Wysłany: 2018-10-21, 19:13 LUSIA ma juz dom w Warszawie - 531
Witajcie kochani...
Dzisiaj pod nasze warciane skrzydła ,jak co nie którzy mówią NAJLEPSZE, trafiła piękna biała lady Lusia. Zostaliśmy poproszeni o znalezienie dla niej opieki i nowego domu.
Zamieszka tymczasowo u Agnieszki i jej rodziny w Warszawie ,pod okiem wspaniałego psa rezydenta Wadera i dwóch pięknych kotów oraz trzech wspaniałych synów Agnieszki.
Zapraszam do śledzenia jej wątku i do obserwacji jak lady przygotowywana jest do adopcji...
_________________ Ewa&Lula&Fux
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Paź 2015 Posty: 10100 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-22, 09:57
Witajcie,
Wczoraj zabraliśmy słodką Lusie z Krakowa do Warszawy gdzie znajduje się jej dom tymczasowy. Dziękuje serdecznie Monice i Rafałowi za poświęcenie całej swojej niedzieli i za przywiezienie Lusi do krakowa z jej poprzedniego miejsca zamieszkania. Jesteście kochani!
Z Lusią przyjechaliśmy do Warszawy ok 12;00 w nocy, więc noc spędziła u nas i dzisiaj popołudniu trafi do docelowego Dt do Agi w Warszawie. Po paru godzinach obserwacji oto moje wnioski na temat tej młodej damy:
Lusia mocno na początku postresowana sytuacją , dyszy i dyszy. Po godzinie w samochodzie dopiero się położyła i uspokoiła. Na początku powarkiwała na Binka, ale teraz zupełnie nie ma tego problemu Widać, że nie wiedziała za bardzo czego się może po nim spodziewać. Ale, że Binek to wyjątkowy dżentelmen, który skulił się w kłębek w aucie i nie narzucał się Luśce zrozumiała, że nic jej z jego strony nie grozi. Sunia jest typowej wielkości goldeniej suczki, rudy pyszczek, biszkoptowy tłów. Uszy jakieś takie za długie , wiszące. Sutki spore ( miała dwa mioty) . ogólnie sierść w dobrej kondycji, figurka też bardzo poprawna.
Nie wiem ile waży, ale lekka nie jest. Sprawdziliśmy to przy okazji jej niechęci wskoczenia do samochodu. Trzeba było ją podnieść i włożyć do auta. W żaden sposób nie broni się zębami. Do człowieka jest przymilna i delikatna. W poprzednim domu ponoć ładnie bawiła się z dziećmi. Aga to na pewno sprawdzi bo ma ich 3 Pierwsze problemy zaczęły się kiedy trzeba było wejść na klatkę schodową wyłożoną płytkami. Niestety Lusia boi się takich powierzchni. Nie pomaga przykład psa rezydenta, który bez problemy chodził w kółko i pokazywał jej, że nie musi się niczego bać. Lusia kuli się i nie bardzo jest przekonana do tej powierzchni. Pomaga jak człowiek przykucnie do jej poziomu wysokości i zacznie ją wołać do siebie – w tedy malutkimi kroczkami jest w stanie wejść na płytki.
Schody również są strasznie i dziwne i nieznajome.
W mieszkaniu znowu godzinna dawka dyszenia i latania w te i we w te. Nie mieszkała chyba nigdy w 4 ścianach więc nie wiedziała co ze sobą zrobić. Zaczęła znosić sobie buty z korytarza na legowisko, nosi w pysku zabawki dla odstresowania. Nie gryzie ich. Noc o dziwo, jak już się położyła to przespała baaaaardzo spokojnie w jednym miejscu bez nocnych wycieczek.
Zachowuje czystość w domu. Siku było na trawce. Kupy jeszcze nie było.
Ma świetny apetyt, zjadła zarówno suchą jak i mokrą karmę. Smaczków nie chce jeść. Nie zostaje dziś sama w domu. Mamy tą wygodę, że jest Michał w domu i siedzi z psiakami.
Ładnie chodzi na smyczy, jest „zwrotna” , myślę że jak wyluzuje i przyzwyczai się do miejskiego życia, będzie cudną sunią.
Czesc Lusiu 😊...jak milo widzieć uśmiech na Twoim pysiu. Naznosiłaś buciorów 😁 były właściciel mial racje mówiąc ,że uwielbiasz nosić. Miziamy Cie skarbie kochany i tulimy nochal ❤❤❤😊
_________________ MONIKA i RAFAŁ "Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie"
Wiek: 45 Dołączyła: 03 Mar 2018 Posty: 36 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-23, 19:36
No to zaczynamy opowieści .
Lusię odebrałam wczoraj popołudniu. W drodze do domu mocno dyszała i bardzo się śliniła, nie chciała wyjść z samochodu ze strachu. Od samochodu do mieszkania przemieszczała się jak przyczajony tygrys bo boi się gładkich podłóg. Zapoznanie z rezydentem i kotami przebiegło bardzo spokojnie. Okazało się ,że już pierwszego dnia polubiła dzieciaki i nas a reszta towarzystwa będzie ignorowana. Noc przespała bardzo spokojnie bez wybudzania się. Potrzeby fizjologicznie zgłasza dobitnie więc nikt nie powinien przeoczyć. Kolacja zjedzona z apetytem śniadanie za to już nie.
Dziś została w domu na jakieś 4 godziny sama i nic nie napsociła - po prostu anioł. Widać , że jest jeszcze mocno zestresowana bo dyszy i nie umie sobie znaleźć miejsca na dłużej. Wader dziś był w stosunku do niej dość namolny więc go parę razy pogoniła ale tylko warczeniem.
Byliśmy u weterynarza i zrobiliśmy przegląd pannicy 28 kg podwyższona temperatura:
- zaczipowaliśmy
- odrobaczyliśmy
- oczyściliśmy gruczoły okołoodbytnicze
- oczyściliśmy uszy - lekki stan zapalny
- przednia prawa łapa do prześwietlenia- koślawienie nadgarstka
- Gardło całe zawalone gęstą wydzieliną - stan zapalny
- zaczerwienione spojówki - stan zapalny
Morfologia i sterylizacja muszą chwilę poczekać. Dostała leki przeciwzapalne na 4 dni i syrop na gardło. W niedzielę kontrola. O ile musiałam ją wsadzać do samochodu gdy jechaliśmy do weta to już z powrotem sama chętnie wskoczyła.
Jeszcze wiele się może zmienić ale na pierwszy rzut oka to anioł a tak serio to sprawia wrażenie bardzo mądrego i miłego pieska.
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Wiek: 45 Dołączyła: 03 Mar 2018 Posty: 36 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-04, 19:06
Zdrówko niestety nam szwankuje. Lusine gardło i wydzielina w nim nie poprawiło się po lekach przeciwzapalnych i niestety skończyło się antybiotykiem. Jutro mamy wizytę kontrolną u weterynarza i zobaczymy co dalej bo jeszcze w nocy pojawia się suchy kaszel. Apetyt raczej nie dopisuje ale robimy co się da ,żeby coś jednak jadła. Uszy cały czas trochę się brudzą więc prawdopodobnie trzeba będzie zrobić posiew. Do tego wszystkiego Lusia dostała jeszcze cieczki co również nie ułatwia nam życia szczególnie na spacerach (cieszy się dużym powodzeniem u płci przeciwnej).
Strach przed podłogą już zniknął mamy jeszcze problem z wysokimi śliskimi schodami ale będziemy nad tym pracować. Do samochodu wskakuje i wyskakuje sama. Na spacerach ciągnie tylko przy silnej potrzebie załatwienia się i jak zniknie jej z widoku moja osoba lub Wader. Psy na spacerze raczej nie wzbudzają w niej zainteresowania i mija je obojętnie. Zdarzyło jej się z dwa razy warknąć na jakąś suczkę ale jeszcze nie upatrywałabym się w tym jakiegoś problemu. Trzeba pilnować żeby czegoś nie zjadła bo jest małą śmieciarą.
U weterynarza zachowuje się bardzo spokojnie i pozwala na wszystkie potrzebne zabiegi. W domu również nie ma kłopotu z jej obsługą. Lubi być głaskana i potrafi się upominać o kizianie. Dzieci lubi a koty toleruje. Nie broni zasobów. Lubi pakować się do łóżka jak już śpimy.
Ma zdecydowanie gorszą kondycję w stosunku do Wadera ale może to wynikać zarówno z choroby jak i niewytrenowania (będziemy obserwować). Od czasu do czasu lubi sobie poszczekać albo powarczeć z zabawką w pysku dla rozładowania emocji. Kto jej nie zna to może się przestraszyć bo głosik ma mocny i donośny W sytuacjach stresowych nosi różne rzeczy do swojego posłania ale niczego nie niszczy - zdarza się to coraz rzadziej.
Miło mi poinformwac kochani ze Lusia zostaje na stale w przecudownym domu,w swoim obecnym tymczasie...Agnieszce i jej wspaniałej rodzinie dziękuje za przecudowną opiekę i za to ze z Wami zostaje...
_________________ Ewa&Lula&Fux
„Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie” - Anonim
Wiek: 45 Dołączyła: 03 Mar 2018 Posty: 36 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-13, 18:56
Wczoraj byliśmy na wizycie kontrolnej u weterynarza - antybiotyk odstawiony ale krople do uszu jeszcze zostają. Dziewczyna znacznie mniej kaszle i kicha. Cieczka się już kończy więc Wader wróci z wygnania (pobyt u babci na którym zdecydowanie nabiera ciała). Za jakieś 3 tygodnie mamy zrobić kontrolne badania krwi a za 2-3 miesiące będziemy się szykować do sterylizacji.
Z dnia na dzień przekonujemy się jeszcze bardziej o słuszności naszej decyzji. Lusia jest przekochana i już nie moglibyśmy bez niej funkcjonować
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum