobaczyć, jak Zelda będzie z nim nawiązywać kontakt.
U Sylwii przecież były 2 inne goldeny i Zelda z nimi nie miała problemów
Co do psa lękliwego - możecie zmniejszyć jego strach, ale nigdy nie usuniecie go na zawsze.
najważniejsze, aby miała w Was wsparcie, a wiem, że ma, i naprawdę to jej pomoże pokonać własne lęki.
Polecam też seminaria lub inne wykłady na temat psów lękliwych, warto niekiedy wydać pieniądze i doszkolić się w pewnych tematach, to pozwala również na zrozumienie także swojego psa.
A próbowaliście może zabaw, które ją nieco ośmielą?
Chodzi mi tu o nosework, dużo wskazówek daje Kasia Bargielowska, uwielbiam jej filmiki, tu wam wklejam o nawęszaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=_YgFUIHSUUk
_________________ Nowy dom Spajkusia od '16
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
/ Lola (*), 2024-2025
Wiek: 35 Dołączyła: 02 Mar 2017 Posty: 3577 Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2019-01-25, 11:20
pozwoliłam sobie naprawić, żeby zdjęcia się pokazywały
do budowania pewności siebie psiaka jest bardzo fajne karmienie interaktywne i zabawy edukacyjne dla psiaków, tutaj przygotowałam ściągę: https://wartagoldena.org.pl/forum/viewtopic.php?t=6517
_________________ 'Wszystko to, co człowiek zwierzęciu wyrządził, spadnie z powrotem na człowieka.'
Pitagoras
Czy te zabawy są dla wszystkich psów? Bo ja myślałam że dla tych co za szybko jedzą. Zelda je bardzo ładnie, pomimo niedużych rozmiarowo chrupek, gryzie je a nie połyka.
Zabawy z jedzeniem interaktywnym są nie tylko dla psów które szybko jedzą.
Są dla wszystkich, przecież to stymuluje żuchwę, wzmacnia zmysł węchu i przede wszystkim relaksuje!
_________________ Nowy dom Spajkusia od '16
Angelika i Radosław
/ Diana (*), 2005-2015
/ Lola (*), 2024-2025
Moi drodzy, Zelda jest po kontroli weterynaryjnej, troszkę się dziewczynce przytyło bo waży 28,6 kg chyba ją trochę upaśliśmy ale to wszystko z miłości..... w każdym razie od teraz będziemy się kontrolować i próbować zrzucić troszeczkę
Wyniki wątrobowe są w porządku, ale nasza dziewczynka ma niestety problemy z tarczycą (niedoczynność). Pani wet powiedziała żeby się co martwić bo wyniki są takie na pograniczu, ale według niej można wdrożyć już leczenie i skontrolować za miesiąc. No więc od wczoraj zaczęliśmy podawać Forthyron 200mcg dwa razy dziennie po 1,5 tabletki. Być może to że Zelda nam przytyła spowodowane jest tarczycą.... zobaczymy.
Po za tym u naszej dziewczynki wszystko w porządku, nie mamy z nią żadnych problemów, więc postanowiliśmy poszukać jej jakiegoś brata do towarzystwa
Jak dotąd nasza dziewczyna nigdy w domu nie leżała kołami do góry, ale ostatnio coraz częściej jak leży zrelaksowana nieopodal nas zdarza się jej że próbuje się przewrócić na plecy, ale coś ją jeszcze powstrzymuje...... myślę że jeszcze trochę i będzie już tak ufna i odprężona że nastąpi ten moment kiedy będzie tak jak inne złotka pokazywać nam swój brzuszek
Na spacerach niestety na razie nie puszczamy dziewczyny luzem, bo z tym posłuszeństwem u niej jest różnie, a pokus żeby polecieć za sarenką w naszych okolicach jest dużo. Radzimy sobie wyprowadzaniem Zeldy na długiej lince. No i czekamy na wiosnę żeby móc spędzać z naszą niunią więcej czasu w ogrodzie
Dawno nas nie było więc informuję, że Zelda ma się całkiem dobrze, leczymy niedoczynność tarczycy i próbujemy w związku z tym zrzucić trochę masy co niestety idzie baardzo powoli. Jesteśmy jednak dobrej myśli i uzbrajamy się w cierpliwość.
Zelda skończyła 8 lat!!! Był torcik warzywno-ryżowo-mięsny i przysmaki oraz mnóstwo całusków
Bilans zdrowia Zelduni przedstawia się następująco:
- dziewczynka ma niedoczynność tarczycy więc przyjmuje leki
- przy okazji niedyspozycji żołądkowej i zrobionego rtg okazało się że nasza maleńka ma spondylozę w bardzo zaawansowanym stanie , podajemy jej neurovit, urydonox oraz sizarol complex forte, do tego rehabilitujemy ją magnetronikiem i laserem, wszystko to po to aby jej ulżyć bo wyleczyć się tego niestety nie da....
- z uwagi na powyższe odchudzamy trochę naszą królewnę, co przy niedoczynności tarczycy nie jest łatwe ale możemy się pochwalić sukcesami bo dziewczynka waży aktualnie 26,4 kg staramy się zejść do 25 kg i mam nadzieję że się nam to uda
Jeżeli chodzi o zachowanie naszej Zelduni to zmiany są tu ogromne! Nasza dziewczynka nie jest już taką zalęknioną sunią, okazało się że potrafi szczekać , jest bardzo chętna aby zaprzyjaźniać się ze spotykanymi psami o i potrafi przejść chodnikiem obok innego nieznanego jej ludzia! Naprawdę postępy są ogromne i muszę tu szczerze przyznać że stało się tak za sprawą Luckiego który jest u nas na tymczasie. Drugi pies w domu bardzo otworzył i wzmocnił naszą dziewczynkę.
Po za tym Zelda to cudowna sunia kochająca człowieka i pragnąca kochania, grzeczna, posłuszna, po prostu ideał. W klinice weterynaryjnej do której z nią jeździmy jest gwiazdą wszyscy się nią zachwycają że taka ładna i grzeczna, po prostu księżniczka
Zelda jest już z nami ponad rok.......
Bardzo dużo się zmieniło przez ten czas, przestałam zwracać uwagę na wszechobecną psią sierść, ślady psich łapek, plamy po śliniącym się pyszczku, połamane krzaki malin w ogrodzie i mnóstwo innych rzeczy które jeszcze rok temu były nieobecne w naszym domu
Zelda przez ten czas bardzo się wzmocniła psychicznie, to już nie ta sama wystraszona sunia, uciekająca przed przechodzącym człowiekiem czy przejeżdżającym samochodem. Teraz jest z niej prawdziwy "wiejski Burek" obszczekujący przechodzących koło jej domu ludzi
Z nieśmiałej, wycofanej dziewczyny zmieniła i cały czas się zmienia w wesołą, zadziorną i czasami bardzo upartą. Teraz na widok człowieka podnosi do góry ogon, a jeżeli z człowiekiem jest pies to jej ogon przypomina husarskie skrzydło
W kwestii zdrowia nic poważnego się nie wydarzyło (oby tak dalej), Zelda przyjmuje lek na tarczycę oraz preparaty stosowane w stanach zwyrodnieniowych kręgosłupa. Wyniki krwi ma w normie jak na swój wiek, oczy ma pięknie przejrzyste więc nie musimy martwić się zaćmą, uszy w porządku.
Zelda jest tak kochaną sunią, że nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Kochamy ją całym sercem, a ona tę naszą miłość odwzajemnia każdego dnia
Dawno nie było żadnego wpisu o Zeldzie, więc trochę uzupełnię tę lukę.......
Nasza dziewczynka ma się dobrze, jest pod stałą kontrolą u weta więc oprócz przyjmowania leków na tarczycę oraz suplementów na spondylozę nic więcej jej nie dolega
Od 6 miesięcy nasza niunia ma towarzyszkę, także goldenkę która przyjechała do nas z Anglii, ma sześć lat i nazywa się Maja. Bardzo miło nam stwierdzić, że towarzystwo drugiego psa bardzo przydało się naszej Zeldzie w przełamywaniu barier strachu. Przede wszystkim Zelda nie odczuwa już lęku przed nieznajomymi, a nawet powodowana zazdrością sama podchodzi do obcych ludzi jak tylko widzi że Maja się tam kręci w celu wyżebrania głasków
Obecność drugiego psa przypomniała także naszej dziewczynce że pies bez względu na wiek potrafi bawić się pluszakami, piłkami czy patykami. Maja jest mistrzem w rozrywaniu zabawek, a Zelda wiernie jej w tym towarzyszy. Oczywiście zawsze najlepsza jest ta zabawka którą akurat bawi się Maja, więc Zelda bardzo cierpliwie czeka na sposobność aby jej ją zabrać i za każdym razem się jej to udaje!
Maja jest psem wychowanym od szczeniaka w domu pełnym miłości, więc teraz mając porównanie widzimy, jak bardzo skrzywdzona została kiedyś nasza Zelda.... pomimo tego że jest już z nami dwa lata i kochamy ją bardzo, to nie jest do końca taka radosna i beztroska jak Maja która jest taką trochę "szalona wariatką".
Podsumowując kochamy te nasze "córki" bardzo bardzo mocno i generalnie jesteśmy wielką, szczęśliwą rodziną!!!
Ostatnie tygodnie przynoszą nam wiele smutnych wiadomości… To zawsze trudne momenty, bo każdy podopieczny ma w naszych sercach swoje szczególne miejsce.
Dzisiaj żegnamy Zeldę. 💔
Ta drobna i niezwykle urocza sunia trafiła pod opiekę fundacji we wrześniu 2017 roku w wyniku interwencji. Miała wtedy 7 lat i jedyne, co znała to życie w zamknięciu.
Wyzwaniem było znalezienie odpowiedniego domu dla tak zlęknionej i wycofanej psiej dziewczyny. Dom tymczasowy zmieniała dwa razy, aby w końcu - prawie po roku od interwencji - zamieszkać w spokojnej okolicy z panią Wiesią i panem Piotrem.
Nowi opiekunowie szybko obdarzyli ją bezgraniczną miłością. Od tamtej chwili jej życie było pełne miłości, troski i radości. Uwielbiała spacery po łąkach i wędrówki za zapachami, a ogród stał się jej małym rajem - z samoobsługowym bufetem malin, agrestu i truskawek. Dwa lata po adopcji rodzina powiększyła się też o kolejną goldenkę.
W tym roku Zelda skończyła 14 lat. Z racji wieku zmagała się już ze spondylozą, niedoczynnością tarczycy, zwyrodnieniami w łapkach, ale dzięki troskliwej opiece mogła cieszyć się spokojną starością. Na początku sierpnia pobiegła za Tęczowy Most.
***************
Pani Wiesiu, panie Piotrze,
dziękujemy za serce, troskę i cierpliwość, jakie podarowaliście Zeldzie. To dzięki Wam jej życie było piękne - takie, na jakie zasłużyła. Miała u Was swój raj na ziemi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum