Dzisiaj pod naszą opiekę trafiła babulinka Mischa. Suczka nie miała łatwego życia, od lat cierpiała na bolesną chorobe skóry, a właściciele zamiast ją leczyć, zamknęli ją w garażu... Udało jej się uciec, została znaleziona na ulicy i umieszczona w schronisku.
Czeka ją długotrwałe leczenie, ale znajduje się u naszej niezawodnej Moni i Marcina, którzy pokażą jej, że można żyć bez ciągłego bólu.
Cześć! Tu Marcin, który ma przyjemność opiekować się i towarzyszyć Mishce w jej powrocie do świata i czerpania radości z niego
Mishka jest psem przewspaniałym! To z pełną odpowiedzialnością. Jest niezwykle delikatnym, czułym psem, który baaaaaardzo, ale to bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem. Raz pomiziana, musi być miziana dalej i sama przypomina o tym "obowiązku"
Grzecznie chodzi na spacerach, jak na swój wiek, to porusza się chyba lepiej niż ja Jest jeszcze trochę bojaźliwa i lubi chadzać swoimi ścieżkami, ale z czasem na pewno będzie coraz bardziej otwarta i radosna.
Grzecznie czeka w domu, przynajmniej w pierwszym dniu, kilka godzin bez nawet najmniejszej szkody i zbrodni w mieszkaniu - chyba przespała biedna całyy dzień. Załatwia się na spacerze, więc póki co, nie ma najmniejszego problemu.
Łóżko sobie już upatrzyła jako ulubione miejsce do spania, leży w miejscu gdzie najdłużej leżę w nocy (o ile się nie wiercę jak owsiki).
To tyle jeżeli chodzi o plusy.
Teraz kwestia minusów, które są kompletnie niezależne od niej.
Jest bardzo, ale to bardzo zaniedbana. Ma starte zęby, prawdopodobnie od gryzienia ściany...
A jej skóra jest w koszmarnym stanie. W niektórych miejscach widać tylko czarne place skóry, gdzie nie ma sierści, a która jest prawie tak cienka jak kartka papieru... prawdopodobnie to efekt w ogóle nieleczonej tarczycy, co doprowadziło ją do tak bardzo złego stanu... No i związany z tym zapach... Przyznam szczerze, że nie jest to Armani "Si" czy też Chanel "No. 5"...
Przed nami jest jeszcze bardzo długa droga, żeby mogła się cieszyć życiem i zdrowiem, ale wierzę, że razem damy radę!
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10102 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-03-18, 11:43
Marcin, super, że przyjąłeś do siebie tą psią bidę. Stan sierści jest okropny, aż przykro się na to patrzy. Dobrze, że jej fizyczny stan nie odbił się mocno na psychice i Mishka potrafi się ładnie cieszyć i relaksować u Twojego boku
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-03-24, 09:25
Po tygodniu aklimatyzacji zaczęliśmy konsultacje u specjalistów. W czwartek Mishka miała wizytę u wspaniałej Pani Doktor Karaś Tęczy w gabinecie DermaWet. Została obejrzana z każdej strony żeby dobrać leczenie odpowiednie do jej dolegliwości. Jestem zachwycona opieką jaką została otoczona Misha przez Panią Doktor i zespół specjalistów. To ludzie, których cechuje pełen profesjonalizm, w którym jest miejsce na empatię i indywidualne podejście do pacjenta. Dziękujemy za tchnięcie w nas nadziei, że będziemy w stanie ulżyć Mishy w tym wieloletnim cierpieniu.
Misha ma całe ciało pokryte takimi pypciami, brodawkami, niektóre wyglądają źle najprawdopodobniej z tego względu, że do nich ma dostęp może się tam podrapać dlatego też Pani Doktor zaproponowała usunięcie tych zmian laserem Co2. Zabieg nastąpi po podleczeniu skóry. Ponadto w okolicy odcinka lędźwiowego wystąpił duży guz, okazał się być typowym krwiakiem jednak po badaniu cytologicznym wystąpiło podejrzenie, że w krwiaku jest tzw. eozynofili, które mogłyby wskazywać na chorobę pasożytniczą przenoszoną przez komary. Wykluczenie tej choroby konieczne było do bezpiecznego podania Mishy preparatu zabezpieczającego przed kleszczami. W wynikach badań krwi, które dotarły do nas w piątek nie została potwierdzona ta przypadłość.
Misha ma uszy w okropnym stanie, co prawda Pani dr określiła je jako zdrowe bo szczęśliwie nic w nich się nie rozwija jednak brud w nich musiał gromadzić się przez lata... przez wielokrotne zapalenia doszło do przebudowania małżowina, która teraz jest trzykrotnie grubsza niż małżowina zdrowego psa. Na ratunek w zmianach bliznowatych na małżowinie ponownie przychodzi nam krem z witaminą A. Dosłownie pod dwóch zastosowaniach z małżowiny złuszczyła się ta najgorsza skóra, która pokryta była starymi strupkami, które niewątpliwie denerwowały Myszkę bo ściągały skórę powodując uczucie swędzenia. Do środka, do czyszczenia uszu otrzymaliśmy płyn od Pani Doktor.
Misha musiała w krótkim czasie dużo schudnąć, ma fałdy zwisającej skóry, które wymagają pielęgnacji ze względu na tworzone się tam odparzenia.
Pani Doktor zaleciła także ,namoczenie' Mishki w śmierdzącym płynie na noc. Zabieg miał miejsce wczoraj więc od wczoraj się wietrzymy. Już przy nakładaniu tego płynu widać było jak fragmenty skóry zmieniają swój kolor, a zgrubiała skóra z brzucha dosłownie odpada płatami. Po prawie godzinnym namaczaniu gąbeczką (skóra na całym ciele jest przebarwiona i konieczne było dokładne rozprowadzenie preparatu) owinęliśmy Małego Smroda, zgodnie z zaleceniem, w ręcznik a potem w koc. Na noc zabezpieczyliśmy ją w koszulkę żeby płyn w ciepłym mógł działać.
Dziś kolejny etap kuracji czyli kąpiel w specjalnym szamponie, żeby m.in. zmyć te wczorajszy płyn.
Misha miała skontrolowane wyniki hormonu tarczycy, niestety z uwagi na brak poprawy parametrów musiała zostać zwiększona dawka z 3/4 400 mg dwa razy na dobę do 1/2 800 mg dwa razy na dobę. Ponadto przyjmuje też tabletki na skórę zalecone przez Panią Doktor.
Z uwagi na stan zębów Myszki, problem z przyjmowanie pokarmu w postaci suchej karmy pilnie umówiliśmy się do stomatologa. Misha ma dosłownie starte do nerwów dolne kły, przód ząbków ma także starty wręcz do poziomu dziąseł.
Następnie umówioną mamy wizytę u Pana Doktora Niziołka, żeby zbadać serduszko przed ewentualnym położeniem w narkozę przed zabiegiem stomatologicznym i zdjęciami RTG.
Plan działania jest, zrobimy wszystko żeby pomóc Myszce wyjść na prostą <3
Ten nasz Maluszek jest przekochany, przewspaniały, przeuroczy! Jest jednym z tych psów, które idą i które rozkochują w sobie wszystkich.
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-03-31, 16:27
Dawno nie było nas na forum, ale śledzić nas można też na fundacyjnym fb.
Mishka była na konsultacji stomatologicznej. Siekacze muszą zostać usunięte a kły muszą zostać poddane leczeniu kanałowemu gdyż ich usunięcie może doprowadzić w przyszłości do powikłań i problemów tj. pęknięcie żuchwy...
Skóra zaczyna wyglądać coraz lepiej, jest już dużo przyjemniejsza w dotyku, sierść powolutku zaczyna już miejscami błyszczeć ale przed nami jeszcze dłuuuuuga droga do normalności.
U Mishulki zaobserwowaliśmy dwa problemy: jazda samochodem i obrona zasobów.
Każda jazda samochodem, niezależenie od odległości kończy się wymiotami. Początkowo nie wiedzieliśmy, że wymioty występują podczas jazdy bo Mishka się kładła w te swoje wymiociny jakby chciała je ukryć. Niestety jest to na tyle nie do opanowania, że teraz przed jazdą czekamy aż zwymiotuje, sprzątamy i dopiero jedziemy
Drugi problem to coś co zaskoczyło nas bardzo... obrona zasobów. Odwiedził nas zaprzyjaźniony 10 letni golden, serce na psiej łapie, grzeczny, spokojny, bez problemów w kontakcie z psami. Po dość długim jak na seniorów spacerze weszliśmy do domu gdzie było wszystko ok, psy na siebie nie reagowały. Mishka położyła się na podłodze a Rufek w odległości ok 1,5-2 m stanął na dywanie nad starą kością o Fraszce o której całkowicie zapomniałam.... Nagle Misha warknęła pod nosem, wstałam żeby zabrać kość niezgody ale 13 letnia Misha była ode mnie szybsza.... Rzuciła się na biednego Rufka i złapała go zębami za szyje. Szczęśliwie nic się nie stało, ale zdziwienie było naprawdę duże.
Poza tym, żeby jednak te wybryki Mishki Wam osłodzić, powiem Wam, że doświadczenie życiowe 13 latki jest wciąż dla mnie nieodkryte. W sypialni Misha wchodzi na łóżko mimo że jest dość wysokie. Mieliśmy gości i na podłodze został pojemnik na gościnną pościel. Misha przesunęła go sobie w taki sposób, że stworzyła schodek ułatwiający jej wchodzenie na łóżko. Czy ona nie jest genialna?
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-04-14, 18:46
Mishka ma się dobrze. Skóra wygląda już coraz lepiej. Wygląda na tyle dobrze, że ludzie na spacerach myślą, że to szczeniak. Niestety zabieg stomatologiczny odsunął się w czasie ze względu na ... cieczkę. Tak, Mshka w wieku 13 lat dostała cieczki. Prawdopodobnie hormony tarczycy zaczęły się na tyle regulować, że przyszła cieczka.
jeżeli chodzi o zachowanie to poza obroną zasobów w domu, względem drugiego psa to Mishka jest psem idealnym. Uwielbia głaskanie, tulenie, na spacerach zaczepia każdego i wymusza głaski.
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-19, 12:05
Dawno nie było tutaj wieści o Myszcze... ale zapewne widzieliście smutne wieści na fb. Miesiąc temu pisałam, że Myszka dostała cieczki ... a we wtorek dopadło ją ropomacicze. Przeszła pilny zabieg. Od środy do wczoraj Myszulka była w szpitalu. Najgorsze mamy nadzieję, że już za nami, ale czeka nas seria wizyt i badań kontrolnych. 13 letnia wyniszczona sunia dużo gorzej przechodzi wszelkie zabiegi...
Trzymajcie kciuki za szybki powrót do pełni zdrowia!
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-27, 21:19
Myszeczka ma się coraz lepiej. Dziś zostały jej ściągnięte szwy. Niestety kontynuujemy antybiotyk bo niestety wewnętrznie zrobił się odczyn na szwy.
Kubraczek, który nosiła po zabiegu spowodował, że pojawiło się podrażnienie na tej jej delikatnej skórze na szyi... Umówiliśmy się na kolejną wizytę do Pani dr Karaś - Tęczy. Myszkę czeka też rtg i wizyta u ortopedy jednak ze względu na zabieg musimy trochę odczekać przed zrobieniem zdjęć. Przełożony został też zabieg na zęby...
Myszka to bardzo wrażliwy pies. Niestety wizyty u weterynarza wywołują w niej ogromny stres. Jest bardzo niepewna kiedy idziemy inną, niż znana jej ze spaceru trasa.
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10102 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-05-29, 12:37
uf, to kamień z serca! szkoda, że nie udało się zrobić tego RTG od razu przy okazji sterylki, no ale kto by pomyślał, że mała tak szybko dostanie ropomacicza:( trzymam mocno kciuki za szybki powrót Mishki do pełnych sił
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-06-07, 23:14
Myszulka ma się już dużo lepiej. W poniedziałek byliśmy na kontroli u dr Karaś-Tęczy bo podczas noszenia ubranka pooperacyjnego, skóra Myszki znowu zaczęła wyglądać brzydko do tego w ranie pooperacyjnej zrobiła się przetoka... po pierwszym myciu i wcierkach skóra wyglądała dużo lepiej, a po przetoce prawie nie ma śladu. Przed nami jeszcze konsultacja u ortopedy, mamy nadzieje ze pierwsze badanie to będzie usg stawów i nie będzie konieczności podawania narkozy.
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-06-15, 15:46
Zabawa z Myszką polega na niekończącej się pielęgnacji skóry ... co uda się wyjsc na prosta ze zmianami na szyi to przychodzi poparzenie! (Nie mylić z odparzenie) wewnętrznej części łap i brzuszka nasz okruszek nie ma sierści pod spodem i każde kucanie, a kuca nisko sprawia ze cześć brzucha przykleja jej się do chodnika ;( niezmiennie w taka pogodę walczymy tez z odparzeniem skory nad ogonkiem. Najpiękniejsze jest to, ze Myszka dzielnie i cierpliwie znosi wszelkie zabiegi, wręcz czeka na wieczorna pielęgnacje.
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-07-07, 20:14
Kiedy w grudniu 2017 r. musiałam pożegnać się ze swoim Larsem (warciakiem adoptowanym w 2011 r.) zarzekałam się, że już nigdy nie będę miała żadnego psa... Moja więź z Larsem była na tyle silna, ze jego odejście długo odchorowywałam a przez rok nie mogłam patrzeć na psy.
Po ponad roku dałam się przekonać Warnie do powrotu do działania w fundacji. I tak w grudniu 2018 r. trafiła do mnie Matylda (8 tygodniowe, kruche szczenię). Była urocza ale to nie ten typ psa, który potrafiłby zawładnąć moim sercem. Następnie pojawiła się Fraszka (ok 3-4 letni sunia, trochę w typie labka). Z Fraszką nawiązałam inną więź niż z Matyldą ale nadal mimo jej wspaniałości czułam, że to nie był pies dla mnie. Pewnego dnia... zobaczyłam zdjęcie Mishki i serce zabiło mi mocniej.
Pamiętam jak dziś dzień kiedy odbierałam ją ze schroniska. Maluteńka, krucha i tak bardzo przerażona… Niby się cieszyła ale tak nieśmiało podchodziła, próbowała na mnie spojrzeć ale nie wiedziała jak.
Już przy pierwszym spotkaniu postanowiła sprawdzić moją cierpliwość. Po wyjściu zza bram schroniska, przed drogą, która nas czekała postanowiłam, że przejedziemy się na krótki spacer. Poszłyśmy wzdłuż lasu, gdzie chodzą schroniskowe psiaki. Myszka pędziła jak szalona w stronę wolności... niestety kiedy chciałam zmienić kierunek w stronę samochodu Myszeczka postanowiła położyć się i nie robić już ani jednego kroku. Była przerażona, wręcz sztywna... nie działały smaczki, nie działy zachęty, że jedziemy do domu! Na dodatek rozładował mi się telefon i nie mogłam zadzwonić do schroniska z prośbą o pomoc… Po 30 minutach przekonywania, mając w głowie perspektywę jazdy prawie 4 h do domu, postanowiłam wziąć psa pod pachę i zanieść do samochodu. Mimo, że ważyła niewiele, jej sztywne ciało było ciężkie... Kiedy udało się wsadzić ją do samochodu, skuliła się za siedzeniem. Przy wysiadaniu z samochodu zauważyłam, że Myszka zwymiotowała... Nie słyszałam nic, robiła to tak cichutko. Chciała ukryć to co zrobiła i położyła się w wymiociny... zmuszeni byliśmy już pierwszego dnia wsadzić ją do wanny. Pod wpływem wody jej sierść rozgarniała się na boki, to co wcześniej było niewidoczne zaczęło bić po oczach. Skóra była czarna, spięta, popękana. Ujawniły się ogromne fałdy skóry nie tylko nad ogonem i na szyi. Wiedzieliśmy, że będzie czekała nas długa droga w walce o komfort naszej Myszeczki.
Patrzyliśmy na siebie, na nią… i łzy same płynęły do oczu. Z jednej strony łzy szczęścia, że jest już z nami. Z drugiej strony łzy smutku i żalu, że ktoś tak bardzo ją skrzywdził.
Początkowo nasz okruszek wychodził na spacery tylko po to żeby załatwić potrzeby fizjologiczne i uciekać do domu, w którym czuła się bezpiecznie. Już pierwszego dnia, położyła się na łóżko i zasnęła snem tak mocnym, że obserwowaliśmy czy oddycha.
Każdego dnia przełamywała swoje strachy, każdego dnia pokonywała kolejne przeszkody i ufała nam coraz bardziej. Mogliśmy z nią zrobić wszystko, a roboty było sporo. Codzienne kąpiele, nacierania, smarowania i tak bez przerwy. Kiedy myśleliśmy, że już najgorsze za nami przyszło ropomacicze. Walka o jej życie trwała kilka dni ale udało się! Myszka jest już teraz w pełni sił, jest odważniejsza, jest niesamowicie wdzięczna i wiecznie wpatrzona tymi swoimi ślepiami.
Mówi się, że im więcej z psem się przejdzie tym większa więź się nawiązuje. My nie mogliśmy podjąć innej decyzji, nie mogliśmy pozwolić żeby znowu musiała przechodzić przez zmianę domu i na nowo nabierać zaufania. Jest wyjątkowo wrażliwa.
Wiem, że Myszka nigdy nie będzie Larsem, ale to właśnie ona na nowo pokazała mi miłość, nauczyła mnie większej pokory i cierpliwości. Udowodniła, że w moim sercu jest jeszcze miejsce na kolejnego poturbowanego życiem psa. Za to jej dziękuje i zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. Cieszymy się z każdego wspólnego dnia, nie wiedząc ile czasu nam jeszcze zostało.
Oj Monia, Ty jak już coś napiszesz to ja muszę być cała łzami zalana!!! Dzielna jesteś ja nigdy już taka nie będę i pewnie będę za to przeklęta, ale będę pomagała inaczej, Bardzo Wam od początku kibicowałam i powiem szczerze WIEDZIAŁAM, że to jest własnie ta psica, Trochę Lagunki, więcej Laeczki no i nasz kochany Larsik.....
Bądzcie szczęśliwi, celebrujcie każdy dzień bez bólu i zmartwień, każde podknięcie bierzcie z pokorą i wyzwaniem, że musi być lepiej. Ty tego wszystkiego nauczyłaś się przy tych wszystkich złotkach i dlatego wiem,że jesteście parą idealną!! Powodzenia!!
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 2881 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-07-07, 20:42
Aga_TRuficzkowa napisał/a:
Oj Monia, Ty jak już coś napiszesz to ja muszę być cała łzami zalana!!! Dzielna jesteś ja nigdy już taka nie będę i pewnie będę za to przeklęta, ale będę pomagała inaczej, Bardzo Wam od początku kibicowałam i powiem szczerze WIEDZIAŁAM, że to jest własnie ta psica, Trochę Lagunki, więcej Laeczki no i nasz kochany Larsik.....
Bądzcie szczęśliwi, celebrujcie każdy dzień bez bólu i zmartwień, każde podknięcie bierzcie z pokorą i wyzwaniem, że musi być lepiej. Ty tego wszystkiego nauczyłaś się przy tych wszystkich złotkach i dlatego wiem,że jesteście parą idealną!! Powodzenia!!
Dziękuję Aguś! Będziemy walczyć o każdy dzień!
Co do decyzji... długo bałam się przed sobą przyznać. Ale kiedy w ramce spadło zdjęcie Larsa wiedziałam, że to on zrobił Myszce miejsce. Marcin mówi, że słabo przyklejone było, a dla mnie to był znak.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum