Nie pamiętam jak to było po żwaczach ale też podjadała. Teraz rzuca się szczególnie.
Badanie wyszło ujemne i lekarz zalecił spróbować preparat Dolvit Dolfos Cayenne no i żwacze, sardynki itp. Polecono mi żwacze wołowe z treścią, zobaczę jak po tym.
Szkolenie odbywa się we Wro, nie jestem aż tak szalona
Chętnie skorzystam z Twoich namiarów szkoleniowców, nie jestem biegła w temacie a łatwo się naciąć na nieodpowiednie osoby
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-09-09, 21:05
Żwacze pomagają, ale nie kupujcie ich ani w pastylkach ani w czymś na zasadzie miałki,
najlepsze są takie w dość niefajnie wyglądających kawałkach czyli tylko pocięte i zasuszone,
wówczas żwacz jest z pokaźną dawką flory bakteryjnej
Mówią, że mały kawałek zaraz przed spacerem potrafi czynić cuda,
ale chyba każdy pies to inny przypadek
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
Od tygodnia podaję żwacze i tabletki 'koprofagia stop zjadaniu odchodów' i jeszcze nie zauważyłam poprawy. Zastanawiam się nad kagańcem ale w fizjologicznym też sobie poradzi, żeby coś zjeść.
Ktoś mi jeszcze zachwalał mielone żołądki wołowe z zawartością, surowe. Pożyjemy, zobaczymy.
Kaganiec używam w przypadku rezydenta Codiego, który wciąga wszystkie śmieci jak odkurzacz. Szczególnie niezbędny jest w nadmorskich miejscowościach z budami z jedzeniem, którego resztki później walają się po chodnikach. I tak sobie radzi z żarciem przez kaganiec, tyle że trudniej mu to przychodzi i mam czas na reakcję. Minus taki, że muszę się wówczas wszystkim tłumaczyć dlaczego tak krzywdzę psa, a czy on jest groźny, a czy musi to nosić itd. itp.
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-10-01, 22:12
Dagmara i Szeri napisał/a:
dlaczego tak krzywdzę psa, a czy on jest groźny, a czy musi to nosić itd. itp.
Dagmara wiem o czym mówisz, ja stoję przed tym samym dylematem
Tzn. bardzo długo staram się oduczyć mojego Kosmo wcinania na spacerach,
zarówno ja jak i mój narzeczony refleks mamy opanowany do perfekcji (nawet o 5:30 rano!)
ale zawsze istnieje ryzyko ...
Tylko nawet ja nie mogę się przemóc aby "zrobić TO" Kosmo
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
dlaczego tak krzywdzę psa, a czy on jest groźny, a czy musi to nosić itd. itp.
Dagmara wiem o czym mówisz, ja stoję przed tym samym dylematem
Tzn. bardzo długo staram się oduczyć mojego Kosmo wcinania na spacerach,
zarówno ja jak i mój narzeczony refleks mamy opanowany do perfekcji (nawet o 5:30 rano!)
ale zawsze istnieje ryzyko ...
Tylko nawet ja nie mogę się przemóc aby "zrobić TO" Kosmo
Czasami lepiej wybrać mniejsze zło
Po ostatniej akcji Bastera w lesie jak połknął mi w ułamku sekundy niezidentyfikowanego grzyba(pózniej odkryłam,że pomimo blaszek był jadalny) to niestety nie mam już skrupułów,albo mój zawał,jego zatrucie albo przyjemny bezstresowy spacer,a nie ciągłe fe, nie ruszaj,zostaw,wypluj itd.
Zamówiłam mu miękki gumowy ,,mercedes'' wśród kagańców bo tak nawet do ogródka nie mogę go wypuścić
Lamia odkurzacz numer jeden już zaakceptowała kaganiec,zostaje jeszcze Tokaj,który ciągle zrzuca siatkowy kaganiec więc pewnie dostanie taki jak Baster
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Lis 2012 Posty: 3505 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-11-25, 20:31
Aga wrzuć zdjęcia tego "mercedesa" jak już go dostaniecie,
nie żebym była "blacharą" ale jak już zapewnię Kosmo taki luksus to może
mnie to psychicznie mniej dotknie
.. a tak dygresyjnie powiem, że wczoraj idąc sobie spokojnie koło jednego z bloków
mój Kosmo jednak dostrzegł szybciej niż ja reklamówkę (!) pełną (!) pieczywa (!)
Nie wiem po jaką cholerę ludzie ustawiają takie ZŁO koło klatek, ale Kosmo zdążył tylko chwycić za ucho, a odciągając go reklamówka rozpadła się na pół chodnika.
No cóż powinnam teraz powiedzieć, że było mi bardzo przykro, posprzątałam wszystko i przeprosiłam, ale nie !!! zostawiłam ten śmietnik i syf pod blokiem i wcale nie jest mi z tego powodu źle
PS. na szczęście Kosmo dostał po całym tym incydencie tylko ślinotoku
_________________ Pozdrawiają
Milena, Tomek i Kosmo Kosmo'wski
Witajcie! Ale ten czas leci, Szeri jest już z nami prawie 2 lata. Żyje nam się razem bardzo dobrze. Jest naszą ulubienicą, a w szczególności mojego najmłodszego prawie 6-letniego dziecka. Jest bardzo spokojnym i łagodnym psem, ma dużą cierpliwość do ludzi i pewnie dlatego dzieci ją tak bardzo lubią, no i jest puszysta
Szeri z uwagi na swoją historię chorobową jest pod stałą opieką weterynaryjną. Niestety w marcu br. podczas badania kontrolnego okazało się, że Szeri ma guza w płucach. Po ok miesiącu zostało powtórzone zdjęcie, na którym widoczne były już 3 zmiany. Zmiany te są zlokalizowane w niedostępnych miejscach i nie ma mozliwości wykonania biopsji. Pomimo, że w tyle głowy zawsze była myśl o takim scenariuszu, miałam jednak cały czas nadzieję, że się nie spełni. Obecnie Szeri czuje się bardzo dobrze, nie ma żadnych objawów a wyniki krwi są w normie. W związku z dobrym stanem ogólnym podjęliśmy leczenie - chemioterapię, którą na razie dobrze znosi. Niedługo czeka nas kolejna wizyta i kontrola stanu płuc
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum