no i kolejny pościg za Marleyem za nami... emocji nam nie brakuje. Tym razem Marley dał nogę w Poznaniu, o mało nie dostaliśmy zawału szukając go o 23 po łąkach i lesie, gdy skapitulowaliśmy i postanowiliśmy wrócić do domu, złapaliśmy go gdy beztrosko biegał pod blokiem... całe szczęście dla Marleya (dla nas też bo byśmy się zapłakali na śmierć) wrócił do nas!
Z wiosną do kolejnych rozpraszaczy spacerowych dołączyły dzieci grające w piłkę od ptaków już można go w miarę łatwo smaczkami odciągnąć, zostały nam psy, koty i piłki
Tak, cytując naszą sąsiadkę "ładny to on jest..." co do poskramiania to orka na ugorze ale działamy, na trochę odpuściliśmy smakołyki na spacerze i karmiliśmy go z miski, ale po powrocie do wcześniejszych zwyczajów zauważyliśmy jak zbawiennie to na niego wpływa już prawie wcale nie ciągnie, jedynie rozpraszacze są naszym problemem
Oj trochę nas nie było, ale sezon wiosenny ruszył i ja jako zawodowy ogrodnik odstąpiłam od komputera, a wraz ze mną Marley jak tylko pogoda dopisuje to hasamy sobie
Od kiedy Adam zrobił naszemu futrzakowi z linki dłuższą smycz, spacery stały się przyjemnością zarówno dla nas ale przede wszystkim dla Marleya. Może swobodnie podbiegać tam gdzie chce (niestety sprzyja to wynajdowaniu "smakołyków", więc musimy być czujni i szybcy) i znacznie lepiej reaguje na inne psy, już swobodnie się z nimi wita i oczywiście od razu chce się bawić. Ale nie ma już wielkiego szczekania na każdego psa z daleka. Na inne rozpraszacze typu ptaki, autobusy reaguje już tylko bieganiem w kółko, bez szczekania, co również uważam za postęp, bo był czas, że wrzask na autobus był taki, że pół osiedla słyszało
no i najważniejsze, chyba nas pokochał tak mocno jak my jego, okazuje to oczywiście na swój psi sposób Uwielbiamy poranki kiedy nam się wtacza do łóżka, wywala się do góry kopytami i każe się miziać po brzuszku
A korzystając z coraz lepszej pogody, sprawidziliśmy jaki z niego pływak
och znowu nas trochę nie było , Marley w ramach wakacyjnych rozrywek często korzysta z uciech wodnych, a na co dzień jest chillout na balkonie bądź na naszym łóżku w zależności od warunków atmosferycznych zdrowie dopisuje, chyba, że dogodzi sobie smakołykiem na spacerku i rozstroi żołądek, ale reagujemy na bieżąco Marley przez chwilę był też psem- lampą, ponieważ ugryzło go coś w łapkę i nie mógł powstrzymać się od wylizywania, niby się mówi , że pies się wyliże, a akurat w tym przypadku się nie sprawdziło ale i łapka wygojona!
Hej tu Marleyowy Pancio Długo, długo , długo nas nie było, ale się meldujemy. Sporo się ostatnio działo w naszym życiu, zarówno tym człowieczym jak i psiulkowym. Dużo pracujemy z Marleyem pod okiem Pani Joanny Kiełbasy z "Dla Psa Kiełbasa" (swoją drogą serdecznie polecamy). Nauczyliśmy się w miarę spacerować, skupić na panciach i szukać w nich pomocy. Umiemy też w większości przypadków ładnie się przywitać i nie dokuczać zbytnio gościom (no chyba, że sami się proszą ).
Wraz z rozwiązywaniem niektórych problemów i pracą nad niektórymi niepożądanymi zachowaniami pojawiają się nowe. Na chwilę obecną za cel stawiamy sobie naukę nic nie robienia, odpoczywania i czeka nas gigantyczna praca nad ekscytacją. Niestety poziom emocji jaki wywołuje przebywanie z innymi psami i możliwość nie kontrolowanej zabawy odbija się wręcz na zdrowiu Marleya. Od 2 dni po pobycie w hotelu Marley dochodzi do siebie, jest wycieńczony w moczu pojawiła się bilirubina, nieświadomie podsikiwał w czasie biegania. Sytuacja już się normuje, ale musimy znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Zastanawiam się czy to sprawa tego, że Marley większość czasu jest tylko z nami i brakuje mu kontaktu z innymi psiakami, czy problem leży gdzie indziej. Cały czas myślę, czy jakiś stały kontakt z innym psiakiem (może nawet wspólne zamieszkanie) trochę obniżyły by jego poziom ekscytacji.
W międzyczasie zrobiliśmy kolejne prześwietlenie bioder pod kątem dysplacji i tu kolejna niespodzianka. Do Marleya kiedyś ktoś strzelał. W okolicy prawego biodra ma śrut. Na szczęście utkwił w tkankach i nie doszedł do kości. Zastanawiamy się czy to operować czy na razie zostawić. W końcu to ciało obce w dodatku z ołowiu . Na RTG sprzed adopcji nie widać tego śrutu, ale zdjęcie nie objęło rejonu, w którym pocisk się znajduje. Na 99% jest to przygoda jeszcze przed tym jak trafił do fundacji. Nie spuszczamy go ze smyczy, a te 2-3 razy kiedy się wydostał z szelek nie oddalił się dalej niż na 1km. Nigdy też się nie zachowywał jak ofiara postrzału.
Poza tym wszystkim Marley jest gigantyczną pociechą, potrafi wywołać w nas uśmiech nawet jak śpi Co prawda chodzi własnymi drogami, ale już nauczyliśmy się siebie na wzajem. Marley wie, że Pancia i Pancio potrzebują się czasami przytulić, a my wiemy, że Marley nie zawsze ma na to ochotę;) W załącznikach kilkanaście zdjęć naszego pupila
Wiesz Dorota, mnie nie trzeba namawiać
Kwestia tylko czy aby na pewno w tym tkwi problem, no a później poszukiwania odpowiedniego kolegi lub koleżanki dla Marleya. Wiesz, że w jego przypadku musi być to psina raczej stateczna i ułożona. W przypadku drugiego ADHD obawiam się, że będą się tylko wzmacniały i wzajemnie nakręcały, a takiej sytuacji chcemy uniknąć dla własnego i psiego dobra.
Z prozaicznego powodu, kontem Bob Marley zarządza Pańcia Marleya. Chwilowo jest bardzo obciążona obowiązkami zawodowymi, ale jak już sobie wszystko poukłada na pewno z wielką chęcią będzie chciała zajrzeć na forum i napisać coś od siebie. Z tego też powodu ja Pancio założyłem sobie konto by podzielić się z Wami naszymi "nowościami" i zdać relację z Marleyowych przygód. W końcu już prawie rok jest z nami
Jezeli chodzi o nadmiar energii i nadmierna ekscytacje - z calego serca moge polecic szkolenie u pani Aliny Bendiuk. Szkolenie odbywa sie na ul. Weglowej 4x w tygodniu, trwa 2-3 miesiace - az do osiagniecia oczekiwanych nazwijmy to, umiejetnosci, sztywnych dat rozpoczecia i zakonczenia nie ma Kazde spotkanie rozpoczyna sie spacerem, mozna przyjezdzac wczesniej i pochodzic z 30min, psy biegaja luzem, tak samo po zajeciach. Jest to swietna okazja do wybiegania psa z innymi psiakami, samo szkolenie odbywa sie w tempie dostosowanym do konkretnego psa, kazdy pracuje nad tym, na czym mu najbardziej zalezy. Sama pani Alina jest wspaniala osoba i naprawde SWIETNYM szkoleniowcem, 2 lata temu bardzo mi pomogla z Nika i jej niekontrolowanymi napadami szalenstwa, bieganiem po calym domu, gryzieniem w stopy i nogi (nie podgryzaniu, gryzla tak, ze zostawaly po tym siniaki), z czym kompletnie nie umialam sobie sama poradzic i odwrocic jej uwagi w zaden sposob... No i kolejna sprawa - po takim szkoleniu Nika wracala fizycznie i psychicznie wykonczona, pies byl nieobecny przez dobrych kilka godzin Mam wrazenie, ze wlasnie to regularny kontakt z innymi psami, znacznie bardziej niz same cwiczenia ze mna, spowodowal wyksztalcenie w jej glowie jakiejs takiej rownowagi... na szkolenie nie chodzimy juz od daaawna, a problemow juz nigdy nie mialysmy.
Dawno nas nie było, trochę zakręcony czas w życiu nas dopadł.
U Marleya wszystko w najlepszym porządku. Co prawda on chyba nie jest do końca zadowolony z życia z nami, bo gdy śpi sobie w najlepsze na naszym łóżku wieczorem to przychodzi taka chwila, że i my się musimy położyć. Jako jednostka aspołeczna obraża się na nas, że zakłócamy mu spokój i po 10 minutach ucieka
W jego i w naszym życiu pojawiła się jeszcze jedna mała osóbka. Na początku 4 teraz już 2 nożna. Mianowicie nasza córka Marysia. Obydwoje jakoś sobie radzą z wzajemną obecnością. Można powiedzieć, że nawet o siebie dbają. Marley dba, żeby Marysia się nie przejadała, kradnąc jej z rączek wszystko co nadaje się do jedzenia. Marysia dba, żeby Marley miał zabawy pod dostatkiem, ganiając go po domu z jego zabawkami. Czasami chłop sobie leży, a ona próbuje mu wcisnąć węzełek do pyszczka. Mina kawalera bezcenna - a weźcie ją ode mnie
Jeżeli chodzi o sprawy behawioralno-zdrowone to można by rzec, że chłopaczyna trochę wydoroślał - z mocnym wskazaniem na trochę. Najbardziej świadczą o tym pojawiające się siwe włosy Ze zdrowiem w miarę ok, co jakiś czas nas zaskoczy małym zatruciem czy zapaleniem skóry po zeszłorocznych kąpielach w jeziorze. Najbardziej w kość daje jednak postępująca dysplazja. Raz na jakiś czas, gdy się przeciąży na spacerze ( a o to nie trudno, bo przecież jak coś wyczuje to on tam musi iść, choćby miał przeciągnąć za sobą ciężarówkę) zaczyna kuleć na jedną, tylną łapę. Jest pod stałą kontrolą weterynarza i monitorujemy sytuację.
Wiek: 34 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10102 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-28, 10:19
Hej:) fajnie, ze napisaliście . Ja wczoraj byłam na szkoleniu z opieki nad psem z dysplazją i osteoartozą także w niedługim czasie napisze jakieś streszczenie i może coś nowego się tam dowiecie:D chociaż pewnie wiecie już sporo , skoro kontrolujecie go i dbacie o odpowiedni ruch pamiętajcie o suplementach na stawy , żeby go wzmacniać , buziaki!
Opiekunka Marleya pisze:
Marley ma się całkiem dobrze. Jeżeli chodzi o zdrowie to ma lekkie problemy z tarczyca, ale kontrolujemy to. Charakter mu się nie zmienił, jak to każdy szanujący się golden ma w życiu jedna świętość-jedzenie 🤣. Daliśmy mu szanse stać się prawdziwym rodzinnym psem, w tym roku jego stado powiększyło się o kolejnych dwóch członków. Jako opiekun naszych dzieci sprawdza się doskonale, oczywiście czerpiąc z tego profity w postaci jedzenia 😊 niebawem czeka nas przeprowadzka wiec swoją psia emeryturę Marley spędzi na wsi, ale z trójka maluchów raczej spokojna ona nie będzie
Jak pisze Pan Adam:
Marley miewa się dobrze jak na swój wiek. Mimo lat wciąż jest lekkim wariatem, tyle że coraz więcej śpi. Jeżeli chodzi i badania to miał ostatnio robiona sanację jamy gębowej i przy okazji usunięto mu 4 zęby. Przed zabiegiem w ramach przygotowania przeszedł badania krwi i jest wszystko w normie. Na kleszcze od lat dostaje tabletki o 1 miesięcznym działaniu, a żywi się karma brit weight loss. Dobrze ja przyswaja, ładnie trzyma wagę.
Jak pisze Pan Adam:
Marley cały zdrowy. Staruszek już, ale wciąż wariat.
Jedzenie jest dla niego numerem jeden na świecie. Nic innego się nie liczy
Ogólnie ok, łapki już coraz słabsze ale daje radę.
A z upałami radzi sobie siedząc tam, gdzie jest puszczona klimatyzacja.
Chłopak jest w świetnej formie
Mimo wieku jest wciąż zwariowanym psiakiem.
Jak pisze Pan Adam: Zdrowotnie w miarę - wiadomo - wiek robi swoje. Dysplazja daje znaki, ale ogólnie jak na jego przebieg to trzymasięzacnie Marley póki co nie przyjmuje leków na stałe.
Oby tak zostało
Zdjęcie WhatsApp 2025-09-20 o 14.40.06_88bdf9d4.jpg
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum