Wiek: 36 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-08-02, 18:24
Super jest czytać, że małymi krokami poznajcie się z Aresem,
ale co najważniejsze - i co jest kluczem do sukcesu - z pokorą podchodzicie
do pokonywania kolejnych granic zaufania i pokonywania lęków Aresa.
Tylko tak dalej
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
Ares już się chyba na dobre u nas zadomowił bo zachowuje się jak szczeniak Zaczęło się też obgryzanie butów i samodzielne otwieranie drzwi. Krótko mówiąc, rozbisurmanił się i wycwanił, bo jak nie ma smaczka to i nie przynosi zabawek. Niebawem będziemy musieli pomyśleć o profesjonalnym szkoleniu bo pozwala sobie na coraz więcej i bywa tak rozemocjonowany, że nie sposób go uspokoić. Ale też widać, że obdarzył już nas zaufaniem. A jak pięknie sam wskakuje do samochodu! Dobra wiadomość jest taka, że nasz kot przeprosił się z domem. Toleruje już psa ale na wszelki wypadek fuka jak tylko się zbliża
Wiek: 34 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10102 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-08-12, 20:49
Super, ze kotałke już sie pogodził z nowym domownikiem, za niedługo będą sie wtulać w siebie jakby sie znali od zawsze A co do rozbestwienia Aresa, to myślę, że szkolenie to dobry pomysł. Albo profesjonalne, albo sami w domu ćwiczcie go i pokazujcie mu granice, tak żeby wiedział, że musi was słuchać Łatwo jest rozpuścić takie śliczne Złotka jak Ares, ale nie można mu za bardzo pobłażać. Powodzenia Kochani
Jeśli wcześniej pisałam, że Ares się rozbisurmanił, to teraz nie wiem jak to nazwać Pies wszystkie czynności wokół siebie potrafi zamienić w zabawę, z podgryzaniem i skakaniem. Nie można już się z nim pobawić fryz bee, bo nie przynosi nawet za smaczka, zresztą zjadł już dwa takie talerze Poszły też już dwie liny do zabawy i piłki. Tylko gumowy konik wydający dźwięki dzielnie mu się opiera, chociaż niewątpliwie jest to ulubiona zabawka Aresa Kopie w kwiatkach, uwielbia spacery, bardzo dzielnie znosi samotny pobyt w domu (nic nie zniszczył jeszcze w tym czasie).
A tak poważnie to nie wyobrażamy sobie już bez niego życia! Dzielnie zniósł gości na długi weekend, z naszym Julkiem w sumie troje rozwrzeszczanych dzieciaków. Od dłuższego czasu nie pokazał ani razu ząbków więc chyba można już powiedzieć, że nam ufa. Generalnie dni nam płyną już dość monotonnie więc nie mamy za często o czym pisać. Na jesieni pewnie będziemy szukać jakiegoś trenera lub szkoły.
Nie próbowaliśmy takich zabawek ale dziękuję za pomysł, z pewnością skorzystamy.
Chciałam napisać, że chyba już wiem jak to się stało, że Ares pogryzł yorka... Otóż w zeszłym tygodniu mieliśmy takie zdarzenie, że przez otwartą bramę wpadł do nas pies sąsiadów, nieduży, w typie West Highland. Akurat mąż wjeżdżał na podwórko i zazwyczaj w takich sytuacjach Ares jest w domu albo biorę go na smycz, żeby nie zwiał z podwórka. Pies sąsiadów przybiegł, ogonem merdał jakby miał mu odpaść i na pewno nie miał złych zamiarów, po prostu chciał się bawić. Ares bez chwili wahania ruszył na niego i dobrze, że miałam go na smyczy, bo na pewno by go pogryzł. Nic się nie stało, sąsiad zaraz przybiegł i psa zabrał ale nie powiem, że się nie wystraszyłam. Pierwszy raz widziałam Aresa tak agresywnego. Wnioskujemy z tego, że Ares nie toleruje obcych psów na swoim terenie, co jest dla nas trochę smutną informacją. Tym bardziej, że na spacerze jest przyjaźnie nastawiony do wszystkich, także psów. Na podwórku za to szczeka i biega za rowerzystami, przechodniami a nawet czasem samochodami.
Chciałam tez poinformować, że zaczynamy pomału spuszczać w lesie Aresa ze smyczy. Biega jak szalony, gania sarny, ucieka w krzaki ale jak go zawołać to po dłuższej chwili wraca. Na razie to są takie nieśmiałe próby ale szkoda nam go tak ciągle na smyczy wyprowadzać.
Poza tym nasz syn także z Aresem się coraz mocniej zaprzyjaźnia. Julek często Aresa zaczepia, rzuca mu zabawki a także się do niego przytula i pies już się nie dziwi i nie wzbrania
Wiek: 36 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-10-01, 00:49
Małymi kroczkami pokonujecie kolejne granice i to dobrze!
Tylko musicie te "milowe kroki" Aresowi dozować
Co do reakcji Aresa na pieski na waszej posesji ... z tego co opisujecie to jest to typowe zachowanie reaktywne wywołane obroną terytorium. Dobra wiadomość jest taka, że nie jest to przypadłość, nad którą nie można poćwiczyć tak więc nie zakładajcie, że Ares już zawsze będzie zjadał wszystko co czworonożne i wpadnie na waszą działkę
Duży plus dla was za czujność - niezwykłą sztuką jest, aby dostrzegać te subtelne sygnały które wysyła wam psiak
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
No i Ares nam się pochorował Mimo tego, że go zabezpieczaliśmy i codziennie ściągamy z niego po kilka kleszczy dopadła go bobeszjoza Istne zatrzęsienie wraz z jesienią tego plugastwa! Na szczęście zareagowaliśmy błyskawicznie, bo od razu jak się pojawiły objawy. Ares w ciągu dosłownie kilku godzin stał się zupełnie innym psem, osowiałym, smutnym, bez sił do tulenia, istniało dla niego tylko posłanie przy kominku. To było wczoraj rano. Od razu mąż pojechał z nim do weterynarza i zrobili badania krwi. Na szczęście nie ma tragedii, wczesne stadium. Ares dostał dwie kroplówki, dzisiaj kolejną porcję, leki i już wraca do siebie także będzie wszystko dobrze. Jak nam powiedział weterynarz, dla tak owłosionych psów jedyną skuteczną ochroną są tabletki, nie żadne krople czy nawet obroża. Jeszcze jutro czeka nas kroplówka i zastrzyki ale już widać, że terapia jest skuteczna.
Pozdrawiamy
Pragnę poinformować, że po bobeszjozie u Aresa nie ma już śladu. Niemniej miał ostatnio problemy skórne i na to tez brał leki, wydaje się, że skutecznie. Żeby jednak nie zachwalać, wyczuliśmy u niego na grzbiecie jakiś guz czy narośl, która zdaje się powiększać więc w najbliższym czasie znowu udamy się do weterynarza Cóż, prawie jak z dzieckiem
Ares poczynił postępy jeśli chodzi o spuszczanie ze smyczy. Nie ucieka już gdzie popadnie tylko ogląda się za mężem czy na pewno z nim idzie, a jak mu się schować to wraca i szuka Pana Swoją okolicę już poznał na tyle, że wystarczy niewielka szpara w bramie i już go nie ma, na szczęście po chwili wraca.
Ares bardzo dzielnie znosi wszystkie wizyty u weterynarza a jest ich w ostatnim czasie bardzo dużo Dzisiaj miał operację, został mu wycięty guz na grzbiecie i wstępna informacja jest taka, że niestety nie jest to narośl spowodowana jakimś urazem, co lekarz od początku podejrzewał. Wyciętego guza wysłano do badań histopatologicznych i teraz czekamy ponad tydzień w stresie, czy okaże się dziadostwo łagodną zmianą czy nie...:(
Mamy dobre wieści: Guz wycięty Aresowi nie ma znamion żadnej złośliwości, prawdopodobnie jest to zmiana spowodowana jakimś urazem, chociaż kiedy i jak to się stało, nie mamy pojęcia. Zła wiadomość jest taka, że po wycięciu zmiana się odnawia. Ares bierze cały czas leki i póki co każde odstawienie sprawia, że płyn znowu się zbiera. Weterynarz rozkłada ręce co nas niepokoi.
Niemniej Ares nie zachowuje się jakby mu coś dolegało. Rozbrykany jak zawsze, najchętniej spędza czas na dworzu, nawet w kiepską pogodę ciężko go przywołać do domu. Czasem zdarza się, że ciężko nam wyjść do pracy. Widać przyzwyczajenie do mieszkania na dworzu nie opuściło go jeszcze na dobre. Zastanawiamy się czy na lato nie zrobić mu jakiegoś miejsca, żeby w ciągu dnia jak jesteśmy w pracy mógł przebywać na zewnątrz ale to pieśń przyszłości.
Myślę, że możemy się już pochwalić tym, że Ares może się swobodnie wybiegać na spacerze. Zresztą wystarczy uchylona furtka lub szpara w bramie i już go nie ma. Nie ma sensu ani go wołać, ani ganiać, sam ogląda się za nami i wraca jak tylko znikniemy z oczu. Jak ucieknie z podwórka to wystarczy zostawić otwartą furtkę i za 5 minut jest pod drzwiami. Niemniej bałabym się go jeszcze spuścić ze smyczy w terenie, którego nie znamy. Tutaj okolice już dobrze zwęszył, nie reaguje nawet specjalnie na zwierzynę, która się kręci po lesie.
Nasz kot nadal jest mocno zdystansowany do psa i nie sądzę, żeby z jego strony to się kiedyś zmieniło. To mu jednak nie przeszkadza wypijać wody z psiej miski lub zajmować psie legowisko, kiedy pies jest na dworzu Ot dominator ale tylko jak pies nie widzi.
Cytat:
Jeśli chodzi o Aresa, który jest u nas od ponad trzech lat, to cały czas jesteśmy pod jego ogromnym wrażeniem, oczywiście pozytywnym. W zeszłym roku na świat przyszło nasze drugie dziecko i sami byliśmy ciekawi jak Ares zareaguje na kolejnego tak absorbującego domownika. Ares jest super psem, który bez problemu przystosował się do nowych warunków. Nie wykazuje żadnych niepokojących zachowań w stosunku do dzieci. Kiedy nie ma ochoty na zabawę czy kontakt po prostu się oddala, częściej zaś kładzie ostentacyjnie w przejściu do kuchni i wszyscy muszą go omijać. Bywa oczywiście trochę zazdrosny, czasem sprawia wrażenie, jakby chciałby się wdrapać na kolana, co wynika z tego, że jest ogromnym pieszczochem. Zaprzyjaźnił się z najmłodszą córką, która, chcąc nie chcąc, jest jego karmicielką. Ares nauczył się chodzić na smyczy przy wózku, a kiedy już się wyszaleje i zmęczy nawet smycz nie jest potrzebna, tylko sam się pilnuje, a nawet można powiedzieć, że to on pilnuje całej rodziny, a najbardziej wózka
Jak co roku, tak i tegoroczne wakacje spędzaliśmy na Mazurach, gdzie Ares mógł się do woli wybiegać i wypływać. Po takich wakacjach wraca wymęczony i śpi prawie przez miesiąc
Z gorszych wiadomości to musimy napisać, że widać pomału jak się chłopak starzeje. W chwilach uniesienia potrafi szaleć niczym szczeniak, ale coraz więcej czasu spędza na leniuchowaniu. Większych problemów ze zdrowiem nie odnotowaliśmy. Od czasu do czasu wracają mu problemy z uchem ale to na bieżąco leczymy. W naszej okolicy jest bardzo dużo kleszczy dlatego przez większość część roku przyjmuje regularnie tabletki (już raz napędził nam stracha, na samym początku pobytu).
Załączamy trochę zdjęć
_________________ Nie każdy człowiek wie, jak kochać psa ale każdy pies wie, jak kochać człowieka
Mila, Monika i Dawid
Nowe informacje od opiekunki Aresa: "Ares, jak na swoje niemal 14 lat, jest w dość dobrej kondycji fizycznej. Nie cierpi na żadne przewlekłe dolegliwości, nawet stawy dają radę (otrzymuje odpowiednią suplementację). W tym roku Ares odbył aż trzy wakacyjne wyjazdy i w każdym z miejsc świetnie się aklimatyzował. Jako senior fantastycznie funkcjonuje wśród innych psów. Lubi podróżować, wystarczy otworzyć bagażnik, już w nim siedzi. W ostatnim roku powiększyły się natomiast dolegliwości na tle psychicznym, lekarz twierdzi, że ich podłoże związane jest z wiekiem. Bywa, że śpi i zrywa się nagle, jakby się czegoś przestraszył, albo chodzi za nami krok w krok po domu, jakby się bał, że ktoś go zostawi. Kiedy śpi głośno chrapie, ale w nocy nie chce spać spokojnie, lecz szczeka i co chwilę chce, aby go wpuszczać i wypuszczać na dwór. Jest to dość uciążliwe, bo nie daje nam spać. Otrzymaliśmy od weterynarza delikatne leki uspokajające, ale one nie działają. Na razie nie chcemy go niczym mocniejszym faszerować, chociaż nie wiem jak będzie zimą, kiedy nie będzie mógł spędzać tyle czasu na zewnątrz. Starość jest przykra nie tylko dla ludzi.
Suche lato sprawiło, że nie mieliśmy do czynienia z dużą ilością kleszczy, weterynarz przepisuje Aresowi Simparice. W karmie staramy się unikać drobiu, obecnie Aresowi zasmakowała Premiere z wołowiną. W załączeniu przesyłam zdjęcia oraz film ze spaceru z przyjaciółką Aresa, trzyletnią Bajką (która bardzo troszczy się o niego). "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum