''Kazazanka'' ? Okej, wymiziam, wycałuję, przytulę od wszystkich
Obudził się już jakieś 3 godziny temu, ale chodzi jak pijany chce, próbuje, wstaje i gleba. Tak mi go szkoda... Czekamy aż dojdzie do siebie i dopiero wracamy do domu, żeby biedak mógł sam zejść na dół i wejść nam jakoś do samochodu.
Trzymajcie za niego kciuki, żeby szybko doszedł do siebie!
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa..."
Ola, Kuba i Kazan ♥
Pies jest już wiele godzin po zabiegu, znieczulenie już nie działa, więc żadne z tych objawów nie powinny występować. Jeśli jest tak jak mówisz, dzwońcie do weta, bo może to być powikłanie po zabiegu lub znieczuleniu.
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24669 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-05, 19:38
Jeśli Kazan chce tam się lizać, to powinien mieć założony kaftanik, albo wręcz kołnierz, który by to uniemożliwił. I raczej nie biegajcie przez najbliższe 2 tygodnie.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Wiek: 37 Dołączyła: 05 Sie 2012 Posty: 3154 Skąd: Cieszyn
Wysłany: 2013-11-05, 20:03
Ola absolutnie nie biegajcie z Kazanem!! Przez cały czas kiedy będzie miał szwy, a zwłaszcza na początku oszczędzajcie mu takich szybszych ruchów. Powinien cały czas wypoczywać. Powinien też nie jeść kilka godzin, tylko dopiero po pełnym wybudzeniu. Na waszym miejscu zostałabym z nim jeszcze do jutra w Kołobrzegu! Jeżeli będzie lizał ranę koniecznie musicie wrócić do weta i założyć kołnierz. Psy potrafią sobie same wyciągnąć szwy, a wtedy to dopiero będzie problem! Oszczędzajcie mu teraz atrakcji, a wszystko będzie dobrze.
_________________ Gdyby nie było zwierząt, życie nie miałoby sensu.
Bylismy przed chwila na spacerze, nawet kawałek sobie przebiegliśmy
szokuje mnie to co piszesz... jak można z psem po narkozie, który nie tak dawno jak sama pisałaś- chodzi jeszcze nie pewnie, biegać ??? Do tego bardzo dziwne że nie macie zabezpieczania w postaci kołnierza lub chociaż kaftanika.
Wiek: 52 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 2866 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-11-05, 20:17
Przecież rana może sie zainfekować jeżeli tam niema żadnego zabezpieczenia I czy będziecie czuwali przy nim całą noc ? Bo będzie bez kołnierza na pewno się wylizywał !
Czemu w przychodni nie pouczono Was jak należy postępować z psem po zabiegu i nie dano (sprzedano ) kołnierza To jest karygodne zaniedbanie i nonszalancja
_________________ " per aspera ad astra"
Życie bez psa ,jest jak niebo bez słońca
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-05, 21:38
Kazanek napisał/a:
Chyba troszkę przesadzacie. Nie biegaliśmy maratonu! Po prostu po wyjściu na dwór poczuł się lepiej, zobaczył jakiegoś psa no i 'odżył' Zaczął ciągnąć, więc ucieszyłam się, że wróciły mu siły i kilka metrów powoli sobie dobieglismy do klatki.
Jesteśmy opiekunami zwierzęcia. Czy jeśli Twoje dziecko po operacji powiedziałoby "mama, chodź biegać" to byś posłuchała dziecka czy jednak głosu rozsądku?
Kazanek napisał/a:
Przecież wiem, co to jest zabieg... Weterynarz rzeczywiscie nie mówił nam, co robić a czego nie, był strasznie zalatany, dał tylko tabletki po 1,5 dziennie. Jeśli macie jakieś pretensje, to do niego, nie do nas Zrobiłam to, co było moim obowiązkiem... A to, że nie dał kołnierza czy kaftana, to nie moja wina. Jutro jedziemy odebrać fakturę, to oczywiście zapytam o jakies zabezpieczenie, a póki co zrobiłam mu ''majty'' sama
A Kazan czuje się już dobrze, po zabiegu nic jeszcze nie jadł bo nawet jeść nie chciał. Tęsknię za tamtym Łubuzkiem, którego nic nie bolało, nic mu nie przeszkadzało, wszystko było na swoim miejscu no i którego było wszędzie pełno, nie odstępował na krok. Na razie sobie jeszcze odpoczywa, a ja czytam mu, jakie dostajemy pretensje za to, co kazano nam zrobić No cóż...
Jeśli wiesz, co to jest zabieg, to dlaczego traktujesz to jak "jazdę tramwajem" albo inną niespodziewaną okoliczność?
Dlaczego po prostu nie zadałaś sobie trudu poczytania albo dopytania lekarza o to co psu wolno, a czego nie wolno po zabiegu?
Czy jakby pies zjadł (bo by miał ochotę) a Ty byś mu dała to miałabyś serce potem patrzeć na to jak cierpi podczas wymiotów? (i to w najlepszym wypadku).
Trudno żeby pies nie odpoczywał po zabiegu podczas którego został uśpiony, a oprócz tego dostał silne leki przeciwbólowe. Zakładam, że też nie jesteś "taka jak zwykle" podczas choćby choroby.
Kastracja to nie jest zło konieczne, które "kazano" zrobić i jako właścicielka zwierzęcia powinnaś być tego świadoma...
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-05, 21:53
Kazanek napisał/a:
Przyznam szczerze, ze nie pomyslalabym, ze zostane tak zaatakowana przez wszystkich bo moj pies nie dostal kolnierza i wyszlam z nim na spacer... Poza tym Kazan jest czlonkiem naszej rodziny, jest dla mnie baaaardzo wazny, ale chyba nie ma sensu porownywac psa do dziecka, prawda? Zreszta fundacja jest po to, aby pomagac, wiec moze powinnam dostac plik informacji dotyczacych kastracji od kogos stad wczesniej? Przeciez kazdy czytajacy nasz watek wiedzial o zabiegu. I powtorze sie raz jeszcze, ze Kazan ma juz zabezpieczenie, jutro dostanie lepsze, prosto z lecznicy.
Wątek na forum służy do zadawania pytań, w każdej chwili można skontaktować się z opiekunem adopcji. Podzieliłaś się na forum informacją, że Kazan będzie kastrowany za 300 zł po czym dzięki komentarzom tutaj udało się znaleźć tańszego weterynarza. Nikt z nas nie jest jasnowidzem i nie czytamy innym w myślach niestety Jeżeli miałaś wątpliwości, pytania, obawy - wystarczy się nimi podzielić i z pewnością znajdziesz tu satysfakcjonującą odpowiedź. Poza tym w innych wątkach można znaleźć mnóstwo informacji na temat kastracji - co przed a co po.
I nie chodzi tu o atak dla ataku, lecz o fakt, że kastracja to poważny zabieg i zaniedbania mogą prowadzić do poważnych komplikacji, a te z pewnością są Kazanowi zbędne.
Ola a czy Ty sama poczuwasz się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za to co się dzieje? Bo mam wrażenie że nie, i wina leży wszędzie tylko nie w Tobie. Ja po operacji swojego psa dopytałam o wszystko- co można a czego nie itd.. i nie było mowy o tym żeby wet mnie zbył bo nie ma czasu. To Twoim obowiązkiem jest dowiedzieć się jakie są zalecenia po zabiegu skoro wet tego nie zrobił.
Kazanek napisał/a:
Zaczął ciągnąć, więc ucieszyłam się, że wróciły mu siły i kilka metrów powoli sobie dobieglismy do klatki. Przecież wiem, co to jest zabieg...
niestety po tym co napisałaś uważam że absolutnie nie wiesz co to był za zabieg. Nie będę znowu pisać co ja sama robię po operacji mojego psa, fakt o wiele poważniejszej ale jednak.
Kazanek napisał/a:
ale chyba nie ma sensu porównywać psa do dziecka, prawda?
i tu sie bardzo mylisz, bo wielu z nas tutaj swoje psy traktuje dokładnie jak swoje dzieci.
Olu, czytam i nie wierzę w to, co czytam. Wiele miesięcy miałaś by wywiązać się z obowiązku kastracji i jednocześnie zapisu w umowie adopcyjnej. Wszyscy martwią się o Kazana, bo okazało się, że zupełnie nie przygotowałaś się do zabiegu. Miałaś dużo czasu by doczytać, dopytać, zaopatrzyć się w wiedzę. Nie dziw się, że nerwowa atmosfera zapanowała. Troskę o psa, którego wyadoptowała Ci fundacja traktujesz jak atak. Oburzasz się na krytykę Twoich relacji, dość luźnych i ogólnikowych. Poczytaj uważnie co piszesz i co piszą inni. Stań z boku i poczytaj. Przecież tu każdy chce dla Was jak najlepiej. Nie dla Ciebie, ale dla Ciebie i Kazana. Zdystansuj się, tu są emocje, jak w każdym chyba wątku. I weź pod uwagę ułomność tworzonego na gorąco słowa pisanego.
Pomijając wszystko, jestem blisko. Zawsze mogłaś dać znać. Pomogłabym. Przecież o tym mówiłam gdy się widzieliśmy. Masz problem - dzwoń. Naprawdę sądzisz, że pies nie jest dla nas jak dziecko? Że nie można tego przyrównać? To co my tu robimy?
Nie należy oburzać się na to co napisalam. Byłam szczera, nie miła.
_________________ "Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem."
Olu odrobinę pokory!
Tego w całej tej wymianie zdań i wbrew Twojemu myśleniu, życzliwych (!) rad brakuje...
I powiem Ci, że podpisuję się pod wszystkimi, którzy próbują Ci przekazać informacje - BARDZO ważne - a Ty powinnaś z nich korzystać.
I Fundacja jest od tego aby przede wszystkim pomagać psom, a nie głaskać po główce właścicieli czworonogów, którzy nie zadali sobie trudu, aby przeczytać podstawowe informacje odnośnie ważnego zabiegu "członka swojej rodziny"...
Witam wszystkich. Długo nie logowałam się na to forum licząc, że sprawa Kazana nie będzie wymagała mojej interwencji. Nadmieniam, że Zarząd Fundacji został poinformowany o wszystkich szczegółach sprawy. Jaki związek z Kazanem i jego nową opiekunką ma Stowarzyszenie HUSOSKY dowiecie się Państwo w kolejnych moich postach. (o ile nie zostaną uprzednio usunięte, oczywiście zabezpieczę się prt Sc na tą okoliczność) Podstawowe pytanie z mojej strony brzmi, kiedy Fundacja ma zamiar odebrać psa obecnej opiekunce?
Pozdrawiam wszystkich.
_________________ Karolina Kunz
Stowarzyszenie Miłośników Psów Ras Północnych oraz Sportu Zaprzęgowego HUSOSKY
Wiek: 36 Dołączyła: 07 Sie 2013 Posty: 521 Skąd: Wolsztyn/DK
Wysłany: 2013-11-06, 14:07
Mój pierwszy pies po kastracji nie miał kołnierza. Zabieg był wykonany rano, a pies cały dzień obserwowany. W nocy czuwałam przy nim, dodatkowo miał założone "majty" na wypadek większego zainteresowania raną. Chciałam po prostu napisać, że da się obejść kołnierz, ale trzeba spełnić szereg warunków.
_________________ "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą- twoim Psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój - wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie."
Rambo *2009- 2013 [']
Kazan też ma zabezpieczenie, dzisiaj kupimy mu jeszcze kołnierz, mimo że jest to stresujące dla psa, ale najważniejsze jest teraz gojenie po kastracji.
I nie rozumiem tej całej ''interwencji'' Stowarzyszenia HUSOSKY. Nie wiem, mści się pani za psiaka, którego musieliśmy oddać z ważnych powodów rodzinnych? Może nie powinnam pisać tego na forum, ale sprawa z wyjazdem do Szwecji była związana ze śmiercią mojego taty. Musiałam jechać tam jak najszybciej, a to, że nie było z kim zostawić psa na 2-3 tygodnie, którym nikt nie chciał się zaopiekować przez jego wcześniejsze warunki, w jakich był trzymany i zwyczajnie nie wiedział, co to pobyt w domu, to nie moja wina. Chcielismy spróbować wszystkiego, ale się nie dało. Zresztą psiak był u nas zaledwie ponad tydzień. Pani Karolina Kunz zgodziła się wziąć go z powrotem do siebie bez żadnego problemu a teraz nagle wciskanie się w nie swoje sprawy. Jak można sugerować odebranie nam psa bez żadnego powodu?
_________________ "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa..."
Ola, Kuba i Kazan ♥
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum