dajcie mu chwilkę.. on znowu zmienił miejsce i nie za bardzo rozumie co się dzieje..
żarełko radzę dawać tylko z ręki i za coś.. za to że się spojrzy, że wyjdzie z domku, że wejdzie z powrotem.. na schodkach.. na dzień dobry micha powinna być tylko z wodą.. w ten sposób szybciej zrozumie ze jesteście fajni i nie ma się co bać nawiążecie fajną więź
a jak dziś.. po nocce trochę lepiej?
_________________ Pozdrawiam Ewa, Cindy i Marley
p/s podaruj nam swój 1%, KRS 0000395734
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 11:13
Zszedł!!!!
Obudziłam się o 8:00, całą noc z resztą spałam kiepsko, bo czuwałam czy aby kotka Wendzia nie ma jakichś morderczych zapędów. Badi spał przez noc w kuchni, olał legowisko, co jakiś czas się przeciągał. Więc o 8:00 najpierw 10-minutowa seria pieszczot. Smaczków nie dawałam co by zachęcić nimi do wyjścia z domu.
Ubraliśmy się, wyszliśmy przez drzwi - pierwszy sukces. Potem się rozłożył panicz i ani drgnie. Później zszedł na półpiętro... i wrócił na piętro. Znowu zszedł na półpiętro... i wrócił na piętro. Po chwili wyciągnął nas na trzecie piętro. Spokojnie do niego mówiliśmy, zachęcaliśmy smaczkami, niestety był ewidentnie zestresowany, bo posiusiwał. Ale jak chciał się położyć to się kładł, my siadaliśmy niedaleko i czekaliśmy aż się uspokoi. W końcu zszedł z 3 piętra na pierwsze - wróciliśmy do punktu wyjścia. A potem Wojtek przyszedł z kanapką z serem (dla siebie). Jak Badi skumał, że człowieki chodzą i jak chodzą to jedzą kanapkę, to od razu się uaktywnił i... zszedł!!!! Sam!!!! Z rozpędu wybiegł przez podwójne drzwi od klatki i machał ogonem dumny jak paw
Popłakałam się z radości. Potem się przeszliśmy dookoła osiedla, Badi zapoznał się z jednym kolegą Goldenem - Homerem, dowiedzieliśmy się, gdzie w naszej okolicy spotykają się właściciele piesurów. Poranny spacer był krótki, później pójdziemy na dłuższy.
To jeszcze nie koniec atrakcji. Jak wracaliśmy to Badi... wszedł do klatki nawet nie hamując! Wyhamował odrobinę na parterze, ale zaraz potem wbiegł na pierwsze piętro, wpadł do mieszkania i był bardzo szczęśliwy Dostał parę chrupek z ręki, a teraz śpi.
Kotka nadal na niego syczy jak próbuje się do niej zbliżyć. Ale za to jak Badi śpi to ona podchodzi do niego i go obwąchuje (ale ciągle jest od niego oddalona o dobre 2 metry...)
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 12:00
Brawa należą się Wojtkowi, bo to on mu zamachał kanapkę przed nochalkiem
Badi jest mega inteligentnym psem. Nasze zadanie raczej polega na tym, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo co by się chłopina ośmielił no i go nie zepsuć.
To niesamowite, bo jak jemy, to wychodzi do przedpokoju. Nie ma żebrania, elegancko czeka na swoją kolej. Za mną chodzi jak cień, ewidentnie traktuje mnie jak rękę, która głaszcze i karmi. Wojtek go dużo pieszczocha, jednak mamy wrażenie, że Badi odrobię boi się mężczyzn. Ale Wojtek gładzie się z nim na ziemi (co by byli na jednym poziomie), przytula go i dużo głaszcze - to powinno pomóc )
Macie jeszcze jedno zdjęcie. Oto pies, który wszedł dzisiaj chyba na 10 piętro, tyle razy biegał między półpiętrem a piętrem
Wiek: 60 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 24669 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 13:39
Miałam taki sam problem z moją Sabą. Zaczęłam więc dawać jej jedzenie wyłącznie na klatce schodowej. Najpierw na moim piętrze, potem pół piętra niżej, potem na parterze (bo mieszkamy na I piętrze). Bardzo szybko przestała się bać schodzić na dół.
_________________ Pozdrawiam,
Warna z Sarą i Lesią
[*]Beza 2002 - 2011, Saba 2007-2015, Nero 2005-2017, Dala 2007-2022, Pypeć 2010-2024
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 13:50
Dotychczasowy rekord bliskości. Zaraz potem kotka Wendzia zaczęła warczeć i poszła sobie na biurko.
Pozytywem jest fakt, że Badi nie wchodzi jej w drogę. Nie zaczepia, nie goni, nie podchodzi blisko. Dzięki czemu ona dostaje czas na oswojenie się. Staram się rozdzielać głaski równo, żeby żadne nie czuło się skrzywdzone.
Badi właśnie siedzi w drzwiach balkonowych i obrabia kostkę. Jak siadłam koło niego, to zrzucił mi kostkę na kolana, łapy zarzucił na stopy i tak jadł w mojej asyście wypluwając co jakiś czas kostkę mnie na dłoń (bez żadnego zachęcania z mojej strony). Chyba się chciał podzielić
Zaczęłam więc dawać jej jedzenie wyłącznie na klatce schodowej. Najpierw na moim piętrze, potem pół piętra niżej, potem na parterze (bo mieszkamy na I piętrze). Bardzo szybko przestała się bać schodzić na dół.
i właśnie o tym miałam pisać, żeby Joasia zaczęła karmić Badiego na klatce, ale mnie Warna uprzedziłaś
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-10, 22:05
Meldujemy, że wyjście na wieczorny spacer trwało może 5 minut, przy czym jak już Badi wyszedł za próg to szybciutko zbiegł po schodach. Trochę dłużej trwało wejście, ale Wojtek ma jakieś magiczne moce, które sprawiają, że Badi wchodzi z nim do klatki. Mam wrażenie, że Badi wie, że ja pewnie jestem nawet bardziej przejęta od niego i ze mną się opiera.
Kupa była rano, piękna, zwarta i śmierdząca, że ho ho!
Odkryliśmy, że Badi ma umiejętność idealnego truchtania przy nodze (z uśmiechniętym pyszczurem) i przepięknie się zatrzymuje jak tylko powie się "stój"
Kontakty z kotem mam wrażenie, że z godziny na godzinę coraz lepsze. Badi może podejść już znacznie bliżej do Wendzi. Ona tylko fuczy i syczy, ale nie wykonuje żadnych agresywnych ruchów w jego stronę.
Aha, jakby kto pytał: Badi umie też szczekać. Dzisiaj siedział z Wojtkiem i Wendzią popołudniu w domu. Idealnie spokojne popołudnie zakłócał szpak kłapiący dziobem. Wojtek popatrzył na szpaka, Badi się zainteresował i jak nie szczeknął, to kot podobno aż podskoczył
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-09-10, 22:19
Ale bije od Was pozytywna energia, jakaś taka pierwsza myśl mi do głowy przyszła
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-11, 07:16
Badi po porannym spacerku
Dawno nie wstawałam rano z taką przyjemnością.
Mnie udaje się go sprowadzić na półpiętro. Potem odmawia współpracy, podobnie przy wchodzeniu do klatki. Muszę zadzwonić po Wojtka, on przejmuje smycz, ja trzymam otwarte na oścież drzwi i wtedy wchodzi. Ale i tak w porównaniu do wczorajszego poranka jest niebotyczny postęp
Nie muszę chyba dodawać, że podbija serca wszystkich przechodniów?
I elegancko obwąchuje się z psami, wczoraj jakiś kundelek coś tam na niego warknął, Badi prychnął, odwrócił się i poszliśmy dalej.
Mniej elegancko obwąchuje wszystkich ludzi z siatkami. Pięknie maszeruje na smyczy, ale to go rozprasza. Gdyby mógł, to by rozciągnął szyję jak żyrafa. Nie narzekamy na to oczywiście, bo to jakaś absolutna drobnostka, ale informujemy co i jak z piesełem
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-11, 08:32
Obroża to nie stres. Najbardziej stresujące jest dla niego przechodzenie przez próg drzwi. Wojtek najwyraźniej dodaje mu pewności siebie. Sama obroża mu nie przeszkadza, pozwala sobie też bezproblemowo przypiąć smycz. Stresogennie działają na niego też schody, ale jest z dnia na dzień coraz lepiej.
Ma kłopot z wchodzeniem do pomieszczeń też w domu. Wczoraj przez dobrą chwile musiałam go przekonywać, że może wejść do sypialni. Wyraźnie chciał, ale bał się przejść i tak przód psa był w sypialni a tył w przedpokoju. Z łazienką jest to samo. Do kuchni wchodzi na luzie.
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-11, 08:33
Kamila i Oskar napisał/a:
piękny rudzielec
Asiu jak obroża to dla niego taki stres to może szeleczki byście wypróbowali ?
On ma nawet rude rzęsy!
p.s. Update
Poradźcie proszę co robić w takiej sytuacji.
Badi zwymiotował. Oczywiście nie dałam mu odczuć, że coś jest nie tak. Podeszłam do niego, zobaczyłam co się stało i poszłam po ręczniki. Jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że Badi... zjadł swoje wymiociny. Jestem "przyzwyczajona" do zwierzęcych wymiotów, bo Wendzia też miewa takie epizody, ale ona akurat nigdy nie zjadała tego co zwróciła. Nie chcę, żeby Badi zjadał swoje wymioty, bo podejrzewam, że to dla niego nic dobrego... Znacie jakieś łagodne metody radzenia sobie z tym?
Wiek: 45 Dołączyła: 19 Maj 2011 Posty: 7072 Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2013-09-11, 09:42
Większość psów łatwo wymiotuje i są one naturalną formą zachowania się psów.
W ten sposób wydalaja niepotrzebne substancje z przewodu pokarmowego, nawet jeśli zdarzy się, że pies zjada je ponownie. Nie powinno sie na to zjadanie pozwolić,
ale niestety psiaki bywaja szybsze, a czasami nawet nie wiemy, że zwymiotowały ...
Najlepiej to idąc po recznik zabrać psa ze sobą
_________________ Kamila i Oskar
India 2003-2012[*]
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-11, 10:14
Uf!
Teraz Badi śpi, kot z resztą też. Ciekawe czy za jakiś czas zaczną się razem bawić. Już podchodzą do siebie znacznie bliżej, myślę, że kwestia kilku dni i dojdzie do kontaktu. Dzisiaj dawałam im smaczki na dwie ręce. Kot siedział na biurku i jadł z lewej ręki, a Badi z prawej. Gdzieś wyczytałam, że sekret tkwi w wytworzeniu pozytywnych skojarzeń, więc smaczki powinny zadziałać.
Badi w ogóle wysyła Wendzi piękne sygnały uspokajające, których ona, mam wrażenie, zupełnie nie kuma Jak elegancki gentleman obchodzi ją łukiem, leży, odwraca głowę... a ona uparcie syczy albo przemyka koło niego jakby się chciała rozpłynąć w powietrzu.
Właśnie kupiliśmy dla Badiego badylka szampon (tak, tak czeka go kąpiel ), szczotkę, przysmaki i gryzak.
p.s. mam nadzieję, że nie zanudzam, ale mam ochotę cały czas gadać o tym cudnym piesurze
Dokładnie. I sprawia, że coraz więcej ludzi angażuje się w pomoc psiakom. Takie opisy, te wszystkie drobne sukcesy, ale też problemy, które wszyscy starają się rozwiązywać .... to olbrzymia siła napędowa do dalszego działania
Dołączyła: 20 Mar 2013 Posty: 1666 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2013-09-11, 17:00
Jest dokładnie tak, jak napisano wyżej. Uwielbiam czytać o wielkich, jak i tych malutkich postępach psiaków w DT I DS. To samo dotyczy problemów, bo jak mam możliwość, to zawsze staram się pomóc i myślę, że inni też z chęcią podzielą się swoją wiedzą, a jak to mówią w kupie raźniej
_________________ "A Ty w oczy patrzysz i łeb przekrzywiasz, jakbyś chciał zrozumieć mnie lepiej.
I w ogień skoczyłbyś za mną, choć jestem tylko człowiekiem...".
Wiek: 35 Dołączyła: 29 Sie 2013 Posty: 300 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-11, 17:37
Badi już schodzi po schodach, choć potrzebuje do tego ręki Wojtka - z nim najwyraźniej czuje się z nim pewniej. Problem jest jeszcze przy powrocie do domu, bo na wejściu mamy podwójne drzwi - jedne do przedsionka i zaraz następne już do klatki. To czasami zatrzymuje Badiego, ale chłopak jest coraz odważniejszy i świetnie daje sobie radę
Reaguje na komendę "zostać" jak głaszczemy kotkę. Niestety na razie wspólne głaskanie nie jest możliwe, najpierw jedno, potem drugie, bo kotka jest zbyt przerażona, a jednak o jej komfort też musimy zadbać. Staramy się używać smaczków, żeby skumali, że obecność "tego drugiego" jest czymś przyjemnym...
Badi dzisiaj ma mocno przytulaśny dzień. Wystawił brzuszek, oparł mi głowę na nodze i jak tylko przestawałam go głaskać, to zaczepiał moją dłoń swoją łapką
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum